Hanna Greń, dama kryminalnej dramy z domieszką humoru jest w stanie sprawić, że w jej powieściach mogą zasmakować nawet ci, którym z kryminałem nie po drodze. Gasnące światło idealnie sprawdza się na początek poznania tej autorki.
Osiemnaście lat temu rodzice ośmioletniej Amelii Butkiewicz zostali brutalnie zamordowanie, a ona sama cudem uniknęła śmierci. Sprawców nigdy nie złapano, a tylko bezpieczny świat dziewczynki na zawsze runął. Nowi rodzice, nowa tożsamość i upływ czasu nie zamazał w jej pamięci tamtej tragicznej nocy. Lęk, koszmary i paniczna obsesja na punkcie bezpieczeństwa. Zwłaszcza, że dawne zagrożenie ponownie daje o sobie znać.
Koniec II wojny światowej i współczesność mają ze sobą niby nie wiele wspólnego, bo co może łączyć historię powrotu z robót przymusowych na rzecz III Rzeszy z nierozwiązaną zagadką brutalnego morderstwa? Jednak u Hanny Greń przeszłość nieustannie daje o sobie znać, nie pozwala zapomnieć i zbiera krwawe żniwo. W kontrze do niej jest bezbronne dziecko dorastające z traumą, nieustannym lękiem i wspomnieniami, których nie umie wyprzeć. Zamiast spokojnego i beztroskiego dzieciństwa - żal i tęsknota, zamiast poczucia bezpieczeństwa i domu pełnego miłości - strach i walka o akceptację. Wszystko to, co osiągnęła nie przyszło jej łatwo i każda cząstka powrotu do normalności wymagała nie lada wysiłku. Krok po kroku wchodzimy w przejmującą historię nie zagojonych ran i koszmaru, który z upływem lat nie ma końca. Ten strach jest wszechobecny, obezwładnia i paraliżuje i nie pozwala o sobie zapomnieć. Niszczy wszystko, co spotka na swej drodze. Zostawia zgliszcza, ruiny z których nie da się już nic odbudować. On jest sprawcą, że nie potrafi się wykorzystać szansy na szczęście. W jego cieniu ukrywają się bezwzględni mordercy, ludzie bez twarzy, których jedynie wypowiedziane słowa wbiły się na zawsze w pamięć. Nie wiadomo kim są, jakie mają motywy, ani kiedy ponownie na nowo zaatakują. Jedno jest pewne, oni nie odpuszczą aż nie zakończą krwawej jatki. Nie liczą się z liczbą ofiar. Greń nieustannie wprowadza w zagadkę sięgającą przeszłości. W to jedno wydarzenie w skutek, którego życie straciło wiele osób. W wydarzenia naznaczone bezprzykładnym okrucieństwem, bestialstwem i krwią. Ofiarą potwora stają się bezbronni ludzie, którzy nie wyczuwają oddechu śmierci i niebezpieczeństwa.
Hanna Greń ma w sobie to coś, co sprawia, że jej powieści czyta się z rosnącą fascynacją, niepokojem, a jednocześnie niejednokrotnie z uśmiechem na twarzy. Na przemiennie kumuluje negatywne emocje, rzuca w makabrę, aby bardzo szybko rozładować owe napięcie. Daje potrzebne wytchnienie do dalszego biegu, do nowej walki. Łączy ona w charakterystyczny dla siebie sposób kryminał z powieścią obyczajową, a nawet elementami romansu. I chociaż ci, co zaznajomieni są z jej prozą bez trudu potrafią przewidzieć pewne zdarzenia, to i tak nie psuje to zabawy. A o to przecież chodzi. Trudno zakwalifikować ją jako autorkę thrillerów kryminalnych czy kryminału. W tym pierwszym bowiem chodzi o emocje, przeżycia i wszechobecną tajemnicę, kiedy w kryminale sensu stricto stawia się na śledztwo. U Greń te dwa elementy silnie przenikają się i wcale nie trzeba być wielbicielem powieści kryminalnych, aby znaleźć to coś, co jest w stanie przytrzymać uwagę czytelnika. To coś, dzięki czemu wpadniemy niczym śliwka w kompot. Jednocześnie buduje opowieść z dużym naciskiem na aspekt psychologiczny - życie z traumą i pernamentnym lęku, który niszczy relacje międzyludzkie, a z drugiej strony popycha do nadmiernej ufności.
Gasnące światło to powieść dająca szerokie pole do interpretacji. Sam tytuł można rozumieć wielorako. Dla mnie jest to gasnące światło radości, miłości i normalności. Czymś po czym najgorszy mrok nie jest straszny. Coś co sprawia, że niczego już bardziej nie sposób się bać. Z drugiej strony gasnące światło lęku, które wymaga wysiłku i do gaszenia, którego potrzeba drugiej osoby. W każdym razie Hanna Greń dostarcza przez parę dni sporej dawki emocji i wrażeń trudnych do zapomnienia.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz