piątek, 7 września 2018

MROCZNY PIĄTEK: KREDZIARZ C.J. TUDOR

 

MROCZNY
PIĄTEK


KREDZIARZ – C.J. TUDOR.

Dziecięce zabawy przybierają przeróżne formy, począwszy od tych zupełnie prostych i standardowych, skończywszy na trudnych do zrozumienia, dla znajdujących się poza paczką. W przypadku ostatnich niejednokrotnie potrzebna jest znajomość znaczenia sekretnych kodów, którymi posługują się członkowie grupy. Raz mogą przekazywać sobie informacje za pomocą własnego slangu, albo przesyłając do siebie różnego rodzaju rysunki, pełniące rolę konkretnych komunikatów. Zostawiają je na przykład na chodniku przed domem, albo przerzucają przez płot do ogrodu. W każdym razie zawsze oznaczają potrzebę zjawienia się w określonym miejscu o oznaczonej porze. I chociaż same w sobie są całkowicie niewinne, to jednak mogą sprowadzić na dzieci poważne kłopoty.
         C. J. Tudor w Kredziarzu przedstawia piątkę nastolatków, którzy za sprawą zbiegu różnych okoliczności, znaleźli się w samym sercu koszmaru powracającego do nich obecnie po latach.


Ed, Hoppo , Gav, Micky i Nicky to przyjaciele ze szkolnego podwórka, znali się od zawsze, razem się wychowywali i mimo pojawiających się między nimi wielu animozji, spędzali wspólnie każdą wolną chwilę. Mieli wspólny system porozumiewania się za pomocą malowideł wykonanych kredą, niezrozumiały dla innych, lecz niezwykle czytelny dla adresata. To właśnie podczas jednej ze zbiórek paczki i wędrówki po lesie, w którym rozbiło się wesołe miasteczko, przypadkowo trafili na makabryczny widok ciała dziewczynki okaleczonej żelaznym kołem. Wtedy  niewinna zabawa szybko zaczęła ściągać na nich mnożące  kłopoty, a senne dotąd Anderbury wstrząsane było kolejnymi falami skandali i następujących po sobie zgonów jego mieszkańców. Trzydzieści lat później,  dwunastolatkowie stali się  dorosłymi mężczyznami o odmiennych doświadczeniach życiowych i nadal bardziej już z przyzwyczajenia, niż z potrzeby serca, utrzymują ze sobą kontakt.  Gdy Ed otrzymuje  list z kawałkiem kredy dawne wspomnienia odżywają  i wie, że przesyłka zapowiada zbliżające się niebezpieczeństwo, a gra sprzed lat nigdy się nie skończyła, teraz zaś na nowo będzie kontynuowana.


Kredziarz stanowi najlepszy przykład tego co często mówię, że powoływanie się na Stephena Kinga w celu zarobienia na książce dużych pieniędzy,  przynosi mocne rozczarowanie. Król może być tylko jeden, nie ma oraz szybko nie będzie drugiego Kinga czy Nesbø. Już samo przywołanie tych dwóch pisarzy w zamieszczonych rekomendacjach, jest przykładem pomyłki. Reprezentują bowiem dwa różne gatunki. Powieści Tudor daleko jeszcze do stylu autora z Maine. Przede wszystkim, zamieszczone w niej elementy paranormalne są zbyt skromne i w zbyt małej ilości, by zbudować horror, z drugiej strony wymakają się historiom opowiadanym przez norweskiego kryminalistę. Bardziej mamy styk dwóch rodzajów grozy, horroru i thrillera psychologicznego. Przy czym osobiście bardziej skłaniałbym się do tego drugiego. Opowiada historię piątki nastolatków należących do jednej paczki, pokazując ich sylwetki z dwóch okresów czasowych: z roku 1986 i 2016. Obecne wybory, postawy i niechęć reszty do jednego z byłych kumpli wynika nieodłącznie z tego, co działo się „wtedy”. Kolejne rozdziały z teraźniejszości mają za zadanie wprowadzić nas do wydarzeń przeszłości. Z każdą następną odsłoną jawią się bohaterowie o bardzo mocnym i złożonym charakterze, trudno jest ostatecznie stwierdzić, których z nich jest pozytywny, a kogo lepiej unikać. Stopniowo odsłaniają swoją twarz i tym samym obserwujemy na pozór tylko senne prowincjonalne miasteczko. Każdy z jego mieszkańców, nie tylko piątka głównych bohaterów, posiada swoje sekrety, które w chwili ujrzenia światła dziennego, ściągają na resztę kłopoty. Anderbury przede wszystkim jest silnie zantagonizowane, pełno w nim przemilczeń, niedopowiedzianych zdań, a już od najmłodszych lat jego obywatele przekonują o rządzącym w nim prawie silniejszego i wszechobecnej przemocy. Wszelkie konflikty rozwiązuje się drogą siłową, a ten co nie potrafi się obronić uznawany jest za mięczaka. To tutejsza społeczność dyktuje ,co mieści się w powszechnie uznanych normach, a co je przekracza.  Nic więc dziwnego, że obecni czterdziestolatkowi mają poważne kłopoty egzystencjonalne i obecnie znajdują się w niezbyt ciekawej sytuacji. Jeden  jest alkoholikiem, drugi po wypadku samochodowym skazany został na wózek inwalidzki. Wszyscy oni mają problem z budowaniem trwałych relacji, a przeszłość nadal obecna jest w „teraz”. Ich sytuacja i złamane życiorysy są wynikiem wyrzutów sumienia i ciągle obecnych w ich pamięci wspomnień. To co wydarzyło się „kiedyś” wywiera nieodłączny wpływ i rządzi tym, co ma miejsce „teraz”.  Nawet dawna dziecięca zabawa powracająca do nich, niczym bumerang nie sprawia im przyjemności, lecz widzą w niej makabrycznego posła zwiastującego rychłe katastrofy, które ponownie zburzą spokój miasta. Za każdym bowiem razem, gdy zauważali nowe rysunki kredowych ludzików, niedługo potem dochodziło do nieszczęścia i czyjeś śmierci. W ten sposób Tudor tworzy niezwykle wciągającą powieść psychologiczną rozgrywającą się na granicy snu i jawy, rzeczywistości i nierzeczywistości, stawiając jednocześnie pytanie na ile można ufać własnym zmysłom, a na ile wszystko co widzimy, może być tylko wynikiem zszarganych nerwów albo wytworem naszego umysłu. Jednak wszystko to, co kiedyś złego uczyniliśmy, wróci do nas nawet po wielu latach. Karma bowiem zawsze powraca, odpłacając tym na co się zasłużyło. Nagrodą za dobro, karą za zło.


Kredziarz stanowi literacki debiut brytyjskiej pisarki, który mimo mojej wcześniejszej krytycznej uwagi, oczywiście uważam za bardzo udany. Napisany jest prostym językiem, pozwalającym na szybkie czytanie powieści, która bez wątpienia wciąga już od pierwszej strony. Mamy w nim nieustannie obecną atmosferę duszności, osaczenia i niepewności tego, co przyniesie jutro. Poznając miejscowych poczucie zagrożenia ciągle wzrasta, aż do osiągnięcia apogeum. Autorka wchodzi w umysł i serce swoich postaci, jednak nie pokazuje ich  czytelnikowi takimi jakimi są, ale takimi, jakimi postrzega ich Ed Adams – będący narratorem i przewodnikiem po swoim mrocznym i przerażającym świecie.  Od pytania kto zabił, znacznie ważniejsze staje się pytanie co doprowadziło do obecnej, opłakanej wręcz sytuacji piątki przyjaciół i co doprowadziło do zerwania łączącej ich sympatii. Życie Anderbury wciąga do tego stopnia, że zapominamy o samym morderstwie. Pierwotny  wątek  wraca w zakończeniu stanowiącym zgrabne domknięcie całości. Nie mniej jednak to wydarzenia z 1986 roku były dla mnie o wiele bardziej intrygujące i ciekawsze od tego, co dzieje się obecnie. Jednak oba okresy są potrzebne do pokazania przede wszystkim skutków nieodpowiedzialnych i nieprzemyślanych słów, czy czynów. Jedno błahe zdanie może pociągnąć lawinę poważnych konsekwencji, od których już nie będzie odwrotu. I nawet żywiony poniewczasie żal nic już nie zmieni. Na koniec muszę niestety stwierdzić, że poważnym minusem Kredziarza jest zdominowanie go przez wątek psychologiczno-społeczny, a sama zagadka kryminalna stanowi dla niego jedynie tło, a nie wysuwa się na plan pierwszy – czego pierwotnie można byłoby oczekiwać.


Polecam,

Moja ocena 6/10
 
                                                  Źródło: Wydawnictwo Czarna Owca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz