Strony

niedziela, 16 stycznia 2022

SWEETLAND, MICHAEL CRUMMEY

Mówi się, że starych drzew się nie przesadza, przekonuje o tym także Michael Crummey w Sweetland. Po raz trzeci zostajemy zabrani do magicznej i surowej Nowej Fundlandii, by poznać człowieka, który za nic w świecie nie zgadza się opuścić domu, w którym spędził całe życie. Chociaż Sweetland różni się od Pobojowiska, to pozostają te same emocje.


Sama fabuła jest bardzo prosta. Sweetland, stary rybak mieszka na wyspie o tej samej nazwie należącej do Nowej Fundlandii. Tu zna każdy kąt, każde miejsce, doskonale nauczył się harmonijnej współpracy z morzem i znalazł wielu ludzi, którzy stali mu się bliscy. To on i jego sąsiad Loveless są najstarszymi mieszkańcami wioski, oraz jedynymi, którzy nie zgodzili się przyjąć intratnej propozycji rządu i przeprowadzić się do miasta. Ci, co zamierzają zainwestować tu duże pieniądze, nie cofną się przed niczym. Mężczyzna dostaje list z pogrożkami, czy jednak jest on w stanie złamać jego dotychczasowy upór? Jego życie zaczyna znajdować się w niebezpieczeństwie, z powodu, że jest jedyną czarną owcą osady, mogącą zaprzepaścić szansę wzbogacenia się pozostałych mieszkańców i opuszczenia raz na zawsze niegościnnej ziemii. Warunek jest jeden, wszyscy bez wyjątku muszą opuścić Chance Cove, tymczasem Moses Sweetland żyje tak, jak do tej pory. 


Każda powieść Michaela Crummeya jest niby kompletnie odmienna, ale wszystkie łączy ważne zagadnienie i niepowtarzalny klimat. Po raz kolejny postawiony zostaje problem moralny, na który autor szuka rozwiązania. Mamy pytanie o prawo zmuszania człowieka do opuszczenia miejsca, w którym spędził całe życie oraz prawo tego samego człowieka do skazania innych do wiedzenia dalszego życia w biedzie, na ziemii dającej coraz mniejsze szanse przeżycia i zaspokojenia podstawowych potrzeb. Krok po kroku poznajemy surową przyrodę wyspy, trudy bytowania na niej oraz morze, które daje życie ale i potrafi je odbierać. Dzieje się to nie od razu, ale powolutku, małymi kroczkami pozbawia ryb będących podstawą egzystencji tutejszej ludności. Tymczasem tytułowy bohater całkiem nieźle sobie radzi. Poluje na króliki, łowi ryby i warzy swoje własne piwo. Crummey buduje mozaikę składającą się z wielu drobnych elementów, w których ukryte zostaje drugie dno. Wypełniają je wspomnienia rybaka, widać jak bardzo czuje się w Chance Cove potrzebny, tu jest jego dom i tu czuje się najbezpieczniej. Wydarzenia te dalej żyją na Sweetland w każdym kawałku ziemi, każdym kamieniu i każdej roślinie. Ma się wrażenie, jakoby czas zatrzymał się na niej, słychać jedynie zewsząd echa dawnych lat. Pisarz zaś ponownie hipnotyzuje surowym krajobrazem Nowej Fundlandii, ukazując trudy i blaski życia na niej. 


Sweetland to opowieść o upartej miłości do ziemi, zmarnowanych szansach, zwykłej codzienności wypełnionej niezwykłymi rzeczami, starości i rodzinie, jak również o winie i szukaniu odkupienia. Crummey czaruje słowem, sprawiając, że także czytelnik czuje się częścią tej małej, rybackiej osady. Po raz kolejny dostajemy literaturę piękną, trudną, którą trudno porównać do czegokolwiek innego. 


Polecam. 

Moja ocena 8/10 



           Wydawanictwo Wiatr od morza




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz