O
walce o przetrwanie, o zachowanie godności w świecie barbarzyńskiego
okrucieństwa oraz o współczesnych piratach opowiada Michael Scott Moore w Pustyni i morzu. 977 dni w niewoli na
somalijskim wybrzeżu piratów.
Wizja korsarzy
posiadana przez współczesnego mieszkańca Zachodniej cywilizacji, ukształtowana
została przez wielkie hollywoodzkie produkcje. Wyobrażamy sobie władców mórz
opływających wody na swych drewnianych łajbach, toczących walki zarówno z
przeciwnikami dążącymi do ich pochwycenia i osądzenia, jak również zmagają się
z żywiołem i niejednokrotnie nieprzychylną pogodą. Chodzą z opaską na oku, na
ramienia kapitana znajduje się gadająca papuga, a szabla i armaty stają się dla
nich nieodłącznymi towarzyszkami pełnego przygód i niebezpieczeństw życia.
Jednak ich prawdziwy obraz różni się od tego wykreowanego przez kino. Przekonał
się o tym Michael Scott Moore, który zbierając materiały do książki poświęconej
tej właśnie tematyce, został porwany i więziony przez współczesnych piratów.
W styczniu 2012 roku
ukończył cykl reportaży z hamburskiego procesu piratów somalijskich i
pasjonując się od dzieciństwa korsarstwem, postanowił bardziej wnikliwie
przyjrzeć się ich prawdziwemu wizerunkowi i możliwościom ukrócenia zjawiska kidnapingu,
stanowiącego dla nich główne źródło dochodu. Chciał poznać przyczynę ich
istnienia, zestawić historyczny obraz tych panów mórz i oceanów z tym
obecnym. W tym celu udał się do Somalii,
miał mieć zapewnioną gwarancję nietykalności, tymczasem dowiedział się o
planach jego porwanie dla okupu. Wkrótce
na własnej skórze przekonał się, że w Rogu Afryki każda pogłoska momentalnie
może przeistoczyć się w prawdę. Uprowadzony i więziony przez blisko trzy lata,
dogłębnie poznał prawdę o życiu somalijskich piratów, prawach jakimi się
rządzą, istniejących między nimi podziałach i przede wszystkim regule siły
panującej w obozie. Przyzwyczajony do europejskich i amerykańskich standardów
egzystencji, przekonał się, że teraz znalazł się w zupełnie innej
rzeczywistości, w której przetrwać mogą tylko najsilniejsi.
Moore doświadczał
każdego dnia cienkiej granicy między depresją, poczuciem beznadziei, strachu a
odnajdywaniem w sobie wewnętrznej siły do przeciwstawienia się okrucieństwu
swych gospodarzy. Obecne klany rozbójników morskich nie mają nic wspólnego z
Jackiem Sparrowem, a ich codzienność wiele nie różni się od tej, jaką
prowadzili ich przodkowie żyjący dwieście lat temu. Na porządku dziennym jest
podporządkowanie się surowym regułom, odpowiednie traktowanie więźniów - za przekraczanie
dozwolonych granic, sami mogą zostać ukarani przez bossa. To ludzie wyklęci nie
tylko przez świat Zachodu, ale również przez Islam potępiający praktyki
porywania dla okupu. Podczas, gdy we własnej wyobraźni są bojownikami Allacha
walczącymi z niewiernymi, ale przede wszystkim dążą do społecznej
sprawiedliwości. Jeżeli Europejczycy bądź Amerykanie żyją na znacznie wyższym
poziomie niż Somalijczycy, to czemu mają nie podzielić się swym bogactwem nawet,
jeśli zostają do tego zmuszeni siłą. Autor zobaczył, że właśnie motyw
wzbogacenia się i wyobrażeń milionów, jakie posiadają rodziny porwanych, stają
się głównym motorem ich działania. Nie interesuje ich nic poza pieniędzmi. To
ludzie ograniczeni, tępi, tacy których wbrew pozorom łatwo jest oszukać, nie
istnieją między nimi żadne zasady wzajemnej lojalności – ważne jest tylko, komu
uda się zgarnąć pieniądze. Stąd chcąc otrzymać oczekiwaną zapłatę, muszą
zapewnić jeńcom bezpieczeństwo i nie pozwolić się wyśledzić przez służby wywiadowcze
Stanów Zjednoczonych. Strach więc jest
nieodłącznym uczuciem, jaki czują nie tylko zakładnicy ale i sami porywacze.
Jedni i drudzy boją się o życie, z tego też powodu podejmują na tyle, na ile
potrafią walkę o przetrwanie. Strażnicy pilnują swych „gości” aby nie uciekli,
zmuszają ich do przestrzegania narzuconych im zasad i rytmu dnia, kontrolują
przy rozmowach, aby przekazali rodzinom dokładnie to, co tamci mają usłyszeć.
Wśród nich nie brakuje sadystów, jak również tych nie zgadzających się na
znęcanie nad uprowadzonymi i bezmyślne zadawaniem im cierpienia. Moore więc
mimo odczuwanego lęku o własne życie, postanowił wykorzystać korsarski „kodeks”
do przeciwstawienia się okrutnemu i tępemu okrucieństwu, torturom, jak również
podejmował próby przekazania wiadomości
o swym obecnym miejscu przebywania. Walczył o lepsze jedzenie i warunki
bytowania.
Autor nie tylko
pokazuje codzienność zakładników, ale równocześnie analizuje przyczyny
socjologiczne istnienia piractwa, odwołując się jednocześnie do jego wcześniejszych
tradycji historycznych. Nawet cywilizowana Europa w swych dziejach ma epizody
związane z grasowaniem piratów i walki, jaką podejmowały ówczesne potęgi morskie
z tym zjawiskiem. Opisuje związki między nimi a gospodarką Somalii, czy walki
klanowe. Podaje motywy działania i poglądy piratów na uprawianą przez nich
praktykę. Równocześnie na tle tych dygresji, zamieszcza wiele wspomnień
związanych z swoim życiem rodzinnym, czas dzieciństwa i życiowych wyborów.
Wszystko to sprawia, ze
Pustynia i morze to z jednej strony
swoistego rodzaju pamiętnik Moore`a z najgorszego w jego życiu okresu, z
drugiej natomiast intersujące studium socjologiczno-kulturowe dotyczące
współczesnego korsarstwa, z którym muszą się mierzyć państwa europejskie i USA. Książka ta jest na
granicy sensacji i mimo, że zawiera swoistą autobiografię, to niestety są w
niej momenty, gdy wydaje się mało realna, kiedy zaczyna dominować w niej
amerykański epos super bohatera. Pisarz
widząc śmierć swych współtowarzyszy, będąc bitym, głodzonym, widząc lęk w
oczach innych zakładników, podejmuje swoiste starcie z porywaczami. Drażni ich,
skarży się bossom, podejmuje strajki głodowe, jako formę protestu przeciw
nieludzkiemu traktowaniu zakładników. Moore podejmuje również trudny temat, ile dla państw Zachodu warte jest życie ich
obywateli. Kraje Zachodu bowiem nie spieszą się z płaceniem okupu, zamiast tego prowadzą kilkuletnie negocjacje z porywaczami,
podejmują akcje zbrojne mające na celu uwolnienie swych obywateli z rąk
porywaczy, wysyłają agentów rządowych do rodzin ofiar ucząc ich sposobów rozmowy
z porywaczami, próbują zlokalizować miejsce przebywania więźniów. Przez to narażają ich tylko na większe
niebezpieczeństwo. Autor jednak nie potępia zajmowanej między innymi przez
Stany Zjednoczone postawy, lecz tłumaczy przyczynę, obrania przez nie takiej, a
nie innej taktyki. Wreszcie książka ta stanowi istny tajfun emocji i dostarcza
lektury, od której po prostu nie sposób się oderwać.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz