piątek, 16 czerwca 2017


MROCZNY
PIĄTEK

 
JUŻ MNIE NIE OSZUKASZ – HARLAN COBEN

         „Śmierć idzie za tobą krok w krok, Mayu…” takie właśnie słowa słyszy w  głowie, jak również od swojego szwagra bohaterka najnowszej powieści Harlana Cobena. To jedno zdanie można śmiałoby przypiąć do wielu innych osób, które tracą swoich bliskich, dosłownie jedno po drugim w przeciągu niezwykle krótkiego czasu. Śmierć, oczywiście jest nieodzownie wpisana w ludzkie bytowanie, a teorii próbujących pocieszyć żywych po  doznanej stracie  jest bardzo wiele. Można je znaleźć zarówno w systemach filozoficznych, wielkich religiach, jak również w kulturze: literaturze, filmie itp. Jednak czy na pewno dają one w czasie żałoby to czego by się od nich oczekiwano, zwłaszcza jeśli wokół  zgonu zaczną mnożyć się coraz więcej niewiadomych. Wówczas to,  szukamy prawdy, a ona nie zawsze się spodoba.

Do tego nurtu w dość specyficzny sposób wpisuje się mistrz gatunku, Coben, opowiadając historię w której rządzą kłamstwa i niedomówienia, jak również przedstawiając rodzinę cierpiąca po śmierci syna i męża. Rodzinę, jakby naznaczoną śmiercią, która staje się ich nieodłączną towarzyszką. O rozpaczliwej próbie wyjaśnienia śmierci  męża i siostry opowiada autor w „Już mnie nie oszukasz”.

            Maya Stern jest byłym pilotem wojskowym biorącym udział w najbardziej niebezpiecznych misjach zagranicznych. Podczas jednej z nich, dochodzi do tragicznego zdarzenia, które na trwale wpisze się w pamięć kobiety, jak również może  zniszczyć jej życie i karierę. Mianowicie w jego wyniku zginęło bardzo wielu cywilów. Jednak również po powrocie do kraju, nie może ona uwolnić się od widma śmierci. Mianowicie podczas jej spotkania w parku z mężem, Joe zostaje  zabity przez dwóch napastników. Przerażona kobieta próbując wzywać pomoc, nie widziała  jego ostatnich chwil życia. Teraz zaś, wiele osób podejrzewa, jakoby to właśnie Maya była odpowiedzialna za tą tragedię, do tego musi borykać się z problemami wychowawczymi związanymi z jednej strony z jej dwuletnią córeczką, Lily, z drugiej natomiast dwójką nastoletnich siostrzeńców, Alexa i Daniela, których ojciec załamał się po śmierci żony.  Przyjaciółka pilotki w prezencie daje Stern  ramkę z wmontowaną kamerą, aby wiedziała co robi opiekunka  dziecka podczas jej nieobecności. Przecież nigdy nic nie wiadomo. Podczas oglądania nagrania, widzi mężczyznę ubranego w ulubioną koszulę męża, a obok pojawia się  twarz zmarłego. Wszystko jest tym bardziej dziwne, że Lily do niego lgnie, podczas gdy zawsze unika obcych. Co się za tym kryje? Czy Joe żyje, a może jest to tylko wytwór  umysłu? W każdym razie Maya zacznie sama na własną rękę wyjaśnić zdarzenie i próbować odkryć prawdę związaną z jego zgonem. Podczas badania sprawy przekona się, że odejście  siostry i małżonka w dziwny sposób są ze sobą połączone.

            Nazwiska Harlana Cobena, chyba nie potrzeba nikomu przedstawiać, stanowi ono bowiem markę samą w sobie, a wielbiciele jego prozy mają pewność rozrywki na najwyższym poziomie. Tak również jest i w przypadku „Już mnie nie oszukasz”. Porusza on, jak wspomniałem dość ważny temat dla wielu ludzi – kwestię śmierci: męża, syna, brata. Tym właśnie był Joe Burkett dla swych najbliższych. Szczególnie, gdy jego matka przeżywa odejście już drugiego syna, a żona – siostry. Dodatkowo na samym początku historii mamy genialnie oddany klimat mieszania się nowego, rodzącego i rozwijającego się życia z jego kresem, tych co mają po kilka lat i jeszcze wiele przed nimi; z tymi co posiadają ich o kilkadziesiąt więcej i właśnie rozstają się  z tym światem. Dziecko i zmarły, cmentarz i szkoła stanowią największy, występujący aż do końca książki kontrast. Narodziny i zgon stanowią bowiem klamrę ludzkiego egzystencji,  oba te zdarzenia są nieuniknione i towarzyszą sobie nawzajem. W każdej bowiem sekundzie  ktoś umiera i ktoś się rodzi.

Maya przejeżdżała tędy mnóstwo razy, mijając szkołę po prawej i cmentarz po lewej stronie, ale nigdy wcześniej nie zwróciła uwagi na jego dziwaczne, żeby nie powiedzieć nie przyzwoite, położenie. Co pojawiło się pierwsze, szkolne boisko czy cmentarz? Kto zdecydował, że szkoła powstanie obok nekropolii – albo odwrotnie? Czy to zestawienie końca i  początku życia było pozbawione znaczenia, czy może kryła się  w nim jakaś głębia? Śmierć jest tak blisko, zawsze oddalona o jeden oddech, więc może warto oswajać dzieci z tym pojęciem od najmłodszych lat.

            W prawdzie dla niektórych osób zabieg ten, może stanowić dość duży wstrząs,   wydaje mi się, jakoby autor miał właśnie taki zamiar, połączenie nieboszczyka z dzieckiem, jednak ma ono swoje głębokie uzasadnienie. I trudno nie przyznać mu racji. Nawet dwulatek może zostać dotknięty piętnem straty członka rodziny i nikt nie jest w stanie go przed tym uchronić. W właściwy dla niego sposób wraz z wiekiem, należy uzmysłowiać nieuchronność śmierci. Nigdy przecież nie będzie się na nią gotowym. Zwłaszcza, gdy odejście następuje nagle i drugi człowiek siłą zabiera innemu życie. W powieści, właśnie to zdanie od którego rozpocząłem recenzję, przewija się wiele razy, wydając się wyjaśnieniem tego co się dzieje. Maya była świadkiem śmierci cywilów, potem dowiedziała się o śmierci siostry, teraz natomiast męża. Tak, jak każdemu wydaje się jej, że jest winna bo nie zrobiła wtedy- przejęta paniką i strachem- wszystkiego tego co mogła uczynić. I znowu, jak duże ma to odzwierciedlenie w naszej codzienności, każdego dnia spotyka się ludzi obwiniających siebie lub obwinianych o nieszczęście, któremu tak naprawdę nie mogli zapobiec. Gdyby nie to spotkanie, nie ten wybór, nie ucieczka z miejsca zdarzenia; wszystko byłoby inaczej i nigdy by do tego nie doszło. W rzeczywistości nie wiemy nigdy tego,  jak wyglądałaby rzeczywistość bez tego jednego niefortunnego zdarzenia. Podjęto taką a nie inna decyzję. Oczywiście posiadanie wątpliwości są czymś całkowicie normalnym, szczególnie gdy zawodzi nawet…. rachunek prawdopodobieństwa, określający szanse wystąpienia faktu; jednak może, ale nie musi dać wszystkich potrzebnych odpowiedzi. A ze śmiercią należy nauczyć się żyć, szczególnie gdy ma się dla kogo. Nigdy nie wiemy co przyniesie jutrzejszy dzień, a poniesiona strata zostanie zrekompensowana. Oczywiście nie będzie już ta sama osoba, może podobna fizycznie czy zachowaniem, jednak mimo inności potrafiąca na nowo przywrócić sens i radość życia, ucząc na nowo się uśmiechać.

            „Już mnie oszukasz” widzimy rodzinę dotkniętą właśnie piętnem śmierci. Ból matki spowodowany utratą kolejnego dziecka, jednak absolutnie nic nie zmienia ona w swoim zachowaniu. Tak, jakby te wydarzenia absolutnie niczego jej nie nauczyły. Jedynie słychać, jakie to straszne chować drugiego syna. Nie ma przecież nic gorszego, gdy rodzice żegnają swe dzieci. Prawem dla wielu pozostaje, że przecież powinno być odwrotnie. Do tego absolutnie nie chcą pogodzić się z tym,  o ile chęć ukarania sprawcy patrząc po ludzku wydaje się całkowicie normalna, to zakłamywanie rzeczywistości z powodu ewentualnego skandalu towarzyskiego wydaje się śmieszne. Lęk o najbliższych powoduje wręcz usilne narzucanie swej woli innym, na przykład weź zaufaną opiekunkę, zamiast zostawiać dziecko w żłobku. Naturalne jest szukanie odpowiedzi i winnych nieszczęścia, jednak zawsze w sposób racjonalny, czy wreszcie brak zaufania nawet do tych ludzi, którzy od dawna są z nami bardzo blisko. Szpiegowanie i zamontowane kamery mają zapewnić dziecku bezpieczeństwo, a rodzicowi spokój, że jego pociesze nic się złego nie dzieje.
            Ponadto autor pokazuje strach ludzi dotkniętych przemocą domową. Żon bitych i maltretowanych przez mężów, obawiających się o siebie i dzieci. Mimo, że domowych tyranów już przy nich nie ma, to nieustannie czują one na sobie ich oddech, obecność. I właśnie również przez zamontowanie kamery czują się bezpieczniej. Nigdy bowiem nic nie wiadomo.

            To właśnie strach i śmierć dominują w tej powieści. Czytelnik nieustannie czuje ich obecność. Są one dosłownie wszechobecne, nie dają o sobie zapomnieć nawet przez chwilę. Cały czas słychać rozmowy o niej, poznajemy kolejne osoby związane ze śmiercią Joe, które odeszły, a ich zgon ma silny związek z tym co obecnie dzieje się w rodzinie Burkettów. Maya próbując wyjaśnić zagadkę, przemierza przez wiele niebezpiecznych miejsc, kluby go go, domy znajomych jej męża, rodzinną rezydencję, mroczne magazyny spotykając się ludźmi wpływowymi i niebezpiecznymi. A w tej grze absolutnie nie wolno nikomu ufać, kłamstwo i manipulacja w rewelacyjny wręcz sposób mieszają się z prawdą i chęcią pomocy. Tu już absolutnie nie wiedziałem, kto jest dobry, a kto  zły. Właśnie wszystko to wywoływało atmosferę grozy, stajemy się świadkami wielu spotkań, dialogów z których wraz z biegiem akcji wyjawiają się kolejne przerażające obrazy. Ma się wrażenie, że przeszłość i teraźniejszość zlały się w jedno, a ta pierwsza nigdy nie da o sobie zapomnieć. Wspomniane przeze mnie podsłuchy, szpiegowanie, znikający ludzie i nagrania i wszędzie obecna broń sprawiają, że nawet przez chwilę nie czułem się bezpiecznie. I nawet przez moment nie miałem najmniejszej ochoty znajdować się w tamtych miejscach. Autor właśnie za pomocą nowych technologii z jednej strony próbuje dać poczucie bezpieczeństwa, ale z drugiej potęgują one klimat panującej grozy.

            Coben z właściwym sobie sposobem wykorzystuje rodzinne tajemnice do budowania coraz większego napięcia. Wszystko to co dzieje się obecnie na naszych oczach łączy się zarówno z wydarzeniami sprzed wielu lat, jak również obecnie skrywanymi sekretami.
Widzimy świat wojskowych, ludzi obracającymi olbrzymią fortuną i posiadającymi nieograniczone wpływy , sięgające nawet organów ścigania. Ci ostatni to urodzeni manipulatorzy, uwielbiający aby inni zachowywali się dosłownie tak, jak oni chcą, a przeciętni ludzie nic dla nich nie znaczą. Liczy się tylko pozycja ich rodu i pomnażane dobra, każdy kto nie zachowa się tak, jak się od niego oczekuje, musi liczyć się z konsekwencjami. Nieraz bardzo poważnymi, ci ludzie bowiem nigdy nie wybaczają. Każde z nich prowadzi własną grę.
Natomiast w przypadku żołnierzy widmo przeżytych doświadczeń wojennych, wywarło piętno na całe życie. Wielu z nich musi zmagać się z widmem stresu pourazowego, do którego nie chce się przyznać przed innymi, wpływającym niezwykle silnie również na obecne odbierania dzisiejszych wydarzeń. Obraz śmierci niewinnych ludzi towarzyszy im na każdym kroku. Do tego dochodzą poniekąd zagrażający również im whistleblowerzy czyli demaskatorzy. Zagrażają oni im ujawnianiem tego co działo się w ogarniętym walkami kraju, w którym to Amerykanie pełnili misję. Często ich wiedza i posiadane materiały bądź nagrania potrafią złamać życie i karierę niejednej osobie. Ponadto stanowią silne zagrożenie dla rządów, szefów potężnych korporacji ujawniając z narażaniem życia różnego rodzaju nielegalne inwestycje prowadzone przez ludzi władzy. W dążeniu do ujawnieniu prawdy nie cofną się przed niczym.

Harlan Coben w „Już mnie nie oszukasz” daje swoim czytelnikom prawdziwą jazdę bez trzymanki. Pełno w niej przeróżnych zwrotów akcji, trudnych do przewidzenia odpowiedzi i wyjaśnień. Szczególnie zakończenie po prostu zwala z nóg, pokazując jak przez cały czas bawił się on i wodził czytelnika za nos. W książce tej nic nie jest jednoznaczne i przewidywalne. W ten sposób zapewnił on przez kolejne godziny rozrywkę na najwyższym poziomie i prawdziwą ucztę dla wszystkich wielbicieli jego twórczości i literatury grozy. To prawdziwy rollercoaster od którego trudno się oderwać, aż się nie przeczyta się ostatniej strony.

 
Polecam.

Moja ocena 9/10

                                                              Źródło: Wydawnictwo Albatros

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz