środa, 11 września 2019

FIOLETOWY HIBISKUS, CHIMANDA NGOZI ADICHIE. TRUAMATYCZNA LITERACKA PODRÓŻ





Od lat zbierałem się w sobie, aby opowiedzieć o Fioletowym hibiskusie Chimandy Ngozi Adichie. Przypominałem sobie wszystkie zawarte w nim wstrząsające sceny, ważyłem przeżywane emocje – aby nie zaważyły na recenzji, ważyłem słowa i układałem myśli, zastanawiając się, jak opowiedzieć w zasadzie krótką historię, ale posiadającą tak wiele wątków, tak wiele tematów, tak wiele spraw bliskich ludziom bez względu na szerokość geograficzną, że nie sposób przekazać to wszystko w kilku zdaniach. Powieść czytałem dwukrotnie i dwukrotnie wstrząsnęła mną, doprowadzając do łez oraz skrajnego wyczerpania emocjonalnego. Chimanda Ngozi Adichie bez wątpienia należy do jednych z najważniejszych pisarzy mojego życia.


Nigeria lat 90. XX wieku to kraj cierpiący z powodu rozgrywanego w nim konfliktu domowego. Ulicą wstrząsają bunty niezadowolonych obywateli, studenci coraz głośniej skandują hasła skierowanego przeciwko władzy. W kraju panuje strach, terror i obawa przed wyrażeniem opinii nie przychylnej rządowi. Cenę, jaką przychodzi zapłacić śmiałkom są aresztowania, a nawet śmierć. Życie mieszkańców podporządkowała sobie brutalna siła. Podzielona Nigeria na zwolenników i przeciwników aktualnego systemu, odbija się również na podziale społeczeństwa między tradycjonalistów: ludzi przywiązanych do ludowych zwyczajów i starych bogów, jak również do własnego plemienia; a katolików. Ci ostatni również zostali podzieleni na ortodoksów nie tolerujących bałwochwalstwa, a tych próbujących łączyć stare z nowym. Podziały w kraju odbijają się również na podziałach w rodzinach. Pogarda wobec dawnych wierzeń odbija się na pogardzie do rodziców, a wszechobecna przemoc i nietolerancja wkrada się do domów odciskając w nich swoje tragiczne piętno. Jedno jest pewne następuje nieuchronny upadek bogów i początek nadchodzącej nowej wielkiej ciszy po traumie, będącej udziałem wszystkich.


Rodzina Kambili wydaje się być szczęśliwa, godna pozazdroszczenia, pławiąca się w luksusach niedostępnych dla większości Nigeryjczyków. Cieszy się opieką wpływowego biznesmena, wydającego się z pozoru troskliwym ojcem i mężem, gorliwym katolikiem nie żałującym grosza dla potrzebujących braci w wierze. Problem tylko w tym, że to jest fasada, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Ten sam człowiek oddany wspólnocie, jest despotą, tyranem, sadystą nie znoszących sprzeciwu. Żona i dzieci muszą tak mówić, tak robić, a nawet tak myśleć, jak on sobie tego życzy. Za najmniejszy nawet przejaw niezależności muszą liczyć się z surową karą. Dopiero, gdy nastolatka i jej brat znajdą się pod dachem postępowej ciotki, zaczynają zauważać, że można żyć inaczej. Żyć pełnią życia, bez strachu i reżimowych nakazów, cieszyć się wolnością i odkrywać całą paletę barw jakie niesie za sobą miłość i wiara w lepszą przyszłość.


Wchodząc pod dach Kambili od początku wyczuwa się nerwową atmosferę, coś tu jest nie tak, jakie wydawałoby się na pierwszy rzut oka. W powietrzu czuć duchotę i nadchodzącą burzę wywołaną tym, że nie wszystko w świątyni przebiegło tak, jak powinno zdaniem Taty. Syn, Jojo ośmielił się nie przyjąć komunii świętej, co zdaniem ojca jest dowodem nieposłuszeństwa i olbrzymiej winy, jaką chłopak musiał zaciągną w oczach Boga. Bunt, nieposłuszeństwo woli ojca stają się okazją do przyjrzenia się z bliska dramatowi rodziny zmagającej się od zawsze z okrucieństwem tyrana. W jego domu nie ma miejsca na niezależność, prawo do posiadania własnego zdania – a tym bardziej wypowiadania go. Jedynym prawem jest strach. To on dyktuje wszystko to, co robią domownicy. Tu nie może być mowy o błędach. Córka i syn muszą zajmować zawsze pierwszą lokatę w szkole – druga bowiem jest już oznaką porażki, jak również we wszystkim przytakiwać rodzicowi. To on kontroluje wszystko i nic nie może dziać się bez jego wiedzy. Matka jest tylko domową figurką, bezwolną marionetką niezdolną ochronić potomstwa przed brutalną siłą. Zamiast osiągać coraz lepsze wyniki w szkole, jako rezultat umiejętnego podnoszenia poprzeczki przez rodziców pełnych ufności w ich możliwości i zdolności, oni robią to ze strachu. Ze strachu przed biciem, upokorzeniem w oczach rówieśników. Każda godzina ich dnia jest dokładnie zaprogramowana. Nie ma czasu na rozrywki, lecz tylko na naukę i modlitwę. Ich uczucia i pragnienia, zachowanie i każdy aspekt życia musi być podporządkowany woli Taty. Za złamanie zasad, domowy tyran nie będzie miał litości. Czeka rózga, kopanie, polewaniem wrzątkiem i pasy. Nie ważne, kto zawinił, ani jakie były okoliczności, wystarczy samo złamanie woli głowy rodziny, albo zatajenie przed nim tego, o czym powinien wiedzieć. Jedyne więc, co czeka na dwójkę samotnych dzieci to strach, lęk, wszechobecne zło i przemoc. Od najwcześniejszych lat poznają smak ludzkiego okrucieństwa i podłości, bestialstwa i bezwzględności, do której potrafi doprowadzić fanatyczna religijność. W Fioletowym hibiskusie czuć piekący ból polewanej wrzątkiem skóry, bolące ciało na skutek wymierzenia dotkliwych razów mogących doprowadzić nawet do śmierci. Tego, po prostu nie sposób wyrazić słowami. Może z tego powodu powieść ta, nie jest zbyt obszerna, ale zaklęła w sobie całą potęgę ludzkiej bezradności w obliczu barbarzyństwa, któremu trzeba się przeciwstawić w sposób radykalny. Chociaż cena jest wysoka, a ryzyko olbrzymie, to warto walczyć o prawo do niezależności, samo decydowania o samym sobie i docenienie tych, którzy w nas wierzą. Tych, którzy dopingują do osiągania coraz lepszych rezultatów pracy. Dlaczego?  Bo wiedzą, że jest się to w ramach naszych możliwości. Zaufanie w miejsca paraliżującego strachu, to element najlepiej pobudzający każdego człowieka do działania i pozwalający cieszyć się z odnoszonych sukcesów. Miłość, akceptację i przyjaźń mamy bez względu na zajmowaną lokatę w rankingu. Bohaterowie muszą podjąć walkę o samego siebie, walkę z sadystą, walkę o wolność i szczęście. O poprawę własnego bytu. Zło bowiem czające się na ulicach miast wkradło się do ludzkiej duszy. Siła mająca podporządkować obywateli do posłuszeństwa, stała się czynnikiem zapewnienie sobie posłuszeństwa ze strony dzieci i żony.  W świecie Kamibili nie było nawet najmniejszej iskierki dobra, lecz tylko ciemność, stąd gdy pojawia się ono na jej horyzoncie, światło paraliżuje dziewczynę i onieśmiela w dążeniu za nim. Jednak niesie za sobą wszystko to, o czym nawet wcześniej nie odważyła się marzyć.

Sięgając po debiutancką powieść nigeryjskiej pisarki trzeba mieć świadomość, że paraliżuje ona skalą przedstawionej w niej podłości i bezradności w starciu z nią. Plastyczne opisy stanowią precyzyjne ciosy, po których bardzo ciężko jest się z powrotem podnieść To proza brutalna i skłaniająca do myślenia. Gra na najczulszych strunach ludzkiego serca, doprowadzając na skraj wytrzymałości emocjonalnej. Osobiście po lekturze książki Adichie bardziej doceniam ludzi, którzy mnie otaczają i dodają sił w realizowaniu własnych marzeń, pasji i zawodowych celów.

Polecam.

Moja ocena 9/10

                                                Źródło: Wydawnictwo Znak i S-ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz