wtorek, 4 lutego 2020

Ich siła, Meg Wolitzer

Jak bardzo charyzmatyczny lider może wpłynąć na zmianę osobowości? Jak wygląda rzeczywista walka z dyskryminacją i o równouprawnienie? Na ile przeżyte cierpienie jest w stanie przyczynić się do aktywnej obrony przed tym, który upokarza innych bez powodu? Czy w polityce zostaje miejsce na szczerość, uczciwość i przyjaźń? Ich siła Meg Wolitzer to opowieść o ideałach feminizmu, o codziennym cierpieniu, przyjaźni i miłości, przede wszystkim jednak o proteście wobec przemocy i dyskryminacji, pozwalającym odkryć w sobie nieznaną wcześniej siłę do zmiany samego siebie.


Nocami leżała w łóżku i czytała przy świetle latarki. Choć strumień światła stopniowo bladł i przygasał, Greer nie porzuciła książki i do ostatniej chwili pochłaniała żółknący powoli krąg opowieści, które poprawiały jej samopoczucie i przynosiły ulgę w samotności, która ciągnęła się rok po roku. 



Czasami jedynym co trzyma człowieka przed rzuceniem się w przepaść beznadziei jest przyjaciel, pokazujący, że wcale nasze życie nie musi być takie, jakie jest. Nie musimy się bać i przyjmować wiecznie wycofanej postawy, ale uwierzyć w siebie i bronić własnej godności - nawet jeśli inni tego nie rozumią, który wskazuje światełko w tunelu w postaci równouprawnienia. Każdy ma prawo bronić się przed okrutnym atakiem na własną osobę, każdy ma prawo cieszyć się własną cielesnością bez względu na płeć. Dopiero, gdy porzuci się własny kokon, odkryje się wewnątrz moc pozwalającą przetrwać i poznać nieznany wcześniej smak życia. Istnieje tylko ryzyko, że idea równouprawnienie i związana z nią ikona walki doprowadzi do obsesji, do poświęcenia bliskich osób dla jednego guru. Wówczas potrzeba równowagi, aby przetrwać nowe burze i utrzymać się na powierzchni.



Greer od zawsze żyła w swoim własnym świecie, w którym czuła się bezpiecznie. Literatura i ukochany, Cory byli wszystkim, czego potrzebowała do życia. Zakompleksiona, o podciętych skrzydłach przez rodzinę i wycofana, przyzwyczajona nie mówić o tym, co ją boli. Wyjazd na studia do Ryland oznacza dla niej, nie tylko rozłąkę z młodzieńczą sympatią, ale znalezienie się w zupełnie nowym środowisku, pogłębiającym jej introwertyzm. Doświadczone przez nią molestowanie seksualne podczas studenckiej imprezy, wywołuje u niej bunt i sprzeciw wobec przedmiotowemu traktowaniu kobiet. Za radą współlokatorki, razem z nią udaje się na wykład wygłaszany przez czołową aktywistkę ruchu feministycznego, Faith Frank. Tam też po raz pierwszy mówi o doznanym upokorzenia. Nawiązana wówczas między nimi więź owocuje po latach. Greer rozpoczyna pracę w fundacji należącej do Frank i zacznie przechodzić wewnętrzną metamorfozę.



Meg Wolitzer snuje opowieść niby kobiecą, niby feministyczną, a tak na prawdę do bólu wręcz uniwersalną. Taką, w której każdy może się przejrzeć bez względu na płeć. Ponieważ, czy to się komuś podoba, czy nie, to bardzo często spotyka się z przejawami przemocy i niesprawiedliwości. Tak, jakby jednym było wolno więcej niż innym. Najgorsze w tym wszystkim jest, że trudno ją dostrzec na pierwszy rzut oka. Dotyk w miejsca intymne, brak poszanowania ciała drugiej osoby, słowa i społeczny ostracyzm wobec tych, którzy mają odwagę się temu sprzeciwić. Przecież o pewnych rzeczach nie mówi się na zewnątrz. Silne jednostki mają odwagę się głośno krzyczeć wobec doświadczonej niesprawiedliwości, słabsze zamykają się we własnym wstydzie i złości. Tym czasem wystarczy iskra, jedno słowo, jedna rada, czyjś przyjazny gest, aby dostrzec skuteczne sposoby sprzeciwu.


Greer na skutek doznanej krzywdy i braku kary dla krzywdziciela, coraz bardziej wychodzi ze strefy nieśmiałości, a łączy swoje dwie największe pasje. Literaturę i poznawaną dzięki przyjaciółce i liderce feminizmu ideę feminizmu. Coraz więcej pisanych tekstów, coraz więcej spotkań i wykładów, kolejne akcje wypełniają jej czas i myśli. Za wszelką cenę chce spełnić oczekiwania swego guru przez, co zaczyna zatracać samą siebie i własne wartości: miłość, wrażliwość czy uczciwość wobec przyjaciół. Aktywność w ruchu walczącym o prawa kobiet
staje się dla niej całym światem, a w świecie silnych kobiet nie ma miejsca, na najmniejszą słabość. Nie dostrzega, że prawdziwy feminizm przejawia się w cichej pracy dla innych, takiej pozbawionej błysku fleszy,takiej mało spektakularne. Aktualna praca wzmacnia ją, leczy z kompleksów ale żąda czegoś w zamian. Wymaga poświęconia myśli i sił do coraz nowych działań. Poznaje przy tym świat polityki i biznesu, które nie zawsze przystają do wzniosłych haseł. Pełno w nich interesowności, a dobro krzywdzonych kobiet liczy się najmniej. Dawna złość płynąca z upokorzenia i pochwały liderki, napędzają Greer do całkowitego poświęconia i pogłębiają każdego dnia odczuwaną samotność.

Ich siła od razu z premierą stała się głośna za sprawą Nicole Kidman, która zgłosiła chęć nakręconia ekranizacji. To powieść magnetyzująca poprzez poruszaną tematykę, dotykania tego, co najczulsze w ludzkiej duszy. Jest majestatyczna, potężna niczym silna kobieta nie bojąca się upominąć o własne prawa, potężna siłą skrzywdzonych ludzi przeciwstawiający się przemocy i dyskryminacji- pokazujących, że można się podnieść po każdym ciosie i nigdy nie wolno się poddawać. Wolitzer nie idealizuje, pokazuje rzeczywistość i trudności feministek pracujących w fundacjach, problemy zwykłych kobiet wykonujących pracę u podstaw w kwestii prawa do poszanowania ich ciała i godności człowieka. Życie zwykłych ludzi naznaczone cierpieniem. Czytelnik pochłania kolejne rozdziały z pazernością, ze łzami i śmiechem. Zostaje całkowicie sparaliżowany i zahipnotyzowany lekturą. Opętany cielesnością, manifestacjami i ogromem ludzkiego bólu, od którego nie sposób uciec. Nieustannie trzyma się kciuki za bohaterów. Zdecydowanie Wielka Podróż, o której nie sposób zapomnieć, zdolna pomóc przetrwać każdą życiową nawałnicę.

Polecam.
Moja ocena 9/10

                          Wydawanictwo W. A. B

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz