Te liczby są porażające ponad 11 tysięcy dzieci choruje na choroby nowotworowe. To o ich walce z chorobą, cierpieniu i rozpaczy rodzin młodych pacjentów na oddziałach onkologii opowiada Natasza Socha w Aptece marzeń.
Wszystko zaczęło się banalnie 5 - letnią Olę podczas spaceru zaczął mocno boleć brzuch. Po wizycie u lekarza matka usłyszała pewnego rodzaju wyrok - neuroblastemia czyli rak wątroby. Karolina, typowa nastolatka wychowana przez samotną matkę dowiaduje się najpierw o istnieniu brata, o którym wcześniej nie miała pojęcia. A niedługo potem dowiedziała się, że cierpi na chłoniaka. Świat dziewczyny i ich bliskich zmienił się. Dla Oli i Karoliny normą stały się miesiące w szpitalu, pośród lekarzy, pielęgniarek i dzieci takich, jak one. Dla rodziców normą stały się noce na karimacie na szpitalnych podłogach.
Ta historia wydarzyła się i wydarza się każdego dnia. Tak po cichutku, bez echa pośród łez i nadziei. Opowieść o kilkuletniej Oli jest autentyczna. Powstała z przeżyć Magdaleny Gref i jej córeczki o imieniu, Ola. Postać Karoliny jest zlepkiem wielu młodych pacjentów. Niby dwie niezależne opowiadania, a jednak mocno ze sobą splecione w jedność. Tak, jak z Karoliną i jej bratem związane są losy, każdego dziecka pojawiającego się na kartach powieści. Ich codzienności, marzeń i dramatu rodzin. Rodzice, bardziej niż ich pociechy nie mogą pogodzić się z diagnozą. Każdego dnia zadają pytanie, o to jak mają żyć. Główni bohaterowie zaś marzą. Marzą o czym? O poznaniu celebrytki muzycznej, byciu policjantem, zabawie z psem, czy jeszcze o wielu innych zwykłych rzeczach. Nie ma nic spektakularnego, lecz kolorowe marzenia, dziecka w ich wieku. Rzeczy łatwej do zrobienia, by wywołać uśmiech na ich małych twarzyczkach. Potrzeba tylko dobrej woli i serca niezdolnego odmówić choremu dziecku. Natasza Socha opowiada o codzienności i niezwykłości życia jednocześnie. O woli walce, pragnieniu pokonania choroby i niesieniu ulgi innym, nawet mierząc się często ze sprzeciwem białego personelu. To, on też stanowi nieodłączną część życia dzieciaków. Jedne pielęgniarki anielice, inne może troszkę za bardzo zasadnicze, surowy lekarz ale każde z nich ma na celu dobro podopiecznych. Każde z nich musi poznać, że marzenia innych warto spełniać. Nawet jeśli radość z nich może trwać chwilę. To i tak niesie ulgę i pozwala zapomnieć. Jednocześnie pośród optymizmu Apteki marzeń Socha nie boi się dotykać tego, co realne. Bólu i nieustannie obecnego widma śmierci. Śmierci przychodzącej o trzeciej nad ranem, gdy wszyscy śpią i nie czuwają, by ją przegnać. Przychodzi pocichu, znienacka i nieco nieśmiało. Obecna w myślach każdego dnia i sprawiająca zadanie pytania, czy to już dziś?
Natasza Socha nie tylko snuje pełną czułości opowieść o codzienności radzenia sobie z chorobą, która dotyka każdego - chorego i jego otoczenie, ale też mocno pokazuje konieczność oddawania szpiku. Genetyczny bliźniak, to ten mogący w prosty sposób uratować życie. To o oczekiwaniu na niego, testach na zgodność myślą i marzą bliscy pacjenta onkologicznego.
Apteka marzeń przepełniona jest delikatnością, czułością i takim zwykłym ludzkim dobrem. Stanowi idealne panaceum na codzienne marudzenie i dostrzeżenie, drogi czytelniku, że jesteś zdrowy i żyjesz. Natasza Socha poprzez prostotę opowiedzenia historii dwóch dziewcząt powala na łopatki, sprawia, że wzruszenie trudno opanować i wytrąca z marazmu. Z pewnością nie jest to powieść łatwa, ani przyjemna. Chyba to dobrze, bo z pewnością nie powinna taką być. Stanowi bowiem hołd złożony dzieciom chorym na różnego rodzaju nowotwory i ich rodzinom.
Polecam
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Purple Book
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz