Wydawało się, że ostatnia wojna światowa nigdy się nie powtórzy. Nigdy już nie będą spadać bomby, a dla ludności napadniętego kraju nastanie prawdziwy koniec świata. Serhij Żadan w Internacie przedstawia brutalność walk w Donbasie, będących preludium tego, czego dziś jesteśmy świadkami.
Pasza jest nauczycielem ogarniętej walkami wschodniej Ukrainy. To mruk i idealista. Nie podobają mu się metody wychowawcze siostry, a swoim uczniom daje sobie wejść na głowę. Wraz z toczonymi działaniami militarnymi przemierza tereny spalonej ziemi, mija wyniszczonych ludzi, wszystko po to, by odebrać siostrzeńca z Internatu i wrócić z nim do domu. W ciągu trzech dni obserwują, jak znany im świat legł w pyle, huku bomb i pocisków.
Żadan do złudzenia przypomina mojego ukochanego pisarza Cormaca McCarthy'ego w jego bestsellerowej Drodze. Tylko o ile u amerykańskiego prozaika tliła się iskierka nadziei, to u ukraińskiego autora pozostaje uczucie bezsensu. Apokalipsa dokonuje się tu i teraz, a po niej niewiadomo co zastaniemy. Nie widać już znanego blasku słońca, ponieważ zakrył go dym palonego miasta. Ogień niszczy wszystko i wszystkich. Przyroda jest niezauważalna, a przydrożne psy czekają łapczywie na jakikolwiek kęs. Bezradnie wtulają łeb w czlowieka, chcąc nie widzieć, nie czuć lęku, a poczuć bezpieczeństwo i utracone życie. Idą za tym, przy kim mogą przetrwać, kto stanie się dla nich nowym panem. Ludzie są przerażeni, są niczym duchy wyniszczone głodem, brudem i strachem, który kierują przeciwko innym. Tu nie ma mowy o ludzkiej Solidarności, lecz każdy nowy postrzegany jest jako wróg. Żołnierze podejrzewają każdego cywila. Wokół roztacza się odór, brud i zgliszcza. Pozostaje tylko droga, którą mężczyzna musi przebyć, by uratować dziecko i zachować wiarę w dawne ideały oraz człowieczeństwo. Na wędrowców czeka zło. Stają się świadkami nieograniczonego okrucieństwa i brutalności. Niejednokrotnie staje się wręcz absurdalna, ale zawsze zdolna zamanifestować swe obecne panowanie. Może dlatego Internat jest tak niewielki objętościowo. Wystarczą zarysy wojennego barbarzyństwa, by wzbudzić w czytelniku przerażenie i zadumę nad tym, co człowiek człowiekowi jest zdolny zrobić. Jak okrutny los przygotować.
Sięgając po powieść Serhija Żadana trzeba przygotować się na przygniatający pesymizm. Na fale emocji, które przepływają przez nasze serca. To proza liryczna, pełna melancholii nad ginącym, znanym światem i niepewnym, nowym jutrem. Jest ona wręcz poetycka i bardzo oszczędna w słowach. Przejawia się w szorstkości i dosadności języka. Skłania ku refleksji i wciąż, a może jeszcze bardziej niż w chwili powstania bije uniwersalizmem przesłania.
Polecam.
Moja ocena 9/10
Wydawanictwo Czarne
Mam w planach tą książkę już od jakiegoś czasu i mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńDaj znać, jakie wrażenia.😀 To bardzo mocny tekst.
OdpowiedzUsuń