Jeden z najgłośniejszych debiutów tego roku, zarówno dla miłośników fantastyki jak i grozy w duchu Samotnika z Providence. Tyle tylko, że Apostata Łukasza Czarneckiego zawiera misz masz gatunkowy, ale z grozą ma niewiele wspólnego.
Kapitan Arthur Wellington pełni rolę dochodzeniowca w Wydziale Walki z Okultyzmem. Kiedy znalezione zostają zwłoki mężczyzny z wyciętymi na nich tajemniczymi symbolami, które wskazują na rytualny mord. Wie, że sprawa może być głośna. Giną kolejni ludzie, a policja podejrzewa, że są oni jedynie zapowiedzią zabicia tego, na kim zależy mordercy. Media natomiast podłapały już głośny temat i wnikliwie przyglądają się pracy śledczych. Ci natomiast wyczuwają zbliżające się dla wszystkich zagrożenie. Wybudzony został ten, którego nigdy nie powinno się budzić.
Od razu warto zaznaczyć, że Apostata to fantastyka łącząca w sobie elementy grozy i kryminału. Pełno tu magicznych rytuałów i symboliki okultystycznej, jednak absolutnie nie straszy. Za to początek wywołuje lekki dreszczyk niepokoju, który znika wraz z rozwojem kolejnych wydarzeń. Dominować zaczynają dwie grupy, Republika ze stolicą w Denet oddająca część Ośmiu Bogom i Yoryci - obywatele Cesarstwa. Republikanie gromadzą w swych szeregach magów, dla których służba w armii jest znakomitym sposobem na wzbogacenie się. Natomiast każdy yoryta to urodzony wojownik, dla którego zabijanie niewiernych stanowi doskonałą okazję do oddawania czci Yoriemu. Jest to wszechwiedzące bóstwo wymykające się ludzkim wyobrażeniom. Razem tworzą Ekumenę będącą sceną magicznych walk dwóch zwalczających się obozów. Jednak są też Ci przeciw, którym gromadzą się jedni i drudzy. Ich wrogiem stanowią mieszkańcy Otchłani, nekromanci wyznający kult demonów. Jednak ma się wrażenie, że tylko tłumaczą to, co niewytłumaczalne i rywalizację dwóch obozów. Są one żarłoczne i domagają się ofiar z ludzi. Łukasz Czarnecki w kreowaniu zarówno Yoriego, jak i Ośmiu Bóstw mocno nawiązuje do chrześcijaństwa, jak również do mitologii Lovecrafta. Najlepiej widoczne w przywoływaniu Przedwiecznych.
Jednak to nie jedyna niespodzianka czekająca na czytelnika. Stanowi bowiem zbiór trzech oddzielnych od siebie opowiadań rozgrywających się w tym samym uniwersum, związanych historią Ekumeny i tytułowego Apostaty. Do samego końca zadajemy sobie pytanie o jego tożsamość, przy czym w każdym z tekstów pojawiają się różne tropy. Każdy z nich dostarcza świetnej rozrywki i sprawia, że z przyjemnością zanurzamy się w lekturę. Łukasz Czarnecki bawiąc się różnymi gatunkami i przeplatając je ze sobą sprawia, że świetnie czujemy się z jego prozą.
Polecam.
Moja ocena 7 /10
Wydawanictwo Insignis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz