piątek, 13 lipca 2018

MROCZNY PIĄTEK: CMĘTARZ ZWIEŻĄT - STEPHEN KING






MROCZNY
PIĄTEK

 

CMĘTARZ ZWIEŻĄT – STEPHEN KING.

Istnieją miejsca przeklęte, od których dla własnego dobra lepiej trzymać się z daleka. Są to samotne cmentarze, położone na peryferiach miast i miasteczek. Związane z nimi są różne podania i mity opowiadające o spoczywającej na nich klątwie i przekazywane przez lokalną społeczność z pokolenia na pokolenie. Mimo swej złowrogiej  aury, przyciągają  ludzi niczym magnes, karmiąc się ich cierpieniem i rozpaczą. Jednak zamiast ukojenia, niosą ze sobą śmierć i zniszczenie wszystkiego tego, co jeszcze pozostało człowiekowi cennego. Nie zważając na ostrzeżenia miejscowych, zawsze znajdzie się śmiałek, pragnący odzyskać to co stracił, zwłaszcza jeśli dotyczy to najbliższego członka rodziny.
         Stephen King ponownie zabiera czytelnika do stanu Maine, odsłaniając przed nim prowincjonalne miasteczko Ludlow, którego centralnym punktem jest „Cmętarz zwieżąt” posiadający olbrzymią siłę oddziaływania na tych, co zawitają w jego progi.


Rodzina Creedów w chwili podjęcia decyzji o przeprowadzce z Chicago do prowincjonalnej miejscowości, nie zdawała sobie sprawy jak w ciągu kilku dni, nowy dom na zawsze odmieni ich egzystencję. Wydawało się, że odtąd wszystko będzie usłane różami, w przytulnym i cichym miasteczku odpoczną od wielkomiejskiego harmidru, a do tego cudownie położona okolica wzdłuż lasu i łąk stanie się idealnym wręcz miejscem dla familii z dwójką dzieci i kotem. Wspaniała praca, mili sąsiedzi z którymi od początku nawiązało się przyjacielskie stosunki, da im upragnione szczęście. Jedyny mankament to droga prowadząca w stronę lasu. Droga po której nieustannie przemierzają ciężarówki firmy Orinco i z tego powodu należy mieć baczenie na kota wędrującego własnymi ścieżkami, polującego na ptaki i owady oraz na dwuletniego synka lubiącego biegać po łące. Szlak ten prowadzi do tajemniczego cmętarza zwieżąt – wisi tam tabliczka z takim właśnie napisem. Jest to miejsce zrobione dziecięcymi rękoma, na którym grzebano zwłoki domowych pupilów. Same zaś znajdujące się nagrobki tworzą złowrogi krąg, ci zaś którzy nie mają zamiaru słuchać ostrzeżeń miejscowych, ponownie podzielą ich makabryczną historię.


Król grozy porusza niezwykle trudny temat jakim jest śmierć najbliższych członków rodziny, tych którzy do tej pory stanowili dla nas sens życia. Teraz zaś na skutek jednego nieszczęśliwego wydarzenia  zabrakło ich. Odeszli na zawsze pozostawiając po sobie olbrzymią pustkę. Wprawdzie jest ona czymś niezwykle naturalnym i wpisana  nieodłącznie do ludzkiego losu. Jednak nie zmienia faktu, że za każdym razem pozostawia po sobie ból, z którym nie łatwo  się pogodzić. Stąd od początku swego istnienia człowiek dążył do pokonania śmierci i skradzenia bogom sekretu  nieśmiertelności. Chciał posiąść umiejętność pokonania jej i przywrócenia z powrotem do żywych, tych co odeszli. W zetknięciu z nią do dziś próbuje się od niej uciec. Spore grono osób nie chce  nawet o niej rozmawiać, a poprzez towarzyszącą jej mroczność i ciężkość, staje się tematem tabu. Nie brakuje głosów sprzeciwu wobec mówienia o śmierci w obecności kilkuletniego dziecka.  Starania te na nie wiele się zdają, a ona niczym nieproszony gość zawsze przychodzi niespodziewanie. Zbiera swe żniwo, wtedy kiedy ona zechce, nie pytając nikogo o zdanie. Sięga bez wyjątku po osoby starsze, jak i kilkuletnie dzieci, mające całe życie jeszcze przed sobą. Tyle tylko, może to zabrzmieć okrutnie, ale taki pogląd można zauważyć u otaczających nas ludzi, że o ile  umiera starsza osoba, łatwiej może pogodzić się ze stratą – w końcu nikt nie może żyć wiecznie; to w chwili zetknięcia się ze śmiercią dziecka stajemy się całkowicie bezbronni, a pytanie dlaczego?, na które nigdy nie znajdzie się odpowiedzi,  nieustannie znajduje się na ustach.

Autor pokazuje, że ów paniczny lęk przed śmiercią stał się wytworem współczesnej cywilizacji. Jeszcze sto lat temu ludzie od maleńkości mieli z nią styczność, razem z nią siadali do stołu i kładli się spać. Stanowiła coś zupełnie naturalnego, zwykłego i ciągle obecnego w ich świadomości. Kobiety umierały w połogu, noworodki zaraz po urodzeniu, a liczba zgonów nieletnich była bardzo wysoka. Mężczyźni szli na wojnę na której ginęli, a epidemie dziesiątkowały ludność miast i wsi. Ludzi więc, którym udało się osiągnąć sędziwy wiek, można było policzyć na palcach jednej ręki. Stanowiła tym samym element rzeczywistości dla naszych przodków, z którym nawet nie próbowano polemizować. Dopiero na skutek wynalezienia wielu leków leczących nieuleczalne wcześniej choroby, zakończeniem wojen i zniknięciem z naszej codzienności zarazy; na chwilę jakby się nieco oddaliła z naszego pola widzenia, jednak nadal lubi pozostawać blisko człowieka – tyle tylko, że dziś próbujemy jej nie zauważać i wyeliminować.  Jest to niestety pozór, a na skutek odrzucenia śmierci z naszego dnia codziennego, stała się czymś czego się boimy i z czym nie umiemy się pogodzić.

To właśnie strach popycha bohaterów powieści Kinga do działań mających zapobiec spotkaniu z nią. W konsekwencji niestety ściąga na nich coraz większe tragedie. Im bardziej chcą pokonać śmierć, tym bardziej zapraszają ją do swojego domu.. Zwłaszcza, ci, którzy w  dzieciństwie byli świadkiem powolnego odchodzenia członka rodziny, dziś nie potrafią o niej zapomnieć. Wolą wyrzucić ją za drzwi i nawet jej nie wspominać niż zmierzyć się z własnymi demonami, oraz spróbować chociaż trochę pogodzić się z nią.

Wizyta na osobliwym cmentarzu, przesadna reakcja najbliższych Louisa Creeda, wywołuje  u niego ten sam lęk – który rządzi zachowaniem i sposobem myślenia jego żony Rachel- popycha mężczyznę w kierunku miejsca mrocznego i budzącego  niepokój. Ono zaś karmi się ludzkim strachem, czerpiąc z niego siłę do kierowania dalszymi wydarzeniami mającymi miejsce w życiu Creedów. Początkowo stanowiło  miejsce osiedlenia się Indian plemienia Micmaców, którzy w chwili kolonizacji przez białych zostali siłą stamtąd usunięci. Wiąże się  silnie z  wiarą  i tradycją grzebania zmarłych panującą wśród tubylców, którzy przechodząc na drugą stronę zabierali ze sobą w charakterze towarzyszy również swoje zwierzęta. Teraz zaś, stało się królestwem amerykańskiego bóstwa Wendigo, który dla mnie osobiście utożsamia pierwotną nienawiść żywioną do tych, co zakłócili rytm życia pierwszych osadników i szukając zemsty, niszczy życie potomkom kolonizatorów. Wendigo zatem jest demonem nawiedzającym ludzkie osady, mającym moc wskrzeszania umarłych tylko po to, aby dostarczyli mu nowego pożywienia. . Nigdy nie poprzestaje na jednej ofierze, szuka ich wielu i śmierć stanowi dla niego podstawowy pokarm. To istota wiecznie spragniona krwi, chociaż jego czas panowania przeminął wraz z odejściem Indian, to jednak jest  niepodzielnym władcą „Cmętarza zwieżąt”.

Z tego też wynika znacznie głębsze znaczenie owej leśnej drogi, a raczej DROGI. Można ją widzieć jako pierwotny instynkt wiodący zwierzęta na spotkanie z panem lasu. Spotkanie to jest nieuniknione i przyzywa ofiary pierwotną siłą nakazującą iść w kierunku tajemniczego cmentarzyska. Sama zaś DROGA na której giną już nie tylko zwierzęta ale i ludzie stanowi swoistego rodzaju ołtarz, na którym złożona zostaje ofiara dla Wendigo. Pogrzebane rękoma dzieci zwierzęta są odzwierciedleniem cyklu życia, który kończy się w chwili śmierci stanowiącej jego naturalne zamknięcie. Za każdym razem, gdy człowiek nie potrafi pogodzić się z tym naturalnym rytmem i próbuje oszukać śmierć, zakłóca w ten sposób pierwotny rytm, pozwalając demonowi sięgać swym oddziaływaniem znacznie dalej.


Cmętarz zwieżąt stanowi próbę odpowiedzi przez Kinga na problem przemijania i konieczności pogodzenia się ze śmiercią. Wręcz pewnego rodzaju oswojeniem się z nią, jako naturalnym domknięciem kręgu życia ludzi i zwierząt. Zawsze przychodzi moment w którym, człowiek zmuszony jest do skonfrontowania się z nią i staje w jej obliczu całkowicie bezbronny. King w charakterystyczny dla siebie mroczny, przerażający sposób pokazuje niszczycielską siłę strachu przed śmiercią, który stopniowo lecz nieprzerwanie niszczy życie człowieka, ściągając na niego coraz większe nieszczęście i osobiste dramaty. Zwłaszcza jeśli trafi on do miejsca nawiedzonego i przesiąkniętego złem znacznie pierwotniejszym od znanego nam współcześnie. Złem związanym z pierwotnym bóstwem krwawym i okrutnym, nieustannie łaknącym krwi. Przeznaczenia nie da się oszukać i przechytrzyć, jest ono determinantem ludzkiej  egzystencji i zawsze związane jest nierozłącznie ze śmiercią, towarzyszącą człowiekowi od samego jego początku. Przed nią zaś nie ma ucieczki, ani nie da się ukryć.


Dzisiejszego wieczoru rozbrzmiewa mi w uszach piosenka Pet Sematary.
 
Polecam,
Moja ocena 10/10
 


                                                         Źródło: Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz