Napotykamy na monumentalne powieści, na genialne powieści ale w przypadku Filarów ziemi Kena Folletta określenia te to za mało. To bowiem jest arcydzieło, istna perła literatury. Po trzech latach na Literackiej Podróży wracamy do Kingsbridge.
Anglia XII wieku. Tom Budowniczy jest jednym z najlepszych murarzy w kraju, kiedy jednak zostaje przerwana budowa rezydencji Williama Hamleigha, on i jego rodzina zostają pozbawieni środków do życia i zaczynają długą podróż w poszukiwaniu nowego zatrudnienia. W czasie wędrówki, jego żona rodzi synka, a potem umiera. Mężczyzna zaś świadom, że nie ma za co utrzymać niemowlę, zostawia je w lesie na grobie żony. Philip piastuje urząd przeora w klasztorze św. Jana z Lasu, a teraz udaje się do siedziby biskupie, by powiadomić o planowanym buncie przeciw królowi. Stamtąd zaś ma udać się do rodzimego klasztoru w Kingsbridge. Tam też dostaje niespodziewane wieści i musi podjąć ważne decyzje. Aliena, córka hrabiego Shiring odrzuca oświadczyny Williama Hamleigha, a niedługo potem życie jej i brata dziewczyny, Richarda ulegnie drastycznej zmianie. Całkiem niespodziewanie drogi tych ludzi złączą się na ponad 40 lat. Ich losy zaś toczyć się będą wokół budowy nowej katedry.
Ken Follett znany autor kryminałów i ateista zabierając się za pisanie powieści historycznej osadzonej w średniowiecznej Anglii wokół budowy chrześcijańskiej katedry, nie wiedział, jak właśnie ta powieść przyniesie mu światową sławę i miłość czytelników. Pisał ją ponad dekadę, a efekt robił wrażenie wówczas i robi nie mniejsze dzisiaj po ponad 30 latach od premiery. Okazało się, że jak nikt potrafi pisać powieści historyczne. W Filarach ziemi religia przeplata się z tym, co światowe - walką o władzę. Toczy się ona na trzech płaszczyznach. Na płaszczyźnie państwowej, gdzie kraj ogarnia morze ognia, najazdów i mordów. Normańscy władcy toczą nieustanną walkę, szala zwycięstwa chyli się raz na jedną stronę, innym razem wygnany król ponownie obejmuje władzę, a dotychczasowi suwereni znów dążą do odzyskania wpływów. Ta toczona przez dziesięciolecia wojna domowa wpływa na wszystkich. Rycerze i ludzie Kościoła zawierają polityczne sojusze z tymi, od których więcej mogą zyskać wpływów, dochodu i okazji zemsty na wrogu. Zwykła ludność jest mordowania, dzieci zostają w najlepszym razie klasztornymi sierotami. Druga płaszczyzna to intrygi kościelne. Duchowni szukają sojuszników, są ambitni i nie ukrywają swych planów objęcia ważnych funkcji w Kościele, a kto po której stanie stronie bywa kluczowe, tak samo jak sprzyjanie królowi. Trzecia płaszczyzna walk to wśród gminu, biedoty, rzemieślników i pozycji w rodzinie. Jednak u Folletta ograniczenie się tylko do tego, co ludzkie byłoby za mało. Robi krok dalej i przeplata pychę z pokorą, miłość z nienawiścią i świętość z grzesznościa rysując w ten sposób całą galerię osobowości, wokół której nie sposób pozostać obojętnym. A wszystko to w cieniu budowy katedry. Wokół filarów, łuków, naw i rzeźbień. Wokół sklepień, witraży i rozrastania Kingsbridge do roli, jakie miało spełnić to skromne miasteczko i klasztor. To ono staje się centrum, staje się soczewką skupiając w sobie życie kraju i zwykłych ludzi z ich namiętnościami, dramatami, radościami i problemami. Z ich tendencją do budowania i burzenia, starcia łagodności z gniewem i brutalnością. To z jego perspektywy obserwujemy zmiany zachodzące w Anglii na przestrzeni pół wieku.
Ken Follett nie tylko zadbał o jak najwierniejsze oddanie realiów epoki, ale w tym wszystkim fenonalnie operuje zarówno językiem, jak również maluje mentalność ludzi żyjących w epoce wieków ciemnych. Daje opowieść, która może uwierać zarówno świeckich jak i kler, gdyż wybory i postawy bohaterów wcale nie odbiegają od realiów dzisiejszych czasów. Zmieniają się epoki, zmienia się mentalność ale postawy i natura człowieka pozostaje bez zmian, a walka między dobrem i złem toczy się nieustannie. Filary ziemi czyta się jednym tchem, a czytelnik wręcz płynie przez prawie tysiąc stron z rosnącym zachwytem i ciekawością, jak dalej potoczą się losy. Ken Follett już od pierwszych stron chwyta nas, wciągając w nurt wartkiej akcji i nie puści do ostatniej strony, do ostatniego akapitu, do ostatniego zdania. To jedna z tych powieści, które pobudzają czytelniczy apetyt i pozostawiają z chęcią kontynuowania tej cudownej literackiej podróży.
Polecam.
Moja ocena 10/10
Wydawanictwo Albatros