Bestsellerowy, mroczny thriller gotycki o pewnym ośrodku i jego pilnie strzeżonych tajemnicach. Opowieść o winie i karze, o dręczących demonach z przeszłości, od których nie da się uciec. Zapraszam do Sanatorium Sary Pearse.
Le Sommet to luksusowy hotel w szwajcarskich Alpach, przerobiony z dawnego zakładu leczniczego dla gruźlików. Stanowić ma perłę architektury, pełen innowacyjnch rozwiązań. Jednym z jego gości staje się policjantka Elin Warner. Udała się do Le Sommet w towarzystwie męża, Willa. Spotyka się ze swoim od dawna niewidzianym bratem i jego dziewczyną. Jednak beztroski pobyt w górskim ośrodku przybiera nieoczekiwany obrót. Między rodzeństwem wyczuwa się napięcie, jest ono obecne również w związku brata. Odżywają uśpione od lat demony. Niedługo także samo to miejsce zacznie zaskakiwać swoimi sekretami i mordercą czającym się w jego murach.
Był hotel Panorama, teraz śmiało można stwierdzić, że Le Sommet staje się jego godnym następcą. Pełen najnowszych zdobyczy techniki, przebudowany i mający ściągać tłumy. Tyle tylko, że nie wszystko jest tu takie, za jakie uchodzi na pierwszy rzut oka. O ile nawiedzone gmaszysko Stephena Kinga doprowadzało słabsze psychicznie osoby do obłędu, tak u Pearse zło czające się w jego murach ma bardzo realny charakter, z tą samą siłą rażenia, co u Króla Grozy. W prawdzie pierwsze kilkadziesiąt stron toczy się dosyć leniwie i bardziej skupiamy się na samych bohaterach niż na tytułowym eks sanatorium, to później wszystko nabiera dynamiki, aż po finał zwalający z nóg. Sarah Pearse postawiła na tajemnicę i zbrodnię. Sam pomysł może wydawać się oklepany, to jednak u niej przybiera zupełnie inny wymiar. Czytelnik dostaje rasowy dreszczowiec wywołujący dreszcze na ciele, szybko przekonuje się, że najgorszym potworem jest sam człowiek i w końcu to, co z każdym dniem odkrywa paraliżuje go. Coś go uwiera, podczas lektury czuje się niekomfortowo i absolutnie nie jest gotowy na poznanie szokującej prawdy. Od początku wyczuwa się klaustrofobiczną atmosferę, czujemy się osaczeni i zdajemy sobie sprawę, że z stąd nie da się od tak wyjechać. Uczucie to potęguje zima i góry, położenie hotelu z dala od ludzkich osad, na zupełnym odludziu. Obserwujemy zagrożenie, które skrada się niezauważenie, po cichu zadając ofierze śmiertelny cios. Jedno jest pewne nie ufajcie nikomu, bo nieraz personel i goście Was zaskoczą. Tak samo, jak przerazi mroczna historia dawnego szpitala. Bez wątpienia stanowi ona największy atut powieści i szczerze, w pewnym momencie wręcz spycha zagadkę kryminalną na drugi plan.
To zanurzenie w sekretach i zbrodni gwarantuje mrożącą nieraz krew w żyłach lekturę z wieloma atrakcjami, jakie Sarah Pearse oszczędnie serwuje. Tu niczego nie można być pewnym, a sama akcja nieustannie wytrąca z czytelnika z jego domysłów. Wszystko razem tworzy niezwykle smakowity i klimatyczny thriller.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Prószyński i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz