niedziela, 23 lipca 2023

NASZE CIAŁA, ICH POLE BITWY. CO WOJNA ROBI KOBIETOM, CHRISTINA LAMB

Reportaż i literatura faktu to nie są gatunki po które sięgam zbyt często. Jednak pojawiają się się książki, które po prostu warto poznać. Takie, które wstrząsają czytelnikiem. Nakierunkowują wzrok na to, na co wolałoby się nie patrzeć. Takie, które są w stanie wywołać większe wrażenie niż najlepsza powieść. Dlaczego? Ponieważ pokazują prawdziwy świat i ludzkie dramaty, przekraczające fikcję. Do takich książek z pewnością należy reportaż Christiny Lamb Nasze ciała, ich pole bitwy. Co wojna robi kobietom.


Christina Lamb to brytyjska dziennikarka, od trzydziestu lat relacjonująca konflikty zbrojne. Pracuje między innymi dla Sunday Timesa. Za swoje zasługi została odznaczona przez królową Elżbietę II Orderem Imperium Brytyjskiego. Pisząc Nasze ciała, ich pole bitwy zwiedziła wiele krajów i przeprowadziła wiele rozmów z kobietami, których ciało stało się towarem, stały się niewolnicami seksualnymi, a nawet czymś o wiele gorszym. Wśród jej rozmówczyń są syryjskie jezydki, Japonki, Bengalki, Argentynki, mieszkanki Pakistanu, Indii, Nigeryjki czy muzułmanki gwałcone przez bośniackich Serbów. Każda z prezentowanych historii jest inna, ale jest wspólny mianownik. Jest nim upokorzenie, podeptana godność, trwałe rany na ciele i w umyśle. Autorka czerpiąc przykłady już od starożytności, z antycznych dzieł udowadnia, że nadal mimo upływu tysięcy lat wojna uprzedmiotowuje kobiety. Robi z nich narzędzie, służące do upokorzenia wroga. Odebranie mężczyznom tego, co stanowi ich "własność". Daje przyzwolenie na najgorsze bestialstwo. Na terenach ogarniętych konfliktem zbrojnym, lub rządzonym przez organizacje terrorystyczne, takie jak m.in. ISIS czy Boko Haram, kobiety są porywane, więzione, torturowane. Gwałt w relacji Christiny Lamb staje się rodzajem broni do walki z wrogiem, czymś tak powszechnym w użytku, jak inne rodzaje stosowanych metod i broni. Reporterka tym samym oddaje głos tym, które przez lata musiały milczeć, a teraz dopiero mogą głośno opowiedzieć przeżytą traumę, wyrazić swój ból.


Nasze ciała, ich pole bitwy w każdym rozdziale przytacza dramat poniżonych kobiet z innego zakątka świata, udowadniając, że gwałt jest metodą uniwersalną bez względu na szerokość geograficzną, ideologię czy religię. Jego ofiarom padają kobiety w różnym wieku, od staruszek po dziesięcioletnie dziewczynki. Do wyrażenia grozy wojny i tego, co robi ona kobietom autorka używa nieustannie mocnych w swym wyrazie scen, zdolnych niejednokrotnie zmrozić krew w żyłach. Niejednokrotnie podczas lektury, ma się ochotę odłożyć książkę na bok, ale prezentowane historie nie pozwalają na to i czytelnik musi cały czas radzić sobie z silnymi emocjami. To, co najmocniej wstrząsa, to nawet nie sam gwałt jako taki, ale przemoc seksualna. Brak całkowitego poszanowania dla ciała tej, która nie jest w stanie się obronić. Wsadzanie patyków i żelaznych prętów do pochwy, znęcanie się i najbardziej wyszukane tortury, mające pokazać siłę i władzę, jaką się ma nad swą ofiarą.


Christina Lamb pokazuje drugą stronę dziejów. Tą, która w historii mężczyzn jest pomijana, albo wręcz ignorowana. Z jej relacji rozbrzmiewa się wstrząsający w swym przekazie głos, który miał być uciszony na kolejne stulecia. Jednak w odrysowywanym z niezwykłą konsekwencją piekłem na ziemi będącym udziałem milionów kobiet, pojawia się iskierka dobra. Wśród mężczyzn są nie tylko bestie, ale i ci, którzy starają się nieść pomoc zarówno medyczną, psychiczną, czy po prostu udzielić schronienia. To oni uzmysławiają ofiarom seksualnym, że nie są niczemu winne. A jedynymi winowajcami są ci, którzy zbrukali ich ciała i duszę. Nasze ciała, ich pole bitwy staje się jednym wielkim manifestem przeciw przemocy seksualnej, do której o dziwo wcale nie trzeba wojny, a nawet w cywilizowanym kraju, jak Argentyna nie trudno było o nią. To książka obok której trudno przejść obojetnie. Mocna lektura.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                     Wydawanictwo Znak 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz