czwartek, 2 sierpnia 2018

ŻYWEGO DUCHA - JERZY PILCH, CZYLI POLSKI OBRAZ PO APOKALIPSIE.


Samotnym może być człowiek zarówno otoczony dużą ilością ludzi, jak i osoba pozostawiona samej sobie. W pierwszym przypadku samotność wynika często z braku zrozumienia, czy z konsekwencji popełnionych błędów  przeszłości.  Mając wiele przypadkowych romansów i ulotnych znajomości w pewnym momencie łatwo zauważyć, że tak naprawdę jest się zupełnie samemu. Dawni przyjaciele zniknęli, a byłe żony i kochanki odeszły nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. I tak naprawdę mimo, że zawsze drugi człowiek krąży wokół naszej orbity – niczym satelita,  to jest się samotnym, tak samo jak ten co w skutek śmierci czy tragicznego wypadku stracił najbliższą rodzinę i przyjaciół.   
         Jerzy Pilch swoją najnowszą powieścią Żywego ducha doskonale wpisuje się w nurt literatury opowiadającej o bolesnej samotności, o tym kiedy zostaje się samemu i wokół nie ma już nawet do kogo otworzyć ust. Ma się wszystko, a jest się wielkim żebrakiem.  Dodatkowo studium okraszone zostało sporą dawką osobistych przemyśleń autora.


Jerzy Andrzej Kubica jest jedynym człowiekiem na ziemi, który przeżył zagładę ludzkości. Nie wie jak do niej doszło, ani dlaczego akurat on ocalał, co stało się z resztą mieszkańców Ziemi – po których poza opuszczonymi domami, sklepami czy samochodami nie pozostał nawet ślad. Nie ma ich ciał i wszystko wygląda niby na pozór tak samo, jak przed apokalipsą, a jednak jest już zupełnie inne. Mężczyzna, który w jednej chwili zyskał całe bogactwo świata, w tej samej chwili stracił wszystko, to co znał do tej pory. Nowa sytuacja staje się dla niego okazją do refleksji nad własnym życiem, światopoglądem i wykonywanym przez niego „zawodem pisarza”. Poza tym próbuje znaleźć logiczne wyjaśnienie przyczyny nowego stanu rzeczy i odnieść go na grunt sztuki. W tym celu analizuje malarstwo Bosha, znalezione powieści McCarthego i Weismanna, odnosząc wszystko do teologii. Szukanie rozwiązania nurtującej go kwestii staje się okazją do zmierzenia się z najtrudniejszym z możliwych pytań dotyczących istnienia Boga.


Dwa obrazy splecione ze sobą nierozerwalnym uściskiem. Jeden przedstawiający jedynego przedstawiciela ludzkości, drugi odsłania wady populacji, która przeminęła. Rysuje się ona jedynie ze wspomnień i przemyśleń głównego bohatera, będąc również okazją do odniesień do innych wielkich społeczności istniejących na przestrzeni dziejów, zapisanych w sztuce i religii, a które w ułamku sekundy zostały trwale rozporoszone. Główną wadą dawnych mieszkańców naszej planety był materializm i brak czasu, odwieczna pogoń za czymś co i tak w końcu pozostawało nieuchwytne. Jedynym trwałym nośnikiem ludzkiej spuścizny pozostaje nie technika w która wierzył człowiek, ona tak samo przemija jak jej wynalazcy; lecz sztuka stanowiąca niezniszczalny zapis ludzkiej myśli i geniuszu. Tylko ona jest wieczna i nieprzemijalna, zdolna do przetrwania największych katastrof.  Same zaś wynalazki techniczne mają za cel ochraniać dzieła wielkich mistrzów malarstwa czy literatury przed zniszczeniem. Pilch pokazuje kruchość ludzkiej egzystencji, która w ułamku sekundy może wyginąć. I tak naprawdę nie da się wskazać przyczyny tego stanu rzeczy. Czy będzie ona wynikiem kaprysu fortuny, igraszką boskiego czynnika – mającego w danej chwili taki kaprys. O ile tę ostatnią możliwość jedyny człowiek na Ziemi neguje, bo któryż to bóg dopuściłby do takiej katastrofy, to nie potrafi wykluczyć chichotu losu. On ewangelik, a tak w rzeczywistości agnostyk, zaliczający się do mniejszości wyznaniowej Polski przeżył zagładę, podczas gdy Polacy-katolicy zniknęli niezauważenie. Pilch w satyrycznej formie drwi z polskiej mentalności zaściankowej, istniejących w naszym społeczeństwie schematów, czy współczesnego stylu życia.


Żywego ducha propaguje hedonizm. Kubica nigdy nie stronił od towarzystwa kobiet, miał kilka żon, które z czasem odchodziły od niego, jeszcze więcej ulotnych romansów i nawet teraz, gdy wyginęli wszyscy ludzie, tęskni za niewieścimi wdziękami. Nikomu i niczemu nie bije pokłonów oraz przed nikim nie schyla czoła. Jest alkoholikiem, któremu choroba pomagać ma  lepiej odbierać Sztukę. Jedynie w stosunku do Niej czuje respekt. Malarstwo jest dla niego bezpośrednim prekursorem literatury, gdyż przecież najpierw panowało pismo obrazkowe. A sam Jerzy układając plan własnych książek najpierw sięga po kartkę i ołówek, aby wszystko dokładnie zaplanować. Teraz, kiedy wszystkie muzea i biblioteki pozostały puste i otwarte, ma nieograniczone możliwości do obcowania ze swoją jedyną oraz prawdziwą miłością. Nie ulega bowiem wątpliwości, że tylko obrazom rzeźbom czy książkom oddaje się bez reszty, pozostając im zawsze wiernym.  O ile wszystkie kobiety pojawiające się w życiu pisarza miały wiele wad, jednak Sztuce potrafił oddać się bezgranicznie i tylko ona pozbawiona jest wszelkich ułomności. Do obcowania z nią każdy sposób był dobry, nawet odurzenie się sporą ilością alkoholu, by móc rozważać dzieła wielkich pisarzy.  


Żywego ducha to moje pierwsze spotkanie z twórczością Jerzego Pilcha i już mam ochotę na więcej. Stanowi on esej pokazujący niczym w zwierciadle nasze wady,  stawia wiele trudnych pytań, kierując nasze myśli do tego co wieczne i uniwersalne, co stanowić może język dla każdego człowieka na Ziemi – bez względu na jego pochodzenie, przeszłość i wyznanie. Pokazuje w prosty sposób, jak literatura i malarstwo potrafi oddać wszystkie bolączki ludzkości oraz wskazać jej prawdziwe oblicze, często takie którego wolałoby się nie zauważać. To jedna z tych książek do których będzie można wracać i za każdy razem odczytywać ją zupełnie na nowo.


Polecam.

Moja ocena 9/10

                                                  Źródło: Wydawnictwo Literackie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz