wtorek, 25 lutego 2020

Harda i Królowa, Elżbieta Cherezińska

Narodziła się nam kronikarka. Średniowiecze miało Wincentego Kadłubka snującego opowieść o bajecznych dziejach Polski, XXI wiek ma Elżbietę Cherezińską. Wiem, że są to bardzo mocne słowa, pokrycie ich znajduje się w Hardej i Królowej.


Historia, szczególnie ta dotyczącą wieków średnich, zdominowana jest przez mężczyzn. To panowie poprzez prowadzone wojny, zajmowane stanowiska czy ogólnie rzecz biorąc poprzez politykę, zapisali się na kartach kronik. Kobietom zaś pozostawiając rolę pieczęci pokoju. Syn był szykowany do objęcia władzy po ojcu, córka do zamążpójścia mającego przynieść strategiczne korzyści dla państwa. Mimo, że piastowskie księżniczki i królewny, potem jagiellońskie wcale nie wykazywały mniej zdolności politycznych, to były one spychane w cień ojców, braci i mężów. Nie liczne dzięki swej zbuntowanej naturze, wyrastały na te osoby, które wpłynęły na losy kraju i dynastii. Kraj małżonka stawał się ich domem. Przykładem jest Świętosława, córka Mieszka I i siostra Bolesława Chrobrego. Zwana w skandynawskich sagach, jako Sigrida Storrada czyli Dumna.


Władca Polan, książę Mieszko chcąc zapewnić bezpieczeństwo państwu, oddala siedem pogańskich żon, w tym swą ukochaną Urdis, aby poślubić czeską księżniczkę Dobrawę. Następnie przyjąć chrzest razem ze swą drużyną wojów i w ten sposób chronić zachodnie granice Księstwa przed agresją władców Rzeszy. Niedługo potem Dobrawa rodzi dwójkę dzieci: córkę, Świętosławę i syna, Bolesława. Syn od początku wychowywany jest jako ten, który przejmie władzę. Córka natomiast przez brak pokory wywołuje gniew ojca. Konflikt ten zaostrza druga żona Mieszka, Oda. Kobieta wywodząca się z Niemiec, nie ukrywa swych planów zapewnienia tronu dla swych synów i odsunięcie Bolesława. Sama natomiast Świętosława szybko przekonuje się, że córki są tylko pieczęcią pokoju i gwarancją sojuszu. Wydana zostaje za szwedzkiego króla, Erika. Zięć ma zapewnić bezpieczeństwo północnym granicom Polanii, między innymi pokonując duńskich książąt. To na dworze męża Świętosława idąc w ślady niemieckiej cesarzowej Teofano systematycznie buduje swą pozycję. Po jego śmierci i ślubie z duńskim władcą, Svenem Widłobrodym staje się Królową Północy. Królową Danii, Szwecji, Norwegii i Anglii. Tak wysoka pozycja będzie też wymagała od niej ofiar. Największą z nich jest sprzeniewierzenie się chrześcijańskim wartościom, a kolejne intrygi i mordy mają chronić ją samą i tych, których kocha.

Elżbieta Cherezińska wydobywa z mroku zapomnienia, piastowską księżniczkę o której wiele pisali średniowieczni skrybowie. Świętosława jest tą, która święte miała tylko imię. Thietmar wspomina o niej w swojej kronice, dzięki czemu wiadomo, że jest córką Dobrawy, a nie pogańskiej żony Mieszka. W negatywnym świetle pokazują ją skandynawskie sagi. Z tych różnych relacji autorka przedstawia losy kobiety dumnej, której zachowanie wynika z buntu przeciw stawianym jej z racji płci granicom. Od dzieciństwa łamie je wszystkie, dochodząc tam gdzie nie wielu udało się. Świętosława to nie tylko Harda Pani, ale kochająca matka, kobieta tęskniąca za utraconą miłością, znakomity strateg i polityk. Dumna, pyskata, nie pozwala zepchnąć się na margines. Wychodzi zwycięsko z prób, które nie jedną osobę, by złamały. To królowa która wyprzedza swoje czasy.

Obserwujemy świat, w którym wyraźnie kończy się pewna epoka, aby rozpoczęła się nowa. Zarówno na Ziemii Słowian, jak i terenach znajdujących się pod panowaniem Wikingów, starzy bogowie powoli odchodzą do lamusa, a w ich miejsce wchodzi chrześcijaństwo. Jeszcze w leśnych gąszczach i w pamięci rodowej starszyzny słowiańskie i skandynawskie bóstwa odbierają kult, jeszcze się o nich mówi, nie brakuje tych, co nie zgadzają się na przyjęcie Jezu Chrysta pozostając wiernym dawnej religii, mimo że z każdym rokiem ona przemija bezpowrotnie. Papież staje się dysponentem korony królewskiej, chrześcijańscy władcy posiadają obecnie większą pozycję od pogańskich królów posiadających tytuł z tradycji, a nie jako pomazańcy Boży. Mnożą się misje chrystianizycyjne, przybywają misjonarze, a biskup staje się opiekunem relikwii świętych. Budują się świątynie Chrystusa.

Na tle rodzącego się na terenach Polski i Skandynawii chrześcijaństwa, rysują się wyraźnie obozy polityczne. Na Północy trwa walka o podporządkowanie i podbicie sąsiednich ziem, pokonanych władców czeka śmierć lub konieczność ratowania się ucieczką, czy szukania silnego sojusznika. Takim staje się państwo Mieszka i Bolesława, jak również Rzesza Niemiecka. Podobnie sytuacja wygląda w Europie Środkowej, w której centrum znajduje się cesarz Rzeszy. Wśród panów niemieckich panuje rywalizacja o tron, wchodzą oni w układy z władcami Czech i Polski lub występują, jako ich przeciwnicy. Małżeństwa, chwilowe sojusze i szukanie potężnego sprzymierzeńca do walki z wrogami staje się tym, co nadaje rytm średniowiecznej polityce. Buduje się nowa chrześcijańska Europa skupiona wokół papieża i cesarza, w której sojusze są czymś chwilowym, a o swą pozycję należy nieustannie walczyć mieczem.

Cherezińska nie skupia się tylko na tej wielkiej historii polityczno-dynastycznej, ale przygląda się bacznie relacjom rodzinnym. Jej bohaterowie przeżywają zdrady najbliższych członków rodziny. Szorstkie relacje z ojcem,  w których nie brakuje nieufności i lęku przed tym, aby rodzic nie złożył syna w ofierze, niczym Abraham Izaaka - wybierając młodszego brata na swego następcę. To relacje burzliwe, nasiąknięte kłótniami, obawami ojca o dzieci i dzieci pragnących sprostać stawianemu im zadaniu. Z niezwykłą precyzją pokazane zostaje wychowanie potomstwa na dworach, w którym priorytetem staje się przygotowanie ich do wyznaczonej im roli. Żony władcy u dziewcząt i następcy tronu u chłopców. Zarówno w pierwszym i drugim przypadku tylko osobiste walory decydują o tym, jaka będzie ich pozycja i czy uda zdobyć się realne rządy.

Cherezińska udowadnia, że tytuł królowej polskiej powieści historycznej jest, jak najbardziej zasłużony. Świat Hardej to polityka, dynastia i religia, to świat układów i zdrad. Ludzi marzących o potędze, miłości, związanych z rodziną albo z nią walczących. Starających się zrozumieć racje i zaufać ojcu, jako głowie rodziny. Przeżywających osobiste dramaty i udowadniających, że po każdym upadku można się podnieść i przeć ku przyszłości. To świat magiczny i przesiąknięty nieustanną grą o tron oraz systematycznego budowania własnej potęgi. Prawdziwa perła polskiej literatury.

Polecam.
Moja ocena 8/10


             Wydawanictwo Zysk i S-ka

niedziela, 16 lutego 2020

Chłopiec na szczycie góry, John Boyne

Johne Boyne kontynuuje wojenną opowieść w drugim tomie cyklu, Chłopcu na szczycie góry.


Jaki większy dramat może przeżyć dziecko od śmierci rodziców i opuszczenia na zawsze rodzinnego domu? Może daleko było mu do ideału, kłótnie światopoglądowe rodziców, dramat ojca nie potrafiącego poradzić sobie z przeżytą traumą, ale stanowił znany mu i bezpieczny świat, który z każdym dniem mija bezpowrotnie. Jeśli wydawało się, że już nic gorszego nie może się zdarzyć, to los pokazał, że potrafi zaskakiwać. Zwłaszcza jeśli już nie tylko będzie trzeba obronić skrawek dziecięcego świata ale przede wszystkim w młodym wieku rozpocząć walkę o coś znacznie ważniejszego. Obrony człowieka takiego, jakiego wychowali rodzice i zachowanie człowieczeństwa w rzeczywistości wypełnionej strachem i przemocą.


Paryż w roku 1936 jeszcze zachował swój dawny styl, chociaż coraz bardziej wyczuwa się narastające zagrożenie i zbliżający się kres starego świata. Epoka zgodnej współegzystencji Francuzów i Żydów kończy się, a w tle słychać głosy uprzedzenia i nie możności dalszego wspólnego przebywania ludzi, którzy jeszcze wczoraj byli sąsiadami i najlepszymi przyjaciółmi. Taka atmosfera obcości otacza siedmioletniego Pierrota. Syna niemieckiego żołnierza i kombatanta I wojny światowej i Francuzki oburzajacej się na coraz głośniej wykrzykiwane głosy ksenofobiczne. O ile matka robiła wszystko, aby zapewnić synowi beztroskie dzieciństwo z dala od wzrastajecej fali wzajemnej wrogości, to w chwili śmierci rodziców, chłopiec trafia do zupełnie nowej rzeczywistości. Zmuszony do wyjazdu z rodzinnego miasta, trafia pod opiekę ciotki, Beatrix pracującej w Austrii w domu samego Adolfa Hitlera. Tu wszystko jest nowe. Nie może mówić o swoim paryskim przyjacielu żydowskiego pochodzenia, Anszelu. Zmienia mu się imię na Pieter i co najważniejsze ma zachowywać ciszę podczas obecności państwa. Kiedy chłopiec trafia pod skrzydła Hitlera, zaczyna przechodzić metamorfozę. Zrozpaczona kobieta podejmuje się ryzykownej próby walki o zachowanie dawnego bratanka, zanim wpajane chłopcu wychowanie przez wodza Rzeszy zmieni go na zawsze.

Johne Boyne po raz drugi pokazuje wojnę oglądaną oczami dziecka, które nie rozumie tego wszystkiego, co dzieje się wokół niego. Znana mu rzeczywistość znika. Znika wszystko to, co do tej pory było normalne. Niewinność dziecka staje w szranki ze zbliżającym się wojennym terrorem. To, co czyste i piękne, jak między innymi przyjaźń staję się tym, do czego nie wolno się przyznawać, a utrzymywanie kontaktów z przyjacielem jest surowo zabronione. O ile wcześniej Pierrot czuł się kochany i szczęśliwy, to wraz z zamieszkaniem na szczycie góry czuje się obco i niepewnie. Tu wszystko jest dziwne, a nowe niezrozumiałe zwyczaje wydają się być takie niezrozumiałe. Widzi pogardę, jaką Niemcy czują do Francuzów, jak wiele rzeczy może ściągnąć problemy, a wskazówki dwójki życzliwych mu osób - ciotki i kierowcy Ernsta są kompletnie niezrozumiałe i tylko wywołują u niczego nieświadomego dziecka bunt.

O ile w Chłopcu w pasiastej piżamie główny akcent postawiony został na niepewność czy to, co widzimy jest prawdziwe oraz na emocje czytelnika, tym razem autor penetruje psychikę odbiorcy. Pokazuje, jak bardzo łatwo można człowieka zmanipukować, odsunąć go od starych wartości, od ludzi których kochał, a stworzyć okrutną istotę rozkachaną w swej iluzorycznej pozycji, jaką zajmuję i pozornym strachu, jaki w związku z nią wzbudza. Dobro i zło zalewają się ze sobą, stając się czymś trudnym do jednoznacznego wskazania. To, co jest podłością dla jednych, dla innych staje się spełnieniem obywatelskiego obowiązku. Jednak zawsze tli się ta iskierka nadziei, że jeszcze nie jest za późno, jeszcze zdąży się otrząsnąć ze stanu uśpienia, zanim straci się to, co najcenniejsze - własną duszę.

Johne Boyne po raz kolejny stworzył niezapomnianą historię. Teraz jednak poszedł krok dalej, odchodząc od uczuć, a stawiając na psychologię dziecka i okrutny mechanizm manipulacji. Stworzył sugestywny obraz, który przeraża i niepokoi.

Polecam
Moja ocena 7/10

                Wydawanictwo Replika

piątek, 14 lutego 2020

MROCZNY PIĄTEK: ŁOWCA SNÓW STEPHEN KING

Pytanie o obecność innych istot we wszechświecie towarzyszy ludziom od bardzo dawna. Czy na innych planetach, układach istnieją ci, co mogą stać się dla nas zagrożeniem? Im bardziej człowiek zaczął pragnąć "podbić" kosmos, im bardziej stał się on mu bliższy, a loty międzyplanetarne mogą z czasem stać się faktem, tym bardziej boimy się obcych mogących mieć podobne do naszych plany - odnalezienia nowej przestrzeni życiowej.


Po temat inwazji kosmitów sięgnął także Król Horroru, Stephen King, który to niejednokrotnie udowadniał, że łącznie grozy z fantastyką wychodzi mu świetnie. Tylko, czy Autor z Maine, który w ostatnich latach coraz mniej straszy, dalej utrzymuje dawny poziom? Łowca snów to pierwsza w dorobku pisarza powieść nawiązująca do klasyki wojny światów i łącząca ją z obecnym popkultorowym trendem.


Pete, Beaver, Henry i Jonesy to czwórka przyjaciół ze szkolnej ławy. Chociaż każdy z nich poszedł własną drogą i ścieżki ich nieco się rozeszły, to od lat utrzymują starą tradycję polowania na niedźwiedzi. Spotykają się w listopadzie, gdy las pokryty jest śnieżną pierzyną, a ich jedynym azylem jest mała chatka położona w środku lasu. Cisza, brak ludzi i oni sami. Jakie jest ich zdziwienie, gdy zamiast zwierzęcia o mało co, nie zabili człowieka, którego pod żadnym pozorem nie powinno tu być. Człowiek ten jest ranny i chory, puszcza bąki o przykrym zapachu i podobny zapach ma z ust. Jest przerażony i woła, że "oni tu są". Podobne zaskoczenie przeżywa pozostała dwójka przyjaciół na widok kobiety zachowującej się tak samo, jak przypadkowo znaleziony wędrowiec Jonesy'ego i Beavera. Kiedy umierają ich nowi towarzysze, a "wirus" atakuje łowczych, dla pozostałej dwójki ocalałych rozpoczyna się koszmar.

W tym samym czasie emerytowany generał wojny w Wietnamie, Abraham Kurtz planuje rozpocząć prawdziwą międzyplanetarną wojnę, w której możliwe straty ludzkie nie mają żadnego znaczenia. Ci, co przeżyli dzięki darowi telepatii zaczynają słyszeć głosy wywierające wpływ na podejmowane przez nich decyzje. Zapobiec masowemu ludobójstwu, czy pozwolić zmanipulować się obłąkanemu umysłowi.

Łowca snów bardzo mocno nawiązuje do Bastionu i To. Przywołując postacie Randalla Flagga i Pennywise staje się to odwołanie dosłowne. Pojawia się moment lęku, czy stare Kingowe potwory wróciły, jednak ta niepewność zostaje bardzo szybko rozwiana, a obecni antagoniści w osobach Pana Szarego - przedstawiciela obcych i gen. Kurtza przestają straszyć, stając się wręcz grotoskowi. Krok po kroku lęk ustępuje miejsca czarnemu humorowi, posiadane przez bohaterów zdolności paranormalne sprawiają, że kosmita uczłowiecza się, wydaje się być mniej groźny. Podobnie szalony wojskowy nie jest już tak niebezpieczny,  jaki wydawał się na początku. Oczywiście Łowcy snów daleko do poziomu dwóch wcześniej wspomnianych powieści, acz takie ich połączenie w jednym tomie wydaje się być ciekawym pomysłem. Wiadomo, czego można oczekiwać. Z jednej strony powrotu do dziecięcego koszmaru, gdzie dawne wspomnienia powracają burząc spokój mężczyzn. Z drugiej konfrontacji z obecnymi wrogami, formułują się dwa obozy. Dobra i zła. Problem tylko, że o ile w Bastionie granica była wyraźnie zarysowana, tu zaczyna się rozmywać. Człowiek staje się gorszy od potwora, szukającego miejsca osiedlenia. Potwór nadal jest drapieżcą, ale staje się ludzki, aż w pewnym momencie zamiast odrazy, budzi współczucie.

Brakuje jednocześnie tej charakterystycznej dla Kinga psychologii. Zagłębienia się w psychikę i w doświadczenia postaci. Poznanie drzemiących w nich obaw, dręczących demonów - które jednak w finale dopiero się uaktywniają.

Starcie wizji trzech światów staje się nieuniknione. Każdy z nich różni się od pozostałych. W rzeczywistości Pana Szarego Ziemia opanowana zostaje przez jego towarzyszy pasożytów żerując w ciele najsilniejszych jednostek i asymilując się do ludzkiego stylu życia. To świat niczym nie różniący się od naszego, tyle tylko, że człowiek w hierarchii organizmów zostaje sprowadzony do roli służebnej wobec obcych. Zbliżoną wizję powrotu do dawnej rzeczywistości maja Owen, Beaver, Jonesy i Duddits ostatni ludzie próbujący zachować w sobie człowieczeństwo wobec zbliżającej się z obydwu stron armagedonu. Najbardziej przerażającą wizję ma Kurtiz, jego świat zbudowany ma zostać na przemocy, lęku słabszych i całkowitej uległości silniejszemu. To rzeczywistość terroru, strachu i okrucieństwa. Wobec tak odmiennych dążeń starcie jest nieuchronne. Żaden z tych światów nie może koegzystować obok pozostałych. Żadna z tych grup nie może funkcjonować tak, jak wcześniej. Z czasem nawet Duddits traci swą pierwotną niewinność. Zło przyciąga, opanowując umysł i zatruwa duszę. Możliwe, że wyeliminowane zostały pół rozwiązanie, obcy bowiem zniszczyli ludzki świat, dzieląc go w naturalny sposób na dwa obozy. To starcie totalne, jeden błąd może kosztować życie. Od raz podjętej decyzji nie ma odwołania.

Łowca snów to nietypowa powieść Króla Grozy, od której wbrew pozorom nie można zbyt wiele wymagać. Brakuje jej starej Kingowej głębi, przesłania, a stawia na akcję. Odważnie jednak poczyna sobie ze stałym motywem fantastyki, pokazując go na swój na pół horrorowy sposób. Początkowa groza rozmywa się z czasem, ale pierwotna niepewność o finał najazdu obcych, pozostaje do końca. To też jeden z tych kingów pozostających spójnych prawie do końca. Prawie, bo nieco rozchodzi się w zakończeniu, w którym znów Stephen dokonuje nieco dziwnych i mało zrozumianych zabiegów. Jeśli więc nie podchodzi się do niego jak do standardowej grozy, można z nim spędzić kilka udanych wieczorów.

Polecam
Moja ocena 7/10


                          Wydawanictwo Albatros 







wtorek, 4 lutego 2020

Ich siła, Meg Wolitzer

Jak bardzo charyzmatyczny lider może wpłynąć na zmianę osobowości? Jak wygląda rzeczywista walka z dyskryminacją i o równouprawnienie? Na ile przeżyte cierpienie jest w stanie przyczynić się do aktywnej obrony przed tym, który upokarza innych bez powodu? Czy w polityce zostaje miejsce na szczerość, uczciwość i przyjaźń? Ich siła Meg Wolitzer to opowieść o ideałach feminizmu, o codziennym cierpieniu, przyjaźni i miłości, przede wszystkim jednak o proteście wobec przemocy i dyskryminacji, pozwalającym odkryć w sobie nieznaną wcześniej siłę do zmiany samego siebie.


Nocami leżała w łóżku i czytała przy świetle latarki. Choć strumień światła stopniowo bladł i przygasał, Greer nie porzuciła książki i do ostatniej chwili pochłaniała żółknący powoli krąg opowieści, które poprawiały jej samopoczucie i przynosiły ulgę w samotności, która ciągnęła się rok po roku. 



Czasami jedynym co trzyma człowieka przed rzuceniem się w przepaść beznadziei jest przyjaciel, pokazujący, że wcale nasze życie nie musi być takie, jakie jest. Nie musimy się bać i przyjmować wiecznie wycofanej postawy, ale uwierzyć w siebie i bronić własnej godności - nawet jeśli inni tego nie rozumią, który wskazuje światełko w tunelu w postaci równouprawnienia. Każdy ma prawo bronić się przed okrutnym atakiem na własną osobę, każdy ma prawo cieszyć się własną cielesnością bez względu na płeć. Dopiero, gdy porzuci się własny kokon, odkryje się wewnątrz moc pozwalającą przetrwać i poznać nieznany wcześniej smak życia. Istnieje tylko ryzyko, że idea równouprawnienie i związana z nią ikona walki doprowadzi do obsesji, do poświęcenia bliskich osób dla jednego guru. Wówczas potrzeba równowagi, aby przetrwać nowe burze i utrzymać się na powierzchni.



Greer od zawsze żyła w swoim własnym świecie, w którym czuła się bezpiecznie. Literatura i ukochany, Cory byli wszystkim, czego potrzebowała do życia. Zakompleksiona, o podciętych skrzydłach przez rodzinę i wycofana, przyzwyczajona nie mówić o tym, co ją boli. Wyjazd na studia do Ryland oznacza dla niej, nie tylko rozłąkę z młodzieńczą sympatią, ale znalezienie się w zupełnie nowym środowisku, pogłębiającym jej introwertyzm. Doświadczone przez nią molestowanie seksualne podczas studenckiej imprezy, wywołuje u niej bunt i sprzeciw wobec przedmiotowemu traktowaniu kobiet. Za radą współlokatorki, razem z nią udaje się na wykład wygłaszany przez czołową aktywistkę ruchu feministycznego, Faith Frank. Tam też po raz pierwszy mówi o doznanym upokorzenia. Nawiązana wówczas między nimi więź owocuje po latach. Greer rozpoczyna pracę w fundacji należącej do Frank i zacznie przechodzić wewnętrzną metamorfozę.



Meg Wolitzer snuje opowieść niby kobiecą, niby feministyczną, a tak na prawdę do bólu wręcz uniwersalną. Taką, w której każdy może się przejrzeć bez względu na płeć. Ponieważ, czy to się komuś podoba, czy nie, to bardzo często spotyka się z przejawami przemocy i niesprawiedliwości. Tak, jakby jednym było wolno więcej niż innym. Najgorsze w tym wszystkim jest, że trudno ją dostrzec na pierwszy rzut oka. Dotyk w miejsca intymne, brak poszanowania ciała drugiej osoby, słowa i społeczny ostracyzm wobec tych, którzy mają odwagę się temu sprzeciwić. Przecież o pewnych rzeczach nie mówi się na zewnątrz. Silne jednostki mają odwagę się głośno krzyczeć wobec doświadczonej niesprawiedliwości, słabsze zamykają się we własnym wstydzie i złości. Tym czasem wystarczy iskra, jedno słowo, jedna rada, czyjś przyjazny gest, aby dostrzec skuteczne sposoby sprzeciwu.


Greer na skutek doznanej krzywdy i braku kary dla krzywdziciela, coraz bardziej wychodzi ze strefy nieśmiałości, a łączy swoje dwie największe pasje. Literaturę i poznawaną dzięki przyjaciółce i liderce feminizmu ideę feminizmu. Coraz więcej pisanych tekstów, coraz więcej spotkań i wykładów, kolejne akcje wypełniają jej czas i myśli. Za wszelką cenę chce spełnić oczekiwania swego guru przez, co zaczyna zatracać samą siebie i własne wartości: miłość, wrażliwość czy uczciwość wobec przyjaciół. Aktywność w ruchu walczącym o prawa kobiet
staje się dla niej całym światem, a w świecie silnych kobiet nie ma miejsca, na najmniejszą słabość. Nie dostrzega, że prawdziwy feminizm przejawia się w cichej pracy dla innych, takiej pozbawionej błysku fleszy,takiej mało spektakularne. Aktualna praca wzmacnia ją, leczy z kompleksów ale żąda czegoś w zamian. Wymaga poświęconia myśli i sił do coraz nowych działań. Poznaje przy tym świat polityki i biznesu, które nie zawsze przystają do wzniosłych haseł. Pełno w nich interesowności, a dobro krzywdzonych kobiet liczy się najmniej. Dawna złość płynąca z upokorzenia i pochwały liderki, napędzają Greer do całkowitego poświęconia i pogłębiają każdego dnia odczuwaną samotność.

Ich siła od razu z premierą stała się głośna za sprawą Nicole Kidman, która zgłosiła chęć nakręconia ekranizacji. To powieść magnetyzująca poprzez poruszaną tematykę, dotykania tego, co najczulsze w ludzkiej duszy. Jest majestatyczna, potężna niczym silna kobieta nie bojąca się upominąć o własne prawa, potężna siłą skrzywdzonych ludzi przeciwstawiający się przemocy i dyskryminacji- pokazujących, że można się podnieść po każdym ciosie i nigdy nie wolno się poddawać. Wolitzer nie idealizuje, pokazuje rzeczywistość i trudności feministek pracujących w fundacjach, problemy zwykłych kobiet wykonujących pracę u podstaw w kwestii prawa do poszanowania ich ciała i godności człowieka. Życie zwykłych ludzi naznaczone cierpieniem. Czytelnik pochłania kolejne rozdziały z pazernością, ze łzami i śmiechem. Zostaje całkowicie sparaliżowany i zahipnotyzowany lekturą. Opętany cielesnością, manifestacjami i ogromem ludzkiego bólu, od którego nie sposób uciec. Nieustannie trzyma się kciuki za bohaterów. Zdecydowanie Wielka Podróż, o której nie sposób zapomnieć, zdolna pomóc przetrwać każdą życiową nawałnicę.

Polecam.
Moja ocena 9/10

                          Wydawanictwo W. A. B

niedziela, 2 lutego 2020

CHŁOPIEC W PASIASTEJ PIŻAMIE, JOHN BOYNE

Wojna pokazana oczami dziecka, dwa światy i dwoje chłopców żyjących w odmiennej rzeczywistości w Chłopcu w pasiastej piżamie Johna Boyne.


Jedną z nieodłącznych cech literatury opowiadającej o II wojnie światowej, stanowią opowieści obozowe. Pokazują koszmar ludzi skazanych na niepewne życie w miejscach zagłady. W miejscach naznaczonych cierpieniem, upokorzeniem, podeptaniem ludzkiej godności - której odmówiono godności człowieka, przede wszystkim jednak naznaczonych hekatombą krwi. Jednym z nich jest Auschwitz Birkenau, w którym zginęło wiele istnień, wiele rodzin zostało rozdzielonych na zawsze.


Do takiego świata trafia dziewięcioletni Bruno, syn niemieckiego oficera. Ojciec chłopca z dnia na dzień dostał rozkaz przeprowadzenia się wraz z bliskimi z wygodnego i pięknego domu w Berlinie, do nowego miejsca. Nowy dom jest szary, mroczny, przygnębia samym wyglądem, najgorsze w tym wszystkim, że nie można już zjeżdżać z poręczy schodów i nie ma kolegów, z którymi można byłoby się bawić. Rodzice milczą i zabraniają jakiegokolwiek narzekania. Nikt nic nie mówi, a przyczyny wyjazdu owiane są tajemnica. Matka tylko tłumaczy, że tego wymaga praca taty. Chłopiec wyczuwa, że prawdziwy powód jest zupełnie inny. Pozbawiony dawnych przyjaciół skazany zostaje na towarzystwo złośliwej starszej siostry, której przeprowadzka także wcale nie cieszy. Jest jeszcze coś, co niczym magnes przyciąga jego uwagę, tajemnicze miejsce za oknem, odgrodzone siatką. W chwili, gdy Bruno zdecyduje się do niej podejść - mimo surowych zakazów rodziców, zacznie poznawać świat o istnieniu, którego nie miał pojęcia.

Na początku zaskakujący jest widok smutnego chłopca, Szmula będącego jego rówieśnikiem. Dziecka czującego lęk przed każdym żołnierzem. Poznał wojnę i od najbardziej nieludzkiej strony, doświadcza piekła, jakiego żadne dziecko nigdy nie powinno zobaczyć. Widok i opowieści nowopoznanego kolegi są tak wstrząsające, że w głowie Bruna rodzi się coraz więcej pytań, na które trudno odnaleźć odpowiedzi.

John Boyne snuje nieoczywistą opowieść, w której niczego nie można być pewnym. Pełno tu niedopowiedzeń, symboli, metafor i dziecięcych określeń za pomocą, których poznajemy nowy dom i widok za oknem w PO - świeciu. Przewodnikiem staje się dziewięciolatek posługujący się językiem dorosłego człowieka, aby przeplatać go sposobem myślenia niczego nie świadomego dziecka, które w ogóle nie zna okrucieństwa wojny. Wraz z nim wchodzimy w mroczną rzeczywistość, w której nagle zniknąły dziecięce zabawy, beztroskie spotkania z przyjaciółmi, czy przekomarzania z wrednymi koleżankami siostry. Wszystko to stanowi jedynie wspomnienie świata, który minął bezpowrotnie. Teraz otacza go widok przygnębionej matki, nieobecnego w domu ojca, podczas jego nieobecności rządy sprawuje niezbyt sympatyczny porucznik - który szarogęsi się niczym byłby u siebie, czy wylękniona służba opowiadająca dziwne rzeczy. Wszystko to składa się na obcą rzeczywistość, która stopniowo wypycha z pamięci dawne szczęśliwe życie, z którego pozostały tylko strzępy wspomnień.

To symbolika buduje w pełni obraz świata naznaczonego strachem w kontrze do którego pozostaje normalne życie. Samo miejsce Po - świecie to odzwierciedlenie świata, który przeminął ale doskonale wiadomo, że chodzi o Oświęcim. Furia na określenie Hitlera i lęku, jaki wzbudzało jego pojawienie. Człowieka bez uśmiechu, o złych manierach i od kaprysu, którego zależało ludzkie życie. Najbardziej wymownym staje się siatka, to granica dwóch zupełnie różnych światów, przy niej też dochodzi do spotkania ich przedstawicieli. Pierwszy narzeka na nudę, brak rozrywki i dzieci do zabawy. Nie zna głodu, a człowiek będący oprawcą po drugiej stronie jest dla niego uwielbianym tatą, który całuję go przed snem. Szmul natomiast to chłopiec który mimo młodego wieku poznał niewygody, głód i paniczny strach, niepewny przyszłości z utęsknieniem patrzy w stronę, po której zostało bezpieczne i zwyczajne życie. Mimo kontrastów nie wszystko jeszcze stracone, pozostaje nadzieja, że w pewnym momencie te dwa światy złączą się w nierozerwalnym uścisku. Migają iskierki dobra w postaci przyjaźni zrodzonej w świecie naznaczonym złem i okrucieństwem, czy zachowanie człowieczeństwa pośród otaczającego barbarzyństwa.

Chłopiec w pasiastej piżamie to nietypowa wojenna historia, w której niczego nie można być pewnym. Zmysły mogą zawieść, a jedyne co zostaje to namnażające się niedopowiedzenia. Rodzi się pytanie, czy tej niepewnej narracji można zaufać, czy można jej jeszcze wierzyć. Jedno jest pewne John Boyne stawia wiele pytań i zagadek, które każdy musi rozwiązać sam. Prawdziwa perła i jedna z najważniejszych książek, jakie przeczytałem. Zachwyca formą i językiem.

Polecam.
Moja ocena 8/10

                           Wydawanictwo Replika



sobota, 1 lutego 2020

PREMIERY LUTEGO 2020

Najkrótszy miesiąc w roku zawsze niesie z sobą najwięcej książkowych kąsków. W tym roku luty ma 29 dni ale to i tak za mało, aby pożreć wszystkie smakowite premiery, jakie będą się pojawiać. 


Jednak nie bójcie się żaby, bo jak zawsze dokonałem sztuki trudnej selekcji i wybrałem te najbardziej intrygujące, te zapowiadające się na prawdziwe perełki. Tu każdy znajdzie coś dobrego dla siebie.


1. Kristy Cambron, Motyl i skrzypce, Wydawnictwo Znak. 




To historia rozgrywająca się podczas II wojny światowej, a więc szykuje się moc wzruszeń, moc przerażających scen i pokaz ludzi, którzy przeżyli piekło. To historia kobiety skazanej na koszmar obozu koncentracyjnego przez najbliższą jej osobę. Poruszająca opowieść o odkrywaniu piękna w najpotworniejszych miejscach.


Premiera 12 lutego

2. Anna Cieślar Berdo Wydawnictwo Znak. 




To wzruszająca historia ojca i syna, uniwersalna opowieść o relacji z naturą, ojcostwie i bolesnym dorastaniu. Powieść ta przyciąga poprzez przedstawioną w niej szorstkością męskiego świata z wrażliwością dziecka.


Premiera 26 lutego

3. Przemysław Żarski Ślad Wydawnictwo Czwarta Strona 




Pierwszy tom nowej serii. Powieść pokazująca, jak jedna nierozważna decyzja potrafi zniszczyć życie wielu ludziom i odcisnąć silne piętno. Opowieść o tajemniczym zaginięciu i ciele, która pojawia się nagle po latach. Intrygującą historia o prawdzie wyłaniającej się z mroku po latach.


Premiera 12 lutego

4. Jonas T. Bentgsson Życie Sus Wydawnictwo Poznańskie 




Kolejny tom serii Dzieł pisarzy skandynawskich. Otrzymujemy opowieść o współczesnej rodzinie, zemście, współczuciu i pięknie.


Premiera 12 lutego

5. Piotr Bojarski Fiedler. Głód świata Wydawnictwo Poznańskie 




Biografia jednego z największych globtroterów XX wieku. Pisarz i podróżnik, postać skomplikowana, niejednoznaczna i do dziś dnia kontrowersyjna.


Premiera 26 lutego

6. Max Czornyj Grób Wydawnictwo Filia. 




Liza Langer i Orest Rembert znów będą mieli do rozwiązania zagadkę makabrycznej zbrodni. Koszmar rozpocznie się od znalezienia masowego grobu sprzed lat. Bardzo cieszę się, że Liza i Orest powracają, gdyż w Ślepcu całkowicie skradli moje serce.


Premiera 12 lutego

7. Agnieszka Krawczyk Magiczne miejsca Wydawnictwo Filia




Swoją świąteczną powieścią Najmilszy prezent weszła do grona polskich pisarek obyczajowych, na których książki czekam z utęsknieniem. Teraz opowie o konieczności godzenia się ze wspomnieniami. Wszystko osadzone w pięknej dolinie pełnej kwiatów i mieszkańców w świetle, których można ujrzeć samego siebie.


Premiera 19 lutego


8. Anna Matwiejeva Przełęcz Diatłowa. Tajemnica Dziewięciorga. Wydawnictwo Mova





Autentyczna historia sprzed sześćdziesięciu lat, która do dziś pobudza wyobraźnię twórców. Opowiada o śmierci dziewięciorga studentów, którzy w tajemniczych okolicznościach ponieśli śmierć w górach Uralu.


Premiera 26 lutego

9. Ewa Szymańska Bo trzeba żyć. Gabrynia Wydawnictwo Szara Godzina







Poruszająca saga rodzinna i dzieje Apolonii pokazane na tle burzliwej historii. To opowieść o dorastaniu w cieniu I wojny światowej , tożsamości, miłości i koszmarze od którego nie da się uciec.


Premiera 19 lutego

10.  Katarzyna Kielecka Piętno dzieciństwa Wydawnictwo Szara Godzina


Kontynuacja historii rodziny Rawickich i mężczyzny, który dziś wiedzie udane życie. Dobra praca, piękny dom i udane małżeństwo, jednak spokój jego zakłócają bolesne wspomnienia z dzieciństwa, o których nie potrafi zapomnieć. Przejmująca opowieść pełna wzruszeń i bólu o poszukiwaniu samego siebie i konieczności pogodzenia się z tym, co trudne.

Premiera 26 lutego

11. Jozef Karika Ciemność Wydawnictwo Stara Szkoła 




Horror, który straszy już samym miejscem i czasem akcji. Środek zimy i góry pokryte śniegiem i lodem wśród, których znajduje się mała chatka z kimś, kto pragnie przetrwać.


Premiera 12 lutego

12. Marta Knopik Czarne miasto Wydawnictwo Lira


Realistyczno-magiczna opowieść o przeszłości, która powraca. Akcja rozgrywa się w małym śląskim miasteczku. Szykuje się paraliżująca historia z pogranicza jawy i snu.

Premiera 19 lutego

13. Carolina Lea Kobieta ze szkła Wydawnictwo Literackie 








Idealna powieść na zimę. Trzymająca w napięciu powieść o poświęceniu z miłości, lęku i tajemnicy, której nikt nie chce wyjawić. Akcja jej rozgrywa się w XVII wiecznej Islandii skutej lodem.


Premiera 12 lutego

14. Lars Saabye Christensen Ślady miasta. Ewald i Maj Wydawnictwo Literackie 




Pierwszy tom trylogii rozgrywającej się w powojennej Norwegii. Historia rodzinna i o utraconym raju.


Premiera 12 lutego


15. Donato Carissi W labiryncie Wydawnictwo Albatros 





Zapowiada się fascynujący dreszczowiec o porwanej kobiecie i potworze, który więził ją przez piętnaście lat. Nikt nie wie, jak udało się jej uciec. Jedno jest pewne psychopata jest na wolności i znów zaczyna polować.


Premiera 26 lutego