sobota, 28 października 2017

Mroczny Tydzień - Motylek & Więcej czerwieni Katarzyna Puzyńska


MROCZNY
TYDZIEŃ🎃

 

DZIEŃ 4🎃

MOTYLEK & WIĘCEJ CZERWIENI – KATARZYNA PUZYŃSKA         

Powszechnie ostatnimi czasy, między innymi za sprawą „Domu nad rozlewiskiem” Małgorzaty Kalicińskiej czy popularnych seriali, rozpowszechnił się obraz spokojnej wsi darzącej przybyszów nutką ciszy i wytchnienia od wielkomiejskiego hałasu. Nic więc dziwnego, że mając do czynienie z książką, której akcja rozgrywa się na wsi, od razu nasuwa się na myśl miejsce sielskie, anielskie. Stąd nie dziwota, że to właśnie krajobraz polskiej wsi, tak często jest wykorzystywany zarówno w literaturze, jak i filmie. Przenosząc widza w idealną oazę spokoju, do której często pragnie się przenieść. I niczym bohaterowie uciec od szarej codzienności, związanych z nią problemów, a przede wszystkim również dostać szansę życia na nowo. Zostawiając wszystko to, co było złe w życiu w metropolii.  

         Tym razem jednak wyobrażenie prowincjonalnej egzystencji, będzie zupełnie inne, bo polska wieś zbrodnią silna. Stworzone przez Katarzynę Puzyńską Lipowo, w którym rozgrywa się  akcja  „Motylka” i po części drugiego tomu serii „Więcej czerwieni” wcale nie będzie przyjazne, lecz niebezpieczne i warto mieć tam oczy i uszy szeroko otwarte.

 

         Do wsi Lipowo przyjeżdża Weronika Nowakowska, młoda kobieta będąca właśnie po rozwodzie z mężem. Odkupiła od niego niewielki majątek w mazurskiej miejscowości Lipowo. Jednak nie wszyscy mieszkańcy będą do niej mile nastawieni, bowiem miejscowi nie za bardzo przepadają za obcymi. Już na samym początku leśniczy nie przebierając w słowach zwraca jej uwagę, że w lesie puszcza wolno biegającego psa. Równocześnie poznaje sympatyczne osoby, do których z całą pewnością można zaliczyć Blankę Kojarską, której nowa mieszkanka przypada do gustu i chcąc lepiej ją poznać zaprasza Weronikę do siebie na obiad. Wówczas to Nowakowska staje się świadkiem dość nietypowego przebiegu posiłku i szybko zauważa, że w domu lokalnych bogaczy, każdy z jego mieszkańców jest do siebie wrogo nastawiony. Niedługo potem zostają znalezione potrącone przez samochód zwłoki zakonnicy. Szybko okazuje się, że w zabójstwo mniszki może być zamieszanych wiele osób, a znalezienie winnego wcale nie będzie proste. Sama zmarła zaś skrywa wiele tajemnic, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. Niedługo potem zostają znalezione ciało drugiej kobiety. Wówczas to w prowadzeniu sprawy lokalnej policji pomóc ma komisarz z Komendy Powiatowej, ekscentryczna Klementyna Kopp. Razem będą próbować ująć mordercę, który  sam siebie nazywa Motylkiem.

            Jeśli zaś chodzi o fabułę „Więcej czerwieni”, to tym razem w Lipowie trwa lato w pełni. A koniec sierpnia oznacza dla jego mieszkańców początek żniw, w sadach dojrzewają jabłka, a dzieci już za miesiąc powoli rozpoczynają kolejny rok nauki. Tym samym jest nieco pracowicie i Lipowczanie zdążyli już zapomnieć o wydarzeniach z ostatniej zimy związane z seryjnym zabójcą, Motylkiem. Dzięki czemu wioska na nowo wróciła do swojej sennej atmosfery i spokoju.  Jednak ów błogi nastrój ponownie wstrząsa morderstwo dwóch kobiet znalezionych na drodze z Lipowa do kolonii Żabie Doły, obie zostały zgwałcone,  jednej zostały wycięte oczy, a drugiej zaś uszy. Sprawą ponownie ma zająć się dowódca komisariatu w Lipowie, Daniel Podgórski wespół z kontrowersyjną panią komisarz, z policji powiatowej w Brodnicy, Klemetyną Kopp. Do pomocy zostają im przydzieleni: partner policjantki, Wiktor Cybulski, funkcjonariusz z kolonii Żabie Doły, Grzegorz Mazur oraz policyjny psycholog Julia Zdrojewska. W trakcie śledztwa dochodzi do następnej makabrycznej zbrodni dokonanej na kolejnej, miejscowej kobiecie, Oldze Bednarczyk. W tej sytuacji wszystko powoli ma sugerować, że ponownie mają do czynienie z seryjnym mordercą, którego prasa ochrzciła Mordercą Dziewic. Jednak to wcale nie będzie koniec dokonywanych w spokojnej dotąd miejscowości zbrodni. Policja zaczyna szukać punktów wspólnych, stworzyć profil psychologiczny oprawcy, niestety nie wszystkie zgony dadzą się ze sobą łatwo powiązać w jedną całość. Sprawca ich rozpoczyna prawdziwą grę z policją, a szczególnie zaprasza do niej….. Klemetynę Kopp.

 

            „Motylek” otwiera cykl o Lipowie, któremu udało się zabrać liczne grono fanów, przez co nie trzeba zbytnio go przedstawiać. Puzyńska tworzy dość nietypowy kryminał, rewelacyjnie łącząc ze sobą zagadkę kryminalną z niemniej interesującym tłem społeczno-obyczajowym. W trakcie lektury czytelnik przekonuje się, że każdy z mieszkańców wsi ma swoje własne tajemnice, które nigdy nie powinny zostać odkryte. A ujawnienie ich wywoła prawdziwą burzę, nikt bowiem w tej miejscowości nie jest do końca taki, jaki mógłby się wydawać na początku.

Jednym z atutów powieści stanowi świetnie skonstruowana zagadka kryminalna. Początkowo potrącenie nikomu nieznanej zakonnicy, może wydawać się jedynie nieszczęśliwym wypadkiem, którego sprawca obawia się konsekwencji z powodu opuszczenia  miejsca przestępstwa. Wraz z tokiem śledztwa widzimy, że stanowi ono jedynie wierzchołek góry lodowej, a kolejne zbrodnie mają ścisły związek z przeszłością zabójcy. Z całą pewnością ona nie da o sobie zapomnieć i dawne krzywdy muszą zostać pomszczone.
            Podobnie rzecz ma się w drugim tomie serii, czyli w „Więcej czerwieni”. Podobnie do poprzedniego tomu potrafi on trzymać w napięciu od pierwszej do ostatnie strony. Ponownie zostaje pokazana zbrodnia, której ofiarą może paść dosłownie każdy. A Puzyńska w mistrzowski sposób zmienia codzienność w koszmar, gdzie nikt nie może czuć się bezpiecznie.
Nie wspominając, że autorka zarówno w „Motylku”, jak i w „Więcej czerwieni” nieustannie wodzi czytelnika za nos. Już w trakcie połowy pierwszego tomu serii byłem całkowicie pewien, kto jest tytułowym Motylkiem. Chciałem jedynie upewnić się w swoich przypuszczeniach i poznać motywy jego działania. A na samym końcu książki, kiedy wszystkie moje przewidywania się potwierdziły, czułem pewien niedosyt z powodu zbytniej oczywistości, kto zabija w Lipowie kobiety. To wtedy właśnie dostałem obuchem w głowę i całość zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Podobnie w drugim tomie, kiedy wydawało mi się, że już mam pewne podejrzenia, rozsypywały się się one niczym domek z kart. Dzięki temu czytelnik razem z bohaterami musi głowić się nad rozwiązaniem śledztwa. A i tym razem samo zakończenie jest na pewno bardzo zaskakujące. Przez co Puzyńska pokazała, że w u niej nie można być niczego pewnym do końca i jest ona mistrzynią ostatniego zdania.

            Ponadto w powieści występuje fenomenalnie wręcz oddany charakter małej miejscowości z niezwykle bogatą paletą postaci. W przypadku „Motylka” szczególnie wyróżniają się Kojarscy, którzy to z racji posiadanego dużego majątku, myślą o sobie, jako o kimś lepszym od innych. W ich opinii są oni ponad wszystkimi i wcale nie ukrywają chęci wpływania również na pracę lipowskiej policji. Na przykład zgłoszenie przez nich zaginięcia luksusowego samochodu powinno przybrać charakter priorytetowy, z powodu wartości auta. To rodzina mająca wiele sekretów, a śmierć zakonnicy obudzi u nich liczne uśpione dotąd demony przeszłości, wywołując tym samym bezpardonową walkę mająca na celu zniszczenie przeciwnika, a wszyscy domownicy staną się dla siebie najgorszym z możliwych wrogów. Same zaś więzy krwi w rozpoczętej między nimi walce nie będą miały żadnego znaczenia. Rodzina Adamsów przy Kojarskich, to jeszcze nic. Do tego dochodzi para służących Agnieszka i Tomasz są tak, samo nietypowi jak reszta mieszkańców Lipowa. Szczególnie ten ostatni będący przystojnym mężczyzną i mogący bez problemu podobać się kobietom, pod swoją miłą aparycją  oraz życzliwym zachowaniem, skrywa przerażające i mroczne oblicze.
            Lipowczanie to ludzie, o których trudno jest zapomnieć i oprócz lokalnych krezusów, jednym z ciekawszych wątków poruszonych przez Puzyńska stanowią dzieci policjanta Janusza Rosoła. Są oni typowymi nastolatkami przechodzącymi obecnie swój okres buntu i dokonują wyborów nie zawsze właściwych, lecz pociągającymi tragiczne w swym wydźwięku konsekwencje. Również oni są nieufni wobec siebie, a z całą pewnością ojciec nie stanowi dla nich do pewnego momentu żadnego autorytetu, mało tego uchodzi w ich opinii za wroga numer jeden. Jednocześnie staną się oni dla autorki pretekstem do poruszenia trudnych tematów społecznych, takich jak: przemoc wśród nastolatków, problem narkotyków, seksu i wpływu grupy przestępczą w życie młodzieży. Rosołowie to rodzina bardzo zagubiona, która potrzebuje wiele czasu i przeżycia wielu cierpień, aby na nowo znaleźć zagubioną u nich miłość. A może po prostu nauczenia się dania jej dość do głosu.
            Wreszcie porusza ona również temat przemocy domowej, zarówno słownej, jak i fizycznej. Pokazuje obraz kobiet przez lata maltretowanych, zastraszonych i całkowicie uzależnionych od męża, bez względu czy żyły one w zeszłym bądź obecnym stuleciu. Metody używane przez sadystycznych małżonków zawsze były takie same, a winą żony było nie tylko przysłowiowe przesolenie zupy. To wizerunek kobiet psychicznie i fizycznie zniszczonych i zakompleksionych, potrzeba im będzie dużej odwagi do przeciwstawienia się damskiemu bokserowi i rozpoczęcie walki o odzyskanie utraconej godności.

            Natomiast w „Więcej czerwieni”  autorka wykorzystuje  tzw. szkolną paczkę. Często w szkole lub klasie jest grupa trzymająca się razem i klasowy oferma, który zostaje odrzucany przez rówieśników, stając się przy tym przedmiotem niewybrednych kpin i okrutnych żartów. Tak, jest również tym razem. I mimo, że ludzie ci lata nauki, mają już dawno za sobą, to nadal łączą ich przeróżne związki: zarówno miłosne, przyjacielskie, ale i zawodowe. A jedno można stwierdzić z pewnością, przyjaźń z lat szkolnych na pewno nie istnieje już między nimi. Teraz łączą ich już przeważnie interesy. I tu autorka stworzyła sobie prawdziwe pole do popisu, nie stroniąc przy tym nawet od najbardziej kontrowersyjnego tematu, jaki stanowi film snuff. Polega on na nagrywaniu scen zbrodni lub gwałtu, aby następnie go sprzedać. Im bardziej drastyczny, tym lepiej da się na nim zarobić. To grupa osób od początku owiana potężną mgłą tajemnicy, mają ze sobą kontakty, mało tego wspólnie pracują w ośrodku wypoczynkowym. Równocześnie jedno od drugiego staje się coraz bardziej uzależnione. Wraz z biegiem akcji kolejne tajemnice z ich życia zaczynają wychodzić na światło dzienne, a pierwsze z nich pochodzą jeszcze z czasów szkolnych.
            Z drugiej zaś strony policjanci przekonają się, że wszystkie kolejno pojawiające się tropy wcale nie muszą być jednoznaczne, podobnie do ludzi znajdujących się w ich kręgu podejrzeń. Każdy może mieć motyw, ale wszyscy zachowują się w sposób pokazany przez rzeźbę trzech mądrych małp: nic nie widzę, nic nie słyszę i nic nie mówię. A więc dokładnie, jak większość społeczeństwa tłumaczącego się chęcią uniknięcia problemów. Oni jednak widzieli znacznie więcej, niż się może wydawać na początku.
Podobnie, jak w „Motylku” również i tym razem Puzyńska pokazując zagadkę kryminalną, tworzy bardzo interesujące tło społeczno-obyczajowe. Do jednych z bardziej wiodących tematów  należy problem prostytucji młodych kobiet. Po pierwsze są one doskonałym obiektem dla wszelkiego rodzaju psychopatycznych morderców,  równocześnie autorka nie stroni od najbardziej wyuzdanych scen erotycznych, jednak przy zachowaniu granic dobrego smaku. Bardzo często pochodzą one z ubogich rodzin i uprawiając najstarszy zawód świata widzą dla siebie, szansę zarobienia większych pieniędzy stanowiących przepustkę do lepszego życia. Z drugiej strony nie zdają sobie sprawy, że mogą przez to stracić miłość i zniszczyć swój związek. Natomiast w „Więcej czerwieni” również nie brakuje pokazania obrazu męskiej prostytucji, dzięki czemu problem ten dotyka jednocześnie kobiety i mężczyzn. Przez co ponownie pisarka łamie obecny w naszej mentalności tabu, właśnie przez poruszenie nieco kontrowersyjnego tematu.

            Wreszcie niewątpliwym atutem książek stanowi sama jej konstrukcja. W niezwykle interesujący sposób łączy ona ze sobą przeszłość, która obecnie upomina się o swoje prawa. Wydarzenia współczesne w „Motylku” zaczynają się na przełomie 2012 i 2013 roku, jednak nieustannie wraca do tego co miało miejsce w końcówce lat 50. XX wieku. Pokazując dramatyczną historię rodziny, która w oczach ludzi stanowiła mezalians nie do zaakceptowania. Stało się tak za sprawą zawarcia małżeństwa przez szanowanego powszechnie lekarza, wywodzącego się z zamożnej familii z wiejską i ubogą dziewczyną. Powszechna nienawiść, jaką obdarzono kobietę, również przeniesie się na grunt domowy i sposób traktowania jej przez męża sadystę. Mężczyzna nie lepiej również będzie obchodził się ze swoim synem. Przez co,  przez lata obecna w ich życiu nienawiść i wzajemna pogarda, wyda tragiczne skutki. A zło, które raz wkradło się do nich, już ich nigdy nie opuści, wydając obecnie dramatyczny w swym oddźwięku skutek. To historia kolejnych pokoleń zmagających się z brakiem miłości w życiu rodzinnym, w którym obecna była jedynie wzajemna pogarda i odrzucenie. To ludzie spragnieni głębokiego i czystego uczucia, którego nigdy nie doznali, a przez to trudno jest im go dać sobie wzajemnie. To osoby głęboko poranione i raniące swoich najbliższych. Łańcuszek wzajemnych krzywd, pretensji i obecna w życiu każdego z członków tej rodziny nienawiść, odbije się na wszystkich kolejnych jej pokoleniach. Podobnie w drugim tomie również pewne dramatyczne wydarzenia z przeszłości bohaterów, upomną się o niewyrównany rachunek krzywd. Udowadniając ponownie, że nie ma winy bez kary.
Tym samym u Puzyńskiej przeszłość z teraźniejszością głęboko się przenikają oraz mają ze sobą ścisły związek.

Przy tej okazji warto wspomnieć, że Puzyńska będąca z wykształcenia psychologiem, wykorzystują zdobytą przez siebie wiedzę w odmalowywaniu sposobu myślenia małej, wiejskiej miejscowości. Rewelacyjnie również w obu tomach oddaje psychikę mordercy wnikając w jego chory umysł, który wielokrotnie przemawia na kartach książki, potęgując  towarzyszący lekturze nastrój grozy.
Z drugiej strony w pierwszym tomie pokazując tytułowego Motylka odsłania kolejne elementy układanki składające się na dramat, który obecnie staje się udziałem Lipowa. Poznajemy jego motywy działania, widzimy jak na skutek obecnej w życiu jego i jego rodziny nienawiści, został wypaczony posiadany przez niego sposób postrzegania rzeczywistości. Przez co autorka udowadnia, znany powszechnie fakt, jak łatwo jest człowieka zniszczyć. Trochę inaczej wygląda to w „Więcej czerwieni”, gdzie jedynie śledzimy kolejne zbrodnie, słysząc jednocześnie przy nich głos zabójcy. Jednak podobnie do swego poprzednika, również i on genialnie potrafi być zakamuflowany.

Na koniec warto wspomnieć o samych bohaterach cyklu. Z całą pewnością i odpowiedzialnością, mogę uznać, że Klementyna Kopp zalicza się do moich ulubionych śledczych. Jest ona bezczelna, arogancka, mało tego wręcz despotyczna nadając w pracy narzucony przez siebie sposób prowadzenia śledztwa. W pracy nie przebiera w słowach i czynach, tym samym niejednokrotnie jest po prostu nieobliczalna. Do tego owiana jest tajemnicą z przeszłości. Dowiadujemy się, że od lat zmaga się z bólem z powodu utraty ukochanej Teresy. Można mieć podejrzenia kim była dla niej zmarła, lecz chyba do końca nie jest to długo oczywiste. Klementyna to osoba kontrowersyjna nie tylko z powodu zachowania, lecz również wyglądu. Mając około sześćdziesięciu lat ubiera się w skórzane kurtki, nosząc włosy ostrzyżone na „jeżyka”. Do tego podobnie, jak wielu innych książkowych policjantów, również i ona ma swój nałóg – picie Coca Coli i zajadanie się czekoladowymi batonikami - co chyba jest najmniej szkodliwym uzależnieniem - jak również swój nieodłączny zwrot – „Czekaj. Stop.” Czy „Fajnie, ale…” wymawiając przy tym kolejne słowa niczym karabin maszynowy i zawsze jest niemile widzianym gościem. W każdym razie, samo pojawienie się Kopp sprawia, że show należy do niej.
Przeciwwagą do niej jest nieco fajtłapowaty, komendant komisariatu w Lipowie, Daniel Podgórski. Człowiek liczący sobie ponad trzydzieści lat i cały czas mieszkający z matką, wywierająca na niego silny wpływ, jak również pomagającej miejscowym stróżom prawa w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Poznanie Weroniki nieco odmieni jego dotychczasowy sposób bycia, tym bardziej, że trudno będzie ukryć mu rosnąca fascynację nowo poznaną panią psycholog. To osoba dobroduszna i ciepła, wzbudzająca u czytelnika dużą sympatię.
Ponadto bardzo spodobała mi się osoba Wiktora Cybulskiego z „Więcej czerwieni”. Nieco w moim odczuciu kontrowersyjnego policjanta, na pewno jednak nie dorównującego Kopp talentem. Już samo jego przedstawienie się należy do dość nietypowych przez ciągłe podkreślanie, że nie należy do rodziny aktora Zbigniewa Cybluskiego, choć byłby to dla niego honor. Do tego jest on wielki miłośnikiem różnego rodzaju systemów filozoficznych i religii. A swoją wiedzę z tego zakresu, wykorzystuje nie tylko w życiu codziennym ale również w swojej pracy, niejednokrotnie wystawiając cierpliwość Klemetyny na dużą próbę. Do tego koneser i znawca rodzajów serów i człowiek kochający gotować oraz rozmawiać o jedzeniu. Człowiek rodzinny ciepły i życzliwy. Chociaż pod wpływem pewnego wydarzeniu nieco zmieni się jego sposób zachowania. Wydaje mi się, że jedną z jego dewiz życiowych jest udawanie, że nic się nie stało i bardzo nie lubi, aby ktoś próbował w jakikolwiek sposób i pod jakimkolwiek pretekstem zmieniać ten stan rzeczy. Na pewno bardzo chętnie spotkałbym się z nim ponownie w kolejnych tomach.

            Jednak „Więcej czerwieni” ma całkowicie nową grupę postaci, a z Januszem Rosołem i jego rodziną oraz Markiem i Pawłem, czy wreszcie z niezastąpioną panią Marią Podgórską;  musimy się rozstać. Mimo to, nie brakuje ponownie całej palety bardzo ciekawych osobowości. Poza wspomnianym przeze mnie Wiktorem, spotykamy się między innymi: z byłym marynarzem Kamilem Mazurem. Jest to syn szefa komisariatu kolonii Żabie Doły, Grzegorza. Człowieka despotycznego, który żąda od rodziny bezwzględnego posłuszeństwa, chociaż w przeciwieństwie  do kolegi po fachu Pawła nie zdradza żony i niestosuje przemocy domowej. Wszystko ma być dokładnie, tak jak on chce. A jedynym godnym zajęciem dla mężczyzny jest albo noszenie munduru policyjnego, albo wojskowego. Stąd był dumny z syna, gdy dowiedział się o fakcie przyjęcia go do marynarki. Jednak pewne wydarzenia sprawiły, że chłopak został wyrzucony ze służby, a obecnie pracuje, jako ratownik w lipowskim ośrodku Słoneczna Dolina. Kamil jest dobrze zbudowany, to obiekt westchnień kobiecych serc, wydaje się z pozoru osobą dość sympatyczną. Wraz z biegiem akcji, zaczniemy poznawać jego nieco mroczniejszą naturę i o ile na początku chętnie bym się z nim zaprzyjaźnił, to potem niekoniecznie miałbym na to ochotę. Na pewno jest to osoba, mająca znacznie większe przewinienia, niż zawiedzenie pokładanych w nim nadziei. Przede wszystkim to człowiek okrutny i niezwykle agresywny.
Podobnie rzecz wygląda w przypadku innych postaci: Mileny Król noszącej na twarzy bliznę podobną do Jokera z filmów o Batmanie; czy dość aroganckiej i niejednokrotnie bezczelnej Bernadetty Adamczyk – asystentki dyrektora miejscowej szkoły. Obie kobiety mają bardzo wiele do ukrycia i nie znają słowa „szczerość”. Do tego dochodzi nieco ekscentryczni Eryk i Feliks Żukowscy -  dyrektor szkoły i jego syn uchodzący w miejscowej społeczności za dziwaka i outsidera. Tym samym powstaje galeria osobliwości, w której to podobnie do mieszkańców Lipowa poznanych w „Motylku” każda z nich ma wiele sekretów, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. A wzajemne powiązania między mieszkańcami kolonii Żabie Doły są o wiele silniejsze, niż się z początku by się mogło wydawać. A jej mieszkańcy i sama osada wcale nie jawią się, jako przyjazna. Co też przekłada się na klimat miejscowego ośrodka wypoczynkowego Słonecznej Doliny


             Podsumowując Katarzyna Puzyńska zarówno w „Motylku”, jak i w „Więcej czerwieni” kompletnie zmienia obraz polskiej wsi, z miejsca przyjaznego przyjezdnym, sielskiej oazy spokoju, w miejsce nieprzyjazne i wrogo nastawione do obcych. Miejsca, którego mieszkańcy mają sekrety, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, a w momencie, kiedy to się staje rodzi się w spokojnej dotąd miejscowości istne trzęsienie ziemi. Autorka udowodniła, że nawet w sennej wsi może znaleźć się człowiek, który wstrząśnie posadami wioski. A co dziwniejsze przyciąga ona o wiele silniej od wsi z powieści Kalicińskiej czy serialowych Wilkowyj. Jest ona mistrzynią ostatniego zdania. W ostatnich stronach powieści potrafi zafundować czytelnikom istne trzęsienie ziemi, tsunami, burze z piorunami, czy cokolwiek innego chcecie. A stworzona postać komisarz Klementyny Kopp wraz z mieszkańcami Lipowa i okolic tworzą prawdziwą galerię osobowości, które nie dadzą o sobie zapomnieć. Jednocześnie muszę podkreśli, że pierwszy tom cyklu zdecydowanie lepiej mi się podobał. Drugi nieco przybladł w porównaniu do poprzednika, chociaż również jest nie mniej interesujący.

Polecam.

 Moja ocena

Motylek – 10/10

Więcej czerwieni – 8/10
 

                                                         Źródło: Wydawnictwo Pruszyński i Spółka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz