Ilse Koch nazywano "Wiedźmą z Buchenwaldu", "Suką SS". Komendatowa obozu KL Buchenwald zasłynęła z niesłychanego okrucieństwa i bestialstwa. Max Czornyj słynący, jako mistrz makabry w Bestii z Buchenwaldu snuje przerażającą historię jednej z najgorszych hitlerowskich oprawców.
Ilse Koch była żona komendanta obozu, Karla Kocha. Zbrodnicza nadzorczyni, sadystyczna, perwersyjna i wyzuta z wszelkich ludzkich odruchów, wywodziła się z robotniczej rodziny i była wrażliwą młodą dziewczyną. Co stało się, że zmieniła się w najokrutniejszego potwora? Czy gen zła tkwi w każdym? Nadużywała władzy, wraz z mężem traktowali obóz jako prywatny folwark. Nie stronili od żadnej okazji do wzbogacenia się, więcej uwagi poświęcali zwierzętom niż ludziom. To, co odkryto w ich domu przeszło wszelkie wyobrażenie stopnia ich bestialstwa.
Max Czornyj poraża i obezwładnia czytelnika każdą niemal stroną. Nawet najobrzydliwsze sceny z jego powieści, nie są w stanie dorównać rzeczywistości zawartej w Bestii z Buchenwaldu. Prawda i życie potrafi przekroczyć wszelką pomysłowość mistrzów horrorów i krwawych dreszczowców. Trudno wyobrazić sobie, że ta historia wydarzyła się naprawdę. O ile do tej pory autor słynął z dreszczowców, życiorysów psychopatycznych, seryjnych morderców czy obyczajowych powieści historycznych poświęconych II wojnie światowej, to Bestia z Buchenwaldu łączy w sobie wszystkie te cechy. Bohaterka przewyższa stopniem perwersji i brutalności największych zwyrodnialców. Dumna z swoich czynów, ślepo zapatrzona w nazistowską ideologię potrafiła zadawać więźniom najbardziej wyrafinowane tortury, zafascynowana własnym dziełem zniszczeniem i dehumanizacji ludzi będących pod jej władzą. Wyposażenie jej domu stało się materiałem dowodowym w późniejszym procesie buchenwaldzkim. Max Czornyj z właściwościwą sobie umiejętnością penetruje zwyrodniały umysł, ukazuje jej myśli i uczucia, próbuje zrozumieć czynniki doprowadzające do tak radykalnej u niej zmiany oraz snuje makabryczną opowieść o ludzkim cierpieniu i upodleniu. Chociaż przewodniczką jest sama Ilse, a jej głos rozbrzmiewa do ostatnich akordów, to nie tylko ona stanowi serce powieści, w równym stopniu współtworzą ją więźniowie, niemi świadkowie podeptania ludzkiej godności i człowieczeństwa. Już na początku wkraczamy poza bramy obozu, doznając szoku. Później powiększa się coraz bardziej i nie inaczej jest aż do końca. Temu, co czytamy, aż trudno dać wiarę. Czujemy odruchy wymiotne, ból brzucha i wszechobecne przerażenie, najchętniej zwinęlibyśmy się w kłębek i ukryli. Chcemy odwrócić wzrok, uwolnić się od "Wiedźmy", ale po prostu nie jesteśmy w stanie. Max Czornyj rzuca czytelnika na to, na co absolutnie nie jest gotowy. Czujemy się zbrukani tym, czemu przyglądamy się i ufamy, aby ponowna zbrodnia przeciw ludzkości nigdy się nie powtórzyła.
Mimo przeczytania mnóstwa książek poświęconych wojnie i tematyce obozowej, to Bestia z Buchenwaldu szokuje zawartym w niej naturalizmem. To Max Czornyj w mistrzowskiej formie i chyba nikt inny z taką precyzją nie oddałby sylwetki "Wilczycy". Daje jej głos, choć na to nie zasłużyła. Z pewnością jest to pozycja dla czytelników o mocnych nerwach i silnych żołądkach, ale ci wrażliwsi też warto, by poznali komendantową Koch.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Filia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz