piątek, 9 lutego 2018

MROCZNY PIĄTEK: POCZĄTEK - DAN BROWN


MROCZNY
PIĄTEK


POCZĄTEK – DAN BROWN


Wiara i nauka, to dwa skrzydła do poznania Boga. Wiara bez nauki staje się zabobonem, a nauka bez wiary deizmem. Nauczał niegdyś św. Jan Paweł II. Nie da się zaprzeczyć, że mimo słów papieża będących dla wielu ludzi Kościoła bezcennym drogowskazem; nie brakuje osób zarówno po jednej, jak i drugiej stronie, widzących w nich rywalki nie do pogodzenia. Konserwatyści  mówią o panujących w nauce bluźnierstwach i niszczeniu wszystkiego tego, co wzniosłe; a ich ateistyczni przeciwnicy odwrotnie. Tylko postęp techniczny i rozwój nauk ścisłych dadzą jedyne wiarygodne odpowiedzi na dwa fundamentalne pytania: Skąd pochodzimy? Dokąd zmierzamy?  Niezmordowanie przekonują o posiadanym przez nich przekonaniu, jakoby wszystkie religie świata próbowały za pomocą utrzymywania wiernych w ciemnocie umysłowej, dalej sprawować rząd dusz.

Dan Brown w Początku ponownie przenosi czytelnika do świata sztuki i symboli, gdzie religii i nauce nie zawsze jest z sobą po drodze, a ludzkość czeka kolejne szokujące odkrycie. Tym razem związane z fundamentalnymi zagadnieniami nurtującymi ją od zawsze. W jaki sposób powstał człowiek? I dokąd zmierza?


            Historyk sztuki, wybitny znawca symboli i religioznawstwa, profesor Uniwersytetu Harvarda, Robert Langdon przyjeżdża do Bilbao na spotkanie ze swoim byłym uczniem i przyjacielem, Edmondem Kirchem w celu wysłuchania jego wykładu, podczas którego zaprezentowane zostaną dowody w kwestii początku życia człowieka na ziemi i jego dalszej przyszłości, mające położyć kres wszystkim wyznaniom świata. Tuż po rozpoczęciu wystąpienia w Muzeum Guggenheima, prelegent zostaje zamordowany. Powstały wówczas chaos może doprowadzić do  zaprzepaszczenia pracy badawczej słynnego futurysty. Wraz ze śmiercią Kircha, w niebezpieczeństwie znajduje  się również sam Langdon i dyrektor placówki, Ambra Vidal – utrzymująca z kontrowersyjnym i potępianym przez Kościół naukowcem ścisłe kontakty.  Razem udadzą się do Barcelony i podejmą się trudnej misji odnalezienie kryptograficznego hasła, mogącego ponownie uruchomić przerwaną prezentację i ujawnić światu jej treść.


Początek stanowi piąty tom cyklu o harwardzkim naukowcu i niestety mam co do niego dość mieszane uczucia. Podzielenie się z Wami wrażeniami z lektury, sprawia mi mały problem, gdyż wszystkie moje uwagi dotyczą fabuły, a nie chciałbym nic spoilerować.  

 Na pewno pozytywnie oceniam samą zagadkę nad którą pracuje Langdon wraz Ambrą Vidal. Jest intrygująca, niebanalna i potrafi trzymać w napięciu do samego końca. Z wypiekami na twarzy śledziłem poszukiwania tajemniczego hasła w gąszczu bogatej symboliki. Każda budowla, każdy obraz wspominany w powieści ma swoją funkcję, bije z nich duża aura tajemniczości i poznawanie ich ukrytego sensu stanowiło dla mnie wspaniałą przygodę, przy okazji mogłem poznać nieco ciekawostek, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Do tej części nie mam najmniejszych zastrzeżeń i ufam temu co podaje autor, a znając jego dociekliwość  – nie mam wątpliwości, że można mu w tym aspekcie zaufać.

Niestety na tym mogę skończyć wymienianie plusów, a pojawiają się słabe strony. Przede wszystkim Początek był pierwszą powieścią Browna, która mocno mnie rozczarowała. Po lekturze Aniołów i demonów i Kodu Leonarda da Vinci oczekiwałem sporo informacji z zakresu historii sztuki powiązanej z religią, tego niestety było dosłownie jak na lekarstwo, a większą część zdominowała nowa technologia – ze szczególnym uwzględnieniem sztucznej inteligencji i silne powiązanie sprawy nad którą pracuje Robert ze światem naukowych rozważań, które przynajmniej w moim odczuciu wcale nie były podane przystępnym dla laika językiem, lecz naszpicowane fachową terminologią, wywołująca znużenie. Zwłaszcza, że tego typu rozważania snują się nieraz przez kilka stron, przez co pojawiały się momenty, że lektura po prostu zaczęła mnie męczyć. Zabrakło występującego do tej pory pewnego mistycyzmu, niedopowiedzenia, za to od początku do końca widzimy wszystko jednokolorowo. Wiadomo, że ludzie Kościoła i pałac królewski grają typowych antagonistów -  nieco inaczej wygląda to w przypadku przedstawicieli innych wyznań przypominających bardziej przysłowiowe dzieci we mgle, niż tych co mogą wywrzeć istotny wpływ na rozwój akcji – naukowcy zaś są pozytywni i pragną dobra ludzkości.
Poza tym, oczekiwałem niebanalnej historii utrzymanej, jak poprzednie tomy na wysokim poziomie i również w tym aspekcie, moje oczekiwania nie spełniły się. U Browna zaczęło dominować coś w rodzaju taniej sensacji rodem zabili go i uciekł, a wiele scen stały się kompletnie niewiarygodne. Biorąc pod uwagę, że tego typu tendencja wręcz dominuje przez większą cześć powieści, ogólny odbiór niestety nie powalił mnie na kolana. Całkowicie zabrakło mi pewnego ducha cyklu, który do tej pory utrzymywał się w tej serii i potrafił trzymać w napięciu od pierwszej strony do ostatniej. Kiedy śledzi się główną oś fabuły jest naprawdę ciekawie, lecz gdy idzie ona w kierunku naukowych dywagacji, wszelkich maści wynalazków technicznych - owe napięcie spadało prawie do zera.


W Początku pojawia się utarty przez autora schemat, w którym za każdym razem pojawia się tajemnicza organizacja, wręcz na poły przestępcza. Tak również, jest i tym razem – a stanowi ją tak zwany Kościół palmariański, nieuznający władzy Watykanu od śmierci Pawła VI i sam posiadający własnego samozwańczego papieża. Kierują się dość surową moralnością, ascezą i nakazami religijnymi, dążącymi do eliminacji wszelkich wpływów modernizmu panującego we współczesnych Kościele Rzymskim. Nie należy mylić ich jednak ze samym Bractwem Piusa X czy innymi zgromadzeniami typowej tradycji katolickiej, gdyż jak zauważy się w trakcie lektury książki, palmarianie dość mocno się od nich wyróżniają. Oczywiście dla jednych może to być minus, inni oczekują wręcz momentu pojawienia się tajemnej instytucji. Osobiście, gdyby jej zabrakło pewnie czułbym spory niedosyt, natomiast pokazanie ich roli w śmierci Kircha dość mocno mnie rozczarowało i ponownie nie dostałem niczego z tego, czego się spodziewałem. W porównaniu do poprzednich wrogów Langdona, odłam ten stanowi jedynie niewinną igraszkę.
Wreszcie na koniec samo zakończenie, na które oczekiwałem z dużym napięciem – zwłaszcza im bliżej było finału – i które również mnie zawiodło. W prawdzie rozumiem towarzyszący mu zamysł autora, jednak dla mnie było  nijakie, zbyt wyidealizowane, banalne i jednym słowem za słodkie. Więcej nie mogę zdradzić, żeby nie psuć niespodzianki. Natomiast bardzo jestem ciekawy Waszych odczuć co do niego.


Podsumowując: Początek Dana Browna wywołał u mnie olbrzymie zainteresowanie i nie mogłem doczekać się, kiedy w końcu uda mi się je przeczytać, czułem wręcz niesamowitą ekscytację na myśl ponownego spotkania z profesorem Langdonem -  którego polubiłem dwanaście lat temu. Kompletnie nie spełniło pokładanych w nim nadziei i szczerze mówiąc jest ono najsłabszą pozycją w całym dotychczasowym dorobku pisarza. Nie ma  w sobie nic ze znanej z poprzednich tomów atmosfery tajemniczości, wędrowania mrocznymi korytarzami muzeów i kościołów, poznając sekrety znajdujących się w nich dzieł sztuki. Tym razem pojawia się jedynie sztuka współczesna – co osobiście mi nie przeszkadzało, lecz mamy jej jedynie niewielką namiastkę w porównaniu do tego co było wcześniej. Za to dominuje tematyka technologicznych gadżetów,  naszpikowane fachową terminologią rozważania z zakresu fizyki i chemii, które zamiast zaciekawić - nużą. Do tego dochodzi kompletnie nijakie zakończenie burzące wszystko to, co do tej pory śledził czytelnik. Powiedziałbym nawet, że jest  wręcz mocno naciągane i miałem wrażenie, że autorowi po prostu zabrakło pomysłu na nie. Miało, jakby zwieńczyć rozważania na temat roli religii i nauki w życiu człowieka, jednak mnie absolutnie nie usatysfakcjonowało i jak dla mnie nie daje  żadnej odpowiedzi. Mam nadzieję, że następna część będzie o wiele lepsza, jeżeli zaś miałaby utrzymać się w podobnej tonacji, to może Danie Brownie lepiej wiedzieć, kiedy zejść ze sceny niepokonanym.

Mimo wszystko oczywiście polecam, zwłaszcza fanom twórczości pisarza.

Moja ocena: 3/10
 
                                                     Źródło: Wydawnictwo Sonia Draga
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz