sobota, 12 października 2019

KASZTANOWY LUDZIK, SØREN SVEISTRUP


O demonach przeszłości, o psychopatycznym mordercy mogącym stanąć na podium wraz z największymi literackimi zwyrodnialcami, o śmierci i winie, która nie może postać bez kary opowiada Søren Sveistrup w Kasztanowym ludziku.  


Jesień niesie z sobą czas nostalgii za tym, co właśnie minęło. Bujną zielenią, czy ciepłymi promieniami słońca. Przyroda umiera i przygotowuje się na przyjęcie zimy przez co, tym bardziej powraca temat śmierci. Jej nieuchronności, nagłości, braku przygotowania na spotkanie z definitywnym kresem ludzkiej egzystencji. Boimy się jej, próbujemy się przed nią bronić i nie umiemy często jej zaakceptować. Zwłaszcza, jeśli stanowi karę i wyrzut sumienia za popełnione grzechy. Wszystko to sprawia, że jest to pora roku pełna mroku i tajemniczości, w której nawet najbardziej niewinna rzecz, jak na przykład strugane kasztanowych ludzików może przybrać złowrogi charakter i stać się zapowiedzią krwawego przedstawienia.


Kopenhagą, która pogrążona zostaje w jesiennej szarudze, wstrząsa makabryczne morderstwo. Odnalezione zostają poćwiartowane zwłoki młodej kobiety przy których morderca pozostawił swoistego rodzaju wizytówkę w postaci kasztanowego ludzika pozbawionego dłoni i stóp.  W tym samym czasie rodzina duńskiej minister spraw społecznych przeżywa tragedię z powodu zaginięcia córki. Dziewczynka rok temu zniknęła bez śladu. Stąd rodzice zaginionej, dokładają wszelkich starań w celu zapewnieniu bezpieczeństwa drugiemu dziecku. Prowadzący śledztwo szybko wiążą ze sobą te dwie sprawy, widząc w tym pewnego rodzaju ciąg zdarzeń. Morderca zabija kolejne kobiety i przy każdej z nich pozostawia identyczne kasztanowe ludziki z odciskami palców kogoś, kto od miesięcy uchodzi za zmarłego. Kolejne morderstwa jeszcze bardziej prowadzą w stronę rodziny polityka. Wszystko wskazuje na to, że zabójca nie działa przypadkowo ale realizuje misternie ułożony plan.


Søren Sveistrup straszy mroczną atmosferą miasta pogrążonego w jesiennej aurze tajemniczości i czyhającym na każdym kroku zagrożeniem, czy unoszącą się w powietrzu śmiercią. Wraz z ludźmi obumiera przyroda, Zło opanowuje miasto i zaczyna być obecne na każdym kroku. Pojawia się ono znienacka. Nigdy nie wiadomo, kogo tym razem upatrzyło sobie na swą ofiarę, a widok zmasakrowanych zwłok kobiet wpisuje się idealnie w panujący zimny klimat Kopenhagi. Domy tu są zatopione w cierpieniu, wypełnione tęsknotą za tymi, których nie ma, niemym krzykiem dziecka. Ich wnętrze idealnie współgra z tym, co dzieje się na zewnątrz. Życiem ludzi zaczyna rządzić strach, tęsknota i lęk o najbliższych. W mieście, w którym władzę sprawuje piekielnie inteligentny, nieuchwytny szaleniec nikt nie może czuć się bezpiecznie. Pojawia się niczym cień, aby realizować kolejne punkty swej makabrycznej gry.

Duński pisarz stawia na silne emocje i odsłania całą gamę skrywanych przez jego bohaterów lęków. Przede wszystkim paraliżujący ich strach przed śmiercią, z którą nie umieją się pogodzić. Chcieliby ją oszukać, odebrać to co zostało im zabrane w brutalny sposób. Boją się cierpienia,  zaangażowania się w związek i w pełni poświęcenia się dla drugiego człowieka, czy własnej przeszłości naznaczonej przez doznaną w dzieciństwie przemoc. Rodziny u Sveistrupa pozornie próbują zachować etykietę „porządnego domu” , „ dobrej rodziny” czy skrzętnie ukrywanego przed światem okrucieństwa, zwyrodnialstwa i moralnego zepsucia. Tu zdecydowanie ciekawsze od rozwiązania samej zagadki kryminalnej jest obserwowanie przedstawionego przez autora tła społeczno- obyczajowego. Autor analizuje duńskie społeczeństwo odsłaniając tez nie zawsze chlubne jego strony, chociażby w stosunku do mniejszości islamskiej. Natomiast to, co z jednej strony jest atutem książki, staje się też jej piętą achillesową, ponieważ z powodu nagromadzenia różnorodnych wątków i zbudowania wielowarstwowej opowieści, nie ma możliwości bardziej poznać bohaterów. Wszyscy oni praktycznie byli mi obojętni i nie udało się w trakcie lektury bardziej zżyć się z którymś z nich.


Kasztanowy ludzik to literacki debiut scenarzysty filmowego, znanego między innymi ze scenariusza do serialu The Killing, z czym również wiązało się ryzyko opowiedzenia historii na sposób kinowy, co na szczęście udało się autorowi uniknąć. Otrzymujemy pełnokrwisty thriller psychologiczny, który paraliżuje strachem i niepewnością tego, co za moment się wydarzy. To idealna pozycja na jesienne długie wieczory dla wszystkich wielbicieli dreszczowców.


Dziś nie zmrużę oka, gdyż cały czas słyszę w oddali śpiewaną piosenkę o Kasztanowym ludziku.

 
Polecam.
Moja ocena 7/10
 
 
                                              Źródło: Grupa Wydawnicza Foksal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz