czwartek, 10 lutego 2022

BEZ WINY, MICHAEL CRUMMEY

Wyobraźcie sobie ziemię skutą lodem. Niegościnną o surowym klimacie, w którym przetrwać mogą tylko najsilniejsi. Smagana wiatrem, dziką i skalistą. To na jej terenie znajduje się mała wioska odcięta od cywilizacji i otoczoną bujną przyrodą. W prawdzie zagląda do niej co pewien czas statek, ale odwiedziny żeglarzy trwają krótko i potem wszystko wraca do pierwotnego rytmu. W tych warunkach żyje dwójka sierot skazanych na walkę o przetrwanie. Zrozumienie tego, co niezrozumiałe i zmuszonych, by zatroszczyć się o siebie nawzajem.  Dla Michaela Crummeya taką krainą jest Nowa Fundlandia, kraina rybaków z dziada pradziada. W Bez winy wracamy na wyspę autora, w której według niego zaklęte są wszystkie historie. Trudno nie zgodzić się z tym.


Ada i Evered nie dawno pochowali rodziców i nowonarodzoną siostrę, Marthę. Wierzą jednak, że noworodek dalej im towarzyszy i pomaga z zaświatów pokonywać trudności dnia codziennego. Nie ma żadnego krewnego czy znajomego, by zająć się dwójką dzieci. Skazani zostają, aby wspólnie żyć i przetrwać. Kontynuują życie takie, jakie znali dotychczas ich rodzice i oni. Nastolatkowie nie tylko będą musieli zadbać o sprawy materialne, ale także zmierzyć się z ograniczonym dotąd pojmowaniem świata, z dojrzewaniem płciowym, emocjami, chorobami i żywiołami.


Michael Crummey z właściwą sobie umiejętnością snuje czułą opowieść o samotności, rodzeństwie, winie wskazywanej przez następne pokolenia i dojrzewaniu. Czyni to z niezwykłą delikatnością, wchodzi w umysł, uczucia i emocje Ady i Evereda. Zawiesza całość między przeszłością a teraźniejszością. Wszystko co dzieje się w zatoce, jest jakby oderwane z czasu. Niby akcja toczy się na przełomie XVIII i XIX wieku - na co wskazuje jeden wątek związany z rdzenną ludnością Nowej Fundlandii i doskonale znany z Rzeki złodziei, jednak historia mogłaby rozgrywać się w każdej epoce. Jest tak, bo nie o czas ale o obdzieranie dzieci z niewinności i walkę o jej zachowanie chodzi przede wszystkim. Wszystko przybiera charakter baśni, by konsekwentnie, stopniowo go tracić, przybierając bardzo realne kształty. Wraz z biegiem lat dziewczynka zmienia się w lolitkę, podobnie jak jej brat. Kompletnie nie wiedzą, co dzieje się z ich ciałem, nie rozumieją buzujących w nich hormonów i seksualnego napięcia, które rośnie i potęguje się. Zachowanie i rozmowy przybywających do zatoki żeglarzy, jeszcze bardziej potęgują u nastolatków ową "dziwność". Wrzuceni brutalnie w "dorosłość" muszą jednocześnie muszą zadbać o utrzymanie. Zadbać o dom, łowić ryby i polować, czy zbierać płody, jakie daje surowa kraina. To ona zmusza ludzi i zwierzęta do nieustannego zmagania się z sobą, a zwycięzca może być tylko jeden. Starcie może przeżyć silniejszy. Kraina zmusza do ścisłej symbiozy człowieka i przyrody, a codzienność regulują pory roku.


Michael Crummey ponownie buduje cudownie hipnotyzujący klimat, który nie da się porównać z niczym innym. Obezwładnia stylem, językiem, doskonale potrafi rozgrywać przewijające się na kartach powieści postacie, budując interesujące między nimi relacje. To proza wymagająca, trudna ale dająca ogrom satysfakcji.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



            Wydawanictwo Wiatr od morza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz