Górny Śląsk ma swoje tajemnice, ma swoją kulturę i wierzenia, o czym opowiada Beata Skrzypczak w Hasi
Tytułowe Hasi to jedna z najstarszych dzielnic Katowic. To do do niej nie dotarły nowoczesne wieżowce i blokowiska. Wzamian wypełniona jest tradycyjnymi familokami. Życie jej toczy się między kamienicą i trzepakiem na osiedlu, a przede wszystkim wokół zamkniętej kopalni. O niej krążą podania, o niej ostrzegają by nie zbliżać się po zmroku, a przede wszystkim na jej terenie nie gwizdać. Młode pokolenie nie zamierza jednak być biernym wobec tego, co nadchodzi, tego co czai się pod ziemią i próbuje wydostać się na powierzchnię.
Otoczona ciemnym pyłem opowieść o miejscu będącym ewenementem miasta i ludziach. Oni doskonale znają własną tradycję, nie obce są ludowe podania, choćby o Skarbniku - Zabrzeskim czy bebokach. Tymi ostatnim straszy się osiedlowe, rozkrzyczane bajtle czyli dzieci. Hasi to miejsce, w którym wydaje się jakby czas się zatrzymał. Na tym, jakby z innej epoki osiedlu żądzą strzygonie, duchy czy właśnie wszelkie tajemnicze i mroczne istoty. Nimi się straszy się gawiedź. Do tych postaci z mitologii śląskiej mieszkańcy Hasi czują respekt. One przede wszystkim reprezentują zło, które zakleło się na tym terenie. One miały niby odgryżć noworodkom paluszki, one zdolną są przyjść po kogoś i go zabrać ze sobą na wieki. Istoty te balasnsują między realizmem a jawą. Między prawdą a bajaniem, groźbami skierowane do mieszkańców. Jedno jest pewne na to miejsce skłania się cała kilkuset wiekowa przeszłość, której każdy musi szanować.
Hasi Beaty Skrzypczak nie straszy. Zamiast wypełnia od początku uczucie mroku i wreszcie osaczenia. Z tej dzielnicy nie ma ucieczki, nie ma w niej ratunku dla tych, co ośmielą stawić czoła legendzie kopalnii. Dla tych, co raz przekroczą jej granicę. To śląska groza wypełniona czarnym realizmem magicznym.
Chociaż nie przewiduję wyprawy do Śląska, to nie znaczy, że nie chciałbym się wybrać do tego miejsca, w którym żywi chodzą między umarłymi, do miejsca naznaczonego familokami i mrokiem kopalnianych korytarzy. W prawdzie kilkadziesiąt lat temu byłem na śląskiej ziemi i nic strasznego nie zauważyłem.
Polecam.
Moja ocena 9/10
Wydawanictwo Vesper

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz