piątek, 1 listopada 2019

MROCZNY PIĄTEK: NOWY DOM NA WYRĘBACH, STEFAN DARDA


Ach, ta słowiańszczyzna! Demony zamieszkające w naszych lasach, przenikające do ludzkich domów i umysłów, którym podporządkowują się siły przyrody. Dzięki zaś posiadanej mocy, są w stanie zamienić życie człowieka w piekło.  Osaczają ofiarę, nie pozwalają jej nawet ma moment zapomnieć o sobie i nie pozostawiają nawet iskierki nadziei, że można przed nimi uciec. Są wszechobecne. Nie ma dla nich granic czasowych, ani przestrzennych. Istoty mityczne wywierające silny wpływ na wyobraźnię i wierzenia naszych przodków, dziś nieco zapomniane, ale potrafiące walczyć o należne im miejsce w polskiej literaturze. Jednym z twórców, który czerpie z bogactwa rodzimej demonologii jest polski król grozy, Stefan Darda, który w Nowym Domu na Wyrębach ponownie snuje opowieść o słowiańskich upiorach domagających się sprawiedliwości za doznane za życia krzywdy.


Minęło kilka miesięcy od ostatnich wydarzeń na Wyrębach i od chwili, kiedy Hubert Kosmala odwiedził tamto miejsce. To, co wówczas zniszczyło życie jego przyjaciela Marka, teraz zaczyna zagrażać jego rodzinie. Strzyga, Baśka dalej jest żądna krwi i za swój cel obiera właśnie rodzinę Kosmalów. Ucieczka przed Wyrębami jest drogą donikąd. Mężczyzna ma uczucie coraz większego osaczenia przez Zło, które zdążyło już rzucić mu wyzwanie. Chcąc uporać się z bolesnymi wspomnieniami, odnaleźć spokój ducha i i zapewnić bezpieczeństwo najbliższym, postanawia wrócić do domu Marka Leśniewskiego i tam znaleźć rozwiązanie całej sytuacji. Panująca tam cisza, mroczna atmosfera, tajemniczość i przybycie nowych mieszkańców sprawia, że mężczyzna zdaje sobie sprawę, że to dopiero początek koszmaru. Nadciągają nowi wrogowie, szukający pomsty za doznane za życia krzywdy. Jedynymi sprzymierzeńcami w walce stają się  ksiądz egzorcysta Dobrowolski i kolega, Bernard Woźniak.


Stefan Darda w Nowym Domu na Wyrębach, będącym kontynuacja jego debiutanckiej powieści, po raz kolejny zabiera czytelnika do małej wioski położonej gdzieś na Lubelszczyźnie. Do miejsca, w którym jawa i senna mara przenikają się, łączą się w jednym nierozdzielnym uścisku, tworząc tym samym jedną wspólną rzeczywistość. Wkraczamy do opuszczonego domu, którego wnętrza pamiętają dramatyczną walkę człowieka z upiorem. Do wnętrz przesiąkniętych Złem, które czyha na kolejną okazję ataku. Wchodząc do tego świata należy pamiętać o przestrzeganiu zasad panujących w tym miejscu. Przez całą noc muszą palić się świece zanurzone w święconej wodzie, należy nosić poświęcony medalik, i  pod żadnym pozorem nie wolno obcym rozpalać drewna w kominku. Złamanie jednej choćby z tych reguł, może pociągnąć fatalne konsekwencje. Dom znajduje się w samym sercu dziczy, pośród gęsto porośniętego lasu, z którego obecnie słychać złowieszcze wycie wilka. Puszczy stającej się świadkiem narodzin nowych żądnych krwi i zemsty strzyg, wysokich, czy płanetników. W tym miejscu wszystko może się wydarzyć. W okolicy leje ulewny deszcz, a nad Wyrębami świeci słońce. I na odwrót. To miejsce przeklęte i niebezpieczne, niszczące każdego, kto tylko odważy się do niego zawitać. Panująca wokół cisza, czy przelatujące nad okolicą w dzień klucze żurawi, są tylko pozorami, ukrywającymi prawdziwe, przerażające oblicze wioski. Wsi przesiąkniętej ludzkimi łzami z powodu krzywdzących kazań miejscowego proboszcza, który to publicznie i imiennie wypomina parafianom ich grzechy, podczas gdy sam często ma znacznie poważniejsze winy na sumieniu. Poznając tutejszą społeczność, ma się ochotę krzyknąć, że trudno tu o dobrych ludzi. Złośliwa sklepikarka czerpiąca przyjemność znęcania się nad pracownicą, lokalni pijaczkowie zamieniający życie swych żon w piekło. Kobiety dla których egzystencja w tym miejscu oznacza śmierć za życia. Tu każdy nosi w sercu niewyrównany rachunek krzywd i pretensji, stąd tak łatwo może stać się celem i narzędziem, jakim będzie chciało się posłużyć się mieszkające w tutejszym lesie Zło. Atakuje ono nocą przy pełni księżyca, zdobywając coraz to nowych posłanników do zniszczenia obcych, którzy odważyli się przybyć do Wyrębów. Koszmary, jakie śnią się żywym, są ostrzeżeniem przed nadciągającym upiorem. A może wręcz odzwierciadlają to, co rzeczywiście się dzieje? Nadprzyrodzoność i realność stanowią  nierozdzielną rzeczywistość determinującą ludzkie losy.

Darda po raz kolejny snuje opowieść o męskiej przyjaźni dla której jest się w stanie poświęcić wszystko, która nie zadaje pytań tylko przychodzi z odsieczą wtedy, gdy przyjaciel znajduje się w niebezpieczeństwie.


Gdy nadchodzi odpowiedni moment, po prostu wstajesz i ruszasz, bez względu na wszystko. To odruch. Jak oddychanie.


To historia o samotności, niszczących życie wyrzutach sumienia i drodze do odnalezienia wewnętrznego spokoju. Poczucie winy siłą wkrada się do umysłu człowieka, zatruwa go i determinuje myśli i wspomnienia o tym, o czym chciałoby się zapomnieć. Uczucie, że czegoś się nie zrobiło, coś się zaniedbało wówczas, gdy była ku temu pora, stają się przekleństwem nie pozwalającym odnaleźć ukojenia. W domu na Wyrębach ponownie noce zamieniają się w pole walki o życie własne, rodziny, przyjaciół, o własna duszę. Po stoczonych wówczas bojach, za dnia trudno odzyskać wewnętrzną stabilizację, stąd zarówno bohaterowie, jak i czytelnik zostają doprowadzeni na skraj wytrzymałości nerwowej. Tu nigdy nie wiadomo, co się za moment wydarzy się, jaki nowy wróg zaatakuje, albo skąd nadciągnie niebezpieczeństwo. O ile w pierwszej części przyroda nie wydawała się wroga człowiekowi, wręcz odwrotnie. Dawała ukojenie zszarganym nerwom, zapomnienie i radość, to wraz ze śmiercią Marka Leśniewskiego, natura przybiera również złowrogi charakter i tylko iluzorycznie może zdawać się sprzymierzeńcem mieszkańców. Wilki wyjące nocą i rozszarpujące ciała ludzi, las ukrywający zbezczeszczone zwłoki i cmentarz położony gdzieś w głębi puszczy ma ciała tych, którzy niszczą życie żywym. W takim miejscu samotność może nie stanowić dobrego wyboru, konieczny jest przyjaciel z którym wspólnie można stawić czoło temu, co niewytłumaczalne i nadprzyrodzone.


Nowy Dom na Wyrębach podobnie jak wcześniejsza część snuje się powoli, leniwie, po cichu, groza zaś atakuje znienacka i nigdy nie wiadomo skąd nadejdzie. Stefan Darda zaprowadza na manowce, usypia czujność, ale jednocześnie buduje narastającą atmosferę osaczenia. Odpowiedzi przychodzą stopniowo. Samo Zło przybiera różne maski przez co, staje się jeszcze trudniejsze do zidentyfikowania. To opowieść o nawiedzonym miejscu, o wyrzutach sumienia, zniszczonych życiorysach i ludzkiej słabości. O krzywdzie, która domaga się zadośćuczynienia i zaprowadza winowajców na samo dno piekła. „Aniołami sprawiedliwości” stają słowiańskie demony wywodzące się z naszej mitologii, przez co nadają jeszcze większego wrażenia niesamowitości.


Dzisiejsza noc zapowiada się mrocznie i tajemniczo, a z oddali słychać już wycie wilka.


Polecam.
Moja ocena 8/10
 

                                                  Źródło: Wydawnictwo Videograf
       

1 komentarz: