niedziela, 21 lutego 2021

SPOTKANIE Z KLASYKĄ: CZARODZIEJSKA GÓRA THOMAS MANN

Thomas Mann Czarodziejską górę miał napisać w formie krótkiego opowiadania, które rozrosło się w monumentalną powieść z bogactwem wątków i metafor. Sam autor stwierdził, że aby ją zrozumieć powinno się przeczytać przynajmniej dwukrotnie i nic w tym dziwnego.


Czarodziejską górę Thomas Mann napisał w 1922 roku i zapewne nie przypuszczał, że tą książką zapisze się na trwałe w historii literatury. Opowiada w niej historię Hansa Castorpa, który to przyjeżdża do senatorium "Berghof" położonego na górze, aby odwiedzić przebywającego w nim kuzyna. Castorpa inżynier budujący w Hamburgu statki, człowiek do bólu przeciętny zetknie się tu z ludźmi nietuzinkowymi, którzy będą go szokować i kształtować jego nową osobowość. To co miało być krótkim, trzytygodniowym pobytem, zamieni się w siedem lat. Dopiero wraz z wybuchem I wojny światowej, mężczyzna wyjedzie z "Berghof".


Senatorium na górze, w którym czas płynie inaczej niż na dole staje się u Manna obrazem samej Europy. Mamy w nim przedstawicieli różnych narodowości, klas społecznych i nurtów ideologicznych. Wszyscy oni wspólnie egzystują, co nie oznacza, że nie ścierają się. Zatrudnieni w nim dwaj medycy Behrens i Krokowski badają i diagnozując pacjentów, tak naprawdę diagnozują nastroje panujące na kontynencie. A tu gorączka rośnie, aż do ostatecznego starcia, po którym nic już nie będzie takie jak wcześniej. Przez te siedem lat coś gotuje się pod powierzchnią, aby obudzić to, co na razie spoczywa uśpione. 


Najlepszym wyrazicielem zmian staje się sam Hans Castorp. To w nim ścierają się liberalne, antypacyfistyczne poglądy, wyrazy budowania nowoczesnego społeczeństwa wyzutego z wszelkich przesądów z tym, co stare i wrogie wobec oświeceniowej, rewolucyjnej filozofii. Castorp obserwuje i wyciąga wnioski, próbuje dostosować się do norm "Berghofu", wejść w ten inny czas. Czas, który mija monotonnie i powtarzalnie. To wszystko sprawia, że dojrzewa on pod względem moralnym, społecznym i psychologicznym.


Wreszcie to choroba staje się pretekstem do pokazania symboliki, jaką reprezentują przebywający w sanatorium kuracjusze. Dla jednych jest to dogodna wymówka do ucieczki przed odpowiedzialnością. Dla innych jest okazją duchowego rozwoju. Dla trzecich okresem przygotowującym do powrotu do dołu, czyli do rzeczywistości i prozy życia. Werendowanie podczas, którego pensjonariusze przykryci są kocem czasu, odczyty i koncerty, wspólne spożywanie obfitych posiłków, czy odkrywanie zainteresowań - ot, choćby w postaci seansów spirytystycznych, ma przywrócić ich do nizinnego społeczeństwa.


Przez język satyry, absurdu i ironii płynie ostrzeżenie przed przespaniem rozkładu tego, co składa się na realne życie i przed pogrążoniem świata w chaosie przez brak tolerancji do innych poglądów, narodowości czy stylu życia.


                  Wydawanictwo Muza


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz