niedziela, 30 kwietnia 2017


KONCERT CUDZYCH ŻYCZEŃ -  IZABELLA FRĄCZYK

 

Dobra literatura odsłania cząstkę  ludzkiej duszy, zaspokajając jej potrzeby oraz towarzyszące marzenia. Któż w sytuacji, kiedy wszystko zaczyna się psuć, nie ma ochoty wyjechać w cichy zakątek, gdzieś daleko zostawiając problemy za sobą? Móc  znaleźć się na łonie natury czując, że  wszystko można zacząć od nowa, mieć własną małą przystań w której poczuje się bezpiecznie. Właśnie takie miejsce kreśli sadze stajennej rozpoczynającej się od „Koncertu cudzych życzeń” Izabella Frączyk. Czy jej się udało? Zapraszam na recenzję!!!!!

         Mogłoby się wydawać, że życie Magdy jest niezwykle udane, nic tylko pozazdrościć. Świetna praca, szczęśliwe małżeństwo. Jednak pewnego dnia to wszystko się burzy. Kobieta zostaje zwolniona na skutek redukcji etatów, a dodatkowo w drzwiach jej mieszkania staje teściowa, Leontyna. To jedno wydarzenie zupełnie zmieni życie Magdy i Tomka. Starsza pani jest niezwykle trudnym lokatorem, a nic absolutnie  nie zapowiada, aby chciała zamieszkać z nimi tylko na chwilę. To telewizor zostaje przeniesiony do pokoju mamusi, innym razem schodzą się do niej koleżanki z kółka różańcowego i wspólnie zaczynają głośno się modlić, opróżniając przy okazji zasoby lodówki z ulubionych rzeczy dziewczyny, podobnie znikają butelki z alkoholem. Niedługo okazuje się, że sprawa jest poważniejsza niż się wydaje, na skutek długów teściowej spowodowanych jej nową miłością. Za ciągła bowiem w banku kredyt na sto tysięcy złotych, teraz zaś zmuszona była sprzedać swoje mieszkanie i prowadzony sklep z dewocjonaliami.  Dodatkowo starsza pani wcale nie zamierza oszczędzać, a każdy sprzeciw spotka się z szantażem emocjonalnym z jej strony. W takiej sytuacji przychodzi do Magdy wiadomość o odziedziczonej przez nią w spadku po babci  w Pieńkach stadninie. Stanie ona przed szansą rozpoczęcia zupełnie nowego życia.

            Izabella Frączyk przenosi nas do świata z jednej strony niezwykle bliskiego czytelnikom, z drugiej strony do miejsca, które gdzieś jest w moich marzeniach. Porusza znane problemy współczesnych trzydziestolatków, choćby takie jak niepewna praca, pogoń za karierą, myślenie o potomstwie itp. Dzięki temu postacie Magdy i Tomka nie są odrealnione, lecz mogą stać się bliskie. Bez trudu można się identyfikować z ich zmaganiami. Dołożywszy do tego kłopotliwą teściową, widać, że życie tej pary wcale nie jest usłane różami. Muszą się zmierzyć z wieloma sytuacjami, podobnymi do tych przydarzających się również  odbiorcom książki.
Jednocześnie każdy pragnie mieć szczęśliwe małżeństwo, w którym druga osoba wesprze w razie trudności, czuje się jej obecność i miłość. Być w związku w którym każdy jest równoprawnym partnerem, może realizować się zawodowo, w końcu wie, że drugi małżonek rozumie jego potrzeby. Tacy właśnie są Magda i Tomek. Kochają się, kłócą, przedstawiają swoje racje, jednak zawsze mimo wszystko potrafią znaleźć nić porozumienia. To właśnie na przykładzie tej pary autorka pokazuje, że w życiu nie liczy się tylko spełnianie cudzych życzeń, lecz tak samo konieczne jest pomyślenie o własnych. Czego  naprawdę pragniemy, czego nam w życiu brakowało lub brakuje. Może właśnie los daje tą jedną jedyną szansę, aby w końcu znaleźć własne prawdziwe szczęście i swoje miejsce na ziemi.  Bowiem życie niesie każdego dnia całą paletę barw, niespodzianek, tylko potrzeba umieć się na nie otworzyć i brać pełnymi garściami.
            Izabella Frączyk nie moralizuje, nie poucza i nie daje recepty na wszystkie życiowe kłopoty, lecz z dużą dawką humoru pokazuje drogę do ich rozwiązania. „Koncert cudzych życzeń” bawi – bardzo często wychodziły z pokoju głośne salwy śmiechu, daje dużo do myślenia – czytając pojawia się dziwna potrzeba odnalezienia w tej powieści siebie, wreszcie wzrusza. Autorka w piękny sposób odkrywa najgłębsze zakamarki ludzkiej duszy, pokazując często nieuświadomione potrzeby i pragnienia. Czasami można nosić je w sobie od dzieciństwa na skutek doznanych ran, nie raz negujemy je sami przed sobą – zamiast po prostu się do nich przyznać, wreszcie nie dajemy im dojść do głosu chcąc zaspokoić potrzeby bliskich czy przyjaciół Tymczasem właśnie istnieje potrzeba dania im szansy dojścia do głosu.
            Kolejnym plusem powieści to wspaniały obraz tytułowej stadniny w Pieńkach, to właśnie ona stanowić ma centralne miejsce akcji. Jeśli wyobraża się ją, jako miejsce sielskie to bardzo szybko się rozczarujemy. Tak trochę było w moim przypadku, oczekiwałem, że będzie to dla Magdy cicha i bezpieczna przystań, tu już nic złego jej nie spotka. Tak nie jest, bo i w życiu nigdy czegoś takiego nie ma. Bez względu przecież, gdzie jesteśmy, czym się zajmujemy towarzyszą nam tylko inne zmartwienia. Podobnie rzecz ma się w przypadku głównej bohaterki. Jednak  to właśnie w niej będzie mogła odnaleźć siebie.
Dla mnie jest to magiczne miejsce, nie wyidealizowane lecz jak najbardziej realne, jednak pozwalające w pełni poczuć się sobą, mieć koło siebie szczerych i dobrych ludzi, wreszcie zobaczyć, jak nie wiele potrzeba do szczęścia. 
Poza tym pisarka za pomocą pięknego języka pokazuje wspólne życie ludzi i zwierząt. Konie i strusie występujące na kartach powieści są wspaniałe, a jednocześnie bardzo podobne do ludzi. Tak samo, jak oni również zwierzęta czują, mają swoje pragnienia, potrafią się obrazić a zarazem wykazać pewnym temperamentem. W każdym razie, jeśli tylko okaże się im serce mogą stać się prawdziwymi przyjaciółmi dającymi wiele szczęścia.
            Mimo, że powieść bardzo często jest zbyt naiwna, co niestety stanowi jej zasadniczy minus. Nie ukrywam, że lubię historię mocno osadzone w rzeczywistości, i tego w „Koncercie…” niestety mi zabrakło;  jednak z całym przekonaniem mogę polecić ją. Uczy przede wszystkim, że zawsze jest pora walczyć o siebie samego, nie koniecznie za każdym razem spełniać cudze życzenia, lecz warto pomyśleć o swoich. Tym samym otwiera on większą sagę, która na razie zapowiada się dość interesująco i czekam na kolejne tomy.

Moja ocena 6/10


                                                          Źródło: Wydawnictwo Pruszyński i spółka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz