czwartek, 4 września 2025

SIEDEM DNI, TOMASZ SABLIK

Wspólne wakacje, włoskie słońce, plaża i no właśnie coś jeszcze, co daje o sobie znać. Tomasz Sablik zamiast horroru, opowiada historię obyczajową o grupie zwykłych ludzi w Siedmiu dniach.


Roma z Rafałem, Chiara z Mikołajem, Stanisław z żoną i córką Leną udają się na Sycylię. Zupełnie obcy sobie ludzie, nie tylko poznają się wzajemnie ale też czeka na nich coś przed czym nie uda się uciec. Szybko okaże się, że podczas wspólnie spędzonego czasu, bolączek nie da się zostawić w domu. A teraz dochodzą do głosu.


Bardzo cenię sobie opowieść o zwykłych ludziach. Dokładnie takich, jak my sami z ich rozterkami i w których to można przyjrzeć się sobie. Jednym przyjdzie przyjrzeć się związkowi, inni prowadzą pod wpływem tragicznego wypadku rozmyślenie o śmierci, jeszcze dla innych ostatni dzwonek na ratowanie rodziny. Zwykłe przeziemne sprawy w blasku upalnego słońca i szumu fal. Pozornie wydaje się, że w sycylijskiej scenerii łatwo zapomnieć o tym, co zostało w Polsce, jednak Sablik nie tylko odsłania rany ale jeszcze je rozdrapuje. Doprowadza do tego, że krwawią i zmuszają do konfrontacji. Chcąc zagoić je, trzeba wsłuchać się w siebie, dokładnie przyjrzeć drugiej osobie i zobaczyć ją taką, jaką jest. Zrobić zestawienie tego, co ma się do stracenia i tego, co dopiero czeka i zaprasza do poznania. To wymaga wysiłku i akceptacji tego, czego nie chciano dotąd zauważyć. Akceptację trudnej prawdy, pogodzenie się z losem i wyciągnięcie ręki po to, co daje. A przede wszystkim dać ujście tym emocjom, których wcześniej nie dopuszczało się do głosu.


Tomasz Sablik dzieli swą opowieść na tytułowe siedem dni. Zaczyna się niepozornie i bardziej w głowie odpoczynek od codziennych spraw, niż wyciąganie trudnych tematów. Mało tego, kiedy próbuje się to robić, to wydaje się ta osoba złą i gderliwą. A jednak rzeczywistości nie tak łatwo zakłamać. To ona z każdym dniem pobytu na wyspie będzie coraz bardziej dochodziła do głosu. Aż do momentu, po którym nic już nie zostanie ze złudzeń i nie da się wrócić do pierwotnego stanu. Zdrady, choroba, hazard to grzechy, które rozbrzmiewają w powieści. Sablik opowiada o nich w prosty sposób. Epatuje coraz mocniej rosnącymi w bohaterach emocjami, rzuca prawdę o ich życiu prosto w oczy. Robi to wprost i brutalnie. Tu nie ma owijania w bawełnę, tylko twarda konfrontacja z tym, czym dotąd udawało się zamydlić sobie i drugiej stronie oczy. Tydzień to czas u nich na wewnętrzną zmianę i uwolnienie się od tego, co nie dawało pójść na przód.


Powieść czyta się szybko nie tylko z powodu niewielkiej objętości ale przede wszystkim z racji rosnącego zaciekawienia. To ludzie, których spotyka się na kartach książki, przyciągają naszą uwagę i chcemy słuchać ich historii. 


Polecam. 

Moja ocena 8/10



             Wydawanictwo Czarna Owca 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz