piątek, 20 grudnia 2019

MROCZNY PIĄTEK: UPIÓR OPERY, GASTON LEROUX

Istnieją miejsca nasiąknięte złem, przyciągające uwagę między innymi za sprawą czarnej legendy, jaka się z nimi wiąże. Zalicza się do nich bez wątpienia gmach paryskiej Opery, w którym to rozgrywa się Upiór opery Gastona Leroux. Jeszcze kilkanaście lat temu, nie można było nawet wspominać o tajemniczym mieszkańcu tego budynku, a dyrekcja chciała wykreślić go z historii. Upiór przetrwał i wydaje się, że ma się całkiem nieźle.


Brzydota i szpetność przyciągały uwagę pisarzy od dawna. Wystarczy wspomnieć chociażby samego Victora Hugo. Stworzeni przez niego bohaterowie w Katedrze Najświętszej Maryji Panny w Paryżu czy Człowieku śmiechu to ludzie ukrywający się przed światem. Cierpiący i samotni z powodu szkaradztwa. Leroux również wpisuje się w ten nurt i tworzy opowieść inspirowaną z jednej strony klasyką powieści gotyckiej, z drugiej klasyką romansu. Upiór opery wymyka się poza ramy swego gatunku.


Paryż lat 80. XIX wieku. Miasto wciąż pamięta mroczne i niewyjaśnione wydarzenia rozgrywające się w gmachu niedawno wzniesionej Opery. Naoczni świadkowie, dokumenty i doniesienia prasowe potwierdzają istnienie w niej tajemniczego mieszkańca, zwanego Upiorem. Nikt nigdy go nie widział, jedynie słyszano jego głos i widziano, do jakich przerażających rzeczy stwór jest zdolny. Stąd wszyscy pracownicy Opery są przerażeni i w ich rozmowach nie brakuje coraz to bardziej przerażających sensacji. W chwili gdy ginie jeden z nich, niejaki Joseph Bouqet, panika rośnie. Do gmachu przebywa policja mająca zbadać zajście, w tym samym czasie dyrektorzy otrzymują list z pogrożkami że strony osoby podpisującej się U. O. Potwór natomiast nie ukrywa , że jedna z tutejszych śpiewaczek, Christine Daae jest obiektem jego zainteresowania.

Gaston Leroux snuje opowieść utrzymaną w duchu gotyckich powieści grozy. Nie brakuje tu mrocznych korytarzy, podziemnych przejść i licznych zapadni. Tajemniczych przejść i tuneli, które same w sobie napawają lękiem. Opera Paryska także swym wystrojem nawiązuje do antyku i wywołuje uczucie osaczenia. Stąd nie ma ucieczki, a ci na których stwór wydał wyrok, nie mogą uniknąć sego przeznaczenia. Prowadzone rozmowy, artykuły prasowe to, co sami obserwujemy, wywołuje uczucie, że Upiór ma nad wszystkim nieograniczoną moc. Owa aura tajemniczości zaczyna znikać w chwili, gdy akcja skupia się na wątku miłosnym. Tu niestety nie będę więcej zdradzał. Najlepiej w ogóle nie czytać streszczenia z tyłu okładki, lecz podążać za narracją autora. Każde zdanie bowiem burzy zabawę odkrywania tego, co wydarzyło się w budynku Paryskiej Opery. Jedynie mogę zdradzić, że przedstawiona historia miłosna przypomina swym klimatem nieco powieści sióstr Bronte, Charlesa Dickensa, Hugo czy Balzaka. Wówczas zaczyna znikać atmosfera grozy, a powieść bardziej od klasycznego horroru, przypomina romans.

Potwór Leroux jest jednym z bardziej intrygujących antybohaterów. Owiany tajemnicą, nikt nie wie,  jak wygląda. Znany początkowo z relacji osób trzecich, przez co tym bardziej jawi się, jako istota na pograniczu realności i snu. W chwili jego pojawienia słychać tylko głos, a nawet jeśli widzimy go, ma na sobie trupią czaszkę i czarny płaszcz. Ma różne określenia najpopularniejsze to Upiór opery, albo U. O. To istota okrutną, czerpiąca satysfakcję ze strachu, który wzbudza. On się wręcz nim napawa. Egoista potrafiący zahipntyzować swym głosem ofiarę. Drapieżca, który za wszelką cenę chce zdobyć swe trofeum. W Operze nic nie może dziać się bez jego zgody. Co ciekawe, potrafi być hojnym i otoczyć protekcją, tych którzy służą mu wiernie. To istota ukrywająca przed światem twarz, żyjąca w poczuciu wyrządzonej mu krzywdy, za którą jego zdaniem należy mi się rekompensata.

Upiór opery nie tylko w opisie wyglądu budynku odwołuje się do antyku, lecz w samym języku powieści. Występują porównania albo wręcz bezpośrednie nawiązania do mitologii. Na przykład przywołanie:  Charona,  Apolla, Styksu czy zakończenie przypominające mit o Orfeuszu udajacym się do Hadesu. Leroux odwołuje się jednocześnie do wcześniejszej tradycji literacko-muzycznej, przywołując przede wszystkim Fausta czy Don Juana. Wszystko to dodaje uczucia wiarygodności i samemu można poczuć się, jakbyśmy byli w gmachu Opery i brali udział w tamtejszych wydarzeniach.

Upiór opery to znakomite połączenie grozy z romasem, udowadniający jak bardzo chłonnym jest horror. Znakomita pozycja zarówno dla fanów gotyckich opowieści, dla tych którzy nie lubią się bać albo chcą zacząć swoją przygodę z tym gatunkiem, jak również dla wielbicieli niebanalnych historii miłosnych.

Dziś nie zasnę słysząc wszędzie tajemniczy głos.


Polecam.

Moja ocena 8/10

                           Wydawanictwo Vesper

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz