niedziela, 19 marca 2017


MARIA SKŁODOWSKA CURIE – MAGDALENA NIEDŹWIEDZKA

 

W historii było wiele niezwykłych kobiet, z których część panowała na dworach monarszych, inne odznaczały się w dziedzinie sztuki, a kolejne znów pokonywały, wręcz heroiczną walkę o zajęcie należnego im miejsca w świecie nauki. Do tych ostatnich zaliczała się bohaterka najnowszej powieści Magdaleny Niedźwiedzkiej i filmu będącego teraz na ekranach kin, Maria Skłodowska Curie. Co sądzę na temat książki? Zainteresowanych zapraszam do recenzji!!!

 

         Magdalena Niedźwiedzka przenosi nas do lat 1911-1913. Wydawać by się mogło, że jest to już najlepszy czas dla Marii Skłodowskiej Curie. Pod koniec roku 1911 zostaje po raz drugi nagrodzona Nagrodą Nobla. Jest znana w środowisku naukowym, kieruje katedrą na Sorbonie. Czegóż można chcieć więcej? A jednak, zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej spotykają ją liczne upokorzenia. Właśnie kandydatura Polki została odrzucona przez Francuską Akademię Nauk, która nie zgodziła się na przyjęcie jej do swego grona. Nieustannie musi udowadniać siłę swego geniuszu oraz mierzyć się z wszelką bezpodstawną krytyką pod swoim adresem.

            Dodatkowo opinia publiczna została wstrząśnięta sprawą romansu uczonej z Paulem Lavigne, wywołanego za sprawą jego żony Jeanne. Sama będąc osobą wulgarną, agresywną, próbowała pokazać rywalkę, jako człowieka niemoralnego, złodziejkę mężów, w końcu doprowadzić do  wygnania rywalki z Francji. W prasie pojawiają się liczne obelgi, a epitety Żydówka, Ruska itp. stają się na porządku dziennym. To Marię uznano za jedyną winną rozpadu rodziny.

            Jest to opowieść o kobiecie muszącej nieustannie walczyć o własną godność zarówno kobiety, jak i uczonego, w rozpaczliwy wręcz sposób szukającej szczęścia w miłości. Pragnęła kochać i być kochaną, chciała znaleźć mężczyznę wyrozumiałego, podzielającego jej pasję do nauki.

 

            Autorka z pomocą pięknego języka odmalowuje obraz Paryża i Francji u końca belle epoque oraz Warszawy pod zaborami. Zamieszczone opisy są niezwykle realistyczne i plastyczne, czytając książkę miałem wrażenie, jakbym osobiście przechadzał się po miejskich brukach, był w salonach ówczesnej inteligencji czy ziemiańskim dworku.  Dodatkowo sam styl, dialogi nadają powieści niesamowitego charakteru. Zachwyca  swym pięknem i może stanowić prawdziwą ucztę dla koneserów pięknej literackiej polszczyzny. To właśnie był pierwszy element rzucający mi się w oczy, już od pierwszych stron. Język ten wciąga, ma się ochotę smakować w nim bez końca. Dołożywszy jeszcze wartką akcję, od tej powieści nie można się oderwać. 

Wreszcie zastosowana retrospekcja ukazuje ją w szerszym zakresie czasowym, poznajemy bowiem przyszłą odkrywczynię radu i polony, kiedy była nastolatką.

            Kolejnym atutem to postacie występujący na kartach książki. Od początku poczułem sympatię do tytułowej bohaterki. W prawdzie Niedźwiedzka nie pokazuje jej, w stylu postaci bez skazy. Odkrywa przed czytelnikiem wady noblistki, między innymi: apodyktyczność, trudność w kontaktach międzyludzkich, oschłość, złośliwość. To mimo wszystko widzimy człowieka przede wszystkim pragnącego miłości. Z powodu choroby matki nie zaznała jej od niej. Tą ranę nosiła w sercu przez całe życie i stanowiło bezpośredni skutek utraty wiary w Boga. Później,  będąc nastolatka przeżyła wielką miłość do Kazimierza Żółkiewskiego, u którego pracowała w charakterze guwernantki jego sióstr. Matka mężczyzny, zaś nie akceptowała dziewczyny z powodu braku pieniędzy. Potraktowana została,  jako trędowata, niegodna wejść do tak zacnej rodziny. Wszystko to sprawiało, że właśnie nauka dała jej własną oazę, tu czuła się bezpieczną, stąd też poświęciła się studiom bezgranicznie.

Jednak społeczeństwo zarówno dziwiętnastowiecznej nie tylko Polski ale też Francji, niechętnie widziało kobietę wstępującą w progi wyższych uczelni. Na ziemiach polskich nie istniała żadna szansa na zdobycie upragnionego wykształcenia, musiała zatem wyjechać do Sorbony. Skłodowska od początku musiała zmierzyć się z uprzedzeniami. Po pierwsze z powodu bycia kobietą. Tak, jak wspominałem o tym recenzując „Panią Einstein”  Marie Benedict, był to świat zdominowany przez mężczyzn. Pod tym względem szerokość geograficzna nie miała żadnego znaczenia, sytuacja podobnie wyglądała zarówno w Paryżu, Szwajcarii czy Warszawie. Oczywiście towarzyszyły temu niewielkie różnice. Jedną z nich stanowiła  możliwość studiowania. Kobiety pragnące zaistnieć w świecie nauki, były wręcz postrzegane, jako  zwolenniczki sufrażystek, burzycielki społecznego porządku. Przecież do prowadzenia domu oraz spełniania powinności matki i żony nie potrzebne im  żadne wykształcenia. W nadmiernej miłości do książek  widziano chorobę i wadę. Taki stosunek od początku oburzał polską uczoną. Stąd głosiła, że same muszą  walczyć o przynależne im prawa, jeśli stchórzą nic nie osiągną.

            Po drugie narodowość. Często wytykano polskie pochodzenia. Marię, wychowanej w atmosferze patriotycznej,  bolało postrzeganie jej rodaków, w charakterze rozbójników. A z takimi opiniami spotykała się często. Sam natomiast romans z Paulem stał się dodatkową przyczyną wypominania  pochodzenia noblistki. Pogardliwie, jak wspomniałem, nazywaną ją Żydówką – z powodu z drugiego imienia Salomea, chociaż nie pochodziła z rodziny mojżeszowej; Ruską, Polką. Tym same słowa nie mające przecież normalnie w sobie pejoratywnego znaczenia, tu stawały się obelgą.

            Po trzecie z powodu charakteru. Była silna, niezależna, odważnie mówiąca co myśli, osiągająca wyznaczone cele, osiągnęła więcej niż nie jeden mężczyzna. Z tego powodu nie mogła być mile widziana w gronie „szanownych profesorów”. Nigdy nie określono ją posiadanym przez nią tytułem akademickim, np. doktora,  lecz dla wszystkich została Madame Curie. Skazaną do końca życia, żyć w cieniu męża. Mimo, że Piotr widział w niej równorzędną partnerkę pracy naukowej.

            Inną postacią dość znaczącą jest Paul Lavigne. To kobieciarz, znany z licznych miłostek. Całkowicie zdominowany przez żonę, Jeanne i jej rodzinę. Mimo miłości, jaką czuł do Marii nie umie o nią walczyć. Jest rozdarty między tymi dwiema kobietami, nie  potrafi  podjąć wyboru. Osobiście czułem do tego bohatera powieści niechęć. Niezdecydowanie mężczyzny przysparzało Skłodowskiej dodatkowych cierpień, zaś  brak zdecydowanej obrony ukochanej wobec rzucanych na nią kalumnii, wywołał u mnie brak  szacunku do niego jako osoby.

Podobnie rzecz miała się w przypadku Alberta Einsteina. Widzimy fizyka wesołego, wręcz frywolnego, nie dbającego o społeczne konwenanse, przejawiające się choćby w stroju; po lekturze „Pani Einstein” nie umiałem na niego spojrzeć  przychylnie. Niedźwiedzka również pokazuje jego nieudane małżeństwo z Milevą, nie dając jednak zdecydowanej odpowiedzi, kto ponosiłby winę za to. W stosunku do Marii, zaś zawsze zachowywał się, jak przyjaciel. Były to osoby o bardzo podobnym sposobie bycia. Pragnące całkowitej niezależności.

 

Podsumowując „Maria Skłodowska Curie” Magdaleny Niedźwiedzkiej zachwyca swym pięknem, wspaniałym, niezwykle barwnym językiem przenoszącym nas do Francji i Warszawy końca dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku.

Dzięki zastosowanej retrospekcji poznajemy głębiej postać polskiej noblistki. Autorka bardzo dużo uwagi poświęca nie tylko faktom z  życia, ale też jej uczuciom, przeżyciom, pragnieniom. Dzięki temu otrzymujemy bardzo złożony obraz Skłodowskiej.

Drugim powodem dla którego warto przeczytać tę powieść stanowią bohaterowie. Nie tylko sama  tytułowa bohaterka, ale również  dzieci i przyjaciele rodziny Curie, ludzie pojawiający się w ich życiu. Należeli oni do najwybitniejszych umysłów swoich czasów. Zapadają silnie  w pamięć i serce czytelników.

Trzecim powodem:  bardzo dokładnie odmalowanie życia społeczeństwa polskiego i francuskiego XIX i XX wieku. Widzimy panujące w nim emocje, wstrząsające nim wydarzenia. Książka stanowi  doskonały rys epoki, a tło historyczne stanowi nieodłączny i ważny element powieści.

Polecam.
Moja ocena:9/10

                                                        Źródło: Wydawnictwo Prószyński i spółka
                                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz