sobota, 15 czerwca 2019

WARSZAWSKIE TARGI KSIĄŻKI 2019


Minął niemal miesiąc od Warszawskich Targów Książek, ale nieustannie w bookosferze jest o nich głośno. Czytamy nasze zdobycze, wspominamy autorów, z którymi udało się spotkać i żałujemy tych spotkań, na które nie udało się dotrzeć. Kiedy opadły pierwsze emocje,  dziś chcę podzielić się z Wami moimi wrażeniami, gdyż wiele rzeczy było super, ale niestety wszystko nie zaiskrzyło tak, jak by się tego życzyło. Na koniec gigantyczny bookhall z Warszawskich Targów Książek.


Przede wszystkim tegoroczne Targi były pierwszymi, w których brałem udział. Stąd nie do końca wiedziałem, jak się do nich przygotować pod względem organizacyjnym. Zastanawiałem się między innymi: czy na  Stadion będzie można wejść z własnymi książkami, czy lepiej kupić książki na Targach czy tradycyjnie w księgarni Internetowej itp. Od początku maja układałem plan spotkań  z pisarzami, wiele z zamierzonych spotkań  zrealizowałem, ale niestety na niektórych dość istotnych dla mnie nie udało mi się nie dotrzeć.. Odnosząc się jednak do moich przed targowych dywagacji i biorąc również moje ograniczenia fizyczne, postanowiłem zabrać ze sobą umiarkowaną ilość książek, a resztę sukcesywnie podczas trzech dni zakupić. Pomysł dobry i niedobry. Raz, że wydawnictwa  się wycwaniły i na same Targi rzuciły wiele czerwcowych premier, których autorzy gościli w tych dniach na spotkaniach autorskich na Stadionie Narodowym – więc bez sensu było odkładać zakup, tylko po prostu te książki się kupowało. Dwa, że ta forma była u mnie bardziej narzucona, niż wybrana. Trzy ci co biorą z sobą walizkę lepiej, aby zaopatrzyli się w księgarniach internetowych, ponieważ jest po prostu dużo taniej. Targi to dla mnie też czas nie tylko zbierania podpisów i robienia zdjęć z autorami, opowiadaniem do nich swoich literackich wrażeń, ale też mimo czasem  sporych kilkudziesięciominutowych kolejek, to rozmowy z innymi książkoholikami, będące dla mnie niezwykle miłe i cenne.  Na Targach byłem piątek, sobotę i niedzielę, czyli 24-25 maja. Jednym z ciekawszych  spotkań było dla mnie z Michaelem Scottem Moore`em  autora Pustyni i morze – której recenzje znajdziecie na blogu. Tutaj niestety smutna konsternacja, mimo że sama książka ma swoje mankamenty o których przy różnych okazjach wspominałem, to autor jest postacią niezwykłą, człowiekiem który spędził prawie 3 lata w niewoli u piratów somalijskich i mający bardzo wiele ciekawych historii do opowiedzenia z tego okresu, a tu praktycznie nie było zbyt wielu osób w kolejce. Podczas gdy w tym samym czasie u Blanki Lipińskiej, czekało wielu młodych ludzi, aby zobaczyć się ze swoją idolką. Moore jest niezwykle ciepłym człowiekiem, od którego bije niezwykła wręcz skromność i życzliwość. Taki właśnie obraz tego pisarza i reportażysty utknął w mojej pamięci.  Bardzo cieszę się, że udało mi się dotrzeć do Olgi Tokarczuk – którą jak wiecie podziwiam i uwielbiam, Justyny Kopińskiej, Szczepana Twardocha, Kuby Małeckiego,  Łukasza Orbitowskiego, Maxa  Czornyja, Remigiusza Mroza, Agnieszki Lis, Joanny Jax, Kuby Ćwieka, Katarzyny Puzyńskiej, Magdaleny Witkiewicz, Gabrieli Gargaś – której dziękuje za wyrywanie z codziennych smutasów, Yrsy Sigurðardóttir, Marka  Krajewskiego, Ewy Winnickiej, Magdy Knedler – z którą  rozmawiałem na temat roli przyjaźni,  Ałbeny Grabowskiej – która oczarowała mnie bijącym od niej ciepłem, Katarzyny Grocholi i wielu jeszcze innych wspaniałych polskich autorów.  Bardzo żałowałem, że nie udało mi się dotrzeć do Wiesława Myśliwskiego. Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie do niego mniejsza kolejka, a tu w sumie pozytywne zaskoczenie, że tak wiele osób chciało się z nim zobaczyć.
Generalnie te dni były dla mnie cudowne i pełne niesamowicie pozytywnej atmosfery, jednak było kilka rzeczy, które nie zagrały do końca. Pierwszą generalnie rzeczą było wpuszczanie zwiedzających punktualnie o 10. Biorąc pod uwagę upał, jaki w sobotę panował od samego rana i stanie w wielkiej kolejce do wejścia kilkanaście minut, było po prostu słabe. Drugą sprawą organizowanie spotkań w ramach Kryminalnej Warszawy czy Kanapy Literackiej z rozchwytywanymi autorami tuż przed ich podpisywaniem książek, co powodowało niejednokrotnie wybór być na spotkaniu i posłuchać, co ulubieńcy mają do powiedzenia, a może wybrać opcję zdobycia autografu. Nie podobało mi się też stwierdzenie, jednego z czołowych autorów polskiej fantastyki , że nie pozuje do zdjęć i jednym słowem zbycie czytelnika, który mógł zrobić sobie z nim zdjęcie jak podpisywał książkę. Słabe. Weźmy pod uwagę, że wiele osób przyjeżdża na Targi przede wszystkim właśnie po podpis i zdjęcie, pozbawiając ich tych możliwości, jest trochę w nieporządku.
Jeżeli natomiast chodzi o moje zakupy, to lista moich zdobyczy liczy 27 pozycji!!!!!
 
 

 
prezent dla mojej mamy z okazji Dnia Matki, ale sam chętnie przeczytam.














 
 



tę ostatnią pozycję dostałem w prezencie od Wydawnictwa SQN w ramach zakupu 3 za 2










Tak właśnie minęła u mnie 10 edycja WTK. No cóż, mam nadzieję, że za rok będzie jeszcze lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz