Strony

wtorek, 19 kwietnia 2022

SAM W DOLINIE, HANNA GREŃ

Hanna Greń po latach wróciła do ekipy bielskich policjantów, Konstantego Nakańskiego i jego przyjaciół i rozpoczęła nową wyliczankę w Sam w dolinie.


W dolinie Kromparku znalezione zostają zwłoki rolnika, Szymona Klisia. Mężczyzna mieszkał samotnie, a jego życiu osobistym w okolicy od dawna huczały plotki. Śledztwo, które prowadzi Naki przybiera nowego biegu, gdy zostaje zabity główny podejrzany. Dochodzenie w sprawie drugiego morderstwa przypada Marioli Koniecznej. Pracy nie brakuje stróżom prawa, bo w okolicy ktoś również zaczął prowadzić polowania na psy, tu przydzielony zostaje Joachim Wolf. Trzy sprawy, trzy dochodzenia i wszystkie leżą w martwym punkcie. Zeznania świadków jeszcze bardziej wszystko komplikują.


Hanna Greń w trzecim tomie Śmiertelnych wyliczanek postawiła sobie trudne zadanie w postaci trzech zagadek kryminalnych, a czytelnik nie ma żadnej pewności, że nie przybędą nowe. Tropy prowadzą donikąd, śledczy nie mają żadnego punktu zaczepienia i motywu zbrodni. O ile dwa pierwsze wydają się poważne, to sprawa zabijania czworonogów jest z pozoru błaha. Właśnie z pozoru, bo u tej autorki nic nie jest pewne i potrafi przybrać nieoczekiwany obrót. Podobnie jak było w poprzednich częściach, życie osobiste bielskich dochodzeniowców również ulega perturbacjom. Przy czym oba wątki są umiejętnie rozgrywane i zachowują równorzędną rolę. Będąc na tropie zbrodni, z uwagą śledzimy również komplikujące się relacje Kostka z bratem, Hubertem czy Marioli z Sokołem. Wszystkiego jest w sam raz, wszystko poprowadzone zostaje z tą samą precyzją, dbałością o szczegóły i ani na moment nie tracą wiarygodności. Operuje specyficznym językiem policjantów oraz  potocznymi sformułowaniami. Przy okazji pisarka wbija szpilę kolegom po fachu tym, którzy porzucając dokładny research, piszą historię kompletnie nie przystające do prowadzenia dochodzenia policyjnego. U Hanny Greń wszystko zostaje dopieszczone do granic możliwości, a zainteresowanie snutą historią rośnie z strony na stronę.


Sam w dolinie stanowi świetne połączenie kryminału z powieścią obyczajową. Jednak do orientacji w życiu osobistym stróżów prawa warto znać poprzednie tomy Mam chusteczkę haftowaną i Chodzi lisek koło drogi. Sama fabuła zresztą w niektórych momentach bezpośrednio nawiązuje do nich. Doskonale rozegrane zostały znane motywy kryminalne jak mała społeczność skrywająca swoje sekrety. Ktoś coś wie, ale z jakiegoś powodu nie mówi wszystkiego. Tu dosłownie każdy może być podejrzany i mieć jakiś motyw. Jej niewielki Krompark może być dokładnie każdą wsią w Polsce, każdym niewielkim miasteczkiem rządzącym się własnymi prawami. Całość sprawia, że czyta się zachłannie.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



           Wydawanictwo Czwarta Strona 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz