niedziela, 19 marca 2023

PRZYSŁUGA DLA CZARNOKSIĘŻNIKA, MAGDALENA KUBASIEWICZ

O Kołysance dla czarownicy pisałem, że to powieść poprawna, która daje szansę na znacznie więcej i proszę, Przysługa dla czarnoksiężnika podkręca tempo i stanowi znakomite rozwinięcie serii Wilczej Jagody.


Kiedy Jagodzie Wilczek przyszło zmierzyć się ze Śpiącą Królewną, szukającą zemsty na rodzinie Wiedźmy Klątw, musiała złożyć niewygodną dla siebie przysięgę. Teraz niespodziewanie przychodzi się jej z niej wywiązać. Tak oto w jej domu zjawia się poraniony Uczeń Czarnoksiężnika, Caleb Blythe i na jakiś czas musi u niej pozostać. Dziewczyna nie wie, kto go tak urządził, a na dodatek mężczyznę poszukuje inspektor Wydziału Mrocznej Magii Mario Olcha, a ona musi nieproszonemu gościowi zapewnić schronienie. To nie koniec kłopotów. W mieście ktoś poluje i zabija czarownice, Jaga podejrzewa, że tym kimś może być jej nowy lokator, mogący zagrozić bezpieczeństwu mieszkającej u niej uczennicy Soni. Kiedy zostaje koło jej domu zaatakowana kolejna wiedźma, pada prawdobieństwo, że życie Wilczej Jagody i jej podopiecznej może być zagrożone.


Śmiało można stwierdzić, że Magdalena Kubasiewicz odrobiła lekcję z poprzedniej części cyklu. To, co dobre, a więc wszechobecną magię i stworzone przez siebie universum zostawiła, a co słabsze poprawiła. O ile pierwsze sto stron Kołysanki dla czarownicy było niemrawe, a samej Wilczej Jagodzie brakowało ikry, to już od pierwszych stron Przysługi dla czarnoksiężnika jest intrygująco. Caleba Bythe'a mogliśmy wcześniej jedynie pobieżnie poznać, to teraz zdecydowanie wpisał się do grona wiodących postaci. Przy czym to jedyna osoba mogąca z całą pewnością konkurować z Jagą. Oboje mają cięty język, nie brak im prawienia do siebie nawzajem drobnych złośliwości, a kiedy są blisko siebie, aż iskrzy. Obojgu nie brak temperamentu, mają podobne doświadczenia z prababką Wilczek i praktycznie wszyscy inni przy tej dwójce stanowią jedynie tło. Jagoda tym razem, dość mocno przypominała Dorę Wilk Anety Jadowskej. Zaczynamy obserwować jej silny charakter, niezależność i upartość. Mężczyźni przy niej nie mają wiele do powiedzenia, oczywiście z wyjątkiem Ucznia Czarnoksiężnika i nawet z napinającymi muskuły i magię samcami, potrafi sobie doskonale poradzić. Nawet przez moment nie znika przekonanie, jakby cały powstały wokół niej galimatias potrafiła kontrolować. To do niej zawsze należy ostatnie zdanie, a wobec zagrożenia napewno nie będzie stała z założonymi rękoma. Podobnie jak Caleb, który nie ma zamiaru być biernym wobec wroga i Wiedźmy Klątw. Magdalena Kubasiewicz coraz bardziej ciekawie rozwija wątek Soni, która także potrafi pokazać pazurki i zaczyna konkurować z Wilczą Jagodą o uwagę czytelnika. Natomiast postać antogonisty została zupełnie inaczej poprowadzona niż w przypadku Śpiącej Królewny. O ile wówczas od początku było wiadomo, kto stanowi zagrożenie i czekaliśmy jedynie na ostateczną konfrontację z Wiedźmą Klątw, to tym razem autorce udało się skutecznie oszukać czytelnika. W Przysłudze dla czarnoksiężnika wróg jest ukryty, pojawiają się w toku akcji przeróżne domysły na jego temat. Może to demon, może wilkołak, a ostatecznie i tak nasza czujność zostaje uśpiona do samego końca. Wiemy i czujemy oddech zagrożenia, jednak kompletnie trudno przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się. Samo zaś zakończenie stanowi nie lada zaskoczenie.


Magdalena Kubasiewicz w Przysłudze dla czarnoksiężnika od początku wie, w jakim kierunku chce podążać i przez cały czas konsekwentnie do niego zmierza, nie tracąc nawet przez moment kontroli nad rozwojem akcji. O ile w Kołysance... można było kręcić nieco nosem, to tym razem podnosi poprzeczkę i dostarcza rozrywkę na najwyższym poziomie. Jednocześnie ponownie pozostawia sobie miejsce na więcej niespodzianek, które z pewnością przygotowała.


Polecam. 

Moja ocena 8/10


                       Wydawanictwo SQN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz