Rodzinne perypetie i wielokulturowe miasto w opowieści od smakoszki historii, Marii Paszyńskiej. Właśnie do naszych rąk trafiło wznowienie opowieści o braciach Zasławskich czyli Warszawski niebotyk i Gonitwa chmur.
Warszawa lat 30. XX wieku staje się prężnie rozwijającym miastem, które śmiało patrzy w przyszłość. Tu powstają plany wspaniałych budowli, ówczesnych drapaczy chmur jak budynek Prudentiala, zwany przez warszawiaków Warszawskim niebotykiem. W kawiarni "U Hanki" Antoniego Starczewskiego, gromadzi się inteligencja stolicy snująca śmiałe wizje przyszłości. Należy do nich profesor Zasławski, ojciec trójki synów: Jana, Andrzeja i Tadeusza. Mężczyzn wkraczających w dorosłość, pełnych marzeń i doświadczających porywów serca. Jednak miłość dla braci stanie się drogą wymagającą pokononywania przeszkód i koniecznością dokonania zmian w nich samych.
Bardzo cenię sobie powieści cechujące się własnym zapachem, smakiem i atmosferą. Stąd makaroniki, eklery i inne smakołyki od pana Antoniego trafiły do mojego serca. Z miejsca poczułem zapach przedwojennych uliczek stolicy, jej zgiełku i aspiracji do nowoczesnej metropolii. Miasta wielokulturowego, w którym przedstawiciele różnych grup nie tylko zgodnie współżyją ze sobą, jak również przyjaźnią się. Mało tego stają się braćmi od serca mimo braku więzów krwi. Mimo owego postępu myśli nie brakuje tych, którzy przez swoje przestarzałe przekonania klasowe stają się przeszkodą do szczęścia. A Maria Paszyńska z własną charyzmą oddaje wiernie życie miasta i jego mieszkańców. Snuje wielowątkową opowieść o młodości mającej własne prawa. Niewinnej i nieporadnej wobec nieznanych jej dotąd sercowych problemów. Dla jednych konieczne stanie się zmierzenie z uprzedzeniem starej ciotki, dla Jana przyniesie trudny moralnie wybór i zmianę hierarchii wartości, dla najmłodszego zaś Zasławskiego przemianę samego siebie zapatrzonego dotąd jedynie w piłkę nożną. Wszystko razem daje opowieść o mieście i jego mieszkańcach. O dumie, o marzeniach i życiowych dramatach. I chociaż, co pewien czas dochodzą niepokojące wieści, to jak w życiu rozpływają się pośród osobistych dylematów. Mimo, że saga warszawska roztacza opowieść, w której z miejsca przepadamy bez reszty, to nie znaczy, że nie ma wad. To w prawdzie powieściowy debiut Paszyńskiej i widać to już na pierwszy rzut oka. W Warszawskim niebotyku dominuje wątek Jana i Tadeusza, a Andrzeja i jego przyjaciela Wojtka szybko rozpływa się. To w drugim tomie zanika praktycznie wątek zakazanego uczucia u najstarszego z braci Zasławskich. A to on właśnie jest jednym z dwóch, które przykuwa uwagę czytelnika. Trochę za mało wzajemnych relacji braci. Nie ukrywam, że osobiście zawsze w tego typu opowieściach, to właśnie rodzinne więzi i braterstwo jest ważne. Po skończeniu czytania Gonitwy chmur też mam wrażenie, jakoby historia Jana i Tadeusza zostały przerwane i aż prosi się o trzecią część, która by zgrabnie domkneła całość. Tak po prostu jest przerwana dla mnie opowieść i zakończenie niosące kilka istotnych pytań bez odpowiedzi. Jednocześnie nasuwa się odczucie dostania trzech, niewiele wspólnego mającego ze sobą historii, których bohaterowie mimo więzów rodzinnych stanowią odrębne, samotne obiekty na tle szeroko zaplanowanej całości. Nie stykają się ze sobą, nie rozmawiają zwłaszcza w drugim tomie, tylko zamknięci zostają wokół własnych losów. To właśnie interakcji zabrakło mi do tego, by w pełni dać się porwać.
Warszawski niebotyk i Gonitwa chmur są opowieścią o ludziach i mieście, które przeminęły. Pośród gwaru i odważnego patrzenia w przyszłość, nasuwają się myśli o nadciągającej hekatombie zła, która na zawsze położy się cieniem na życiu stolicy. Mimo pewnych wad, styl Marii widać od pierwszych akapitów i chociaż to jeszcze nie było to pióro, do którego przywykliśmy obecnie, to sprawia, że z Zasławskimi spędzimy miło kilka dni.
Polecam.
Moja ocena 6/10
Wydawanictwo FILIA