piątek, 11 lutego 2022

MROCZNY PIĄTEK: SPRZEDALIŚMY DUSZE, GRADY HENDRIX

Grady Hendrix zaprasza czytelnika do mrocznego świata w duchu heavy metalowego. Taki pomysł na horror brzmi nieźle tyle tylko, że Sprzedaliśmy dusze nie zaspokajają czytelniczego apetytu. W każdym razie pokazują grozę od strony, której nigdy byśmy się nie domyślili, że może się sprawdzić - satyry na dzisiejsze czasy konsumpcjonizmu i pogoni za karierą.


Kris Pulaski pracuje w podrzędnym zajeździe, w którym zatrzymują się niezbyt ciekawe typy. Jedyne co ma, to wspomnienia o marzeniu kariery i chęć zemsty na jednym z członków dawnego jej zespołu Durt Wurk, Terrym Huntim. Mężczyzna jako jedyny odniósł spektakularny sukces, stając się bożyszczem tłumów. W prawdzie okupił to, zdradą przyjaciół, ale czego nie robi się dla sławy. Dla niej można nawet zaprzedać duszę. Dziewczyna przemierza przez Stany Zjednoczone, by dotrzeć do dawnych kolegów, a nawet do samego Terry'ego. Nie spodziewa się, że podróż będzie miała na celu uratowanie ludzkich dusz i świata przed przedwiecznym Złem, a klucz do tego tkwi w jednym z utworów nieistniejącej kapeli.


Grady Hendrix nie straszy, lecz bardziej niepokoi, intryguje i niestety potrafi zanudzić. Warto podejść bez wielkich oczekiwań, bo na końcu pozostawi niedosyt i małe rozczarowanie. Po połowie powieść wypełnia przeszłość Durt Wurk i teraźniejszość w jakiej zastaje się jego członków. Te dwa elementy przeplatają się, płynnie zmieniają się między sobą. Kiedy akcja toczy się współcześnie jest nieźle. Jedyny mankament to nieustanne odwoływanie się do zespołów i muzyków heavy metalowych. To jest tak obficie serwowane, że zaczyna dla nie wtajemniczonych być poprostu nurzące. Nuda wieje zwłaszcza przy części retrospektywnej, która przy tym wytrąca z lektury. Sam pomysł na powieść został przez to zrealizowany połowicznie. Szkoda, bo był całkiem niezły. Opiera się na spiskowej teorii dziejów, w której całe zło i zgnilizna tkwi we współczesnym społeczeństwie poddanym kulturze masowej, konsumpcjonizmowi, wielkich korporacjach popychających ludzi do wiecznego wyścigu i wiecznej rywalizacji. Idąc za tym sprzedaje się nie tylko własną duszę, ale i innych. Zło u Hendrixa nie jest cielesne, a duchowe. Posiada ciągle niezaspokojony głód na kolejne dusze, najlepiej ofiarowane od razu w tysiącach. Ludzie pozbawieni jej stają się puści i zmierzają do samodestrukcji. Obecne światowe rządy skutecznie popychają swoich obywateli ku przepaści w nicość. Wszystko poddane zostaje okrutnemu łowcy domagającemu się nieustannie nowych ofiar. Służą mu sprzedajni artyści, którzy swym fanom oferują masowy szajs i wiodą do zatracenia.


Sprzedaliśmy dusze to połączenie powieści drogi z horrorem i powieścią obyczajową. To satyra na współczesne czasy, która zamiast śmieszyć ma niepokoić czytelnika i prowadzić do głębszej refleksji. Groza tkwi w dwóch elementach: w biedzie i oszalałym na punkcie idola tłumie. Niepokój tkwi w prawdziwości snutych przez Hendrixa, a bardziej nawet podsuwanych przez niego spiskowych teoriach, po drugie w potrzebie walki z byle jakością pod każdym względem. Powieść ma całkiem spory potencjał, który tylko i aż tylko nie został wykorzystany.


Polecam. 

Moja ocena 6/10



                  Wydawanictwo Vesper 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz