niedziela, 27 lipca 2025

REGIEL, MICHAŁ ŚMIELAK

Czasem  lepiej nie lekceważyć miejscowych legend. Kiedy mówią, że od pewnych miejsc trzeba trzymać się z daleka, to tak należy zrobić. Przekonuje o tym Michał Śmielak w Regielu.


Miejscowe podania mówią, że Regiel to teren strzeżony przez słowiańskie demony. Nic nie wolno stamtąd brać i pod żadnym pozorem wycinać drzew. Każdy kto zetnie drzewo spotka śmierć. Poważnie tych ostrzeżeń nie traktuje firma deweloperski, która właśnie na Regielu rozpoczyna budowę. Zaraz po zaczęciu przez nich prac, ginie pracownik firmy. W Bieszczady wracają do domu Maciej i Oskar, którzy będą musieli ponownie zmierzyć się z prześladującą ich wspomnieniami i bolesną przeszłością. 


Thriller z elementami grozy i na dodatek przyprawiony słowiańską mitologią to coś, czemu mnie osobiście trudno się oprzeć. Zwłaszcza jeśli z jednej strony są dzikie i jeszcze pozbawione cywilizacji Bieszczady strzeżone przez Biesa, z drugiej ludowe podania o Leszym strażniku lasów i drzew. Na tym fundamencie śledzimy trzy pozornie tylko odrębne historie. Pierwsza to śledztwo w sprawie zwłok pracownika firmy deweloperskiej, druga Oskara i jego zmarłej siostry, Oli. Wreszcie trzecia to losy Macieja, który boryka się z bolesną dla niego przeszłością. To co łączy je to tytułowy Regiel, czyli teren obecności, należący do demonów i tajemnicza śmierć ludzi udających się w to właśnie miejsce. Za nic mieli ostrzeżenia, igrali z panami tego terenu i musieli ponieść tego konsekwencje. Krok po kroku Michał Śmielak nie tylko odsłania przed nami losy ludzi związanych z miejscową polaną ale też buduje tak charakterystyczny dla siebie mrok. Ogarnia on totalnie wszystko, wywołuje rozpacz i bezradność wobec tego, co przekracza ludzkie możliwości. Nieodłącznym elemenem owego mroku to pełne morderczych zapałów demony. Niektórym dają możliwość ich zobaczenia, odczucia ich obecności, jednak za żądają wysokiej ceny za dar, którego dziewczyna jest właścicielką. To co jest bowiem w Regielu, należy do Regiela i wszelka próba bycia ponad nim kończy się tragicznie. Stopniowo obserwujemy ludzi, których polaną wzięła w swą moc i pewne jest, że już ich nie wypuści ze swych szponów.


Michał Śmielak proponuje thriller z elementami grozy właśnie. Z jednej strony straszy tym, co nieujarzmione, czymś wobec człowiek pozostaje bezradny, z drugiej strony stajemy się świadkiem obsesji na punkcie Regielu, zwanego też Umarliskiem, ludzkiego bólu i bezradności wobec śmierci. Z drugiej wszechobecna groza samych Bieszczad, a zwłaszcza Regiela. Tu wszystko wypełnia złowroga siła słowiańskich demonów. Każdy podmuch, najmniejszy szelest kniei. Bieszczady to nie tylko miejsce akcji, ale pewnego rodzaju bohater powieści. Dziki, nieokiełznany, żądny zemsty, kto narusza określone przez nie prawa, może być pewien kary. Poza tym umieszczenie opowieści w niewielkiej wsi Rosochate idealnie oddaje klimat prowincji. To miejsce nieskalane cywilizacją, na pozór ciche i spokojne, ale wypełnione wręcz ludowym podaniami i strachem wobec pierwotnego bóstwa. Idealnie Śmielak oddaje mentalność jego mieszkańców.


Regiel niepokoi i zasiewa niepewność już od pierwszych stron. Trudno przewidzieć w którym kierunku potoczy się opowieść idealnie wręcz zbalansowana przez wszystkie nakreśkone przez Michała Śmielaka wątki. Jednocześnie co pewien czas cofamy się w przeszłość poznając stopniowo to, co doprowadziło do obecnych dramatów Oskara i Macieja. To niespieszna, duszna opowieść. Osacza i wywołuje uczucie bezradności wobec pierwotnych sił. Wszystko razem sprawia, że czyta się z prawdziwą przyjemnością.


Polecam. 

Moja ocena 7/10



        Wydawanictwo Skarpa Warszawska 

piątek, 25 lipca 2025

MROCZNY PIĄTEK: NOC KRABÓW, GUY N. SMITH

Morze i jego mieszkańcy stanowią nieustannie powracający motyw w horrorze. Guy N. Smith w Nocy krabów otwiera sześciotomowy cykl o tych skorupiakach siejących grozę na jednej z wysp.


Clif Davenport to ceniony profesor biologii. Niestety na umówione z nim spotkanie nie dociera jego siostrzeniec Ian ze swoją dziewczyną Julie. Para ta zmarła na skutek ataku krabu na Wyspie Muszli. Naukowiec wyrusza na miejsce zgonu, by tam przyjrzeć się tajemniczemu zjawisku i szybko znajduje się w sercu koszmaru. Kraby wychodzą z morza i głodne ludzkiego mięsa ruszają na ląd.


Każdy zna rekina ludojada ze Szczęk Petera Blenchleya, u Guya N. Smitha jego miejsce zajęły kraby. Wcale jednak nie są mniej groźne od swego "sławnego kolegi". Początkowo ograniczają się do morza, o ich rozmiarach i ataku krążą na Wyspie Muszli różnego rodzaju opowieści. Natomiast prawdziwa groza zaczyna się, gdy wyjdą z wody na polowanie. Na czele gromady skorupiaków staje Król Krabów. Istota inteligentna, bezwzględna i pełniąca rolę przewodnika. On też jest utożsamiony z pierwotnym złem siejącym śmierć. Jak zawsze w opowieści człowiek kontra przyroda to ten pierwszy zajmuje mniej uprzywilejowane miejsce i ten, kto zapuści się za daleko musi liczyć się z konsekwencjami. Rozdrażnione zwierzęta nie cofną się przed niczym i to one są w stanie wyeliminować ludzi z wyspy, stając się jej jedynymi panami. Guy N. Smith wpisuje się w grono tych, którzy ostrzegają i przestrzegają przed śmiercionośną siłą natury. Noc krabów jednak nie straszy. Bardziej intryguje, zasiewa wątpliwość jak zakończy się starcie kraby kontra człowiek niż rzeczywiście straszy.


Mamy tu wszystko to, co podkręca klimat opowieści z jednej strony ludożerne kraby z drugiej profesor biologii ze swoją seksowną partnerką, baza wojskowa do walki z intruzami zaznacza rozmiar zagrożenia i bezsilność człowieka z istotą, która posiada spryt i inteligencję w poruszaniu się.


Guy N. Smith proponuje może niezbyt wysokich lotów horror klasy B, ale za to potrafi wciągnąć bez reszty czytelnika. Z pewnym napięciem śledzimy poczynania ludzi i zwierząt. Intryguje od samego początku i podkręca klimat dodatkowo klekotem ostrych jak brzytwy kleszczy. Na koniec mogę śmiało powiedzieć, że jestem w pełni usatysfakcjonowany z lektury. 


Polecam. 

Moja ocena 7/10



               Wydawanictwo Phantom Press

środa, 23 lipca 2025

ZŁA WOLA, KEIGO HIGASHINO

Japoński kryminał Zła wola Keigo Higashino to powieść chora na głowę. Intryguje i zadaje pytania moralne.


Kunihiko Hidaki stał się jednym z najbardziej poczytnych pisarzy Japonii, po pasmie sukcesów zamierza przeprowadzić się do Kanady. Tuż przed podróżą zostaje zamordowany we własnym domu. Jego zwłoki znajduje żona Rei i przyjaciel Osamu Nonoguchi. Policja wprawdzie bardzo szybko odkrywa mordercę, ale wtedy śledczy zaczyna śledzić motyw zbrodni.


Nie od dziś wiadomo, że pytanie o prawdę nie jest wcale oczywiste. Każdy ma swoją prawdę i udowadnia to Keigo Higashino. Początkowo otrzymujemy suchy zapis wydarzeń i już z niego widać, że Zła wola to powieść chora na głowę. Uduszenie kablem od telefonu czy rozbicie głowy przyciskiem do papieru, to tylko przykłady części totalnie odjechanych umysłowo ludzi. A tych nie brakuje i co pewien czas, w prawdzie na ułamek sekundy pojawia się nową postać. Każdy ma swoją wersję, każdy próbuje się usprawiedliwić, ba nawet wybielić, że po prostu nie było innego wyjścia. W ten sposób wkraczamy w gąszcz niedomówień, półprawd i cały czas zwodzi się czytelnika. Poznając odpowiedź o przyczynę zbrodni musimy śledzić dwutorową narrację. Pierwsza to Osamu, druga komisarza policji Kyoichiro Kago. Obaj spisują swoje podejrzenia, wyznania i prawda z tych dwóch relacji różni się od siebie. Przez co rodzi się z każdym kolejnym zapiskiem inny obraz zamordowanego pisarza, a my nie wiemy czy współczuć mordercy czy ofierze. Tak, tak wcale kwestia winy nie jest prosto postawiona. Każdy snuje relacje na własny użytek.


Keigo Higashino wykorzystując dość prostą w swej istocie fabułę, komplikuje ją nie tylko aspektem psychologicznym, ale również społecznym i dotyka sporo newralgicznych punktów. Przemoc rówieśnicza w szkole i dyskryminacja społeczna brzmi mocniej w Złej woli niż sama zbrodnia. Powieść japońskiego pisarza pełna jest pułapek, w które bardzo łatwo wpaść. To, co oczywiste bardzo szybko przestaje nim być. A zła wola ludzi bardzo łatwo nagina wszystko na własne potrzeby. Ważne by wyjść obronną ręką.



                 Wydawanictwo Relacja 

wtorek, 22 lipca 2025

JASKINIA MILCZĄCYCH, EMILIA SZELEST

Góry skrywają swoje tajemnice i lepiej trzymać się od nich z daleka. Przekonuje o tym Emilia Szelest w Jaskini milczących.


Od dawna w Tatrach dochodzi do serii tajemniczych zaginięć turystów. A wszystko skupia się wokół Giewontu. Wyruszają na szlak, wzywają pomocy policji i ślad po nich ginie. Scenariusz ten doskonale zna młoda policjantka Zuzka Sobczak, a teraz zwraca uwagę Doriana Gila, dziennikarza śledczego. Redaktor jednej z warszawskich periodyków podchodzi do sprawy z dużą dozą sceptycyzmu. O pomoc w rozwiązaniu zagadki prosi Zuzkę. Razem przyjdzie im zmierzyć się z legendą śpiących pod Giewontem w jaskini rycerzy, która bardzo szybko pokaże, jak góry nie lubią tych, co chcą wyrwać im ich sekrety.


Od zawsze góry budzą mój respekt i uważam ich za uśpionych morderców. Nie ma co dużo mówić, każdy kto nie podchodzi do nich z szacunkiem, musi liczyć się z konsekwencjami. O ile prawda ta znana jest góralom, to turyści nie zawsze o niej pamiętają. Czasem lepiej wiedzieć mniej niż za dużo. Tak właśnie dzieje się u Emilii Szelest. Od początku stawia na aurę tajemniczości, na opowieść opartą o dobrze znaną legendę. Podobno w jaskini pod Giewontem śpią rycerze, którzy to, gdy Polska znajdzie się w niebezpieczeństwie, obudzą się i ruszą na ratunek Ojczyznie. To właśnie wokół tego ludowego podania osnuta jest opowieść. Otóż na Giewont zwiedzeni mitem ruszają turyści, by odkryć ową grotę. Tyle, że już nie wracają do pensjonatu, tylko giną bez śladu. Tropem tym rusza Zuzka i Dorian. Para bohaterów idealnie do siebie dobranych. Ona dyskrminowana na każdym kroku policjantka, która nie bardzo umie wywalczyć sobie pozycję w męskim świecie i on dziennikarz z Warszawy, który chociaż do śledztwa podchodzi sceptycznie, to jednak zaangażowania nie można mu odmówić. Sobczak widzi w tym szansę utarcia nosa zarozumiałym kolegom, Gil chce szybko rozwiązać zagadkę i wrócić do stolicy. Szybko okaże się, że idealnie umieją ze sobą współpracować mimo dzielących ich różnic. 


Przez sporą część powieści Emilia Szelest nie odkrywa tego, co wywróci wszystko do góry nogami. Długo operuje legendą Giewontu,  daje czytelnikowi miejsce na własne przemyślenia. Dopiero powolutku krok po kroku wprowadza aspekt, który sprawia, że na serię zaginięć zaczyna się patrzeć bardziej racjonalnym okiem. Morderca ukrywa się pod osłoną góry. Nieustannie, niczym mantrę śledczy słyszą ostrzeżenie, aby trzymali się od tego z daleka. Jednak im bardziej próbuje się ich zniechęcić, tym bardziej lgną do sprawy niczym ćma do światła. Finał zaś może nie jest zbyt widowiskowa, to z pewnością wywołuje spory szok.


Emilia Szelest stawia na thriller pełen niedopowiedzeń. U niej lato, to żar lejący się z nieba, atmosfera duchoty pośród której dochodzi do zaginięć. Nie emanuje przemocą, lecz dominuje czynnik psychologiczny. Sprawia, że nie bardzo wiadomo w którą ostatecznie historia pójdzie stronę. Tę wypełnioną przez podanie ludowe, czy bardziej będzie starała się nabrać charakteru racjonalnego. Te dwa aspekty ścierają się i tylko jeden ostatecznie może przeważyć. Jaskinię milczących czyta się z rosnącym zaangażowaniem w akcję, z nutką niepewności i zagubieni, czy można dać wiarę temu, do czego przekonują górale. Dla mnie osobiście była to bardzo dobra rozrywka.. I tak trzeba podchodzić, bowiem to leciuchny thriller w sam raz na lato.


Polecam. 

Moja ocena 7/10



         Wydawanictwo Skarpa Warszawska 

poniedziałek, 21 lipca 2025

WOJENNE SIOSTRY, ANNA RYBAKIEWICZ

Historia kobieca, siostrzana o miłości i pewnym zakładzie, który z niewinnej zabawy nabrał życiowego sensu. W poruszający serce sposób opowiada o tym Anna Rybakiewicz w Wojennych siostrach.


Franciszka i Adolfina Luddendrof poza tym, że są bliźniaczkami o identycznym wyglądzie, różnią się wszystkim. Pierwsza, buntowniczka odważnie i bez ogródek mówiąca, co myśli i nie zważa na konwenanse. Druga, pokorna i stanowiąca wzór idealnej żony niemieckiej. Zawierają niewinny zakład o miłość wartej oddania życia, a za arbitra wybierają Śmierć. Nie wiedzą, że to co miało stanowić marzenia młodych dziewczyn nabierze prawdziwego charakteru. Franciszka zaangażuje się w pomoc Polakom, nawet kosztem relacji z siostrą i szwagrem będącym nazistowskim oficerem. Adolfina zaś wiernie będzie stać na straży ideologii faszystowskiej i męża. Do czasu przypadkowego spotkania, które zburzy idealne małżeństwo kobiety.


Historie osadzone w II wojnie światowej mają w sobie zarówno pierwiastek nakazujący cieszyć się życiem i normalnością, a zarazem mają siłę za każdym razem nie tylko wzruszać, co być ostrzeżeniem. Nienawiść i fanatyzm do drugiego człowieka, który różni się narodowością może sprowadzić koszmar. Zwłaszcza, jeśli w tym duchu wychowuje się młode pokolenie. Tyle, że Franciszka uodporniła się na propagandę, a buntowniczy charakter wrażliwy na wszelki rodzaj niesprawiedliwości jej tylko pomógł. Nie boi się mówić prawdy, nazywać rzeczy po imieniu, lgnie do ludzi dobrych bez względu, że są pogardzanymi przez nazistów Polakami. To oni stali się jej prawdziwymi przyjaciółmi, to u nich znalazła miłość i to, czego odmawiano jej w rodzinnym domu. To u nich był ten warty oddania mu serca. Adolfina zaś stanowi wzór aryjskiej żony pod każdym względem. Imię nawiązujące do Hitlera, pokorna i posłuszna mężowi, ślepo wpatrzona wpajane jej racje ideologii nazistowskiej. Jednak jedno spotkanie zburzy jej świat, zmuszając do konfrontacji z samą sobą.


Anna Rybakiewicz opowiada historię o dwóch całkowicie różnych typach kobiecości. Historię siostrzaną o wzajemnych relacjach wcale nie usłanych różami. Wojenne siostry to opowieść o istocie człowieczeństwa w godzinie próby. Naszpikowana emocjami i wzrusza do łez. Chętnie nadrobię pozostałe powieści Anny Rybakiewicz.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                  Wydawanictwo Filia

czwartek, 17 lipca 2025

KOLABORANTKA, BARBARA WYSOCZAŃSKA

Opowieść o miłości, cierpieniu i wojnie. O odwadze ciągłego pójścia na przód. Diva polskiej powieści historyczno-obyczajowej, Barbara Wysoczańska ponownie w Kolaborantce snuje historię utkaną emocjami.


Sędziwy profesor etnologii zleca niezwykłą pracę młodej doktorantce Ewie. Ma ona przeprowadzić badania w związku z pewnym zdarzeniem z czasów II wojny światowej. Dotyczy to jego osobistych losów i miłości do Stelli, którą poznał w 1930 roku w Krakowie. To wtedy młodziutka Stefania, później używająca iminienia Stella, przyjeżdża do miasta w poszukiwaniu matki. W skutek spotkanego ją w mieście Kraka okrucieństwa, głodna i bez środków na powrót do domu tuła się po krakowskich ulicach. Taką to spotyka ją Adam Kawecki. Oboje nie zdają sobie sprawy, jak to jedno spotkanie na zawsze zostanie im w pamięci, a drogi mimo różnych zawirowań życia i dziejów Europy będą się przeplatać.


Dobrze pamiętam debiut Barbary Wysoczańskiej z jej Narzeczoną nazisty i to, jak pioronujący efekt wtedy zrobiła. Od tego czasu minęło parę lat, ale nadal śmiało można stwierdzić, że jest ona Damą powieści historyczno-obyczajowej, prawdziwą divą, która umiejętnie uderza w te dźwięki, które za każdym razem poruszą serca czytelnika. Przede wszystkim cechuje ją autentyczna pasja do opisywania przeszłości z szacunkiem. Krok po kroku udowadnia, że na ludzi tamtego pokolenia czekały trudne i zanamienne w skutki decyzje. Nie było łatwych dróg i łatwych wyborów, zawsze istniało ryzyko, że będzie to ostatni krok, od którego nie ma odwołania. Po którym nic nie będzie takie samo, jak wcześniej. To właśnie stało się w przypadku pary głównych bohaterów Stelli i Adama. Każde z nich niby poszło własną drogą, nie mieli prawa nigdy ponownie się spotkać, a jednak za każdym razem wracają do siebie. Cała fabuła kumuluje się w trzech odległych od siebie w czasie spotkaniach. Pierwsze to 1930 rok kiedy oboje są niewinni i młodzi. Kiedy ona szuka korzeni i autentycznego rodzicielskiego uczucia, on wkracza w progi kariery akademika. Drugie on stał się cenionym etnologiem od plemion germańskich, ona żoną austriackiego arystokrata i nazisty. Świat biegnie w niebezpiecznym kierunku i to Stella najpełniej widzi siłę nienawiści, która wkrótce z Niemiec obleje kontynent. W niej już nie ma nic z naiwności, jaką cechowała ją parę lat temu. I trzecie to rok 1940 kiedy oboje w odmienny sposób prowadzą walkę z wrogiem.

Na przykładzie Stelli i Adama widać, jak bieg historii wymusił na nich szybsze dojrzewania, jak zmienia ich charakter, mentalnie i zmusza do konfrontacji z samym sobą. Do odkrycia siły pozwalającej żyć i przetrwać. Barbara Wysoczańska podchodzi do swych bohaterów z niezwykłą czułością i delikatnością. A jej styl przepełniają buzujące z coraz większą siłą emocje i tylko czekamy na ich rozładowanie. Na trzęsienie ziemi, które zmieni dosłownie wszystko. Gdy to nastąpiło, to my zostaliśmy ze złamanym sercem. 


U Basi pełno jest zawsze ludzi, których chętnie chciałoby się spotkać i po prostu z nimi zaprzyjaźnić, jak i tych od których lepiej trzymać się z daleka. Jednocześnie Barbara Wysoczańska nikogo nie osądza, nie ocenia. Jej celem jest pokazanie kondycji ludzkiej w godzinie próby. Jej opowieść od początku do końca utkana jest właśnie ze sprzecznych sobą emocji, które od początku pokazują, że słodko nie będzie. Ja bardzo cenię sobie prozę Barbary Wysoczańskiej i ciekawy jestem nowej opowieści spod jej pióra. 


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                   Wydawanictwo Filia 

środa, 2 lipca 2025

KATASTROFA HEWELIUSZA, KATARZYNA JANISZEWSKA

Fabularyzowany reportaż o największej morskiej tragedii powojennej Polski, czyli Katastrofa Heweliusza Katarzyny Janiszewskiej.


W nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku doszło do zatonięcia promu Jan Heweliusz na trasie między Świnoujściem, a szwedzkim Ystad. Morze zabrało 55 ofiar, które zostawiły żony i dzieci. Podczas dochodzenia zrobiono wszystko, by winę zrzucić na załogę statku, zupełnie ignorując fakty rzucające się w oczy. Lista błędów armatora została całkowicie przemilczane, a rodziny przez kilkanaście lat szukały sprawiedliwości i przywrócenia dobrego imienia ich mężom.


Okręt był statkiem handlowo - pasażerski i od początku, coś było z nim nie tak. Stan techniczny zostawiał wiele do życzenia, a usterki były na porządku dziennym. Podczas sztormów zbyt mocno przechylał się. Również miało to miejsce owej feralnej nocy, której ciszę przerywało wzburzone morze i krzyki ludzi płynących Heweliuszem. W rozmowach wdowy po marynarzach otwarcie mówią o zaniedbaniach armatora. Wspominają owe dni, które były dla wszystkich niczym uderzenie pioruna. Chociaż mieszkają w różnych częściach Pomorza, wykonywały odmienne zawody, to wspólny był szok, niedowierzanie i rozpacz, za tymi, którzy nie wrócą z rejsu. To właśnie w reportażu Katarzyny Janiszewskiej ich relacja połączona ze szczegółami procesu toczącego się przed Izbą Morską wstrząsa najmocniej. Przy czym autorka reportażu idzie o krok dalej i odsłania kulisy tego wszystkiego, co próbowano przemilczeć. To, o czym bano się głośno mówić i pytać. Może trochę to pachnie teorią spiskową ale w połączeniu z resztą faktów przytoczonych wcześniej, daje co najmniej wiele do myślenia. Przede wszystkim dlaczego wrak na zawsze pozostawiono na dnie Bałtyku, a nigdy go nie zbadano. A cała sprawa do dziś podobnie jak zatonięcia Titanica, Posejdona zostaje niewyjaśniona w satysfakcjonujący sposób. 


Katastrofa Heweliusza napisana jest lekkim językiem, a dzięki temu, że jest fabularyzowanym reportażem, czyta się znacznie łatwiej niż typowe non - fiction, a jednocześnie nie traci nic z warstwy faktograficznej. Janiszewska snuje przejmującą opowieść od samego początku, jeszcze przed wypłynięcie statku w ostatni rejs. Przytacza nie tylko świadectwo tych, co ocaleli z katastrofy i wdów, ale sięga po wypowiedzi polityków, relacje prasowe i te wszystkie wypowiedzi, które w tamtych dniach stycznia 1993 padały. Ubiera je dodatkowo w dramaturgię, dzięki czemu jeszcze mocniej wybrzmiewają po ponad trzydziestu latach. Na koniec zostawia otwarte zakończenie, które wybrzmiało jak potężny znak zapytania.


Polecam. 

Moja ocena 7/10



                Wydawanictwo Chmury



wtorek, 1 lipca 2025

PREMIERY LIPIEC 2025

Pierwszy miesiąc wakacji. Nie ma co liczyć na sezon ogórkowy.  Oto te, na które szczególnie warto zwrócić uwagę.


1. Callas, moja rywalka. Eric Emanuel Schmitt, Wydawanictwo Znak



Biografia jednej z najsławniejszych śpiewaczka, napisana przez jednego z najbardziej z najlepszych pisarzy francuskich. Zapowiada się epicka, liryczna opowieść. 


Premiera 2 lipca


2. Morderca jest wśród nas, Lucy Folley, Wydawanictwo Filia 



Pustkowie i chata zamknięta pod śnieżną pierzyną, grupa ludzi zamiast beztroski muszą znaleźć, tego który wśród nich zaczyna na nich polować. Zapowiada się sztos. 


Premiera 2 lipca


3. Zapomniani, Marcel Moss, Wydawanictwo Filia.



Jedna z moich ulubionych serii, co prawda trochę mam do nadrobienia, ale ku temu okazja. Marcel Moss znowu pokazuje dramat tych, którzy przepadli bez wieści i ich rodzin.


Premiera 2 lipca


4. Lato umarnotrawnych, Barbara Kingsolver, Wydawanictwo Filia. 



Epicka opowieść pośród lejącego się żaru grupa ludzi zamieszkująca Appalachy. 


Premiera 16 lipca 


5. Ptaki ciernistych krzewów, Colleen McCullough, Wydawanictwo Albatros 



Wznowienie najbardziej poruszającej historii zakazanej miłości. Opowieść o dojrzewaniu i rodzinie. 


Premiera 16 lipca 


6. Niebieskie soczewki, Daphne du Maurier, Wydawanictwo Albatros 



Klasyka gatunku obejmująca zbiór opowiadań. 


Premiera 16 lipca 


7. Obrońca ulicy, John Grisham, Wydawanictwo Albatros 



Mistrz uprawniczego thrillera. Waszygtoński prawnik jest o krok od wkroczenia renemowanej kancelarii. Jednak jedno tragiczne wydarzenie budzi w nim sumienie, a ci co mieli być przyjaciółmi, okażą się wrogami. 


Premiera 16 lipca 


8. Dziwne obrazki, Ukestsu, Wydawanictwo Czarna Owca 



Mistrz japońskiego kryminału pośród obrazków nierozwiązanych zagadek i osobowości. 


Premiera 2 lipca 


9. Brzęczenie pszczół, Sofia Segovia, Wydawanictwo Czarna Owca



Epicka opowieść pośród burzliwych dziejów Meksyku. Dziecko pokryte płaszczem żywych pszczół, dorastając musi zmierzyć się z własnymi lękami pośród toczącej się wojny. 


Premiera 2 lipca 


10. Mała wojenna biblioteka, Kate Thompson, Wydawanictwo Literackie



W wojennym Londynie działa pośród bunkrów biblioteka, szybko staje się oazą dla tych, co pragną oddechu od wojennego koszmaru. 


Premiera 23 lipca 


11. Zła wola, Keigo Higashino, Wydawanictwo Relacja



Gra pozorów i tajemnic pośród Japonii lat 90. Bestsellerowy pisarz zostaje zamordowany. 


Premiera 2 lipca 


12. Ścieżki serca, Kasia Bulicz - Kasprzak, Wydawanictwo Prószyński i S-ka 



Opowieść o kobiecie marzącej o miłości na wzór czytanych romansów. Kiedy spotyka tego, co skradnie jej serce seria rodzinnych tragedii zmusi do szybszego dorastania. 


Premiera 10 lipca