LITERACKA PODRÓŻ
czwartek, 1 maja 2025
PREMIERY MIESIĄCA MAJ 2025
poniedziałek, 28 kwietnia 2025
APTEKA MARZEŃ, NATASZA SOCHA
Te liczby są porażające ponad 11 tysięcy dzieci choruje na choroby nowotworowe. To o ich walce z chorobą, cierpieniu i rozpaczy rodzin młodych pacjentów na oddziałach onkologii opowiada Natasza Socha w Aptece marzeń.
Wszystko zaczęło się banalnie 5 - letnią Olę podczas spaceru zaczął mocno boleć brzuch. Po wizycie u lekarza matka usłyszała pewnego rodzaju wyrok - neuroblastemia czyli rak wątroby. Karolina, typowa nastolatka wychowana przez samotną matkę dowiaduje się najpierw o istnieniu brata, o którym wcześniej nie miała pojęcia. A niedługo potem dowiedziała się, że cierpi na chłoniaka. Świat dziewczyny i ich bliskich zmienił się. Dla Oli i Karoliny normą stały się miesiące w szpitalu, pośród lekarzy, pielęgniarek i dzieci takich, jak one. Dla rodziców normą stały się noce na karimacie na szpitalnych podłogach.
Ta historia wydarzyła się i wydarza się każdego dnia. Tak po cichutku, bez echa pośród łez i nadziei. Opowieść o kilkuletniej Oli jest autentyczna. Powstała z przeżyć Magdaleny Gref i jej córeczki o imieniu, Ola. Postać Karoliny jest zlepkiem wielu młodych pacjentów. Niby dwie niezależne opowiadania, a jednak mocno ze sobą splecione w jedność. Tak, jak z Karoliną i jej bratem związane są losy, każdego dziecka pojawiającego się na kartach powieści. Ich codzienności, marzeń i dramatu rodzin. Rodzice, bardziej niż ich pociechy nie mogą pogodzić się z diagnozą. Każdego dnia zadają pytanie, o to jak mają żyć. Główni bohaterowie zaś marzą. Marzą o czym? O poznaniu celebrytki muzycznej, byciu policjantem, zabawie z psem, czy jeszcze o wielu innych zwykłych rzeczach. Nie ma nic spektakularnego, lecz kolorowe marzenia, dziecka w ich wieku. Rzeczy łatwej do zrobienia, by wywołać uśmiech na ich małych twarzyczkach. Potrzeba tylko dobrej woli i serca niezdolnego odmówić choremu dziecku. Natasza Socha opowiada o codzienności i niezwykłości życia jednocześnie. O woli walce, pragnieniu pokonania choroby i niesieniu ulgi innym, nawet mierząc się często ze sprzeciwem białego personelu. To, on też stanowi nieodłączną część życia dzieciaków. Jedne pielęgniarki anielice, inne może troszkę za bardzo zasadnicze, surowy lekarz ale każde z nich ma na celu dobro podopiecznych. Każde z nich musi poznać, że marzenia innych warto spełniać. Nawet jeśli radość z nich może trwać chwilę. To i tak niesie ulgę i pozwala zapomnieć. Jednocześnie pośród optymizmu Apteki marzeń Socha nie boi się dotykać tego, co realne. Bólu i nieustannie obecnego widma śmierci. Śmierci przychodzącej o trzeciej nad ranem, gdy wszyscy śpią i nie czuwają, by ją przegnać. Przychodzi pocichu, znienacka i nieco nieśmiało. Obecna w myślach każdego dnia i sprawiająca zadanie pytania, czy to już dziś?
Natasza Socha nie tylko snuje pełną czułości opowieść o codzienności radzenia sobie z chorobą, która dotyka każdego - chorego i jego otoczenie, ale też mocno pokazuje konieczność oddawania szpiku. Genetyczny bliźniak, to ten mogący w prosty sposób uratować życie. To o oczekiwaniu na niego, testach na zgodność myślą i marzą bliscy pacjenta onkologicznego.
Apteka marzeń przepełniona jest delikatnością, czułością i takim zwykłym ludzkim dobrem. Stanowi idealne panaceum na codzienne marudzenie i dostrzeżenie, drogi czytelniku, że jesteś zdrowy i żyjesz. Natasza Socha poprzez prostotę opowiedzenia historii dwóch dziewcząt powala na łopatki, sprawia, że wzruszenie trudno opanować i wytrąca z marazmu. Z pewnością nie jest to powieść łatwa, ani przyjemna. Chyba to dobrze, bo z pewnością nie powinna taką być. Stanowi bowiem hołd złożony dzieciom chorym na różnego rodzaju nowotwory i ich rodzinom.
Polecam
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Purple Book
środa, 26 marca 2025
BIURO SKRADZIONYCH WSPOMNIEŃ, GAELLE NOHANT
Tragiczne losy ludzi na skutek szaleństwa i nienawiści tych, co mienili się panami życia i śmierci. Koszmar wojny, rozdzielone rodziny i ci, których pozbawiono wszystkiego - nawet wspomnień. To stało się przedmiotem opowieści Gaelle Nohant w Biurze skradzionych wspomnień.
Bad Arolsen było główną twierdzą SS. Tu szkolno ich i tu była ich główna siedziba. Po wojnie zaś stało się miejscem utworzenia MSP - Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej. Ona to zgromadziła w swych archiwach przedmioty należące do więźniów obozów koncentracyjnych. Kiedy pierrot trafia w ręce Irene, która właśnie rozpoczęła pracę w biurze, staje się on pretekstem poszukiwań tego, do którego należał. Tak oto kobieta zagłębi się w dzieje polskiej Żydówki, Wity.
Są książki, które bawią ale też które wywołują łzy. Które stają się ostrzeżeniem przed kierowaniem się nienawiścią wobec innych ludzi. Do takich powieści należą te opowiadające katastrofę II wojny światowej i losy ludności żydowskiej skazanej na zagładę. A niemymi świadkami ich męki stają się drobiazgi. Obozowy pajacyk, czy skrawki listów. One napełniej i najmocniej przekazują tragedię swych właścicieli. Po woli przestaję zżymać się na przekaz Polaków wydających Żydów, a tym skazując ich na pewną śmierć. Można oczywiście dyskutować, że opisując losy garstki ludzi powiązanych ze sobą, Gaelle Nohant manipuluje faktami. Jednak czy na pewno? W pewien sposób tak, a w pewien nie. Nie jeśli chodzi o pokazanie tych kierowanych nienawiścią do starozakonnych i tych dających im schronienie. Tak jeśli chodzi o kwestię getta pozostawionego samemu sobie. To, co dla mnie osobiście było ważne, to odwaga tych ludzi, którzy mimo zabranego im prawa do życia odważyli się żyć. Ukrywający się, rozdzieleni z dziećmi i najbliższymi, oni walczyli o przetrwanie na wszelki możliwy sposób. Wiele faktów przeraża, jakby porywanie żydowskich dzieci mających aryjskie rysy i przekazywanie ich niemieckim rodzinom. Pełne czułości listy pisane do ukochanej osoby wzruszają do łez. Dostaje się Niemcom, którzy z jednej strony nadal są nazistami, z drugiej chcą zapomnieć o tym, czego dokonali w II wojnie światowej. Jednocześnie warto podkreślić, że mówiąc o wschodnich obieżach Polski, nawet słowem Nohant nie zająknęła się o zbrodniach rosyjskich, a odważnie za to macha pojęciem żydokomuny głoszonej przez Polaków. Francuskiej pisarce udaje się w stu procentach oddać tragiczne losy Żydów, ale przy tym zrobiła coś, co budzi mój potężny niesmak. Powiem krótko, wykorzystanie dramatu tych ludzi do krytykowania Trumpa czy rządów PiS jest niesmaczne. Natomiast opowiadając o ludziach skazanych na śmierć, a obok lekko mówiąc i silnie domagając się aborcji, sprawia, że przestaje być dla mnie wiarygodna jako obrończyni życia. Mówiłem to wielokrotnie i powtórzę ponownie, mam serdecznie powyżej dziurek w nosie wikłania kultury w walkę polityczną. Na tym poprzystanę, bo fakt ten już nie budzi mojego smutku, ale wściekłość. Zwłaszcza jeśli do tego instrumentem stają się emocje, jakie powieść ma wzbudzić.
Pomijając to, szkatułkowa w swej budowie powieść odkrywa fikcyjne losy ludzi dotkniętych wojną. Nohant z kolejną szufladką, czy szkatułką wyciąga nowe osoby i nowe historie, kiedy nagle zauważamy, że losy jej bohaterów zaczynają się ze sobą łączyć. A ich doświadczenie staje się głośnym sprzeciwem, wobec nienawiści rasowej i odmówienia komukolwiek prawa do życia, miłości, szczęśliwej rodziny. Staje się ostrzeżeniem, aby historia nigdy więcej się nie powtórzyła. Jednocześnie należy zachować dystans i porządnie odrobić lekcje, zanim zabierze się, za powieść historyczną, zwłaszcza o Holokauście. O zachowaniu dobrego smaku nie wspomnę.
Polecam.
Moja ocena 6/10
Wydawanictwo Albatros
niedziela, 9 marca 2025
KOBIETY ROMANOWÓW. WNUCZKA FABERGE, MONIKA RASPEN
Kobiety są często zapominane przez historię, co tu nie mówić rządząną przez mężczyzn. Jednak to one niejednokrotnie nadawały ton życiu pałacowemu i cieszyły się sporym wpływem. To o ostatnich z Romanowów opowiada Monika Raspen w Kobietach Romanowów. Wnuczka Faberge rozpoczynającym serię historyczną poświęconą ostatnim władcom Rosji.
W cesarskim pałacu w Sankt Petersburgu cesarzowa Aleksandra rodzi kolejne dwie córki, zamiast wymarzonego następcę tronu. Chcąc ukryć tę wiadomość, rozchodzi się pogłoska, jakoby poroniła. Jednocześnie daje to początek lawinie zdarzeń trudnej do zatrzymania. Związane są z młodą Ukrainką, która w przytułku urodziła nieślubne dziecko.
Bardzo cenię sobie powieści, które nie tylko dostarczają rozrywkę, ale też moc ciekawostek historycznych. Śledząc losy ostatnich kobiet z dynastii Romanowów, przemierzymy pierwsze kilkanaście lat XX wieku, które zmieniły Rosję, ale również wpłynęły na losy Europy. Przyglądając się im nie tylko poznajemy dworskie konwenanse, zasady panujące na cesarskim dworze, ale często stajemy się zarówno świadkami dążenia do wpływów w kraju, na cara i tych, z którymi trzeba się liczyć. Monika Raspen nie ogranicza się tylko do Marii Włodzimierzowej, Marii Aleksadrowej czy carycy Alix, ale wkracza w świat potomków Romanowych rozsianych po całej ówczesnej Europie. Ich mariażach i wpływie na nie choćby królowej Wiktorii. Wraz z nimi wkracza się do świata intryg, znajomości będących na wagę złota i tych, którzy pozycję zdobyli zupełnie niezauważalnie, wręcz po cichu. Raspen jednak idzie jeszcze o krok dalej, bowiem podejmuje się próby poznania emocji Romanowych. Ich strachu, radości, podniecania na myśl o tym, co dla nich ważne. To emocje okazuje się niejednokrotnie dyktowały podejmowane przez nich działania. W ich świecie nie było miejsca na bierność, czy obserwowania wydarzeń z założenymi rękami. Zawsze, mimo osobistych rozterek i problemów, musiały być gotowe do działania i podejmowania nawet trudnych moralnie decyzji. Słabość oznaczała przegraną,
Osób istotnych na akcję powieści jest sporo. Ich twarze zmieniają się w błyskawicznym tempie, stąd też potrzeba sporej uwagi, zanim zaczniemy je rozpoznawać. Część z nich związane z władcą, część należała do zaufanego grona danej carycy, a część przybywała do Petera szukając dla siebie szansy na lepsze życie, lub mając do zrealizowania konkretną misję. Wśród nich znajdowali się między innymi przedstawiciele masonerii dążącej do zdobycia wpływu na dwór i w Rosji. Wraz z nimi krok po kroku poznajemy wydarzenia społeczne i polityczne, które w istotnym stopniu wpłynęły na upadek Imperium i powstanie w przyszłości Rosji Sowieckiej. To bieda, niesprawiedliwości społeczne, zdrady, kłamstwa i uczucia, którymi się kierowały miały nie tylko wpływ na ich losy i osobiste zmagania, ale też okazywały się istotne dla państwa. W ich życiu nie ma sfery prywatnej, wszystko może okazać się istotnym na wydarzenia w kraju, pociągając poważne skutki, czy wywołać skandal.
Kobiety Romanowów. Wnuczka Faberge rozpoczyna napisany z rozmachem cykl historyczny. Monika Raspen doskonale wie, jak w potężnej ilości postaci, o których opowiada nie tylko wzbudzić ciekawość czytelnika, ale również obudzić w nim sympatię lub antypatię, do jej bohaterów. Już od początku potrafi porwać w snutą przez siebie opowieść i nawet niezauważalnie wpadamy niczym śliwka w kompot. To było moje pierwsze spotkanie z Moniką Raspen i koniecznie muszę bliżej poznać inne jej powieści, oczekując na drugi tom Kobiet Romanowów.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Wydawanictwo Replika
środa, 26 lutego 2025
ZABIJESZ MNIE? AGNIESZKA PESZEK
Polska kryminałem silna, powtarzam to od lat i zawsze przekonuje się, że nic w tym temacie nie zmienia się. Zwłaszcza, gdy do rąk trafia kryminał taki, jak Agnieszki Peszek Zabijesz mnie?
Małgorzata Dobrowolska wydaje się, że ma wszystko. Dobrze presperującą firmę, męża i córkę. Tyle, że pewnego dnia znika, a w salonie znajduje się plama krwi, w jej rzeczach policja odnajduje karteczki z pogróżkami. Sprawą zajmuje się starszy aspirant Andrzej Woźniak i aspirant Zuzanna Kruk. Szybko okazuje się, że grono podejrzanych poszerza się, a w mieście dochodzi do nowych, niewyjaśnionych zgonów ludzi dobrze ustawionych majątkowo.
Nieustannie przekonuje się, że polscy twórcy kryminału potrafią zaskakiwać wciąż na nowo. Pomysł na zagadkę kryminalną skupioną wokół najbliższego otoczenia zmarłych jest strzałem w dziesiątkę. Agnieszka Peszek w swoją intrygę wplata wąskie grono osób. Wraz z poznawaniem przeszłości ofiar, wyłaniają się brudy i to, jak niejednemu nadepnęli na odcisk. Każdy ma swoje grzechy, każdy ma ma coś na sumieniu i aż prosi się o odwet. W tej historii nikt nie jest bez winy, tak ci co nie żyją, jak i ich otoczenie. Nieczyste zagrywki, wykorzystywanie zajmowanej pozycji, wiedza jaką dysponują, może posłużyć za narzędzie zemsty, to dla nich chleb powszedni. Peszek po mistrzowsku wplata powieść obyczajową w poznawaną zagadkę kryminalną. Z jednej strony obserwujemy śledztwo, z drugiej, co pewien czas odsłania się przeszłość i łącząca relacja Dobrowolskiej z kolejnymi ludźmi, z którymi na różny sposób była połączona. A to jako członkowie jej rodziny, a to jako partner biznesowy, czy najlepsza przyjaciółka. Im lepiej poznajemy ją, jako człowieka, tym bardziej wzbudza odrazę. Peszek rozstawia poszczególne postacie dramatu na szachownicy i umiejętnie je przemieszcza, doprowadzając do kulminacji, od której już po prostu nie ma odwrotu. Gdyby tego było mało to, wprowadza dość ciekawych śledczych, którzy niby pasują do siebie jak pięść do oka, ale razem są bardzo skuteczni. Andrzej Woźniak to typowy mąż i ojciec rodziny, nie ma wysokich wymagań od życia. Ot, piwo, trochę świętego spokoju, mecz i sprawy domowe. Przy swej partnerce jest jednak tym, który niby ma temperować jej niewyparzony język, ale w rzeczywistości mam wrażenie, że jest tym, który pozostaje w cieniu. Za to zaś Kruk nie da się nie kochać, mimo jej talentu podpadania niejednej osobie. To policjantka chora na zespół aspergera. Co za każdym razem daje o sobie znać. Unika tłumów, bez ogródek mówi co myśli bez owijania w bawełnę,nieraz zarzuci mówienie nieprawdy swemu rozmówcy, precyzyjnie dobiera słowa. Ma fioła na punkcie porządku i własnych nawyków składających się na jej plan dnia, czy funkcjonowanie w społeczeństwie. Tu wielkie uznanie dla Agnieszki Peszek, że mimo często powtarzanych schematów w powieściach kryminalnych, ona zrobiła krok do przodu i pokazała dokładny obraz chorego z zespołem aspergera. Przede wszystkim, to ludzie o dużej inteligencji, doskonale potrafiący funkcjonować w zawodach, które mogłyby być nieadekwatne do ich pozornych tylko możliwości. Zgoda Zuzanna Kruk może często nie tyle jest napastliwa, co nie daje się wykluczyć z żadnej czynności. Pragnie być profesjonalistką w każdym sensie tego słowa. Może powie córce ofiary, że jest za gruba, czy żonie kolegi, że ta ma krzywe nogi ale w sumie ma się ochotę uczyć od niej szczerości. Nie ma w niej żadnej obłudy, czy braku zaangażowania w to, co robi.
Zabijesz mnie? to klasyczna powieść kryminalną, której akcja pozornie tylko posuwa się powoli. Tu każdy szczegół ma swoje znaczenie, nic nie jest zbędne ani przegadane. A samo zakończenie zaskakuje. Tylko więcej tak świetnie napisanych powieści.
Polecam.
Moja ocena 7/10
sobota, 15 lutego 2025
ZBIERACZE BORÓWEK, AMANDA PETERS
Takie debiuty warto poznawać. Takich debiutów warto wypatrywać. Zbieracze borówek Amandy Peters to powieść wobec, której trudno pozostać obojętnym.
Lata 60. XX wieku. W Maine żyje indiańska rodzina, która dorabia na polu borówek. Podczas jednego dnia pracy, gdy rodzice i rodzeństwo było zajęte zbieraniem owocu, najmłodsza Ruthie znika bez śladu. Mijają dni, potem lata, a szanse odnalezienia dziewczynki maleją do zera.
Norma natomiast wychowuje się w surowej rodzinie. Od zawsze pragnie uczucia rodziców i przełamania lodowej postawy matki. To, co ją nurtuje, to fakt, że kolor jej skóry odbiega od jej rodziców. Nie wie tylko, że jest to część pilnie, strzeżonej tajemnicy.
Jeżeli mówić o powieściach o Indianach, to pierwsze, co przychodzi na myśl to Winetu. Tymczasem Amanda Peters snuje opowieść o plemieniu Mikmaqów naznaczoną bólem rodziny, samotnością i sekretem, który nigdy nie może wyjść na jaw. Całą historię poznajemy z ust dwojga bohaterów Indianina Joe i Amerykanki Normy. To, co łączy obie relacje to cierpienie i rozpad więzów rodzinnych. U mężczyzny bliscy robią wszystko, by mimo nieszczęścia pozostać razem, by za wszelką cenę utrzymać miłość i bliskość. Jednak zaginięcie Ruthie położy się cieniem na nich. Każde z nich na swój sposób próbuje pogodzić się z tragedią mimo upływu lat. Polityka zaś wobec rdzennych mieszkańców z pewnością nie ułatwia im zadania, chociaż rodzice Joe robią wszystko, by ich dzieci zasymilowali się. Na przykład mają mówić po angielsku, a nie w plemiennym narzeczu. U Normy zaś miłość stanowi deficytowy produkt. Ma wszystko poza uczuciem. Przede wszystkim dotyczy to w relacji matka córka. Nigdy nie zaznała prawdziwego szczęścia, a jedyne miłe chwile to, te spędzane z ciotką June.
Im bardziej zanurzamy się powieść tym bardziej atakuje swą surowością, ogromem bólu i nieszczęścia niczym rdza zżerająca kolejne rodziny. Nie pozwająca zaznać szczęścia i ciepła ze strony najbliższych. Niszczy nie tylko rodzinę, ale każdego z jej członków osobno. Staje się przekleństwem wiszącym przez lata. To historia pełna wątpliwości, podejrzeń wobec tego, czego nie umie się wyjaśnić. Amanda Peters atakuje realizmem. Tu niczego nie łagodzi, nie próbuje sprawić, by było lżejsze do strawienia. Jak boli to do boli naprawdę. Smutek, melancholia bije z każdej strony i wręcz zalewa czytelnika, który szuka iskierki radości i długo musi na nią czekać. To, co przede wszystkim zwróciło moją uwagę to, że historia ta mogła rozegrać się w rzeczywistości. To fakt traktowania Indian, jako ludzi drugiej kategorii, a prawa i przywileje dotyczą jedynie Amerykanów. Łatwość z jaką władza może potęgować dramat rodziny i zmusza do kolejnej walki utrzymania jej w całości.
Zbieracze borówek to przejmująca, pełna wzruszeń opowieść. Jedna z tych, która odbija się i pozostaje na długo w pamięci. Trudno pozostać wobec niej obojętnym, dotyka tego, co skrywa każda ludzka dusza. Pragnienie miłości i ciepła, bez którego smutek i cierpienie staje się nieodłącznym towarzyszem. Po drugiej stronie egoizm nie zważający na nic, który staje się zwykłą, okrutną zachcianką tego, czego nie można mieć. Wspaniała i chwytająca za serce powieść, a ja czekam już na kolejne powieści Amandy Peters.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo FILIA
poniedziałek, 3 lutego 2025
BEZKARNY, REMIGIUSZ MRÓZ
Gaslighting to pojęcie oznacza manipulację stanowiącą główny temat i przyczynek dramatu w najnowszym thrillerze Remigiusza Mroza Bezkarnym.
On bierze na celownik samotne i borykające się z traumą kobiety. Oczarowuje je, oferuje pomoc, a następnie okrada, zastrasza i niszczy swe zdobycze. Teraz jedną z ma być Elżbieta Sosnowska, Sosna. Wokół niej plecie pajęczynę osaczenia, tyle że jego tropem rusza Fryderyk - mąż kobiety, którą Bezkarny wykorzystał. Zrobi wszystko, by ukarać i ochronić inne kobiety przed manipulatorem i sprawić, by jego ksywka okazała się już nieaktualna.
Kobiety porzucone przez partnera, samotne, bezradna i borykające się z bolesną traumą były ofiarami Stalkera z Tindera, Roberta I. To na tej mającej odzwierciedlenie w rzeczywistości historii budowana jest opowieść. Remigiusz Mróz wykorzystał głośną medialnie sprawę, by przerobić ją na własnych zasadach i z bliska przyjrzeć się myślom i emocjom bohaterów dramatu. Tytułowy Bezkarny miał być księciem na białym koniu, rycerzem porzuconych dam, a okazał się Sinobrodym. Osaczał i wykorzystywał materialnie swe ofiary. Czasem działał na wielu frontach i w różnych miastach Polski. Przed przystąpieniem do akcji, dokonywał dokładny research i nieustannie, niezauważalnie stalkował te, które wziął na celownik. Potem przystępował do działania. Uważał się za bezkarnego, gdyż zasatraszone przez niego kobiety bały się zgłosić na policję. Do czasu, gdy jeden człowiek podjął samotną z nim walkę. Remigiusz Mróz snując własną opowieść o starciu dobra za złem rysuje przed czytelnikiem dokładny plan wojny. Wojny, bo tu stawka jest wysoka, nic nie może być dziełem przypadku i tylko, jeden może zwyciężyć, a przede wszystkim jak każda wojna, tak i ta będzie niosła za sobą ofiarę. Wraz z rozwojem akcji potęguje się uczycie osaczenia, bezradności tego słabszego, a finał podskórnie przeczuwamy. I kiedy wydaje się, że już jesteśmy w stanie wszystko przewidzieć i wiemy dokładnie kto jest kim, to Mróz wszystko przewraca do góry nogami. To, co najbardziej przeraża to świadomość, że tego typu zdarzenia opisane w powieści dzieją się na naszych oczach i stają się udziałem wielu kobiet, które zmuszone są milczeć o doznanym upokorzeniu, muszą żyć w nieustannym strachu przed tym, komu ufnie powierzyły swe serce. Dodatkowo to, co szokuje to zachowanie policji wobec tego, który odważył się ujawnić prawdę o Stalkerze.
Jedno jest pewne Bezkarny Remigiusza Mroza, to jedna z najlepszych jego powieści, chociaż jest to książka chora na głowę, która mocno ryje beret. Musicie pamiętać, że potrafi wciągnąć bez reszty. Czytamy jednym tchem i nawet nie zauważamy, kiedy docieramy do końca.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo FILIA