Dwudziestolecie międzywojenne ma w sobie coś z magiczności i zarazem wyczuwa się w nim nadciągającą, nieuchronnie katastrofę. Spokój i cisza stają się coraz bardziej iluzoryczne. Wraz z wrześniem '39 roku nastąpił koniec świata, tego w którym egzystowały wspólnie wiele narodowości. Do czasu sprzed wojny wracały całe pokolenia, które przekazywały potomkom swe wspomnienia o tym, co bezpowrotnie minęło. Jedną z takich osób była babcia Charlotte Roth, na podstawie jej opowieści niemiecka pisarka napisała Życie od nowa.
Gdańsk lat dwudziestych XX wieku. Na mocy traktatów międzynarodowych stał się Wolnym Miastem pod auspicjami komisarza Ligi Narodów, z czym nie mogli pogodzić się niemieccy nacjonaliści. Natomiast dla czwórki przyjaciół Gundi, Lore, Erika i Juliusa był to czas radości i młodzieńczych marzeń o karierze ich bandu, Pierogów. Zabawiają oni turystów skocznymi melodiami, a ich największym przebojem stał Świt od morza. To on wpada w ucho gauleiterowi Gdańska, Forsterowi, który stwarza dla nich szansę na wielką karierę i możliwość grania na ekskluzywnym niemieckim statku Wilhelm Gustloff. Całkiem niezauważenie czasy zmieniają się i czas beztroskiego lata wraz z latami trzydzistymi przynosi narastające nastroje faszystowskie, jednak dla czwórki przyjaciół to nadal czas miłosnych dylematów. Nie zdają sobie sprawy ze znaczenia podejmowanych przez nich decyzji i pójścia na kompromisy. Wraz z napadem Hitlera na Polskę muszą na zawsze porzucić poprzedni styl życia i zmierzyć się z nową okrutną rzeczywistością. Po latach dziewiętnastoletnia Wanda rusza śladami matki szukając tego, co zostało ze wspomnień rodzicielki.
Charlotte Roth doskonale oddała klimat międzywojennego Trójmiasta, osadzając jednocześnie akcję jedynie w Gdańsku i Sopocie. O Gdyni jedynie wspomina w aspekcie historycznym, gdyż połączyła ona wątek obyczajowy z historią tego okresu. Jest to o tyle ciekawe, że przyglądamy się latom 20. i 30. z niemieckiego punktu widzenia, który w literaturze nie jest zbyt powszechny. Uderza nas ciepłem lata, szumem fal morskich i kipiących życiem miasta. Z drugiej strony pojawia się przedsmak goryczy II wojny światowej i przemilczanych, związanych z nią faktów, które wstrząsają młodziutką Wandą. To dało pole do popisu i naszpikowaniem fabuły mnóstwem ciekawostek, które przez długi czas przyćmiewają główną akcję powieści. Czytając o czwórce przyjaciół z Sopotu, odczuwa się znużenie. Ma się wrażenie, jakbyśmy czytali w kółko to samo, a narracja posuwa się bardzo wolnym tempem. Dopiero wraz z wkroczeniem w mroczne lata trzydzieste całość nabiera rumieniców i przyspiesza, prowadząc do tego, co nieuchronne. Chociaż rosło moje zainteresowanie opowieścią, to do końca nie udało mi się zżyć z głównymi bohaterami, którzy byli po prostu mi obojętni. Chociaż Życie od nowa przedstawia się jako historię o przebaczeniu, odkupieniu win i miłości, to Charlotte Roth jedynie liznęła te aspekty, ba, praktycznie są one mało zauważalne. Jedynie niczym bumerang powraca kwestia osądzenia zbrodniarzy wojennych. Zamiast nich bardziej skupiamy uwagę na życiu dwóch miast, które bez wątpienia wykreowane zostały na głównych bohaterów. Nic dziwnego, gdyż autorka przede wszystkim miała na celu złożyć hołd tamtemu pokoleniu, które wraz wysiedleniem stąd, straciło swoją ojczyznę. Mogło ją jedynie zachować w sercu i pamięci.
Chociaż uwielbiam literaturę odpowiadającą o okresie międzywojnia i II wojny światowej, to Życie od nowa nieco mnie rozczarowało. Oczekiwałem opowieści zdolnej poruszyć wszystkie zmysły, angażującą emocjonalnie czytelnika, a dostałem powieść jedynie poprawną ale nic więcej.
Polecam.
Moja ocena 6/10
Wydawanictwo Świat Książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz