piątek, 27 kwietnia 2018

MROCZNY PIĄTEK: DOM NA WYRĘBACH - STEFAN DARDA


MROCZNY
PIĄTEK


DOM NA WYRĘBACH – STEFAN DARDA


Istnieją miejsca przechowujące w sobie mroczne tajemnice. Miejsca odludne, otoczone nieprzyjaznym lasem, będącym labiryntem dla obcych, w którym nie znając drogi powrotu, na zawsze można pozostać. To miejsca nawiedzone, zamieszkane przez duchy zmarłych, nie lubiących, aby zakłócać ich spokój. Każdy zaś, kto zacznie im przeszkadzać, musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Nie znając historii, łatwo wziąć je za idealną oazę ciszy, w której w końcu uda się odciąć od wielkomiejskiego szumu. Jawią się jako doskonałe do naładowania akumulatorów.  Tutaj nikt nie będzie przeszkadzał. Droga do miasta jest daleko, wokół cisza jak makiem zasiał. Wrażenie to potęguje śpiew ptaków i szum drzew. Nie przeszkadza nawet niedaleko położony cmentarz i nachodzące nocne mary, słyszalne przy każdej pełni księżyca pukanie za oknem oraz znajdująca się tam przerażająca twarz kobiety wykrzywiona w nienaturalnym grymasie. Wszystko co wykracza poza ludzkie pojmowanie rzeczywistości, łatwo jest nazwać snem, koszmarem, albo po prostu zwykłym zabobonem. Któż bowiem współcześnie wierzy w strzygi, którym towarzyszy nawoływanie puszczyka? Nowy dom i nowe życie w nowym miejscu, z dala od błędów przeszłości. To w nim bowiem pojawia się szansa zacząć wszystko od zera, ten upragniony początek na pewno będzie i pozostanie na stałe. Od domu na wyrębach nie da się uciec.
         Stefan Darda, polski król powieści grozy, swój literacki debiut miał dziesięć lat temu,  pierwsza wydana przez niego powieść Dom na wyrębach  została uznana za kultową i nieprzypadkowo zalicza się do ścisłego kanonu horroru.

 

Rok 1995. Marek Leśniewski po rozwodzie z żoną, kupuje wiejski domek znajdujący się z dala od cywilizacji i wszelkich osad ludzkich. Otoczony jest jedynie leśna ścianą, a w jego pobliżu znajduje się tylko jeden dom, w którego oknach przez całą noc  odbija się płomień świecy. Mężczyzna jest przekonany, że w obecnym miejscu zamieszkania, zapomni o niedawnych, trudnych dla niego wydarzeniach. Nie zważa na towarzyszącą temu miejscu niezbyt szczęśliwą przeszłość. W miejscu, gdzie obecnie zamieszkał, niedawno zmarł były lokator. Najbliższy zaś sąsiad w opinii miejscowych, uznawany jest za mordercę i dziwaka, od którego lepiej trzymać się z daleka. Zwłaszcza, że jego zachowanie potwierdza pogląd, jakoby nie należał do osób najbardziej przyjaznych. Mimo to patrząc na rozpościerający się wokół krajobraz, wydaje się, że nic nie jest w stanie zakłócić owej idylli. Przyjazd do Wyrębów świeżo upieczony rozwodnik, uważa za najlepszy z możliwych wyborów. Nie wie tylko, że stan beztroski wkrótce zniknie, a rozpocznie się prawdziwy koszmar.


Uwielbiam odwołania do słowiańskich legend i podań opowiadających zarówno o mitycznych bóstwach, jak również o mieszkańcach naszych lasów. Zawierają  w sobie magię, zapis dawno minionych czasów i wszystkiego, tego co oddaje polski charakter, a kilka wieków temu stanowiło przedmiot wierzeń naszych dziadów. Odwołują się do tradycyjnego przekonania, jakoby nie było zbrodni bez kary. Pozaziemskie istoty tułające się nocą po drogach, uosabiają wykonawców sprawiedliwości dla tych co uczynili zło. Symbolizują zemstę za wyrządzoną krzywdę.  Ich odwet dosięga zarówno winowajcę, jak również ludzi znajdujących się wokół niego. W opowieściach tych nie ma ucieczki, człowiek coraz bardziej zostaje osaczany przez wrogą mu siłę, z którą trudno jest mu się mierzyć i gdzieś podświadomie przeczuwa, jak trudnego ma przeciwko sobie rywala. Stefan Darda stworzył niezwykle klimatyczną i mroczną opowieść o pustkowiu zamieszkanym tylko przez dwójkę ludzi, którzy przeciwko sobie mają strzygę napawającą się ich strachem i bezsilnością. Opowiada o samotności, związanej z wydarzeniami przeszłości wdzierających się do człowieczej egzystencji. Zatruwającej serce i umysł. Wpływa na ich czyny i myśli, nie pozwalając zapomnieć o grożącym im zewsząd niebezpieczeństwie, które również w każdej chwili może dotknąć bliskie im osoby.  Każda noc na wyrębach, to ring walki ze zjawą o własną duszę. Podczas niej próbuje się zgłębić, to co tajemnicze, co wymyka się racjonalnym ramom postrzegania świata i powrót do tego, co niezgłębione, obce w swym przedmiocie i dawno zapomniane przez współczesne pokolenie. W zmaganiu tym jakakolwiek racjonalność, traci rację bytu. Chcąc bronić się przed wrogiem należy odwołać się jedynie do tego, co zalicza się do wiary i przywołania Istoty Wyższej. Jeszcze rzeczy, które do niedawna wywoływały śmiech, powątpiewanie i posądzenie o dziwactwo, czy zabobonność; teraz  powodują szybsze bicie serca i śmiertelne przerażenie. Lęk o życie własne i przyjaciół. O ile wcześniej nocne pohukiwanie puszczyka na tle ciemnego lasu i bezkresnych dróg uważane było co zaś urokliwego, teraz  zwiastują groźbę, czyhającego się opodal niebezpieczeństwa, z którym lepiej nie stanąć oko w oko. Wymarzony i idealny do spędzenia reszty dni domek w lesie, zaczyna być pułapką, z której nie ma ucieczki. Raz przekroczywszy jego drzwi, zostaje się w nim na zawsze. To co uchodziło za błogosławieństwo, zaczyna być przekleństwem. Wymarzona samotność, zaczyna wadzić i zmuszać do zweryfikowania poglądu, że może lepiej znaleźć sojusznika potrafiącego zrozumieć, to co niepojęte i razem z nim stawić temu czoło.


Dom na wyrębach sprawia wrażenie, jakoby snuta w nim opowieść przebiegała nieco leniwie, a nawet sennie. Początkowo mało istotne wydarzenia w życiu bohaterów, z czasem nabierają ważnego znaczenia do zrozumienia, tego co przeżywają mieszkańcy Wyrębów. Osacza czytelnika wyłaniającą się stopniowo grozą, atakując niespodziewanie i znienacka. Ostatecznym rozrachunku jest zdolny pochłonąć nas w całości, nie pozwalając  nawet na chwilę oderwać się od lektury. Darda prowadzi nas na manowce, po bezludnych drogach, pośród głuchego lasu skrywającego w sobie wrogie człowiekowi cmentarzysko, aby za moment wiodąc po nieznanych szlakach, zaprowadzić na urokliwe  torfowisko.  Wieś w powieści może wydawać magiczna, spokojna i sielska; aby w pewnym momencie uzmysłowić, że z Wyrębów nie da się uciec i zapomnieć o nich. Nawet będąc kilkadziesiąt kilometrów dalej, one będą nieustannie obecne. To historia nawiedzonego miejsca, wywołującego wyrzuty sumienia i przypominającego ciągle o koszmarnej przeszłości. Przeszłość ta  wbija się swymi szponami w ludzką egzystencję, nie pozwalając o sobie zapomnieć, przez co zmienia życie w piekło. Pełna jest słowiańskiej mitologii napawającej to miejsce mroczną i przerażającą atmosferą, lękiem przed tym, co nieznane oraz obce.


Dziś z pewnością trudno będzie mi zasnąć, gdyż ciągle słyszę pukanie za oknem i głos  wydawany przez puszczyka.


Polecam,
Moja ocena 8/10
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz