czwartek, 27 lipca 2023

ONEIRON, LAURA LINDSTEDT

Lęk przed śmiercią stał się dla współczesnego człowieka czymś, przed czym próbuje uciec, ukryć się i absolutnie nie dopuścić go do głosu. Po prostu udać, że nie istnieje, a nauka jest w stanie oszukać kostuchę. Mimo to śmierć i tak zabierze tego, kogo zamierza. Raz w sposób nagły, innym razem jest nawet wyczekiwana i wiadomo, że prędzej czy później i tak pojawi się. Laura Lindstedt Oneironem próbuje ją nieco oswoić i nadać ludzką twarz zakrytą za osobistymi doświadczeniami. Zamiast końcem, staje się swoistym początkiem.


Shlomith, Polina, Maimuna, Wlbgis, Nina, Rosa Imaculada i Ulrike, siedem kobiet pochodzących z różnych zakątków świata, z różnych kultur, o odmiennych historiach życia i odmiennym sposobie odejścia z tego świata. Chociaż za życia nigdy nie miałyby szans spotkać się, to kilka sekund po śmierci spotykają się w zaświatach i każda z nich prędzej czy później musi opowiedzieć o sobie. 


Laura Lindstedt wprowadza czytelnika do labiryntu. Błądzimy przez historie opowiadane przez bohaterki, gdyż w każdej z nich czyhają pułapki. Każda ma w sobie coś, co szokuje, a nawet wywołuje oburzenie. Koniec opowieści jest znany przez co z każdym krokiem cofamy się wstecz. Kiedy wydaje się, że docieramy do kresu drogi i znaleźliśmy wyjście, nagle pojawiają się rozgałęzienia, potem dociera się do tej samej drogi, aby znowu ją za moment przecięła inna. W rezultacie uwolnienie się i dotarcie do mety, staje się trudnym wyzwaniem. Dzieje się tak, że każda z siedmiu kobiet zdaje sobie sprawę, że dotarła do kresu swego istnienia. Zostawiła za sobą wszystko to, z czym od lat borykała się, co nie dawało zrobić kroku naprzód, co stało się balastem. Z tej swoistej symfonii głosów wyłania się anoreksja, jako próba buntu przeciw regułom judaizmu. Alkoholizm, śmiertelna choroba, marzenia o sławie, macierzyństwo czy zwycięstwo nad chorobą. W każdym z nich jednak pojawia się jakiś rodzaj gwałtu, buntu i przeraźliwa wręcz samotność, od której nie sposób uciec. Tak, jak różne były ich koleje losu, tak też każda z nich inaczej rozstała się z życiem, o czym również pragną opowiedzieć. Wierząc, że w ten sposób same znajdą odpowiedź na gnębiące ich pytania. Przerywają sobie, oceniają się, a mimo to, każda musi ujawnić to, z czym borykała się za życia. Zdają sobie sprawę, że może być to ostatnia szansa, na dokonanie swoistej retrospekcji przeżywanego dramatu. W wielogłosie buduje się mozaika kobiecości, w której skład wchodzą przeplatające się elementy niby całkiem różne, a jednak rysuje się wspólny mianownik. Coś co je spina klamrą w spójną całość. A cała zabawa z lektury polega właśnie na odnalezieniu skrzętnie zakrytego ogniwa.


Oneiron wypełnia nie tylko siedem historii, ale również inspiracja odmiennym nurtami. Pojawia się inspiracja judaizmem, mitologią grecką, kulturą tybetańską czy nawet współczesną popkulturą. Podobnie jak w opowieściach bohaterek, tak i tu można znaleźć wspólny element, a jest nim temat śmierci. Przyglądamy się jemu niczym przez lupę, rozbiera się go na czynniki pierwsze, próbuje się zrozumieć kostuchę i nieco może nawet się z nią zaprzyjaźnić, a na pewno odrzeć ją z złowrogiej maski. Do osiągnięcia tego celu zastosowana została również różnorodność form. Pojawia się struktura dramatu, baśni, notki prasowej czy wywiadu, a nawet wykładu. Każdy z nich pojawia się dokładnie wówczas, gdy najbardziej spaja snutą opowieść. Stanowi pewnego rodzaju jej uwiarygodnienie i uzupełnienie. Tym co spaja, to miejsce kobiety w różnych kulturach. Przybiera ono nie tyle rolę feministycznego manifestu, co pieśni o ludzkim cierpieniu. Dlatego też trudno wyróżnić którąś z historii. Ocenić, jaka gorsza, a jaka lepsza. Każda bowiem dotyka czegoś bardzo osobistego, czegoś co jest udziałem milionów osób na świecie. Tylko od wrażliwości czytelnika zależy komu współczuje bardziej, czyja opowieść wywrze większe wrażenie, a może stać się, że każda z nich stanie równoprawna z innymi.


Za każdym razem powtarzam i powtórzę to ponownie, że z Serią Dzieł Pisarzy Skandynawskich nie można popełnić błędu. Każdy tom to prawdziwa perełka, wyrafinowany kawałek literatury. Tak też jest z powieścią fińskiej pisarki. Poprzez galimatias występujący w Oneironie, odkrywa się istotę człowieczeństwa i mierzy się z tym, z czym na codzień nie ma się ochoty.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



               Wydawanictwo Poznańskie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz