Opowieść o zbrodni i rodzinnych tajemnicach, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Popularna autorka powieści kryminalnych, Hanna Greń rozpoczyna serię Śmiertelnych wyliczanek od Mam chusteczkę haftowaną.
Konstanty Nakielski, to gliniarz nie patrzący na panujące układy, lecz najważniejsze jest dla niego dotarcie do prawdy. Podczas, gdy jego młodszy, przyrodni brat Hubert żyje z pisania kryminałów i artykułów, to Naki właśnie musi zmierzyć się z jedną z najtrudniejszych spraw w swojej karierze. W Bielsku-Białej ginie Bartosz Ambroziak, a jedyny trop to pozostawiona haftowana chusteczka z inicjałami zmarłego. Śledztwo idzie, jak po grudzie i nie wiadomo, ani kto zabił, ani nie ma żadnych motywów. Chcąc rozwiązać zagadkę, będzie musiał cofnąć się daleko w przeszłość.
Hanna Greń roztacza przed czytelnikiem mroczną opowieść, w której mnożą się pytania, a odpowiedzi długo brak. Akcja toczy się powoli, bez pośpiechu, bo i sama sprawa przebiega opornie. Mało tego wpleciony zostaje drugi wątek, który zamiast być pobocznym, staje się równoprawny z zabójstwem Ambroziaka, a nawet go przyćmiewa. Siłą powieści jest wiarygodność. Śledztwo wymaga czasu, zajmuje wiele miesięcy i pozbawione jest fajerwerków. Zamiast nich jest monotonna papierowa robota, szukanie czegoś, co naprowadzi na właściwy trop i codzienna rzeczywistość bielskich policjantów. Bardziej ważne jest oddanie realiów pracy policji, niż napędzanie kolejnego roller - coastera. Krok po kroku zanurzamy się w prywatnych porachunkach, zemście, dawnych długach wdzięczności i taplamy się w błocie intryg. To nie może przejść bez echa i kolejne wydarzenia, wpływają na metamorfozę bohaterów. Hanna Greń doskonale nauczyła się rozgrywać literackimi postaciami, wyciągając zarówno tkwiący w nich mrok, jak również to, co niewinne i to, co nie pozwoli im się zdeprawować. Stać się podobnym do ludzi, których zwalczają. Stawia naprzeciwko siebie osoby wywodzące się z różnych światów, kompletnie różne od siebie i umiejętnie krzyżuje ich drogi. Niczym na szachownicy rozstawia graczy i w każdym ich ruchu nie ma miejsca na przypadkowość. Czytelnik do końca nie ma pewności, w jakim kierunku podąży akcja.
Poza smakowitą fabułą, autorka zwraca uwagę na bolączki policji. Braki kadrowe, niezaangażowani w pracę funkcjonariusze, niska pensja z nieraz szesnastogodzinnym dniem pracy. Nie unika jednocześnie tematów trudnych: jak panujące w policji układy sięgające jeszcze lat 80. XX wieku, przemoc w rodzinie, czy egzekwowanie posłuszeństwa poprzez zastraszanie. Przy tym Hanna Greń umiejętnie łączy z sobą powieść kryminalną z warstwą obyczajową. Mam chusteczkę haftowaną to pozycja dla tych, którzy zamiast na filmową sensację stawiają na realność. Udowadnia przez to, co powtarzam od lat i powtórzę ponownie, Polska kryminałem silna.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Wydawanictwo Replika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz