piątek, 28 kwietnia 2017


        

MROCZNY
PIĄTEK

 

EGZORCYSTA – WILLIAM PETER BLATTY

Dziś na Literackiej Podróży z okazji czterdziestej szóstej rocznicy ukazania się drukiem, klasyka horroru, znana każdemu miłośnikowi grozy, czyli „Egzorcysta” Williama Petera Blatty.  To bowiem jest najstraszniejsza historia wszechczasów, warto wspomnieć, że kiedy została ona zekranizowana i miała swoją premierę w kinach,  ludzie umierali na zawał serca, a część z krzykiem uciekała z sali projekcyjnej. Jednak niestety też trochę po narzekam, ponieważ zauważyłem w tej książce poważne mankamenty. Jakie? Zapraszam na recenzję,

         Wszystko zaczyna się w północnym Iraku, gdzie podczas prowadzonych prac archeologicznych zostają znalezione ludzkie szczątki, niedługo potem pojawiają się kolejne makabryczne znaleziska. Prowadzący badania  ojciec Lankester Merrin przeczuwa zbliżające się zło w czystej postaci, utwierdza go w tym napotkana figura starożytnego demona Pazuzu.

            W tym samym czasie w USA w Georgetown, mieszka aktorka Chris MacNeil wraz z dwunastoletnią córką, Regan. Dziewczynka znajduje tabliczkę ouija i podczas zabawy wywołuje ducha kapitana Howdy. Kiedy o tym dowiaduje się matka dziecka jest przekonana, że to jedynie wymysły małej dziewczynki. Jednak w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, tajemnicze pukania, przesuwane meble, a Regan panicznie boi się spać we własnym pokoju. Skarży się, że nowo poznany przyjaciel ją dręczy. Wkrótce z nią zaczyna dziać  się coś bardzo dziwnego, z miłej i słodkiej dziewczynki nie pozostaje nawet ślad. Zrozpaczona Chris będzie musiała stoczyć walkę aby uratować swoje dziecko ze szponów demona. Niestety nikt nie będzie w stanie jej pomóc, do momentu aż pojawi się tytułowy Egzorcysta.
            William Peter Blatty podejmuje  dość poważny temat opętania diabelskiego. Nie ukrywam, że zagadnienie interesuje mnie od dawna i szczególnie po lekturze „Egzorcysty” przekonuję się, że tematyka ta może być ważna bez względu na to czy jest się osobą wierząca czy niewierzącą – niczym bohaterka książki.  Problem zagrożeń duchowych dotyczy każdego i na pewno nie powinno się go lekceważyć. Bez względu na Wasze przekonania religijne nigdy nie bawcie się tabliczkami ouija czy nie bierzcie udziału w seansach spirytystycznych, mogą one pociągnąć za sobą  poważne konsekwencje, których nawet nie jest się w stanie przewidzieć. Tym bardziej, że nie jest to jedyna książka przestrzegająca przed tym, podobnych pozycji już nie fikcji literackiej, ale realnych wspomnień jest naprawdę wiele. Szczególnie wiele daje do myślenia rozmowa Chris z ojcem Dyerem:

„(…) mogę tylko powiedzieć, że jeśli chodzi o Boga, rzeczywiście jestem niedowiarkiem. Ale kiedy w grę wchodzi diabeł, to już coś zupełnie innego. Mogłabym uwierzyć w jego istnienie. I chyba wierzę, nawet na pewno. Wcale nie dlatego, że przydarzyło się to akurat Regan. Bóg, jeśli istnieje, daje znać o sobie raz na tysiąc lat. Diabeł zaś czuwa . Jest wszędzie… niestrudzony. I świetnie umie się reklamować.
Dyer przez chwilę milczał, a potem powiedział miękko:
- Ale jeśli zło, które nas otacza, ma być dowodem, że istnieje diabeł, to czyjego istnienia dowodzi całe  dobro też przecież występujące na świecie.(…)”

 Dlatego właśnie ze złem nie ma zabawy i rzeczywiście w naszym świecie są ludzie opętani, których rodzina przeżywa prawdziwy koszmar. I zawsze to bliscy muszą poprosić o egzorcyzm, nigdy osoba opętana nie zwróci się o ratunek.
            Tym samym warto wspomnieć, że niestety powieść  Blatty ma pewne błędy merytoryczne. Przede wszystkim nie jest prawdą, że każdy ksiądz może odprawić egzorcyzmy za pozwoleniem biskupa Przede wszystkim powołani do tego są biskupi z papieżem na czele, to właśnie na nich spoczywa główny obowiązek odprawiania egzorcyzmów. Jedynie ordynariusz miejsca może powołać księdza odznaczającego się pobożnością do sprawowania tego obrzędu. Tym samym jest wyznaczona grupa kapłanów.
To pierwsza nieścisłość jakiej dopuścił się Blatty, poza tym prawdą jest, że osoba mogąca być opętana, badana jest pod kątem psychiatrycznym, jednak gdy stwierdzi się brak występowania u niej zaburzeń umysłowych, kierowana zostaje do księdza egzorcysty. Stąd bzdurą jest nieustanne wmawianie rodzinie choroby psychicznej.
Tak samo, egzorcyzmy wbrew pozorom są odprawiane dojść często i trudno uwierzyć, aby kapłan nie spotkał się z tym, jak twierdził ojciec Karras.

            Wreszcie  w powieści jest padają słowa: czytanie Biblii lub Nowego Testamentu. Nowy Testament wchodzi w skład Pisma Świętego , a nie stanowi jakieś oddzielnej książki. Biblia to jedna całość składająca się ze Starego i Nowego Testamentu.
            Zdaje sobie sprawę, że wiele wspomnianych przez mnie rzeczy może nie być nawet zauważonych przez czytelników, jednak mnie osobiście, który interesuje się tym zagadnieniem, takie błędy bardzo obniżyły ocenę powieści.
Oczywiście poza wspomnianym przez mnie błędami,  pojawia się  wiele ciekawych informacji związanych zarówno z opętaniem, jak okultyzmem, na przykład zachowanie osoby zniewolonej przez złego czy sposób sprawowania czarnej mszy, bezczeszczenie osób Maryji i Jezusa. To zdecydowanie nadawało moim zdaniem większej realności książce oraz stanowi walor merytoryczny.
            Ponadto, poza tematem opętania „Egzorcysta” niby na boku, ale podejmuje również bardzo poważny temat braku wiary we współczesnym duchowieństwie. Obraz  pokazany w powieści nie był dla mnie zbyt pokrzepiający, a wiele rzeczy o których pisał autor mieszkający w Stanach Zjednoczonych w latach 70, jest dziś zauważalnych również w Polsce. Przede wszystkim brak noszenia stroju duchownego przez księży.
Do tego w powieście obserwujemy księdza dopuszczającego się wręcz herezji, między innymi negując istnienie szatana, a opętania diaboliczne to wymysł średniowiecza. Mało tego podważa on teksty Ewangelii mówiące o wypędzaniu złych duchów przez Jezusa. Oczywiście osobiście, aż z tak skrajną postawą nie spotkałem się, jednak gdzieś byłbym skory dać wiarę pisarzowi, że może to się zdarzyć. Przede wszystkim i to właśnie pokazuje Blatty znów odwołując się do tekstów biblijnych, podstawą aby egzorcyzm mógł się udać stanowi przede wszystkim silna wiara i więź kapłana z Bogiem.
            Kolejny element o którym warto wspomnieć to  strona literacka, która stanowi niewątpliwy plus powieści. Język, styl jakim została napisana z jednej strony sprawia, że „Egzorcystę” wręcz się pochłania, nie zauważając kiedy nawet mijają kolejne strony, a do tego jest on niezwykle plastyczny, silnie przez to działając na psychikę czytelnika stykającego się z całą potwornością zła. Opisy te wywoływały u mnie dreszcze i straszyły w takim stopniu, w jakim nigdy do tej pory nie było. A kiedy zgasiłem światło, sceny z opętaną Regan miałem przed oczami, i jakoś trudniej było zasnąć. Dopiero wówczas zorientowałem się, jak czytelnik poddawany jest w trakcie lektury dosłownie praniu mózgu
Do tego same dialogi stanowiące doskonałą charakterystykę bohaterów, to właśnie z nich bliżej poznajemy ich  światopogląd, przekonania i stajemy się świadkami coraz większej bezradności wobec zła w czystej postaci, niszczącej zarówno osobę opętaną jak i jej rodzinę.

            Na koniec sami bohaterowie, którzy w rzeczywistości wszyscy mają w sobie ukryte demony. Przede wszystkim Regan, która wchodzi w wiek dojrzewania, jest w prawdzie uroczym i słodkim dzieckiem, jednak nie zmienia to faktu, że z dziewczynki powoli zacznie się przekształcać w kobietę.  Z jednej strony można przypuszczać, że obwinia się o rozwód rodziców, tęskni za ojcem ale ma jednocześnie do niego żal z powodu opuszczenia rodziców. Do tego jest dość bystrym dzieckiem, które błyskawicznie wychwytuje to o czym rozmawiają dorośli z jej otoczenia. A do tego można przypuszczać, że średnio akceptuje nowego mężczyznę pojawiającego się w życiu matki. Możliwe, że obawia się zajęcia przez niego miejsca należnego jej ojcu czy zabrania jej matczynej miłości.
Z drugiej zaś strony zaczynają się u niej ujawniać cechy dojrzewającej trochę przed wcześnie nastolatki, zainteresowanej własną płciowością, zmianą jaką dokonuje się w jej ciele. To wszystko właśnie wykorzysta starożytny demon Pazuzu, który ogarnie ciało i duszę Regan. Powodując, ze przez nią zacznie przemawiać nie jeden ale cały zastęp demonów.
Postać Regan straszy w sposób, który trudno znaleźć u innych bohaterów literackich horrorów. Na kim nie zrobiłoby wrażenie głowa obracająca się o sto osiemdziesiąt stopni czy rzygowiny dostające się z ust dziewczynki, nie wspominając o demonicznych krzykach czy śmiechu.
            Pazuzu jednocześnie wykorzystuje również demony tkwiące w innych bohaterach. Chris przeżywa, że z powodu kariery aktorskiej rozpadło się jej małżeństwo. Jest zaciekłą ateistką, która dopiero wobec niewytłumaczalnych po ludzku zjawisk, zaczyna patrzeć na świat i życie nieco z innej perspektywy. Natomiast Karl i Willie zadręczają się z powodu córki.
            Wreszcie ojciec Damien Karras. Szalenie irytował mnie w trakcie lektury, natomiast gdzieś współczułem mu jako człowiekowi. Przeżywa śmierć matki, przy której nie mógł być obecny w ostatnich dniach życia. Z tego powodu dręczą go duże wyrzuty sumienia. Do tego przeżywa kryzys wiary, próbując wszystko wytłumaczyć w sposób racjonalny i naukowo. W ogóle nie dopuszcza do siebie, że rzeczywiście ma przed sobą diabła. Najlepiej świadczą słowa, jakie usłyszał on w czasie rozmowy z opętaną dziewczynką: „my się ciebie nie boimy”. To człowiek dopuszczający się nie jednokrotnie herezji i absolutnie nie powinien zabierać się za egzorcyzmy. Jednak spotkanie z Regan zacznie powoli i jego przemieniać.
            To właśnie postacie „Egzorcysty” stają się wręcz doskonałym odzwierciedleniem ludzkich zachowań i postaw. Niejednokrotnie okazuje się, że i czytelnik może chociaż nie ma do czynienia z opętaniem, to nosi w sobie podobne rany.
            Podsumowując „Egzorcysta” słusznie ma tytuł kultowego horroru. To znakomita powieść z jednej strony pokazująca ludzi niczym w zwierciadle, z drugiej zaś pod tematem opętania diabolicznego porusza cały szereg tematów: problem wiary świeckich i duchownych, kwestie duchowieństwa i jego świadectwa. Nie jednokrotnie okazuje się, że czytelnicy zmagają się z podobnymi ranami, jak ludzie ze świata Blatty. Z tego między powodu można uznać książkę za uniwersalną. Wobec przerażających manifestacji demona, nawet najmniej lękliwa osoba będzie czuła dreszcze i trudno będzie jej pozostać obojętną. Mimo pewnych mankamentów natury merytorycznej, to na pewno jeden z najlepszych horrorów, jakie do tej pory poznałem i na długo pozostaje w pamięci.

 Polecam.

Moja ocena 8/10


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz