Thriller i groza mogą stanowić całkiem zgrabny duet. Doskonale uzupełniają się o czym, co pewien czas możemy się przekonać. Dokładnie jak w przypadku Nie bierz nic z takich miejsc Przemysława Borkowskiego.
Dominika i Marcin wspólnie nie tylko idą przez życie ale też prowadzą kanał na YouTube poświęcony nawiedzonym miejscom. Kręcąc kolejny odcinek trafiają do nawiedzonej kaplicy. To w niej miała działać grupa trudnej młodzieży pod opieką księdza Krystiana. W niej też duchowny miał dokonać morderstwo na jednej z podopiecznej. Marcin łamie główną regułę, z tego typu miejsc nie wolno nic zabierać, by nie ściągnąć z tym zła. Przekona się o tym dość boleśnie na własnej skórze, gdy nagle jego życie stanie na głowie.
Samotna kaplica, dziwne zjawiska i tajemniczy ksiądz niby nie wiele, a okazało się w sam raz na wywołujący dreszcze thriller grozy. Od początku mrok spowija opowieść, a kłopoty wydają się po prostu nieuniknione. Są bowiem takie miejsca, które lepiej, by na zawsze zostały zapomniane. Bezpieczniej nigdy się do nich nie udawać, omijać szerokim łukiem, bo nigdy nie wiadomo co z sobą można przywlec. A igrając z najprawdziwszym złem można się poparzyć. Schemat ten wydaje się znany, wielokrotnie sprawdzony ale Przemysław Borkowski udowadnia, że zawsze sprawdza się w stu procentach. W tego typu opowieściach nigdy nie można być pewnym, czy istnieje logiczne wytłumaczenie na coś, co dzieje się w związku z przedmiotem, którego zabranie burzy porządek. Budzi demony i otwiera drzwi na zło. Nagle uporządkowane życie staje na głowie, nagle zaczynają dziać się rzeczy mrożące krew w żyłach. Historia nawiedzonego miejsca staje się obsesją, a dotarcie do prawdy jest celem nadrzędnym. Zwłaszcza w przypadku kontrowersyjnego duchowego, którego głoszona herezja zatruwa umysły innych, który jest w stanie sprowadzić na manowce słabe osoby. Manipulator, szaleniec, narcyz, a może ktoś kto rzeczywiście wierzy w powierzoną mu misję. To chore umysły nadają opowieściom grozy tego smaku, dyktują ich rytm i zmuszają do konfrontacji z nimi, czy tego się chce, czy nie. Od początku zadajemy sobie pytania kim naprawdę jest ksiądz Krystian, a im bardziej mu się przyglądamy, tym bardziej budzi przerażenie. A o lepszy finał trudno sobie wymarzyć.
Przemysław Borkowski serwuje duszy dreszczowiec, który osacza od samego początku. Działa na wyobraźnię i wywołuje to przyjemne uczucie dreszczyku. Niezauważalnie wyostrza zmysły, trzyma w napięciu do samego końca, a domysły jak dalej będzie biec akcja nie kończą się. Tu wszystko dzieje się w zawrotnej prędkości i nawet na chwilę nie zwalnia tempo. Jedna decyzja okazuje się znamienna w skutki i determinuje cały ciąg kolejnych zdarzeń. Nie bierz nic z takich miejsc to powieść, od której nie sposób się oderwać, aż wszystko stanie się jasne.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Wydawanictwo Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz