Jedno jest pewne, gdy lokalna ludność woli się trzymać od jakiegoś domu z daleka, to nigdy do niego nie wchodź, a tym bardziej nie zamieszkaj. Nigdy nie wiadomo, jakie to pociągnie konsekwencje. Zwłaszcza jeśli mają to być wakacje na poprawę rodzinnych więzi. Przykładem na to może być Diavola Jennifer Thorne.
Rodzina Pace daleka jest od idealnych. Bardziej dowodzi, że z rodziną to najlepiej na zdjęciach. Ba, nawet nie zachowują pozorów życzliwości, lecz otwarcie pokazują żywione antagonizmy. Uzdrowieniem relacji mają być wspólne wakacje w Toskanii. Tyle, że od Villa Taccolo miejscowi wolą trzymać się z daleka. A zwłaszcza ostrzegają przed wieżą. Sama Anna szybko przekonuje się, że wyjazd nie był najlepszym pomysłem, a prawdziwy koszmar właśnie nadciąga.
Trudno o lepiej dobraną grupę osób, których można po prostu nienawidzieć. Fochy, niechęć, zimno wieje na odległość, uszczypliwości są u nich na porządku dziennym. Gołym okiem widać, że nie, nic nie jest w porządku, a razem spędzania wakacji nie było najlepszym pomysłem. Przy tej rodzince nawet nawiedzony dom i pojawiająca się spod ziemi zjawa, nie jest tak odrażająca. Jedynie sny mogą konkurować poziomem lęku, jaki budzą. Tylko Annę można darzyć jako taką sympatią, do czasu oczywiście. Od. samego przyjazdu katastrofa wisi na włosku. Nic bowiem nie jest takie, jak zakładano. Nawet miejscowi są dziwni, dziwny jest dom obrosły czarną legendą. Wszystko w nim stuka, a wieża przyciąga do siebie. Niby należy się od niej trzymać z daleka, pod żadnym pozorem nie wolno otwierać jej drzwi, ale to ona skupia uwagę Pace i naszą. Tu strach płynie z tajemnicy miejsca, brakiem świadomości powodu panicznego lęku, jakie Villa Taccola wzbudza. A odkrywanie jej sekretów, a zwłaszcza tej, która chce zabrać ostatnie słowo, zapowiada koszmar. O ile turyści wzbudzają chęć ucieczki w przysłowiowe, gdzie pieprz rośnie, to atmosfera domu jeszcze bardziej działa destrukcyjnie. On jakby wyciąga i potęguje to, czym domownicy narośli przez lata. Żywi się ich strachem, ich złością jaką wzajemnie czują do siebie. O ile jeszcze wrogość rodzeństwa można próbować zrozumieć, to już oschłości rodziców do córki nijak nie daje się wytłumaczyć. Po prostu tak jak od Villa Taccola, tak od nich lepiej trzymać się z daleka. Jedno i drugie bowiem oznacza kłopoty.
Diavola niby przypomina typowy horror o nawiedzonym domu, a jednak druga połowa powieści totalnie zaskakuje. Obrotu, jaki przyjęła Jennifer Thorne nie byłbym w stanie wyobrazić sobie. Zwłaszcza, że zagadka i koszmar potęgują się. Obdzierają z resztki nadziei wyjścia z tego obronną ręką. Autorka intryguje opowieścią, niezauważalnie oplata nas mackami koszmaru i nie pozwoli zasnąć, aż nie przeczyta się ostatniego zdania. A, że sobie czytałem w nocy, jak to ja lubię czytać grozę, to bezsenna noc była nieunikniona.
Polecam.
Moja ocena 9/10
Wydawanictwo Muza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz