środa, 26 marca 2025

BIURO SKRADZIONYCH WSPOMNIEŃ, GAELLE NOHANT

Tragiczne losy ludzi na skutek szaleństwa i nienawiści tych, co mienili się panami życia i śmierci. Koszmar wojny, rozdzielone rodziny i ci, których pozbawiono wszystkiego - nawet wspomnień. To stało się przedmiotem opowieści Gaelle Nohant w Biurze skradzionych wspomnień.


Bad Arolsen było główną twierdzą SS. Tu szkolno ich i tu była ich główna siedziba. Po wojnie zaś stało się miejscem utworzenia MSP - Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej. Ona to zgromadziła w swych archiwach przedmioty należące do więźniów obozów koncentracyjnych. Kiedy pierrot trafia w ręce Irene, która właśnie rozpoczęła pracę w biurze, staje się on pretekstem poszukiwań tego, do którego należał. Tak oto kobieta zagłębi się w dzieje polskiej Żydówki, Wity.


Są książki, które bawią ale też które wywołują łzy. Które stają się ostrzeżeniem przed kierowaniem się nienawiścią wobec innych ludzi. Do takich powieści należą te opowiadające katastrofę II wojny światowej i losy ludności żydowskiej skazanej na zagładę. A niemymi świadkami ich męki stają się drobiazgi. Obozowy pajacyk, czy skrawki listów. One napełniej i najmocniej przekazują tragedię swych właścicieli. Po woli przestaję zżymać się na przekaz Polaków wydających Żydów, a tym skazując ich na pewną śmierć. Można oczywiście dyskutować, że opisując losy garstki ludzi powiązanych ze sobą, Gaelle Nohant manipuluje faktami. Jednak czy na pewno? W pewien sposób tak, a w pewien nie. Nie jeśli chodzi o pokazanie tych kierowanych nienawiścią do starozakonnych i tych dających im schronienie. Tak jeśli chodzi o kwestię getta pozostawionego samemu sobie. To, co dla mnie osobiście było ważne, to odwaga tych ludzi, którzy mimo zabranego im prawa do życia odważyli się żyć. Ukrywający się, rozdzieleni z dziećmi i najbliższymi, oni walczyli o przetrwanie na wszelki możliwy sposób. Wiele faktów przeraża, jakby porywanie żydowskich dzieci mających aryjskie rysy i przekazywanie ich niemieckim rodzinom. Pełne czułości listy pisane do ukochanej osoby wzruszają do łez. Dostaje się Niemcom, którzy z jednej strony nadal są nazistami, z drugiej chcą zapomnieć o tym, czego dokonali w II wojnie światowej. Jednocześnie warto podkreślić, że mówiąc o wschodnich obieżach Polski, nawet słowem Nohant nie zająknęła się o zbrodniach rosyjskich, a odważnie za to macha pojęciem żydokomuny głoszonej przez Polaków. Francuskiej pisarce udaje się w stu procentach oddać tragiczne losy Żydów, ale przy tym zrobiła coś, co budzi mój potężny niesmak. Powiem krótko, wykorzystanie dramatu tych ludzi do krytykowania Trumpa czy rządów PiS jest niesmaczne. Natomiast opowiadając o ludziach skazanych na śmierć, a obok lekko mówiąc i silnie domagając się aborcji, sprawia, że przestaje być dla mnie wiarygodna jako obrończyni życia. Mówiłem to wielokrotnie i powtórzę ponownie, mam serdecznie powyżej dziurek w nosie wikłania kultury w walkę polityczną. Na tym poprzystanę, bo fakt ten już nie budzi mojego smutku, ale wściekłość. Zwłaszcza jeśli do tego instrumentem stają się emocje, jakie powieść ma wzbudzić.


Pomijając to, szkatułkowa w swej budowie powieść odkrywa fikcyjne losy ludzi dotkniętych wojną. Nohant z kolejną szufladką, czy szkatułką wyciąga nowe osoby i nowe historie, kiedy nagle zauważamy, że losy jej bohaterów zaczynają się ze sobą łączyć. A ich doświadczenie staje się głośnym sprzeciwem, wobec nienawiści rasowej i odmówienia komukolwiek prawa do życia, miłości, szczęśliwej rodziny. Staje się ostrzeżeniem, aby historia nigdy więcej się nie powtórzyła. Jednocześnie należy zachować dystans i porządnie odrobić lekcje, zanim zabierze się, za powieść historyczną, zwłaszcza o Holokauście. O zachowaniu dobrego smaku nie wspomnę. 


Polecam. 

Moja ocena 6/10



                   Wydawanictwo Albatros 

niedziela, 9 marca 2025

KOBIETY ROMANOWÓW. WNUCZKA FABERGE, MONIKA RASPEN

Kobiety są często zapominane przez historię, co tu nie mówić rządząną przez mężczyzn. Jednak to one niejednokrotnie nadawały ton życiu pałacowemu i cieszyły się sporym wpływem. To o ostatnich z Romanowów opowiada Monika Raspen w Kobietach Romanowów. Wnuczka Faberge rozpoczynającym serię historyczną poświęconą ostatnim władcom Rosji.


W cesarskim pałacu w Sankt Petersburgu cesarzowa Aleksandra rodzi kolejne dwie córki, zamiast wymarzonego następcę tronu. Chcąc ukryć tę wiadomość, rozchodzi się pogłoska, jakoby poroniła. Jednocześnie daje to początek lawinie zdarzeń trudnej do zatrzymania. Związane są z młodą Ukrainką, która w przytułku urodziła nieślubne dziecko. 


Bardzo cenię sobie powieści, które nie tylko dostarczają rozrywkę, ale też moc ciekawostek historycznych. Śledząc losy ostatnich kobiet z dynastii Romanowów, przemierzymy pierwsze kilkanaście lat XX wieku, które zmieniły Rosję, ale również wpłynęły na losy Europy. Przyglądając się im nie tylko poznajemy dworskie konwenanse, zasady panujące na cesarskim dworze, ale często stajemy się zarówno świadkami dążenia do wpływów w kraju, na cara i tych, z którymi trzeba się liczyć. Monika Raspen nie ogranicza się tylko do Marii Włodzimierzowej, Marii Aleksadrowej czy carycy Alix, ale wkracza w świat potomków Romanowych rozsianych po całej ówczesnej Europie. Ich mariażach i wpływie na nie choćby królowej Wiktorii. Wraz z nimi wkracza się do świata intryg, znajomości będących na wagę złota i tych, którzy pozycję zdobyli zupełnie niezauważalnie, wręcz po cichu. Raspen jednak idzie jeszcze o krok dalej, bowiem podejmuje się próby poznania emocji Romanowych. Ich strachu, radości, podniecania na myśl o tym, co dla nich ważne. To emocje okazuje się niejednokrotnie dyktowały podejmowane przez nich działania. W ich świecie nie było miejsca na bierność, czy obserwowania wydarzeń z założenymi rękami. Zawsze, mimo osobistych rozterek i problemów, musiały być gotowe do działania i podejmowania nawet trudnych moralnie decyzji. Słabość oznaczała przegraną,


Osób istotnych na akcję powieści jest sporo. Ich twarze zmieniają się w błyskawicznym tempie, stąd też potrzeba sporej uwagi, zanim zaczniemy je rozpoznawać. Część z nich związane z władcą, część należała do zaufanego grona danej carycy, a część przybywała do Petera szukając dla siebie szansy na lepsze życie, lub mając do zrealizowania konkretną misję. Wśród nich znajdowali się między innymi przedstawiciele masonerii dążącej do zdobycia wpływu na dwór i w Rosji. Wraz z nimi krok po kroku poznajemy wydarzenia społeczne i polityczne, które w istotnym stopniu wpłynęły na upadek Imperium i powstanie w przyszłości Rosji Sowieckiej. To bieda, niesprawiedliwości społeczne, zdrady, kłamstwa i uczucia, którymi się kierowały miały nie tylko wpływ na ich losy i osobiste zmagania, ale też okazywały się istotne dla państwa. W ich życiu nie ma sfery prywatnej, wszystko może okazać się istotnym na wydarzenia w kraju, pociągając poważne skutki, czy wywołać skandal. 


Kobiety Romanowów. Wnuczka Faberge rozpoczyna napisany z rozmachem cykl historyczny. Monika Raspen doskonale wie, jak w potężnej ilości postaci, o których opowiada nie tylko wzbudzić ciekawość czytelnika, ale również obudzić w nim sympatię lub antypatię, do jej bohaterów. Już od początku potrafi porwać w snutą przez siebie opowieść i nawet niezauważalnie wpadamy niczym śliwka w kompot. To było moje pierwsze spotkanie z Moniką Raspen i koniecznie muszę bliżej poznać inne jej powieści, oczekując na drugi tom Kobiet Romanowów.


Polecam. 

Moja ocena 7/10



                Wydawanictwo Replika

środa, 26 lutego 2025

ZABIJESZ MNIE? AGNIESZKA PESZEK

Polska kryminałem silna, powtarzam to od lat i zawsze przekonuje się, że nic w tym temacie nie zmienia się. Zwłaszcza, gdy do rąk trafia kryminał taki, jak Agnieszki Peszek Zabijesz mnie?


Małgorzata Dobrowolska wydaje się, że ma wszystko. Dobrze presperującą firmę, męża i córkę. Tyle, że pewnego dnia znika, a w salonie znajduje się plama krwi, w jej rzeczach policja odnajduje karteczki z pogróżkami. Sprawą zajmuje się starszy aspirant Andrzej Woźniak i aspirant Zuzanna Kruk. Szybko okazuje się, że grono podejrzanych poszerza się, a w mieście dochodzi do nowych, niewyjaśnionych zgonów ludzi dobrze ustawionych majątkowo.


Nieustannie przekonuje się, że polscy twórcy kryminału potrafią zaskakiwać wciąż na nowo. Pomysł na zagadkę kryminalną skupioną wokół najbliższego otoczenia zmarłych jest strzałem w dziesiątkę. Agnieszka Peszek w swoją intrygę wplata wąskie grono osób. Wraz z poznawaniem przeszłości ofiar, wyłaniają się brudy i to, jak niejednemu nadepnęli na odcisk. Każdy ma swoje grzechy, każdy ma ma coś na sumieniu i aż prosi się o odwet. W tej historii nikt nie jest bez winy, tak ci co nie żyją, jak i ich  otoczenie. Nieczyste zagrywki, wykorzystywanie zajmowanej pozycji, wiedza jaką dysponują, może posłużyć za narzędzie zemsty, to dla nich chleb powszedni. Peszek po mistrzowsku wplata powieść obyczajową w poznawaną zagadkę kryminalną. Z jednej strony obserwujemy śledztwo, z drugiej, co pewien czas odsłania się przeszłość i łącząca relacja Dobrowolskiej z kolejnymi ludźmi, z którymi na różny sposób była połączona. A to jako członkowie jej rodziny, a to jako partner biznesowy, czy najlepsza przyjaciółka. Im lepiej poznajemy ją, jako człowieka, tym bardziej wzbudza odrazę. Peszek rozstawia poszczególne postacie dramatu na szachownicy i umiejętnie je przemieszcza, doprowadzając do kulminacji, od której już po prostu nie ma odwrotu. Gdyby tego było mało to, wprowadza dość ciekawych śledczych, którzy niby pasują do siebie jak pięść do oka, ale razem są bardzo skuteczni. Andrzej Woźniak to typowy mąż i ojciec rodziny, nie ma wysokich wymagań od życia. Ot, piwo, trochę świętego spokoju, mecz i sprawy domowe. Przy swej partnerce jest jednak tym, który niby ma temperować jej niewyparzony język, ale w rzeczywistości mam wrażenie, że jest tym, który pozostaje w cieniu. Za to zaś Kruk nie da się nie kochać, mimo jej talentu podpadania niejednej osobie. To policjantka chora na zespół aspergera. Co za każdym razem daje o sobie znać. Unika tłumów, bez ogródek mówi co myśli bez owijania w bawełnę,nieraz zarzuci mówienie nieprawdy swemu rozmówcy, precyzyjnie dobiera słowa. Ma fioła na punkcie porządku i własnych nawyków składających się na jej plan dnia, czy funkcjonowanie w społeczeństwie. Tu wielkie uznanie dla Agnieszki Peszek, że mimo często powtarzanych schematów w powieściach kryminalnych, ona zrobiła krok do przodu i pokazała dokładny obraz chorego z zespołem aspergera. Przede wszystkim, to ludzie o dużej inteligencji, doskonale potrafiący funkcjonować w zawodach, które mogłyby być nieadekwatne do ich pozornych tylko możliwości. Zgoda Zuzanna Kruk może często nie tyle jest napastliwa, co nie daje się wykluczyć z żadnej czynności. Pragnie być profesjonalistką w każdym sensie tego słowa. Może powie córce ofiary, że jest za gruba, czy żonie kolegi, że ta ma krzywe nogi ale w sumie ma się ochotę uczyć od niej szczerości. Nie ma w niej żadnej obłudy, czy braku zaangażowania w to, co robi.


Zabijesz mnie? to klasyczna powieść kryminalną, której akcja pozornie tylko posuwa się powoli. Tu każdy szczegół ma swoje znaczenie, nic nie jest zbędne ani przegadane. A samo zakończenie zaskakuje. Tylko więcej tak świetnie napisanych powieści.


Polecam. 

Moja ocena 7/10


    
              Wydawanictwo 110 procent 


sobota, 15 lutego 2025

ZBIERACZE BORÓWEK, AMANDA PETERS

Takie debiuty warto poznawać. Takich debiutów warto wypatrywać. Zbieracze borówek Amandy Peters to powieść wobec, której trudno pozostać obojętnym.


Lata 60. XX wieku. W Maine żyje indiańska rodzina, która dorabia na polu borówek. Podczas jednego dnia pracy, gdy rodzice i rodzeństwo było zajęte zbieraniem owocu, najmłodsza Ruthie znika bez śladu. Mijają dni, potem lata, a szanse odnalezienia dziewczynki maleją do zera.

Norma natomiast wychowuje się w surowej rodzinie. Od zawsze pragnie uczucia rodziców i przełamania lodowej postawy matki. To, co ją nurtuje, to fakt, że kolor jej skóry odbiega od jej rodziców. Nie wie tylko, że jest to część pilnie, strzeżonej tajemnicy.


Jeżeli mówić o powieściach o Indianach, to pierwsze, co przychodzi na myśl to Winetu. Tymczasem Amanda Peters snuje opowieść o plemieniu Mikmaqów naznaczoną bólem rodziny, samotnością i sekretem, który nigdy nie może wyjść na jaw. Całą historię poznajemy z ust dwojga bohaterów Indianina Joe i Amerykanki Normy. To, co łączy obie relacje to cierpienie i rozpad więzów rodzinnych. U mężczyzny bliscy robią wszystko, by mimo nieszczęścia pozostać razem, by za wszelką cenę utrzymać miłość i bliskość. Jednak zaginięcie Ruthie położy się cieniem na nich. Każde z nich na swój sposób próbuje pogodzić się z tragedią mimo upływu lat. Polityka zaś wobec rdzennych mieszkańców z pewnością nie ułatwia im zadania, chociaż rodzice Joe robią wszystko, by ich dzieci zasymilowali się. Na przykład mają mówić po angielsku, a nie w plemiennym narzeczu. U Normy zaś miłość stanowi deficytowy produkt. Ma wszystko poza uczuciem. Przede wszystkim dotyczy to w relacji matka córka. Nigdy nie zaznała prawdziwego szczęścia, a jedyne miłe chwile to, te spędzane z ciotką June.

Im bardziej zanurzamy się powieść tym bardziej atakuje swą surowością, ogromem bólu i nieszczęścia niczym rdza zżerająca kolejne rodziny. Nie pozwająca zaznać szczęścia i ciepła ze strony najbliższych. Niszczy nie tylko rodzinę, ale każdego z jej członków osobno. Staje się przekleństwem wiszącym przez lata. To historia pełna wątpliwości, podejrzeń wobec tego, czego nie umie się wyjaśnić. Amanda Peters atakuje realizmem. Tu niczego nie łagodzi, nie próbuje sprawić, by było lżejsze do strawienia. Jak boli to do boli naprawdę. Smutek, melancholia bije z każdej strony i wręcz zalewa czytelnika, który szuka iskierki radości i długo musi na nią czekać. To, co przede wszystkim zwróciło moją uwagę to, że historia ta mogła rozegrać się w rzeczywistości. To fakt traktowania Indian, jako ludzi drugiej kategorii, a prawa i przywileje dotyczą jedynie Amerykanów. Łatwość z jaką władza może potęgować dramat rodziny i zmusza do kolejnej walki utrzymania jej w całości. 


Zbieracze borówek to przejmująca, pełna wzruszeń opowieść. Jedna z tych, która odbija się i pozostaje na długo w pamięci. Trudno pozostać wobec niej obojętnym, dotyka tego, co skrywa każda ludzka dusza. Pragnienie miłości i ciepła, bez którego smutek i cierpienie staje się nieodłącznym towarzyszem. Po drugiej stronie egoizm nie zważający na nic, który staje się zwykłą, okrutną zachcianką tego, czego nie można mieć. Wspaniała i chwytająca za serce powieść, a ja czekam już na kolejne powieści Amandy Peters.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                  Wydawanictwo FILIA 



poniedziałek, 3 lutego 2025

BEZKARNY, REMIGIUSZ MRÓZ

Gaslighting to pojęcie oznacza manipulację stanowiącą główny temat i przyczynek dramatu w najnowszym thrillerze Remigiusza Mroza Bezkarnym.


On bierze na celownik samotne i borykające się z traumą kobiety. Oczarowuje je, oferuje pomoc, a następnie okrada, zastrasza i niszczy swe zdobycze. Teraz jedną z ma być Elżbieta Sosnowska, Sosna. Wokół niej plecie pajęczynę osaczenia, tyle że jego tropem rusza Fryderyk - mąż kobiety, którą Bezkarny wykorzystał. Zrobi wszystko, by ukarać i ochronić inne kobiety przed manipulatorem i sprawić, by jego ksywka okazała się już nieaktualna.


Kobiety porzucone przez partnera, samotne, bezradna i borykające się z bolesną traumą były ofiarami Stalkera z Tindera, Roberta I. To na tej mającej odzwierciedlenie w rzeczywistości historii budowana jest opowieść. Remigiusz Mróz wykorzystał głośną medialnie sprawę, by przerobić ją na własnych zasadach i z bliska przyjrzeć się myślom i emocjom bohaterów dramatu. Tytułowy Bezkarny miał być księciem na białym koniu, rycerzem porzuconych dam, a okazał się Sinobrodym. Osaczał i wykorzystywał materialnie swe ofiary. Czasem działał na wielu frontach i w różnych miastach Polski. Przed przystąpieniem do akcji, dokonywał dokładny research i nieustannie, niezauważalnie stalkował te, które wziął na celownik. Potem przystępował do działania. Uważał się za bezkarnego, gdyż zasatraszone przez niego kobiety bały się zgłosić na policję. Do czasu, gdy jeden człowiek podjął samotną z nim walkę. Remigiusz Mróz snując własną opowieść o starciu dobra za złem rysuje przed czytelnikiem dokładny plan wojny. Wojny, bo tu stawka jest wysoka, nic nie może być dziełem przypadku i tylko, jeden może zwyciężyć, a przede wszystkim jak każda wojna, tak i ta będzie niosła za sobą ofiarę. Wraz z rozwojem akcji potęguje się uczycie osaczenia, bezradności tego słabszego, a finał podskórnie przeczuwamy. I kiedy wydaje się, że już jesteśmy w stanie wszystko przewidzieć i wiemy dokładnie kto jest kim, to Mróz wszystko przewraca do góry nogami. To, co najbardziej przeraża to świadomość, że tego typu zdarzenia opisane w powieści dzieją się na naszych oczach i stają się udziałem wielu kobiet, które zmuszone są milczeć o doznanym upokorzeniu, muszą żyć w nieustannym strachu przed tym, komu ufnie powierzyły swe serce. Dodatkowo to, co szokuje to zachowanie policji wobec tego, który odważył się ujawnić prawdę o Stalkerze.


Jedno jest pewne Bezkarny Remigiusza Mroza, to jedna z najlepszych jego powieści, chociaż jest to książka chora na głowę, która mocno ryje beret. Musicie pamiętać, że potrafi wciągnąć bez reszty. Czytamy jednym tchem i nawet nie zauważamy, kiedy docieramy do końca.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                    Wydawanictwo FILIA 

sobota, 1 lutego 2025

PREMIERY LUTY 2025

Luty niby najkrótszy miesiąc roku ale książkowo jest zawsze mocno intensywny. Chociaż mniej dni na czytanie, to wydawcy zasypują nas dobrociami. Przekonajcie się sami.


1. Stolik dla dwojga, Amor Towles, Wydawanictwo Znak literanova.





Amor Towles od Dżentelmena w Moskwie pojawia się z nową powieścią. Mamy znudzonego falszerza konesera sztuki, kobietę dążącą do odkrycia sekretu ojczyma i Evelyn z Dobrego wychowania pragnącą dokończyć swoją historię. Tylko jakie będą konsekwencje ich działania?


Premiera 17 lutego


2. Faworyci, Lyne Fargo, Wydawanictwo Otwarte



Mamy dwójkę osób, które połączyła łyżwiarska pasja. W dzieciństwie byli parą, w dorosłym życiu mistrzami w swojej dyscyplinie. Nagle ktoś próbuje ukraść ich historię.


Premiera 17 lutego


3. Rouge, Mona Award, Wydawanictwo Poznańskie



Główna bohaterka, Belle dorastała w kulcie piękna ciała, po śmierci matki - po której odziedziczyła urodę wraca w rodzinne strony by zmierzyć się z własną przeszłością. Na pogrzebie poznaje tajemniczą kobietę z elitarnego klubu Rouge zrzeszające ludzi uzależnienionych w dbaniu o swój wygląd. 


Premiera 12 lutego


4. Wrzenie, Izabela Janiszewska, Wydawanictwo Czwarta Strona



Oto kontynuacja serii o Larysie Luboń przypominającą klimatem Millennium Stiega Larssona. Dziennikarka niespodziewanie ponownie znajdzie się w centrum niebezpiecznej gry.


Premiera 12 lutego


5. Warszawski niebotyk, Maria Paszyńska, Wydawanictwo Filia



Dama powieści historycznej z nową, pełną wzruszeń opowieścią o ludziach żyjących w burzliwych czasach. Poznajemy piątkę młodych ludzi pełnych pasji i marzeń, a wszystko w tle połowy lat 30 XX wieku.


Premiera 5 lutego


6. Kim naprawdę jestem, Agnieszka Jeż, Wydawanictwo Filia



Muszę przyznać, że nie znam prozy Agnieszki Jeż i bardzo chętnie się z nią zapoznam. Zwłaszcza, że przed nami historia zwykłych ludzi w czasie II wojny światowej. Zapowiada się moc wzruszeń i okazja do refleksji nad tym koszmarem. 


Premiera 12 lutego


7. Kątnik, Marek Stelar, Wydawanictwo Filia



Oj szykuje się mocny dreszczowiec od samego początku, kiedy okazuje się, że ktoś podkłada zatrutą żywność dla dzieci w sklepie spożywczym. Ktoś przesyła zdeformowany pocisk i informację o pewnej osobie do komendy wojewódzkiej. Zaczyna się pogoń za szaleńcem.


Premiera 12 lutego


8. Biblia jadowitego drzewa, Barbara Kingsolver, Wydawanictwo Albatros



Opowieść o rodzinie misjonarzy, która wyjeżdża do Kongo. W tle burzliwe przemiany  XX wieku w Kongu.


Premiera 12 lutego


9. Nieznajoma z portretu, Camillę de Peretti.



Nowość w Serii Butikowej. To opowieść o powstałym w 1910 roku obrazie Gustava Klimta. Wraz z tą opowieścią przemierzamy drogę z Wiednia do Nowego Yorku na przestrzeni kilkudziesięciu lat.


Premiera 26 lutego


10. Cisza i gniew. Pierre Lemaitre, Wydawanictwo Albatros



Drugi tom cyklu Lata chwały przenosi do 1952 roku, by dalej śledzić rozrzuconej po świecie rodziny Pelletierów.


Premiera 26 lutego


11. Wciąż żyję, Martta Kaukonen, Wydawanictwo Czarna Owca



Skandynawski kryminał o dwójce dziennikarzy na tropie seryjnego mordercy. 


Premiera 26 lutego


12. Diavola, Jennifer Thorne, Wydawanictwo Muza



Nie lada gratka dla miłośników Mrocznego Piątku. Rodzinne wakacje we Włoszech zmieniają się w koszmar. To opowieść o nawiedzonym domu i skomplikowanych relacjach rodzinnych.


Premiera 26 lutego


13. Null, Szczepan Twardoch, Wydawanictwo Marginesy



Każda powieść Szczepana Twardocha to nie lada uczta literacka. Trafiamy na odcięty rzeką kawałek świata. Mamy konia z jego towarzysza i, którzy przekonają się o nowym znaczeniu braterstwa, przesądów i wierze.


Premiera 26 lutego


14. Czas tajemnic, Santa Montefiore, Wydawanictwo Świat Książki



Rodzinna saga obyczajowo od mistrzyni gatunku. Mamy sekrety i podróż do Włoch.


Premiera 17 lutego


15. Apteka marzeń, Natasza Socha, Purple Book



Historia, która wydarzyła się naprawdę. Dramat matki dziewczynki śmiertelnie chorej i bez szans na długie życie.


Premiera 12 lutego


16. Idiota, Fiodor Dostojewski, Świat Książki



Jedna z najważniejszych powieści XIX wieku w ekskluzywny i zjawiskowym wydaniu. Coś cudownego. 


Premiera 26 lutego


17. Epepe, Ferenc Karinthy, Wydawanictwo Literackie



Dystpijna opowieść o koszmarze bez drogi ucieczka, a wiedza i umysł na nie wiele się zdadzą dla człowieka uwięzionego w zupełnie nieznanym kraju i nieznanych mu zasadach.


Premiera 12 lutego


18. Tańcząc w deszczu, Fiona Valpy, Wydawanictwo Świat Książki



Opowieść o kobietach, które uczą się żyć mimo przeciwności losu. Doświadczona przez życie Abi podejmuje pracę W starym, francuskim zamku, gdzie na trafi na jego tajemnice przeszłości.


Premiera 26 lutego


19. Dziewczyna z pokoju 12, Kathryn Croft, Wydawanictwo Mova



Intrygujący domestic thriller. Wiodąca spokojne życie właścicielka księgarni niespodziewanie odkrywa w rzeczach męża kartę hotelową z miejsca śmierci zamordowanej dziewczyny.


Premiera 12 lutego


20. Ramienice, Joanna Bagrij, Wydawanictwo Mova



Sekrety spoczywające na dnie jeziora. Pewna kobieta znika bez śladu i wszystko wskazuje na to, że nie chce zostać odnaleziona. Kiedy jednak młody policjant bada sprawę pojawiają się brudy z małżeńskiego życia.


Premiera 26 lutego


21. Córka z Werony, Christian Dodd, Wydawanictwo Skarpa Warszawska



Historia córki Romea i Julii. Co gdyby para kochanków nie zginęli?


Premiera 12 lutego


22. Martwy pisarz, Sularii Gentill, Wydawanictwo Mova



Znany i ceniony pisarz zostaje zamordowany przez nieznanego sprawcę. Prawniczka porzucająca pracę i zaczyna pisać powieść. Teraz zagrożenie czycha na nią i jej brata.


Premiera 26 lutego


23. Nie ma przed czym uciekać, Rebecca Makkai, Wydawanictwo Poznańskie



Rebecca Makkai wraca i znowu będzie hipnotyzować. Tym razem poznamy bibliotekę, w której jedna z powieści staje się rzeczywistością. Emocje podczas lektury gwarantowane.


Premiera 26 lutego


24. Agnieszka i szlachcic, Gabriela Feliksik, Wydawanictwo Replika



Opowieść o bigamistce, żonie czterech mężów, która udaje pannę szlachetnie urodzoną. Oparta na faktach historia chłopki z Kolbuszowej, która dzięki wykształceniu otrzymanym od księżnej Lubomirskiej, podbiła europejskie salony.


Premiera 11 lutego


25. Siedem, Emilia Szelest, Wydawanictwo Skarpa Warszawska



Siedmiu pisarzy udaje się na wyspę, by napisać dzieło, które odmieni ich życie. Kiedy jedno z nich ginie zaczyna się walka o przetrwanie. Zapowiada się mocny i mroczny thriller. 


Premiera 12 lutego 



piątek, 31 stycznia 2025

MROCZNY PIĄTEK: OBSERWATORZY, A.M. SHINE

Horror z wykorzystaniem folkloru ludowego, to coś wobec czego nie warto pozostać obojętnym. Zwłaszcza w przypadku zekranizowanych rok temu Obserwatorów A.M. Shine'a.


Mina to młoda artystka borykająca się z problemami osobistymi. Szansę na łatwy zarobek proponuje jej przyjaciel. Ma tylko dostarczyć papugę i zgarnąć sporo euro. Tyle, że w pobliżu lasu psuje się jej samochód i musi szukać schronienia w lesie. Szybko przekonuje się, że jest tam grupa osób, a nieformalna przywódczyni proponuje nowo poznanej Minie udanie się z nimi do bunkra, gdyż pozostawanie na zewnątrz źle się skończy. W leśnych gąszczach czają się ci, co nocą udają się na polowanie. Sama Mina przekona się szybko o realności zagrożenia ze strony tajemniczych istot, zwanych Obserwatorami.


Mamy tu wszystko to, co potrzebne do zbudowania nastroju grozy i sprawienie, że poczujemy się niekomfortowo. Jest bowiem las, który patrzy, osacza i nie pozwoli na jego opuszczenie. Gdzieś pośród leśnych gąszczy, ktoś obserwuje każdy krok i tylko czeka na odpowiedni moment do ataku. W kontrze do nich staje czwórka ludzi o różnych temperamentach i niejednokrotnie zmuszonych podejmować trudne decyzje. Zwłaszcza Madaline, która stoi na ich czele nie tylko nie zyskuje naszej sympatii, ale dowodzi w sposób bezwzględny. Pierwsza i podstawowa zasada nie wolno opuścić bunkra i pozwolić na pozostawienie otwartych drzwi. Dodatkowo wykorzystany zostaje irlandzki folklor, wierzenia o magicznym ludzie wcale, ale to wcale nie będącym przyjaźnie nastawionym. Nie mogę niestety więcej zdradzić, ale to właśnie oni są tymi pozostającymi w ukryciu i czają pośród drzew. Wywołują ten niepowtarzalny nastrój tajemniczości i niepewności, czy przypadkiem nie są tylko wytworem wyobraźni. Wywołują lęk, są drapieżni, bezwzględni i okrutni dla ofiar. Z drugiej strony przymusowy bunkier w którym nie tylko dochodzi do dość mocnych interakcji między czwórką przebywających w nim osób, wywołuje klaustrofobię, z biegiem akcji coraz bardziej jest się przekonanym, że z lasu nie ma drogi ucieczki. Kto raz udał się do niego, ten już pozostanie w jego szponach.


Podstawowe zatem pytanie, czy Obserwatorzy straszą. Odpowiedź nie jest taka oczywista. Ci, co cierpią na dendrofobię odczują paniczny strach przed bezwzględnoscią lasu, przed tym co niezauważalnie czai się pośród drzew, obserwuje każdy krok i nie pozwoli, aby sekret puszczy opuścił ją. Dla mnie osobiście to straszy w sposób subtelny. Nie od razu A.M. Shine odkrywa wszystkie karty, lecz robi to w stopniowo, bardziej koncentrując się na tajemnicy i beznadziejności położenia. Prawdziwą pełnokrwistą grozę zostawia na koniec, a zwłaszcza w finale wbijającym dosłownie w fotel. Nieoczekiwanie odwołuje się do irladzkiego folkloru i przerabia go na własnych zasadach. To on straszy najmocniej, on najbardziej oddziaływuje na wyobraźnię.


A.M. Shine to autor, którego prozy jestem ciekawy. Który intryguje podobnie do J.H. Markerta. Ma własny styl snucia opowieści grozy, wywołuje ten rodzaj strachu na długo pozostającym w pamięci. Sprawia, że powieść czyta się jednym tchem. Mam nadzieję, że jeszcze nie jedna jego książka ukaże się w Polsce.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                  Wydawanictwo Muza

czwartek, 30 stycznia 2025

PRZYJDĘ PO CIEBIE NOCĄ, HEATHER GUDENKAUF

Samotnie położony dom na odludziu staje się świadkiem pełnych mrożących krew w żyłach wydarzeń w thrillerze Heather Gudenkauf Przyjdę po ciebie nocą.


Wylie Lark, autorka true crime i zmaga się z trudną relacją z synem, szuka spokojnego zacisza do dokończenia pisania książki, a znaleźć go ma w samotnie położonym domku w lesie. Jeszcze tej samej nocy po przyjeździe znajduje w pobliżu chatki zamarzniętego chłopca. Dziecko jest jakieś dziwne. Nic nie mówi, a jego zachowanie może być dla kobiety niebezpieczne. Nie wie skąd się wzięło, ani gdzie są jego rodzice. Chcąc wyjaśnić zagadkę wkracza w samo serce wydarzeń, które zburzą oczekiwany spokój i zmuszą ją do zmierzenia się z mroczną tajemnicą.


Nie ma nic lepszego niż misternie skonstruowany dreszczowiec. Tak jest właśnie w tym przypadku. Otrzymujemy trzy wątkową powieść, w której od pierwszych stron można oczekiwać potęgującego się napięcia. To, co miało być bezpiecznym i cichym azylem od codziennych trosk, zmienia się w mrożące krew w żyłach arenę coraz to niepokojących zdarzeń. Niepozorna rozrywka grupki nastolatków przynosi znamienny ciąg wydarzeń koszmar. U Gudenkauf napięcie i potęgujący niepokój rośnie powolutku. Nie od razu odkrywa wszystkie karty, ale stopniowo przykuwa uwagę czytelnika, aż w finale doprowadza do palpitacji serca. Buduje swą opowieść na zwykłych ludziach, na pozornie bez znaczenia rzeczach, a jednocześnie im bardziej przyglądamy się jej bohaterom, tym bardziej rośnie niepokój, potęguje się tajemnica i uczucie klaustrofobii. Niepostrzeżenie orientujemy się, że nie ma ucieczki od zagrożenia, które rośnie z strony na stronę. Co ciekawe to wcale nie Wylie jest tą, która najbardziej przykuwa uwagę czytelnika. Podobnie do czytelnika nie rozumie, że dziwne spotkanie porzuconego na odludziu dziecka jest w stanie zburzyć spokój, a nawet ściągnąć nie lada problemy, które zagrożą jej życiu. Przy czym sam chłopiec z minuty na minutę wcale nie przypomina zagubionego, jest w nim coś, co niepokoi i intryguje. Pociąga z sobą kolejne wydarzenia, staje się przyczynkiem do poznania prawdziwego koszmaru. To co przeraża, to wiarygodność samej opowieści. Nawet przez chwilę nie ma się wrażenia, że przecież to tylko fikcyjna historia, ale jest tym to, co nie tylko może, ale i ma miejsce w rzeczywistości i co staje się udziałem niejednej niestety rodziny. Gudenkauf zupełnie nieoczekiwanie wrzuca w dramat rodziny, w masakrę na zawsze zapisującą się w pamięci i która na zawsze już będzie spędzać sen z oczu. Jednocześnie daje nam takich bohaterów, na których nam zależy, a ich los nie jest obojętny.


Heather Gudenkauf serwuje mocny thriller, który czytamy z potęgującą się ciekawością i od którego trudno się oderwać. Idealnie gra na emocjach, dotyka najbardziej bolących miejsc zarówno u bohaterów, jak i czytelniku. To jedna z tych opowieści, które wywołują szybsze bicie serca, wytrącają poczucie komfortu i sprawiają, że cierpnie skórka. To mocny thriller, który docenią z pewnością najwięksi wyjadacze gatunku.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                  Wydawanictwo Mova

wtorek, 28 stycznia 2025

ŻYCIE, KTÓREGO NIE WYBRAŁAM. KELLY RIMMER

Poruszająca historia dwóch rodzin na tle burzliwych wydarzeń lat 30 XX wieku i wojennych, oraz powojennego eksperymentu w najnowszej powieści Kelly Rimmer Życie, którego nie wybrałam.


Huntsville, rok 1950. Po wojennej zawierusze małżeństwo Sofie i Jurgena Rhodesów ponownie może połączyć się. Niby koszmar minął. On ma zająć się pracą naukową na rzecz rządu USA, tyle, że nic nie jest takie, jak powinno być. Najmłodszy z dzieci, Felix boi się zbliżyć do ojca, a córka Laura wyrzekła się kontaktu z rodzicami. Na domiar złego nowi sąsiedzi wyraźnie dają znać, że nie życzą sobie ich obecności w miasteczku.

Berlin, lat 30. W Niemczech do władzy dochodzą naziści i z każdym dniem sieją coraz większy terror. Celem ich zainteresowań staje się  Jurgen, którego za wszelką cenę i wszelkimi metodami zamierzają zmusić do budowania rakiet mających udać się na Księżyc. Kiedy wydaje się, że jest w stanie odrzucić propozycję, poukładane życie Rhodesów z każdym dniem rozsypuje się, a zagrożenie ze strony władzy rośnie. Zwłaszcza dla przyjaciółki domu żydowskiego pochodzenia, Mayim.

USA, lat 30 XX wieku Lizzie wraz z bratem i rodzicami mieszka na rodzinnej, podupadającej farmie. Sytuacja na skutek suszy z dnia na dzień pogarsza się i rodzina nie ma czym spłacić długów. W końcu kłopoty ekonomiczne doprowadzają do tragedii i nieuniknionych zmian.

Kiedy wydaje się, że zarówno Sofie i Lizzie mają za sobą, piekło wojny daje o sobie znać i łączy losy ich rodzin. 


Nie ma, co ukrywać, że do powieści historycznych mam ogromną słabość. Zwłaszcza tych, pokazujących życie zwykłych ludzi uwikłanych w wir historycznej burzy. Do takich właśnie opowieści zalicza się Życie, którego nie wybrałam. To nie tylko saga rodzinna pełna dramatów i walki o przetrwanie rodziny, ale przede wszystkim stanowi rozrachunek, jaki Kelly Rimmer dokonuje z historią. Inspiracją dla niej był projekt Paperclip polegający na zaproszeniu w latach 50 niemieckich naukowców do prac na rzecz lotu w kosmos. Od początku był dwuznaczny moralnie, gdyż wygodne życie w Ameryce dostali członkowie partii nazistowskie, często pracujący w obozach zagłady. Na tym Rimmer buduje swą opowieść nieustannie oddając głos obu stronom konfliktu. Niemce, Sofie przedstawiającej konieczność bronienia rodziny za wszelką cenę i Lizzie oskarżającej niemieckich sąsiadów o zbrodnie nazistów. Samej autorce zdecydowanie bliżej do racji Amerykanki, co w posłowiu daje wyraz. Czytając jednak powieść kwestia moralna nie jest do końca taka jasna. Z jednej strony obserwujemy terror nazistów, prześladowanie Żydów i tych, którzy stawiają władzy opór z drugiej strony Amerykę białych i szykanującą nie tylko obcych, ale i ludzi innego koloru skóry. Jednocześnie kraj mający dać powrót do normalności, staje się nowym piekłem, a niebezpieczeństwo przybiera tylko inne barwy. Rodzina przez dwadzieścia lat żyjąca w permanentnym strachu, szykanowana, próbująca ratować najmniejszy skrawek prywatności staje jednocześnie współwinna tragedii milionów ludzi. Stąd też rodzi się nieustannie przewijająca kwestia, czy dla ratowania własnego życia i bliskich można zgadzać się i brać udział w zbrodni przeciw ludzkości. Czy walka o przetrwanie tłumaczy kompromis eksterminacji innych. Tylko, że piłeczkę można odbić i postawić pytanie co ty zrobiłbyś na miejscu tego, którego tak łatwo potępiasz. Jednocześnie Rimmer dodaje trzecią stronę dramatu, weterana wojennego Henry'ego, który mimo upływu lat nie potrafi zapomnieć tego, czego stał się świadkiem.


To, czego Kelly Rimmer nie można odmówić to niezwykła wręcz dbałość o wierne odmalowanie dziejów. Na przemiennie obserwujemy to, co działo się w hitlerowskich Niemczech i wielki kryzys gospodarczy w USA. Zarówno jedno, jak drugie odbiło swe piętno. Na skutek rządów Hitlera doszło do szeroko zakrojonej indoktrynacji dzieci - modlących się nawet do Furhera, indoktrynacji, teroru i rozpadu wszelkich relacji społecznych. Przymusowe rozstania i nieufność nawet do wczorajszych przyjaciół. A przede wszystkim walka tych, co sprzeciwili się nazistom o zachowanie namiastki chociaż normalności i człowieczeństwa. Natomiast kryzys w Ameryce doprowadza do szukania nowego domu i walki o przetrwanie.


Życie, którego nie wybrałam to powieść wzbudzająca wiele kontrowersyjnych odczuć. Przeraża okrucieństwem, wywołuje skrajne emocje i sprawia, że kiedy zaczniecie czytać, to nawet się nie zorientujecie, jak wpadliście niczym śliwka w kompot. Od tej powieści po prostu nie sposób się oderwać.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



          Wydawanictwo Znak Horyzont 

piątek, 24 stycznia 2025

MROCZNY PIĄTEK: BALLADY MORDERCÓW I INNE OPOWIADANIA, MARIUSZ WOJTECZEK

Opowiadania grozy z nutką muzyczną Nicka Cave'a w tomie Mariusza Wojteczka Ballady morderców i inne opowiadania. Zbiór ten inspirowany jest płytą tego australijskiego muzyka, a dwie opowieści odnoszą się do twórczości Króla Horroru, Stephena Kinga. 


Tomik podzielony jest na dwie części. Pierwsza wyraźnie w rytm muzyki Nicka Cave'a obrazująca różne sylwetki tytułowych morderców i tego jak dochodzi do samej zbrodni. I tak mamy to szeroką galerię postaci. Pojawia się ZOMO-wiec chodzący codziennie do baru mlecznego, zgwałcona przez grupę górników kobieta, czy kobieta zabijająca mężczyznę, który przestał ją kochać. Teksty są krótkie, zwarte pełne liryzmu, onirycznych rytmów i melancholii, za tym i tymi, co przeminęli. Za tą chwilą, która nigdy już nie powróci. Pełno tu tęsknoty za utraconą miłością, buntu przeciw rzeczywistości, zagubienia w nowych realiach lub po przeżytej traumie. Wojteczek zestawia niewinność z okrucieństwem zbrodni. Druga część to już bardziej przypomina grozę sensu stricto i widać nie tylko odniesienia do klasyki gatunku, zwłaszcza do weird fiction, ale również wspomnianego Stephena Kinga. Pojawiają się między innymi dziwne monstra, wampiry, czy złowroga kingowska mgła. Tu bardziej skupia się autor na ludziach skonfrontowanych z tym, co niewytłumaczalne w racjonalny sposób, ich metody walki z tym, co przeraża i co przekracza ludzki rozum. 

Mariusz Wojteczek oddał tu całą swoją fascynację muzyką i literaturą grozy. Zagrał Ballady w rytmie bluesa, pełne niepokoju i chociaż zbiór ten nie straszy, to sprawia, że czytelnik każdym czytanym tekstem czuje się mocno zaintrygowany. 


Polecam. 

Moja ocena 7/10




                       Wydawanictwo IX



czwartek, 23 stycznia 2025

SPOTKANIE Z KLASYKĄ: RODZINA POŁANIECKICH, HENRYK SIENKIEWICZ

Saga rodzinna napisana z rozmachem, obrazująca życie epoki, to coś co lubimy bardzo bardzo. Dokładnie tak zachwyciła mnie Rodzina Połanieckich Henryka Sienkiewicza, której nie znałem ani książkowo, ani filmowo.


Stach Połaniecki od lat jest wierzycielem ziemskim swego wuja Pławickiego. Krewny od lat zbywa go i ani myśli uregulować długu. Kiedy po raz kolejny Połaniecki jedzie w rodzinne strony, poznaje córkę dłużnika, Marynię Pławicką. Młodzi od początku są pod silnym wzajemnym urokiem, jednak na skutek kłótni z wujem i przekonany o zwodzeniu go przez dziewczynę, rozstają się w gniewie. Odtąd ich drogi niezmiernie będą się przecinać, a los przygotuje Stachowi i Maryni wiele nieprzewidzianych zbiegów okoliczności i mnóstwo rozterek między miłością, a powinnością złożonej przysięgi.


Rodzina Połanieckich napisana została w 1896 roku i niezbyt przychylnie została przyjęta przez współczesnych. W pewnym sensie miała stanowić też polemikę z Lalką Bolesława Prusa. Najlepiej widać to po przedsiębiorcy i człowieku mającym żyłkę do interesu, Stanisławie Połanieckim. Twardo stąpa po ziemi, tyle gwałtowny co żałujący potem swej porywczości. A jednocześnie człowiek wrażliwy, potrafiący wykazać się daleko czułością do chorej dziewczynki i niejednokrotnie szarpany namiętnością. Miłość, wierność i uczciwość pokazuje mu Marynia, która różni się od wielu dam z towarzystwa lubujących się w kokieterii i zalotach, nie stałych w uczuciach, czy łamaniu męskich serc. Podczas gdy dla panny Pławickiej "służba boża" jest zawsze na pierwszym miejscu. Przejawia się to u niej zarówno w gorliwości w praktykach religijnych, miłości do bliźnich, skromności czy wierności złożonemu słowu. Jednak dla XIX - wiecznych krytyków takie dalekie od realizmu życiowego przemiana Stacha pod wpływem Maryni wydawała się całkiem nie trafiona.


Warto jednak zauważyć, że sienkiwiczowska Rodzina Połanieckich w pewnym sensie jest wierna zarówno tradycji własnej epoki pozytywizmu, jak i wcześniejszej - romantyzmu. Z jednej strony jest profesor Waskowski, który głosi ideę chrystianizmu narodów w postaci "najmłodszych z Aryjczyków", Słowian. O wielu dziwactwach i nieco oderwany od rzeczywistości końca XIX wieku, z drugiej dorobkiewicze nie marnujący szans zarobku, w tym też jak pokazuje postać Maszko, przez małżeństwo. W powieści noblisty nie brakuje przy tym ludzi sztuki, malarza Świrskiego i poety Zasławskiego wierzących w miłość idealną i tworzących pod wpływem muzy serca. Tak szeroka galeria postaci sprawia, że Rodzina Połanieckich staje się nie tylko wielowarstwowa, ale też dokładnym spektrum ówczesnego społeczeństwa ziemiańskiego.


Sam tytuł również może być mylący, gdyż w rzeczywistości w skład rodziny Połanieckich nie tylko wchodzą Stach i jego krewni po matce, Pławiccy ale też szerokie grono znajomych i przyjaciół posiadających własne rodziny, z którymi Połaniecki jest silnie związany. To ich wpływ, postawy, słowa, a przede wszystkim sama Marynia pokazują mu, że prawdziwe szczęście jest tylko w życiu rodzinnym i tym, co stałe, co nieprzemijalne w przeciwieństwie do mody i poglądów światopoglądowych, czy systemów filozoficznych.


Rodzina Połanieckich to powieść, która czyta się jednym tchem, z rosnącą fascynacją i zaciekawieniem. Jak to Sienkiewicza zawsze ma miejsce. Zachwyca swą skromnością Marynia, Stach jako przedstawiciel epoki czasem irytuje, a cała reszta bogatych charakterologicznie postaci intryguje i niejednokrotnie potrafi zaciekawić, jak dalej potoczą się ich losy. Jednym słowem, z Sienkiewiczem nigdy nie da się popełnić błędu.


Polecam.



             Wydawanictwo Świat Książki 



poniedziałek, 20 stycznia 2025

KOLEKCJONER LALEK, KATARZYNA BONDA

Królowa polskiego kryminału wraca z nową powieścią i jednocześnie nową serią o Lenie Silo. Rozpoczyna ją Kolekcjonerem lalek.


Trzynaście lat temu Lena Silewicz, pochodząca z rodziny policyjnej, przypadkowo znalazła się w lesie, w którym doszło do popełnienia morderstwa. Dziś po latach temat ten nadal w jej domu jest tabu, a jednocześnie sama Lena marzy o pracy w kryminalnych. Dla wszystkich współpracowników pozostaje, jako protegowana ojca i brata. Nikt nie traktuje jej poważnie, zwłaszcza przy sprawie zabójstwa kobiety w podwarszawskiej willli. Zwłoki były zmasakrowane i związane linkami. Morderca dostał się do świetnie zabezpieczenego domu ofiary i może mieć związek z podopieczną Silo, Darią. Lena chcąc udowodnić swą wartość nie tylko będzie musiała działać wbrew regułom, ale też cofnąć się do przeszłości, kiedy wszystko zaczęło się. 


Wraca u Katarzyny Bondy kobieca postać śledczej i chociaż sama autorka zapowiada swoje nowe swoje oblicze, to gdzieś jednak pobrzmiewa stara, dobra Kasia Bonda. Postawiła na to, w czym jest dobra, a więc na prawdziwy kryminał, a bardziej thriller kryminalny. Niby żadna różnica, a jednak. Kryminał skupia się na śledztwie, podczas gdy thriller bardziej eksponuje emocje i to one grają tu główne role. Mamy seryjnego gwałciciela, tytułowego Kolekcjonera lalek albo jak go prasa ochrzciła Nocnego Łowcę. Skąd te nazwy nie mogę zdradzić, by nie psuć zabawy przy poznawaniu historii. To on w swych ofiarach wywołuje lęk, przerażenie i niszczy życie, jakie wcześniej wiodły. Strach, że wróci i dokończy to, co zaczął jest nieodzowny. Człowiek bez twarzy, bestia w ludzkiej skórze, drapieżca karmiący się strachem. Każda kobieta, która zetknąła się z nim, czuje się bezsilna wobec okrucieństwa, jakie z niego emanuje. To właśnie postawienie na emocje, na adrenalinę cechuje Kolekcjonera lalek. Jednocześnie jest to, co stało się poniekąd znakiem charakterystycznym Bondy. A mianowicie kwestie społeczne. Bierze pod lupę relacje panujące w policji i nieco je odmitologizuje. Ostatnio w literaturze gatunkowej sporo jest kobiet komisarz, twardych babek nie dających sobie w kaszę dmuchać. Tymczasem w rzeczywistości nadal muszą udowadniać swą przydatność i zmagać się w męskim świecie o swą pozycję. Tak jest u Leny. Córka i siostra policjantów przez kolegów widziana jest przez pryzmat nepotyzmu w policji. Ta, co nic nie umie, a przydział ma dzięki protekcji. Przełożony nie daje rozwinąć skrzydeł, a ona ma zadatki na doskonałego, nieustępliwego, a jednocześnie pełnego empatii śledczego. W prawdzie na początku nieco mnie irytowała swą porywczością, pyskowaniem tam, gdzie akurat nie musiała tego robić, a tam gdzie przydałoby się znowu uległością, to niemniej z czasem zaczyna się ją lubić. To ten typ bohatera, podobnie jak podkaster Maks, na których nam mocno zależy i kibicujemy im z całego serca. Łatwo zżyć się z nimi, przejmować ich losem. A jednocześnie obserwować ich relację, która co tu dużo mówić jest od początku burzliwa. Drugi temat dominujący w powieści, to oczywista oczywistość - przemoc wobec kobiet. Od tej psychicznej, po uprzedzenia, aż wreszcie fizyczna u tego, który je nienawidzi. Na codzień nie zdajemy sobie sprawy z piętna, jakie ofiary napaści na tle seksualnym muszą nosić. Panice, obsesji przed prześladowcą czy wspomnieniami tego, czego padły ofiarą. Nigdy już potem, nie są zdolne wrócić do normalności. Co, gorsze nawet policja traktuje je jako persona non grata, nie rozumie ich emocji i lęku, poddaje pod wątpliwość wiarygodność, a przede wszystkim nie wspiera. Jak pokazują przykłady bohaterek, jeszcze dużo jest do zrobienia w tym temacie.


Kolekcjoner lalek rozkręca się stopniowo i powoli potęguje napięcie. Jeśli gdzieś już Katarzyna Bonda nauczyła, że zaczyna mocnym bum i podbija stawkę, to tym razem dawkuje wszystko, aż do końca. Niemniej jednak krok po kroku angażuje czytelnika do momentu, w którym już nie jest się w stanie oderwać i obgryzając z nerwów pazury, czeka na finał. A tam, gdzie ostatecznie trafimy, w pełni satysfakcjonuje. Mała Sielo ma wszelki potencjał stanąć na równi z moim ulubionym cyklem o Hubercie Meyerze.


Polecam. 

Moja ocena 7/10



                  Wydawanictwo Muza

sobota, 18 stycznia 2025

W KSIĘŻYCOWYM LESIE, MICHIKO AOYAMA

Japoński bestseller od Michiko Aoyamy, tej od Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece. Najnowszej powieści W księżycowym lesie ponownie sprawia, że robi się nieco cieplej na serduchu.


Pięć osób w różnym wieku, z odmiennymi problemami i rozterkami słucha prowadzonego przez Teketori Okinę podcastu poświęconego Księżycowi. Materiał pojawia się zawsze rano o siódmej, trwa dokładnie dziesięć minut i jest całkowicie bezpłatny. To ciepły głos podcastera sprawia, że ludzie odzyskują nadzieję i mogą szukać własnej drogi do szczęścia.


Bardzo cenię sobie pełne ciepła, a zarazem życiowe opowieści o zwykłych ludziach z codziennymi problemami. Spotykamy pięć osób, m.in. pielęgniarkę po porzuceniu zawodu, niedoszłego komika pracującego jako kurier, ojca świeżo zamężnej córki, nastolatkę pragnącą samodzielności i wytwórczynię drucianej biżuterii. Są to, ci bohaterowie na których nam zależy, którym kibicujemy. Każdy z nich, niby nie ma nic wspólnego z pozostałymi. A jednak, w trakcie lektury okazuje się, że powiązania między nimi są znacznie większe od tych, jakie by się wydawały. Łączą ich wspólni znajomi, o których istnieniu nawet nie zdają sobie sprawy. Łączy ich brak poczucia silnej więzi z bliskimi, uczucie niezrozumienia, braku perspektywy na przyszłość, przekonanie o straconej szansie, czy poczucie zdania się tylko na własne siły. I właśnie, gdy są przekonani, że ich los nie odmieni się trafiają na podcast o Księżycu. To jego wpływ na ludzi i zwierzęta, jego zmienieniająca się postać czy patrzenie z jego perspektywy sprawia, że ci zagubieni ludzie odnajdują siłę o walkę o siebie samego, a z czasem przekonują się, że ich relacja z najbliższymi nie jest tak zła, jak by się wydawała. Każdy z bohaterów musi przejść własną drogę do przemiany samego siebie. Aoyama nie podaje jednej recepty, jej zadanie polega na wlaniu w ludzkie serce nadziei na lepsze jutro. Też ich życie nie staje się pasmem sukcesów czy marzenia nie spełniają się za pstryknięciem palca. Tak to nie działa. Cała droga, którą muszą przebyć to praktycznie odnalezienie zagubionych więzi i spojrzenie na dylematy z innej perspektywy. To w tym tkwi siła opowieści japońskiej pisarki i to sprawia, że czujemy się lepiej. 


W księżycowym lesie ceni sobie codzienność i minimalizm. Napisana jest prostym językiem. Dominują krótkie zdania i nie ma zbędnych opisów, czy dłużyzny. Każda z pięciu historii jest krótka, zwięzła i akcja toczy się dość wartko. Za to trudno o bardziej ciepłą, kojącą opowieść. Działa jak ciepły kocyk otulający delikatnością. Jak ciepłe kakao. To jest taka historia, która może się wydarzyć w rzeczywistości i która sprawia, że po prostu czujemy się po niej lepiej. 


Polecam. 

Moja 10/10 



                  Wydawanictwo Relacja



piątek, 17 stycznia 2025

MROCZNY PIĄTEK: PAN KOŁYSANKA, J.H. MARKERT

Zmory, mary, koszmary nawiedzają ludzi, burząc spokój i wprowadzając najprawdziwszy strach. Temat ten stał się sztandarowym u J.H. Markerta. Gościem z koszmaru zrobił zamieszanie i ponownie podbija stawkę, Panem Kołysanką


Małe miasteczko położone pośród wzgórz ma swoją mroczną przeszłość. W nim bowiem znajdował się tunel, w którym  znajdowano ludzi w stanie śpiączki. Z czasem miejsce to zasypano, by nikt nie mógł wejść i nikt nie naraził się na niebezpieczeństwo. Obecnie wraca do miasta, Gideon - odznaczony medalem za odwagę żołnierz i brat Sully'ego, chłopca od lat przebywającego w śpiączce. Wraz z powrotem mężczyzny wracają wspomnienia i koszmar sprzed lat znowu ma miejsce wraz ze śmiercią lokalnego Doktora. Ktoś rozkopał tunel i otworzył drogę złu. 


Chyba żadnym inną pozycją nie byłem aż tak zainteresowany. Oczywiście od początku towarzyszyło pytanie, czy J.H. Markert ponownie się sprawdzi. Mam wrażenie, że Gość z koszmaru straszył bardziej. Od pierwszych rozdziałów czułem gęsią skórkę i niekomfortowo. Wrzucał w horror znienacka, bez żadnego przygotowania. Tymczasem Pan Kołysanka zaczyna się w prawdzie mrocznie i złowrogo, ale ten klimat szybko i na długo rozmywa się całkowicie. Przez pierwszą część mamy bowiem poznawanie tajemnic miasta i jego przeszłości. Uwaga nie znaczy, że jakby było to złe. Tak nie jest. Przede wszystkim przyglądamy się z bardzo bliska tamtejszej społeczności, odkrywamy sekrety i przeszłość, otwarcie oni manifestują swoją niechęć do lokalnych odrzutków, Gideona i Simona. W prawdzie każdy z tych mężczyzn jest inny, ale łączy ich doświadczenie poniżenia, obelg i okrucieństwa. Przy czym Gideon podjął próbę ratowania się z tego kręgu przemocy i społecznego ostracyzmu. Nie wyszło ale dalej robi wszystko, by nie dać się przygnieść, nie dać się zniszczyć i zająć miejsce starszego brata. Simon zaś był i nadal jest miejscowym głupkiem. Także w przypadku innych bohaterów, których jest sporo, kryją się bolesne rany i konieczność walki o samego siebie. Markert namnorzył całą, bogatą pod względem psychicznym galerię osób, w których to bez trudu można odnaleźć poniekąd samego siebie. Pytanie tylko czy tak spora część psychologiczna, tak dokładny rozbiór relacji społecznych i rodzinnych jest potrzebny w grozie. Markert konsekwentnie buduje atmosferę tajemniczości, jednak bardzo szybko ulega rozmyciu. Niemniej od początku mamy to wrażenie, że wszystko zawisło na bardzo cienkiej lince i tylko kwestia czasu, gdy stare animozje dadzą o sobie znać. Wówczas, gdy najmniej się spodziewamy pojawia się sto procent horroru w horrorze. Do głosu dochodzą demony drzemiące w człowieku, koszmar wydziera się z każdego zaułka, a na powierzchnię wydobywa się Lululandia. Kraina rządzona przez Pana Kołysankę, zbudowana z koszmarów i ludzkiego strachu. Jej obywatele to żywe trupy, a coraz częściej przenika do świata ludzi. Wybiera swą ofiarę, mami głosem i wezwaniem wejścia w jej progi, na koniec niszczy i pożera. To kraina drapieżna, niebezpieczna i nieobliczalna w skutkach dla żywych. Tu już J.H. Markert bryluje i łączy ze sobą świat Gościa z koszmaru z tym z Pana Kołysanki. Tworzy jedno spójne uniwersum, w którym jak zapowiada zamierza zostać na dłużej. 


Mam wrażenie, że chociaż praca nad Panem Kołysanką trwała dłużej niż w przypadku Gościa z koszmaru to ten drugi wypada lepiej. Bardziej straszy i przemawia do wyobraźni. W przypadku Pana Kołysanki zbyt długo trzeba czekać na najprawdziwszą w swym wydźwięku grozę. Niemniej jednak motyw koszmaru okazuje się tym, na którym można budować mrożący krew w żyłach horror. 


Polecam. 

Moja 7/10 



                   Wydawanictwo harde



czwartek, 16 stycznia 2025

PODRÓŻ PRZEZ CZAS, ERIC EMANUEL SCHMİTT

Próba opowiedzenia dziejów ludzkości połączona z charyzmatycznymi bohaterami wydaje się wręcz niemożliwa. A jednak jeden z największych prozaików francuskich, Eric Emanuel Schmitt w cyklu Podróż przez czas podjął się tego zadania. W jego skład wchodzi dotąd: Raje utracone, Brama do nieba i Ciemne słońce.


Noam i Nura to dwójka ludzi, którzy poznali się jeszcze w epoce neolitu. Gdzie ziemią rządziły Duchy i Demony drzew i wód. On syn plemiennego wodza, ona córka uzdrowiciela. Połączyło ich uczucie i jeszcze jedno. Dar nieśmiertelności. Zawsze młodzi i piękni przemierzerzają epoki i kontynenty, wiecznie rozdzieleni ale znajdujący drogę, by odnaleźć się na nowo i znów ukraść czas dla siebie. Jednocześnie będąc uczestnikiem kamieni milowych w dziejach ludzkości. Kiedy nadejdzie kres ich wędrówki?


Powieść monumentalna, powieść zaangażowana emocjonalnie, dzieło do którego trzeba było przygotowywać się ponad trzydzieści lat. W wyniku dokładnych badań historycznych, medycznych, tekstów kultury, technicznych i jeszcze pewnie znajdzie się wiele innych dyscyplin oraz niezwykłej wręcz umiejętności snucia fascynującej historii rodem z Aleksandra Dumasa, rodzi się opus magnus Erica Emanuela Schmitta. Każdy tom to jeden konkretny okres. Pierwszy - neolit i biblijny potop, drugi - Mezopotamia i wieża Babel, wreszcie trzeci dzieje się w starożytnym Egipcie. Nieustannie wchodzimy w wielką podróż przez dzieje ludzkości z której wyłania się obraz czasów minionych czasów i kamieni milowych ludzkości. Wkraczamy do domów, do pałaców i krążymy po świecie, który podlega nieustannej przemianie. Na swej drodze spotykamy ludzi z różnych warstw społecznych od biedoty po władców występujących często w roli tytanów. Schmitt jednak w tym nie przytłacza ciężarem wiedzy ale przygotowuje łatwą do łyknięcia mieszankę. Intryguje i ciekawi nie mniej od losów powieściowych bohaterów. Każda z osób, jest bowiem dzieckiem własnej epoki. Najpierw widzimy przykładowo ludzkość nad Jeziorem, pośród wszechobecnych bóstw natury, potem ich wyobrażenie przechodzi na rodziny bogów, aż zaczyna kształtować się monoteistyczna religia Hebrajczyków - choć i ona uległa swoistym przemianom. Od struktur plemiennych, po pierwsze miasta i państwa. Od zbieraczego trybu życia, po osiadły. Francuski prozaik snując swą wielką opowieść nieustannie konfrontuje wiedzę z poszczególnych epok do opisywanego przez siebie okresu i zestawia z obecnym stanem badań. Non stop rozprawia się z mitami, legendami i między innymi chociażby dzieje bibiblijne konfrontuje ze współczesną nauką. Równocześnie przeplata wszystko z pasjonującą akcją powieści pełną spisków, intryg, zdrad i wielkich miłosnych historii. Refleksje te, co pewien czas przerywa na rzecz współczesnych zagrożeń ekologicznych i planów mogących położyć kres naszej cywilizacji. Kres ludzkości? W trakcie lektury wszystkich trzech tomów serii obserwujemy współżycie człowieka z naturą, ich wzajemne relacje i panujące zależności. Od podporządkowania się prawom przyrody i swoistym kultem, poprzez próbę wyjścia z tych zależności i stawania z nią na równych zasadach, aż po współczesny gwałt jej zadawany. Za każdym razem niczym na dłoni widać, że z naturą nie ma żartów, to zawsze do niej należy decydujący głos i ze sprzymierzeńca ludzkości, może stać się groźnym wrogiem. Nawet kiedy wydawałoby się, że do głosu dochodzi bóstwo, to tak naprawdę można wszystko naukowo wyjaśnić, obdzierając nadprzyrodzone interwencje bogów z nimbu niesamowitości. Po bóstwach drzew i wód, wkraczają niedostępne dla śmiertelnika bogowie, aż wreszcie człowiek sam zaczyna pretendować do tej roli. 


Podróż przez czas to nie tylko wielka wędrówka po dziejach ludzkości, ale też bardzo dogłębna analiza ludzkiej kondycji. Odwiecznych pragnień, marzeń, ambicji, dobra i okrucieństwa. Zachowując wierność realiom epoki, Eric Emanuel Schmitt udowadnia, że ludzie wszystkich epok mają identyczne cechy. Różni się światopogląd i postawy, ale zawsze pozostają uniwersalne cechy. 


Eric Emanuel Schmitt podjął się stworzenia Wielkiej Encyklopedii XXI wieku na wzór oświeceniowych myślicieli. Z każdym tomem widać ogrom pracy, jaką musiał włożyć w jego napisanie. Jedno jest pewne, że będzie to dzieło nie tylko niezwykłe ale wręcz nowatorskie. Ja natomiast jestem ciekawy kolejnej wyprawy z Noamem i Nurą. 


Polecam. 

Moja ocena 9/10 




Wydawanictwo Znak 


środa, 8 stycznia 2025

SAGA VON BECKÓW, JOANNA JAX

Od literackiego debiutu Joanny Jax minęło dziesięć lat. A wszystko zaczęło się od Sagi von Becków, w skład której wchodzą Dziedzictwo i Piętno von Becków.


Gdańsk 1934 roku. W mieście nasilają się animozje między Niemcami a Polakami. Jedni i drudzy patrzą na siebie, jak na przedstawicieli wrogich narodów. W pewien deszczowy dzień dochodzi do spotkania polskiej nauczycielki, Marii Tarnowskiej i oficera SS, Wernera von Becka. Mimo zauroczenia zdają sobie sprawę, że ich wspólna droga nie będzie prosta. A mimo tego oboje nie potrafią zapomnieć o sobie. Do głosu dochodzą uczucia i wbrew rozsądkowi decydują się pobrać. Tyle, że kiedy Werner jedzie do rodzinnej rezydencji, sprawy komplikują się i niedługo oboje będą mieli złamane życie i serce. Czy miłość zdoła wygrać z nienawiścią?


Bardzo sobie cenię powieści, w których poza sprawnie opowiedzianą historią przebija się codzienność. To właśnie od lat znajduję u królowej powieści historycznej, Joanny Jax. Nikogo nie powinno dziwić, że należy do grona tych autorów, do których lubię wracać. Jednak od tego, od czego wszystko zaczęło się, jakoś nie spieszno mi było sięgnąć. I chociaż nie należę do osób, które mówią o samym wydaniu, to w przypadku wznowienia Sagi von Becków nie sposób nie podziwiać tego, co wydawnictwo Videograf zaproponowało czytelnikom. Skórzana oprawa, barwione brzegi z widokiem na przedwojenny i powojenny Gdańsk. Trudno bardziej strzelić w dziesiątkę, bo to właśnie tam wszystko zaczęło się. I Jax od przedwojennego Gdańska, przez Warszawę, Łódź, Kraków po Europę Zachodnią w czasie zimnej wojny oprowadza czytelnika. Jednak pierwszy i drugi tom nieco różnią się od siebie. W obu wiernie oddaje życie zwykłych ludzi. Ich obawy, marzenia i walkę o szczęście w nieludzkich czasach. Wkracza w ich mentalność, sposób patrzenia na aktualne im wydarzenia i walkę nie tyle o miłość i szczęście, co przeżycie. Saga von Becków jest pochwałą życia, o które należy walczyć do końca. Póki trwa, wiele może się zdarzyć, a jego niespodzianek nie sposób przewidzieć. Autorka oprowadza po ubogich kamienicach, niemieckich rezydencjach, po biura hitlerowców i wreszcie samym Auschwitz. Los nikogo nie oszczędza, nieustannie zmusza do dokonywania wyborów i trudnych moralnie dylematów. Czy miłość do wroga swoich rodaków ma prawo istnieć i rozwijać się? Wobec kogo być lojalnym? Na te pytania bohaterowie muszą nieustannie dokonywać odpowiedzi, a one nie przychodzą łatwo i zawsze pociągają koszty. U Jax nie ma bowiem ludzi do końca złych i dobrych, każda z osób jest dzieckiem swoich czasów, nabytych przekonań i doświadczeń. Popełniają błędy, dają się ponieść albo uczuciu albo ambicji. Popełniają błędy i każdy z nich musi za nie zapłacić. Nieustannie wystawieni są na próby i muszą walczyć nie tylko o osobiste szczęście, ale też o najbliższe im osoby. O ile w obecnych powieściach pisarki, łatwo wskazać pozytywne i negatywne postacie, to w przypadku Becków nie do końca jest to łatwe. Oczywiście są ci, którym kibicujemy i sympatyzujemy, oraz ci "źli" ale ostatecznie też im w pewnym momencie współczujemy. Jednak to rodzinne tajemnice grają pierwsze skrzypce. To one są tym, co ciążą, tym co budzi obawy i lęk. A pewnych sekretów lepiej nie ruszać. Kiedy bowiem dąży do ich poznania, do ich ujawnienia cena jest zawsze wysoka, a niebezpieczeństwo nowych ofiar nieuniknione. Zawierają smród zbrodni, grzechów i ogrom ludzkiego cierpienia. Przygniatają tych, co je skrywają i tych, co odważą się w nie zagłębić. 


O ile współczesna Joanna Jax przyzwyczaiła do opowiadania wielu ciekawostek historycznych, to w przypadku Dziedzictwa von Becków praktycznie ich nie ma, ale za to już w Piętnie jest ich nieco więcej. Przedstawia choćby okultystyczno - mityczne zapędy Himmlera, życie w sierocińcach III Rzeszy, czy udział Szwajcarii w wojenny i powojenny przebieg żydowskiego majątku. Poza tym można powiedzieć Dziectwo to typowa jaxowa powieść, ale już drugi tom jest połączeniem powieści historyczno-obyczajowej z sensacyjną i muszę przyznać, że to oblicze pisarki bardzo przypadło mi do gustu. Muszę przyznać się, że do Piętna von Becków podchodziłem z pewną obawą, czy przypadkiem tom ten nie jest po prostu zbędny. Pierwsza część sagi stanowi praktycznie zamkniętą całość i nie widziałem potrzeby dopisywania do niej nic więcej. Szybko jednak zrozumiałem zamysł, mogę tylko zdradzić, że w Piętnie von Becków znajduje się wyjaśnienie źródła nieszczęść spadających na tę rodzinę.


Saga von Becków to grubaśna rodzinna opowieść, w której nic nie jest łatwe do przewidzenia, chociaż początkowo może się tak wydawać, jednak Joanna Jax tak prowadzi wątki, tak potrafi wszystko zagmatwać, że trudno przewidzieć dalszy przebieg wydarzeń. To nie lada gratka dla wielbicieli rodzimych sag i doskonała okazja do rozpoczęcia przygody z Joanną Jax. Na zimowe wieczory, powieść jak ta lala.


Polecam. 

Moja ocena 7/10



            Wydawanictwo Videograf 

niedziela, 5 stycznia 2025

PREMIERY STYCZEŃ 2025

 Nowy Rok, nowy miesiąc i zaczyna się nowe roczne szaleństwo książkowe, oczywiście.


1. Ciemne słońce, Eric Emanuel Schmitt, Wydawanictwo Znak



Trzeci tom monumentalnego cyklu Podróży przez czas. Tym razem ruszamy do starożytnego Egiptu.


Premiera 7 stycznia


2. Nie płacz, księżyc gaśnie. Cyryl Sone, Wydawanictwo Znak



Tym razem będzie sprawa brutalne go zabójstwa dzieci. Po raz kolejny okaże się, że w Dunlii nic nie jest takie, jak się wydaje.


Premiera 7 stycznia


3. Portret Lucrezii, Maggie O`Farrell, Wydawanictwo Znak



Międzynarodowy bestseller i hit Goodreads. Historia księżnej Ferrary, która jest przekonana, że mąż chce ją zamordować. Przekonuje ją o tym pozowanie do królewskiego portretu. 


Premiera 20 stycznia


4. Życie, którego nie wybrałam. Kelly Rimmer, Wydawanictwo Znak 



Niemcy, lata trzydzieste XX wieku. To historia dwóch kobiet. Niemki, żony pracownika naukowego i Żydówki. Równocześnie USA i rodzeństwo zmuszone do sprzedania rodzimej farmy. Niespodziewanie losy dwóch splatają się. 


Premiera 22 stycznia 


5. Uwierz jej, Max Czornyj, Wydawanictwo Filia 



Mistrz makabrycznych opowieści powraca i snuje historię kobiety, której absolutnie nie wolno wierzyć i seryjny morderca, który rusza na łowy. 


Premiera 15 stycznia 


6. Lista Schindlera, Thomas Keneally, Wydawanictwo Albatros 



Wznowienie jednej z najważniejszych powieści o Holocaust i Zagładzie, zekranizowana przez Stevena Spielberga. Historia człowieka, który uratował życie 1200 ludzi. 


Premiera 22 stycznia 


7. Lata oczekiwania, Elizabeth Jane Howard, Wydawanictwo Albatros 



Drugi tom Kroniki Cazaletów. Kolejną odsłona życia brytyjskich sfer wyższych. Czas beztroskich chwil mija wraz z nadciągającą katastrofą. 


Premiera 29 stycznia 


8. Indeks strachu, Robert Harris, Wydawanictwo Albatros 



Mistrz powieści historycznej wraca z intrygującym thrillerem. Pierwsze wydanie dzieł Darwina, włamywacz zdolny ominąć najlepsze zabezpieczenia i powieść proroczymi wizjami. 


Premiera 29 stycznia 


9. Biuro skradzionych wspomnień, Gaelle Nohant, Wydawanictwo Albatros 



Mamy Międzynarodową Służbę Poszukiwawczą, organizację powstałą pod koniec II wojny światowej i kobietę dla której praca staje się obsesją. Ona rusza śladem właścicieli skradzionych w czasie wojny przedmiotów. 


Premiera 29 stycznia 


10. Virion. Ona, Andrzej Ziemiański, Wydawanictwo Fabryka Słów 



Nadciąga czas ostatecznych rozstrzygnięć i bohater znany z uniwersum Achai. 


Premiera 15 stycznia 


11. Plan na życie, Harmel Kristin, Wydawanictwo Świat Książki 



To opowieść o poszukiwaniu miłości, tajemniczych snach i szansie na nowe uczucie. 


Premiera 29 stycznia 


12. Wnuczka Fabarge. Kobiety Romanowiów, Monika Raspen, Wydawanictwo Replika 



Historia o miłości i rozczarowaniach, dwóch kobietach z różnych warstw i tajemnicach carskiej rodziny. 


Premiera 14 stycznia 


13. W księżycowym lesie, Michiko Aoyama, Wydawanictwo Relacja



Mamy pięć osób z różnych zakątków Japonii, których łączy słuchany podcast i marzenie zaczęcia wszystkiego od nowa. 


Premiera 15 stycznia 


14. Śladami twojej krwi, Katarzyna Wolwowicz, Wydawanictwo Zwierciadło 



Mamy tu niejakiego Ruperta Ogrodnika, który pewnego dnia budzi się w szpitalu, z amnezją i dowiaduje się o tym, że ktoś podobno zamordował jego żonę. Mężczyzna nie tylko musi uporać się że śmiercią ale też związanych z nią tajemnicach. Stanowi pierwszy tom serii o Rupercie Ogrodniku. 


Premiera 29 stycznia 


15. Obserwatorzy, A.M. Shine, Wydawanictwo Muza



Coś dla wielbicieli horroru. Podobno została zekranizowana ale w ogóle nie znam tej historii, więc podejdę z czystym umysłem. Otóż jest las, który nie znajduje się na żadnej mapie, kobietę zmuszoną wejść do niego, tajemniczy bunkier. Po wejściu do niego coś go atakuje, a w lesie rozbrzmiewają się czyjeś krzyki. Brzmi intrygująco. 


Premiera 15 stycznia 


16. Płuca, Pedro Gunniaguar Garcia, Wydawanictwo Poznańskie 



Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich rozrasta się o nową pozycję. Chociaż po nazwisku myślałem, że będzie to autor hiszpańskojęzyczny. To historia islandzkiej rodziny i sekretach, które skrywają. 


Premiera 29 stycznia 


17. Głód bogów, John Gwynne, Wydawanictwo Fabryka Słów 



Drugi tom trylogii o Krwiozaprzysieżonych z motywami mitologii nordyckiej. 


Premiera 31 stycznia 


18. Podopieczna, Alicja Sinicka, Wydawanictwo W.A.B 




To opowieść o opiekunce siedmioletniej dziewczynki, której życie wraz z zaczęciem nowej pracy zmieni się radykalnie wraz z poznawaniem brudnych tajemnic rodziny. 


Premiera 29 styczni


19. Biuro ludzi zagubionych, Zuzanna Gajewska, Wydawanictwo Prószyński i S-ka 



Mamy przytulną kawiarnię o dziwnej nazwie Biuro Ludzi Zagubionych, ponieważ każdy kto zachodził do tego miejsca, pytał o drogę. Pewnego dnia zachodzi do kawiarni staruszka, która wie o sobie tylko to, że się zgubiła. 


Premiera 9 stycznia 


20. Wywierzysko, Kinga Wójcik, Wydawanictwo Prószyński i S-ka 



Drugi tom o detektyw Aleksandrze Zamojskim. Poznajemy tym razem tajemnicę zaginięcia pięcioosobowej rodziny. 


Premiera 14 stycznia 


21. Baron, Krzysztof Jóźwik, Wydawanictwo Initium



Powieść zdecydowanie dla pełnoletnich czytelników. Ewa Jędrycz i Hubert Zaniewski zaczną nowe śledztwo wraz ze znalezieniem w wodzie okaleczonych zwłok młodej kobiety. Trop prowadzi do puławskich biznesmenów. 


Premiera 17 stycznia 


22. Nadzieja, J.M. Coetzee, Wydawanictwo Znak 



Noblista powraca z nową powieścią o kobiecych sekretach i tęsknotach. Mamy kilka kobiet. Mężatkę na nowo odkrywającą swoją seksualność, seniorkę przeżywającą drugą młodość i rowerzystkę muszącą uporać się z lękiem przed agresywnym psami. Każda z nich będzie przewodniczką po świecie uczuć. 


Premiera 29 stycznia 


23. Ponury tygrys, Neige Sinno, Wydawanictwo Literackie 



Zapowiada się brutalna i przerażająca powieść o przemocy wobec dzieci. Silne emocje gwarantowane. 


Premiera 29 stycznia