środa, 17 stycznia 2024

SŁUP OGNIA, KEN FOLLETT

Po Filarach ziemi i Świecie bez końca nadszedł czas na kolejny burzliwych czas w Słupie ognia Kena Folletta. Ponownie zapraszam do Kingsbridge i na wędrówkę po XVI - wiecznej Francji, Anglii i Niederlandach.


W Kingsbridge minął czas budowania monumentalnych katedr, wież i mostów. W zamian nadszedł okres szafotu, tortur i stosów, jak również niszczenia ludzi w ułamku sekundy. Skazywania na śmierć lub bankructwo. Ned Willard po roku nieobecności nie może odnaleźć się w rodzinnej miejscowości, w której dosłownie wszystko jest inne, od tego co zostawił. Jedno jest niezmienne miłość łącząca go z Margery, szybko jednak przekona się, że różnica wyznawanej wiary również i to zniszczy. Kiedy pojawi się iskierka nadziei w osobie Elżbiety Tudor, która zapowiada, że za jej panowania nikt nie zginie z powodu religii, mężczyzna kurczowo chwyci się jej. Tyle, że i to nie będzie proste, bo wrogów tolerancji nie zabraknie.


Każdy, kto poznał Kena Folletta, ten wie doskonale, że z brawurą potrafi on prowadzić czytelnika przez historię. Udowadnia to, także w Słupie ognia, który zdecydowanie różni się od dwóch wcześniejszych tomów. O ile do tej pory obserwowaliśmy toczącą się walkę o władzę, rywalizację między władzą świecką a Kościołem, czy budowanie spektakularnych budowli, to teraz wszystko dosłownie zmienia się i zastajemy całkowicie inną rzeczywistość. Otóż Kingsbridge traci nieco z grania pierwszych skrzypiec, a czytelnik nie tylko opuszcza co pewien czas jego granice i wyrusza w podróż po Europie. A czasy są trudne, wszędzie szaleje walka katolików z protestantami, wynikiem, której stają się płonące stosy i barbarzyńskie tortury. Łamanie kołem i palenie żywcem dosłownie każdego bez względu na wiek wpisują się ponurą rzeczywistością, a strach staje się dla protestantów chlebem powszednim. Zmieniają się władcy, a walka religijna i rzeź osób wyznających odmienną religię jest niezmienne. W to wszystko wpisuje się działalność szpiegów, którzy ingerują w sprawy innych państw. Próby możnych rodów manipulowania władcą. W kontrze do Francji i Niderlandów ogarniętych religijną nienawiścią, jest Anglia i jej nowa królowa Elżbieta. Tyle, że przeciwników jej rządów nie brakuje, nie brakuje spiskowców dążących do obalenia heretyckiej władczyni, a wyniesienia katolickiej Marii Stuart, królowej Szkotów. A zapowiadany przez Elżbietę porządek, coraz bardziej staje się zagrożony. Ken Follett z właściwą sobie umiejętnością rysuje szeroką skalę budowania siatki szpiegowskiej, działalności XVI - wiecznego wywiadu i walki o tron, od której zależy życie lub śmierć wielu osób. Pośród ludzi ogarniętych nienawiścią klasową, religijną i zwykłych karierowiczów nie brakuje idealistów marznących o wolności wyznań, a cel ten staje się dla nich siłą napędową, czymś dla czego są gotowi poświęcić życie, osobiste szczęście musi zejść nieraz na dalszy plan. Gdyby tego było mało pojawia się wątek piratów, który również staje się narzędziem walki politycznej. A panująca wówczas atmosfera i szał nietolerancji religijnej wpływa na życie zwykłych ludzi, sprowadza na nich osobiste dramaty, cierpienia i marzenia o tym, czego zostali pozbawieni. Aranżowane małżeństwa, moralne dylematy i poświęcenie staje się dla nich codziennością, z którą borykają się na przestrzeni kilkudziesięciu lat.


Ken Follett zdecydowanie zmienia nie tylko epokę, ale również konwencję cyklu o Kingsbridge. Stawia na ryzykowny zabieg połączenia historii z powieścią szpiegowską, z którego wychodzi obronną ręką. Rozkłada na czynniki pierwsze grę wywiadów, jej mechanizmy i to, jak może ona bezpośrednio wpływać na system rządów i życie zwykłych ludzi. W Słupie ognia wszystko zostaje podporządkowane polityce i to ona gra główne skrzypce. Intryga wchodzi na znacznie poważniejszy poziom, od tego który obserwowaliśmy dotychczas. To, co pozostaje niezmienne, to emocje bohaterów. Nienawiść i okrucieństwo rywalizujące z zakazaną miłością i poświęceniem na rzecz większego dobra. Po raz kolejny tylko mogę powtórzyć, że powieści Folletta czyta się z zapartym tchem. A autor Słupem ognia wszedł na jeszcze wyższy poziom, przy czym ci, którzy nie przepadają za grą wywiadów niekoniecznie odnajdą się tym razem, dla wielbicieli zaś okaże się prawdziwą gratką.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                  Wydawanictwo Albatros 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz