Pewna dziewczyna, tajemnicze pudełko z guzikami i mężczyzna w meloniku powracają po latach w kontynuacji Pudełka z guzikami Gwendy - Magicznym piórku Gwendy Richarda Chizmara, a do którego wstęp napisał Stephen King.
Gwendy ma już 37 lat i zajmuje się pracą w kongresie Stanów Zjednoczonych. Ma męża i mieszka na przedmieściach Waszyngtonu. Wraz z upływem lat wspomnienia z dzieciństwa są wyblakły, ale teraz wracają do niej wraz z przyjazdem do rodzinnego Castle Rock. Pudełko z guzikami ponownie znajduje się w jej posiadaniu,wracają pokusy użycia jednego z przecisków, zasmakowania niepowtarzalnych czekoladek. Kongresmenka Peterson znów musi stawić czoło dziwnym wydarzeniom.
Przed czytelnikiem kilka zaskoczeń. Przede wszystkim po raz pierwszy pojawia się niespokojne miasteczko Castle Rock w stanie Maine bez Stephena Kinga. Brak ręki Mistrza jest widoczny na każdym kroku. Richard Chizmar próbuje podrobić styl Króla, ale niezbyt dobrze mu wychodzi. Nie radzi sobie z mnogością bohaterów, przez co wkrada się chaos i coraz bardziej gubimy się w fabule. Podczas lektury podskórnie czuć, że ta historia już była i nie ma w niej zbyt wiele nowego. Znów są krótkie rozdziały obrazujące codzienność tytułowej bohaterki i praktycznie nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Nie ma w sobie nic mrocznego, nic niepokojącego, tylko banał i przewidywalność.
Samo magiczne piórko pojawia się ni stąd ni zowąd i nie bardzo wiadomo, co może oznaczać. Interpretacji nasuwać może się wiele. Jedna z nich, że może spełniać życzenia. Jednak nie rysuje się ono na tak szeroką skalę, jak pudełko z guzikami dające wiele swemu opiekunowi, ale niosące też wiele niebezpieczeństw. Długo nie wiadomo, jaką ma spełniać rolę, gdyż akcja posuwa się w baaardzo wolnym tempie i upłynie wiele stron, zanim dotrzemy do finału. Do tego, do czego przez cały czas niezauważalnie byliśmy prowadzeni. I znów rozczarowanie, bo finał nie wnosi nic nadzwyczajnego i można byłoby, go równie dobrze zastąpić innym.
Po świetnie zapowiadającym cykl Pudełku z guzikami Gwendy zdarzył się mam nadzieję drobny wypadek przy pracy. Magiczne piórko Gwendy można traktować jako przerywnik, lekką lekturę na jeden wieczór, po której nie ma, co oczekiwać zbyt wiele. Mam nadzieję, że w finale trylogii, gdzie znów Stephen King połączy siły z Richardem Chizmarem będzie o wiele lepiej.
Moja ocena 3/10
Wydawanictwo Albatros
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz