niedziela, 12 sierpnia 2018

PATRIA - FERNANDO ARAMBURU. NAJLEPSZA KSIĄŻKA TEGO ROKU, JAKĄ CZYTAŁEM.


Bardzo trudno zapomnieć o wydarzeniu, które w ułamku sekundy na zawsze zmieniło życie całej rodziny. Śmierć niewinnego człowieka – którego jedyną winą było nieugięcie się pod naporem brutalnej siły, sprawia, że odtąd kolejne dni jego bliskich kręcą się wokół niego i wokół owego feralnego dnia. W konsekwencji w sercu ofiar zakiełkuje ziarno nienawiści niosące: strach, zerwane przyjaźnie i związki, bezsilność wobec rosnącej  fali terroru oraz walkę o własną godność i prawo do samo decydowania o sobie. Przeżyta trauma jednak na zawsze odciska trwałe piętno, nie pozwalając ułożyć życia na nowo, zapomnieć  i uciec  od niej. Tkwi silnie w pamięci i wywołuje paniczny lęk, aby nawet osoba z którą chce się budować przyszłość, nigdy nie poznała bolesnej prawdy. Obawa ta  jest tym mocniejsza, gdy staje się w obliczu dążeń separatystycznych, dla których jedyną formą działań są dokonywane kolejne krwawe akta przemocy. Wówczas dawni przyjaciele stają się wrogami i nic już nie jest takie samo, jak wcześniej.
         Fernando Aramburu w Patrii przedstawia dwie rodziny, których losy poznajemy na tle przerażającej historii ostatnich kilkudziesięciu lat Kraju Basków. 


Do niewielkiego baskijskiego miasteczka powraca Bittori, wdowa po Txacie zabitym przez ETA.  Jej powrót nie podoba się mieszkańcom, którzy nie kryją swojego oburzenia decyzją kobiety próbującej na nowo odbudować swoje życie w miejscu, z którym wiąże się wiele bolesnych dla niej przeżyć.  W starym domu na nowo odżywają wspomnienia z okresu, kiedy przyjaźniła się z Miren i Joxianem – których syn zamordował jej męża, groźbami ETA i polityką zastraszania mężczyzny oraz przypomina sobie okres dojrzewania i pierwsze związki swoich dzieci.  Przyjazd wdowy wywołuje również wspominki – wypominki u dawnej przyjaciółki z ostatnich trzydziestu lat z jej życia. Obecnie przeżywa ciężki chwile związane z opieką nad córką paralityczką i rozłąką ze starszym synem przebywającym w więzieniu z dala od rodzinnego domu. Zakończenie działalności organizacji siejącej strach i przemoc, staje się okazją do przebaczenia win, pytanie tylko: czy ludzie żyjący od lat w nienawiści do siebie będą potrafili to zrobić.
 

Patria oznacza ojczyznę, ojczyznę w której mają prawo przebywać wszyscy bez względu na posiadany światopogląd i popieranie tej, czy innej opcji politycznej. Natomiast, gdy polityka wdziera się do prywatnej sfery życia ludzi – którzy nigdy wcześniej nie przywiązywali większej wagi do niej, wówczas już trudno jest dalej zachować obojętność. Zaczyna ona dyktować definicję patrioty. Prawdziwy zatem patriota to ten,  który:  nie boi się niczego i nikogo; najważniejsze jest dobro kraju, a potencjalne ofiary i cena, jaka trzeba za nie zapłacić nie grają większej roli; bierze aktywny udział w manifestacjach i czynnie wspiera walkę z wrogami narodu, zwanymi wyzyskiwaczami. Kiedy  potrzeba zdolny jest do zabicia ojca rodziny, podłożenia bomby, malowania na murach jego domu obraźliwych słów, czy niszczenia jego mienia i systematycznego niszczenia jego dotychczasowego życia. Nie zważa na to, że ten którego prześladuje i jest gotów pozbawić życia – jeszcze do niedawna był przyjacielem jego rodziców, z którym wspólnie spędzano czas, a człowiek którego teraz prześladuje z niezwykłą wręcz zaciekłością - kupował mu kiedyś lody lub inne przedmioty dziecięcego pożądania. Nawet w kościele jest miejsce tylko dla patriotów, a ci których odrzucono lepiej, aby nie pojawiali się w świątyni, żeby nie rozdrażniać innych mieszkańców. Dla własnego dobra powinni w ogóle wyjechać z miasta. Próżno szukają wsparcia u księdza abertzales (tak bowiem w języki baskijskim określano zwolenników niepodległego państwa Basków), który nie kryje swojej sympatii i wsparcia dla wojowników narodowych, siejących terror i śmierć. Kiedy więc w miejsce spokojnych czasów, wkracza bezwzględna przemoc działającą pod płaszczem wzniosłych i pięknych haseł, nikt już nie może czuć się bezpiecznie. Ci co kiedyś walczyli ze starym reżimem o demokratyczny kraj, dziś stają się wrogami, ludźmi których należy wyeliminować za wszelką cenę. Natomiast karierowicze zajmują zaszczytne pierwsze miejsca i stają się wzorem bohaterstwa zagrzewającego lud pracujący do obrony przeciw burżujom. Hasła walki klasowej niestety są znane i nam, nie odłącznie kojarząc się z ustrojem Polski po 1945 roku, jednak na terenie Kraju Basków w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nabrały jeszcze bardziej przerażającego charakteru za sprawą działalności ETA. Ugrupowanie to dążyło do powstania niepodległego Państwa Basków, niezależnego od Hiszpanii, które będzie krajem socjalistycznym; co ciekawe głównym przeciwnikiem stali się członkowie Partii Ludowej i przedsiębiorcy. Nie zważano na ich pochodzenie, patriotyczne korzenie ich rodziny – na przykład na fakt, że brali oni udział w walce z reżimem gen. Franco. ETA stała się grupą terrorystyczną siejącą strach u ludzi, którzy nie chcieli się jej podporządkować, chociażby płacąc wyższe składki na uzbrojenie bojowników. Werbowała nastolatków,  młodych mężczyzn liczących nie więcej niż dwadzieścia kilka lat. Doprowadziła niejednokrotnie do skłócenia rodzin, rozpadu dawnych przyjaźni, a jedynie dając w zamian nienawiść i kontrolując nawet najintymniejsze sfery prywatności. Najlepszym przykładem jest wskazanie, jaką prasę, jakie media wolno słuchać, oglądać i czytać; a których abertzale winien unikać. Ci zaś, którzy znaleźli się po przeciwnej stronie barykady, musieli liczyć się z konsekwencjami. Utratą dobrego imienia, niechęcią i wrogością u współmieszkańców, a wreszcie śmiercią. Przez prawie trzydzieści lat swej działalności pozostawiła po sobie, rozbite rodziny zarówno u swoich zwolenników, jak i u ofiar.


Patria maluje obraz dwóch rodzin, które próbują w szalonych i niespokojnych czasach normalnie żyć. Jedna z nich, to ofiary terrorystów dźwigające ciężar śmierci ojca i męża. Rozpamiętujący mimo upływy lat dzień, w którym został zamordowany i nawet wraz z upływem czasu jego duch jest obecny w ich życiu, myślach i rozmowach, wpływając niejednokrotnie na ich osobiste wybory i obecne związki zawierane przez dzieci zmarłego. Druga natomiast to rodzina jego mordercy, która również nie może zapomnieć o tamtym zdarzeniu, a ofiara jest obecna w ich mieszkaniu i pamięci, nawet wbrew ich woli. Obok tego nieszczęścia toczy się pozornie normalne życie. Nastolatkowie mają swoje pasje: jedni organizowanie pochodów, podczas gdy inni bardziej cenią sobie obcowanie ze sztuką. Szczególnie widoczne jest to w przypadku braci Gorki i Joxe Mariego, każdy z nich poszedł odmienną ścieżką. O ile pierwszy wybiera walkę zbrojną, rezygnując z osobistego szczęścia; drugi woli patriotyzm wyrażony w piórze, słowie i promowaniu kultury baskijskiej, a przede wszystkim chce ułożyć sobie życie u boku ukochanego mężczyzny. To co rzuca się na pierwszy rzut oka, to każda z tych postaci pragnie być  szczęśliwa oraz dąży do zapewnienia szczęścia  bliskim. Rodzice próbują ochraniać dzieci przed wszechogarniającym złem i bratobójczymi mordami; dzieci natomiast pragną, aby ich rodzice w końcu zapomnieli o żywionej nienawiści.  Nie wszyscy młodzi zgadzają się, aby ich rzeczywistością rządził strach i przemoc, będąc jednocześnie lojalnymi wobec własnej rodziny. Ludzie ci przeżywają pierwsze miłości i rozczarowania, kończą studia i snują  plany na przyszłość. Niestety polityka przez cały okres działalności ETA wkrada się do ich domów, powodując kłótnie małżonków, w których mimo woli uczęszczają dzieci – świadkowie wydarzeń, których żadne dziecko nigdy nie powinno widzieć. Wszelka próba ochrony swych pociech przed makabrycznymi obrazami, często spełzła na niepowodzeniu. To właśnie rosnąca fala przemocy przyczynia do konfliktów rodzinnych: teściowie nie akceptują życiowych partnerów swych dzieci; wnuki wolą unikać dziadków naznaczonych bolesną historią, przez którą nie potrafią im okazać ciepła, współczucia i miłości. Wydaje się, że ludzie żyjący w nieustannej nienawiści mogą się już tylko wzajemnie ranić, a swe uczucie okazywać płaszczem obojętności, wiecznych awantur, przycinków słownych i złośliwości. Potrzeba będzie wiele czasu i wielu trudnych doświadczeń, aby na nowo nauczyć się kochać i znaleźć w siebie pierwotną wrażliwość.  Najtrudniejszą sztuką okazuje się dla nich tolerancja, wobec drugiego człowieka i przyzwolenie mu na życie według jego wyborów i decyzji.


Oprócz tego obserwujemy życie w małym prowincjonalnym miasteczku, które osacza swych mieszkańców. Staje się ono dla nich pułapką, z której nie potrafią się wydostać. To tu bowiem założyli własne domy, tu przeżywali największą przyjaźń – zmienioną potem we wzajemną wrogość pełną żalów i pretensji oraz swoją miłość małżeńską. Prowincja osacza ich, nie pozwala się od siebie oderwać i przyciąga mimo, bolesnych wspomnień związanych ze starym miejscem zamieszkania. Jest miejscem, w który wszyscy o wszystkich wiedzą, znają poglądy i postawy współobywateli, przez co sami mogą siebie wzajemnie osaczać i atakować wraz z rosnącą spiralą terroryzmu. Próżno u wielu z nich szukać współczucia dla tych, których nie zaliczono do abertzale, mało tego to „patrioci” czują się skrzywdzeni przez „wrogów” którzy to zabili ich syna bądź osadzili go – po wcześniejszych torturach w zakładzie karnym. Pozornie wydaje się ono spokojnym miasteczkiem, gdzie autorytetem jest miejscowy proboszcz przybierający podczas mszy świątobliwą minę, a  czynnie wspierający i agitujący nowych członków ETA; jednak przy dłuższym pobycie w nim szybko okazuje się, ze wcale nie należy ono do najbezpieczniejszych i na pewno nie najbardziej przyjaznych miejsc.  Na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od innych miast, dopiero wraz z rozwojem akcji, jego historia przeraża i niepokoi. Nikt nie może w nim czuć się bezpiecznie, zagrożenie czyha na każdym rogu i nawet pozornie jego włodarze również czują się niepewni i niewiedzą, kiedy do ich drzwi zapuka Gwardia Narodowa.


Na tak szeroko zakrojonym tle, Aramburu tworzy niezwykłą wręcz sagę rodzinną, pełno w niej konfliktów pokoleniowych i złamanych życiorysów oraz niespełnionych marzeń o posiadaniu szczęśliwej rodziny.  Ludzie ci niczym nie różnią się od tych mijanych każdego dnia na ulicy. Kochają, kłócą się, marzą i dają się ponieść porywom serca, chociaż nieraz książę z bajki okaże się wstrętną ropuchą. Czytając powieść miałem wrażenie,  że żaden z bohaterów nie jest do końca zły, to sytuacja i sama ETA ukształtowała ich takimi jakimi byli, słabsze charaktery dały się zwieść i oszukać.


Fernando Aramburu napisał niezwykle chwytającą za serce powieść, która miejscami jest nieco sentymentalna, ale przez cały czas mocno refleksyjna. Autor pochodzący z Kraju Basków w okresie w którym rozpoczyna się jego opowieść sam był dwudziestoparolatkiem i zapewne wiele przedstawionych przez niego scen, widział na własne oczy. Nie zajmuje on żadnej ze stron, nie moralizuje. Nie ma w niej zbędnego patetyzmu, a miejscami są sceny wręcz humorystyczne – jeśli w ogóle tematyka powieści pozwala użyć takiego stwierdzenia. Pozwala, aby czytelnik sam wyciągnął wnioski i zastanowił się nad przesłaniem książki. Patria  zachwyca również kompozycją. Złożona  jest z kolejno następujących po sobie zdarzeń rozrzuconych niechronologicznie, które  złączone razem tworzą jedną mozaikę - opowieść, która niepokoi, intryguje, nie pozwala się oderwać od lektury. To jedna z tych powieści, które jeśli zaczniecie czytać od początku porwie Was i wpadniecie w nią., jak śliwka w kompot.


Dla mnie na chwilę obecną, Patria jest najlepszą książką 2018 roku, która mocno zapada w serce i umysł czytelnika.


Polecam,
Moja ocena 9/10
 
                                                 Źródło: Wydawnictwo Sonia Draga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz