piątek, 10 marca 2017


MROCZNY
PIĄTEK
 
 
EKSPOZYCJA – REMIGIUSZ MRÓZ
 
Dziś na blogu będzie bardzo, bardzo m(M)roźnie, a to za sprawą nikogo innego, jak samego Remigiusza Mroza, powracającego do Literackiej Podróży z cyklem o komisarzu Forście. A zatem wyruszamy w szaloną podróż w Tatry, a dokładnie na sam Giewont. Zabieramy ciepłe kurtki, rękawiczki, szaliki oraz czapki i gotowi do drogi. Zapraszam na recenzję „Ekspozycji”!!!!
 
            Na okładce książki czytamy: „ Termin ekspozycja ma przynajmniej pięć znaczeń. Podobnie wieloznaczny jest każdy krok mordercy.” I wiele w tym prawdy.
            Wszystko zaczyna się, od znalezienia na stojącym na Giewoncie krzyżu, przybitego  ciała nagiego mężczyzny. Wszystko wskazuje na ukrzyżowanie, a na ziemi pełno jest płynów organicznych. W jego zaś gardle znajduje się moneta z dawnych, starożytnych czasów. Na miejsce zostaje wezwany komisarz Wiktor Forst. Zaraz po nim, na teren zbrodni przybywa ekipa telewizyjna z panią redaktor Olgą Szrebską. Od początku mord jest zagadkowy, nie wiadomo czym kierował się morderca, dodatkowo zaś wszystko wskazuje, że komuś bardzo zależy, aby stała się ona kolejną nie wyjaśniona sprawą. Tym bardziej sugeruje to fakt, nagłej decyzji o odsunięciu Forsta od śledztwa i zawieszeniu go w pełnionych obowiązkach służbowych. Komisarz z pomocą dziennikarki rozpoczyna prywatne śledztwo, podczas którego ich życie znajdzie się poważnym zagrożeniu. Niedługo potem dochodzi do kolejnego zabójstwa, gdzie również w gardle denata znajduje się moneta. Z czasem okaże się, żadna zbrodnia z przeszłości nie może być bezkarna. Kto za tym stoi? Jaki będzie kolejny krok mordercy? Komu zależy, aby zatuszować sprawę?
            Nie będę oryginalny stwierdzając, że tak  jak ma się to w przypadku książek Remigiusza Mroza, tym razem również – nie chcąc pisać spoilera - nie mogę zbyt wiele zdradzić, aby nie popsuć samodzielnego śledzenia akcji powieści. W każdym razie, możemy spodziewać się naprawdę mocnej dawki emocji. Książka w moim odczuciu jest świetna, mimo że nadal liderem pozostaje u mnie cykl o Joannie Chyłce.
            Przede wszystkim na pochwałę zasługuje niezwykle wartka akcja. Rzadko patrzę na opinie zamieszczone na okładce, ale tym razem warto. Otóż Katarzyna Pużyńska stwierdza: „Zawrotne tempo, mroczna zagadka i ostre pióro. Wybuchowa mieszanka”. I tak naprawdę jest. Wszystko zmienia się dosłownie z rozdziału na rozdział. Absolutnie niczego nie można być pewnym. Autor nieustannie podsuwa nam nowe wątki i kolejne elementy układanki. Wszystko to, coraz bardziej się zazębia, nie dając jednak rozwiązania. Tu niczego nie można być pewnym. Ma się wrażenie, jakbyśmy już wsiedli nie do pendolino, lecz wskoczyli od razu do rozpędzonej Formuły 1 i nie mieli nawet szansy z niej wysiąść. Ostrzegam od tej książki naprawdę trudno się oderwać.
Fani grozy powinni być zadowoleni, mamy tu wszystko co przeraża: psychopatyczny morderca, seryjni zabójcy, kanibali, sadystycznych strażników więziennych. Krew leje się dosłownie non stop. To co mogło przerażać w śledztwach prowadzonych przez Chyłkę, to w tej serii jest niczym.
            Kolejnym atutem, to strona językowa. Mamy tu – jak to u Mroza- świetny styl, rewelacyjne dialogi. O ile w przypadku serii o pani mecenas bawią rozmowy Joanny z Zordonem i ich słowne przepychanki; u Forsta występuję dokładnie to samo. Pełno w nich dowcipu i humoru, a uśmiech - mimo, że naprawdę ta książka potrafi straszyć – pojawiał się u mnie bardzo często. Szczególnie podczas rozmów Wiktora i Szrebskiej, nie wspominając o próbie poderwania przez stróża prawa lesbijki. Często w ich konwersacjach pojawiają się docinki i  słowne potyczki. 
Skoro mówimy o bohaterach, to przejdę właśnie do nich. Nadal, do znudzenia powtarzam, moim ukochanym cyklem jest seria o Joannie Chyłce, gdzie to właśnie ona jest po prostu fenomenalna. To po przeczytaniu „Ekspozycji”, Wiktor plasuje się zaraz za nią.
Jest on dosłownie męską wersją Chyłki. Tak, jak o ona jest złośliwy, wredny, bezczelny. Co by nie stwierdzić, moim zdaniem  on kradnie całe show. Jest nieprzewidywalny i uparty w dążeniu do celu. Tak, jak pani mecenas, jest arogancki w stosunkach do przełożonych i chce wychodzić na pierwszy plan. Jest czarną owcą polskiej policji uważającą się za niezastąpionego. Bawią go krążące o nim anegdoty.  Playboy i uwodziciel, przekonany, ze żadna kobieta nie oprze się jego wdziękowi, nawet jeśli jest o odmiennej orientacji seksualnej. Mimo wszystko potrafi zaskarbić sobie sympatię czytelnika.
            Olga zaś, to niezależna i wyemancypowana osoba. Samodzielnie zarabia na swoje utrzymanie. Do śmiechu doprowadzają sceny, w których bezlitośnie odrzuca kolejne zaloty komisarza. Jednak w tym duecie stanowi ona stronę hamującą Forsta i pewnego rodzaju głos rozsądku.
            Ponadto Remigiusz Mróz, doktor prawa  wykazał się w „Ekspozycji” niezwykle szeroką wiedzą z zakresu początków chrześcijaństwa, kultury Biblijnej ale również samych apokryfów. Widać przy tym próby poznawania języka hebrajskiego i przenikliwej analizy słów występujących zarówno w Piśmie Świętym, jak  również w księgach odrzuconych przez Kościół i niezaliczonych do kanonicznych. Osoby, którym podobał się „Kod Leonarda da Vinci”, nie powinni czuć się zawiedzeni tą książką. A do tego dołożyć jeszcze zagadnienia z II wojny światowej, a otrzymamy nieznane wcześniej oblicze Remigiusza Mroza. Uważam, że właśnie ten ogrom pracy również nad gromadzeniem wiedzy historycznej, niejednokrotnie także archeologicznej zasługuje na ogromny szacunek.
            Wreszcie na koniec i tym razem zakończenie jest iście Mrozowe. A czytelnik dostaje obuchem po głowie. Sprawia, że tylko czeka się, aż w ręku znajdzie się kolejny tom.
 
            Podsumowując „Ekspozycja” otwiera nowy cykl zapowiadający się po prostu rewelacyjnie. Mam wrażenie, że stanowi ona mocną zapowiedź tego co może czekać w „Przewieszeniu” i „Trawersie”. Jeśli już pierwszy tom dosłownie mnie sparaliżował, to boję się co będzie później. Pokazuje on nam zupełnie nowego Remigiusza Mroza , tym razem w kryminalnej odsłonie. Muszę przyznać, że bardzo mi się ona spodobała. Zgadzam się, ze nazwisko to stanowi już renomę samą w sobie. Ci, którzy polubili jego prozę i tym razem nie będą czuć się zawiedzeni. Natomiast, kto jeszcze go nie poznał, niech jak najszybciej nadrabia zaległości. Sądzę, że jeszcze nie raz nas zaskoczy.
 
Moja ocena 8/10
 
                                                      Źródło: Wydawnictwo Filia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz