Strony

piątek, 28 stycznia 2022

MROCZNY PIĄTEK: GAŁĘZISTE, ARTUR URBANOWICZ

Pośród lasów i jezior, zaklęte zostały dawne czasy i starzy bogowie. Chociaż zostali wyparci przez Jezusa Chrystusa, to dalej nie dają o sobie zapomnieć. Obecni w popkulturze, przypominają i ponownie toczą bój o miejsce w pamięci potomków plemion słowiańskich. A, że słowiańszczyzna jest niezwykle bogata, to twórcy rodzimego horroru mają z czego szarpać. Tak, jak zrobił to Artur Urbanowicz w Gałęziste.


Para studentów, Karolina i Tomek wyjeżdżają do małej wioski położonej w sercu Suwalszczyzny. Tam planują wspólnie spędzić Triduum Paschalne i zostać do Lanego Poniedziałku. On dumny z bycia ateistą, ona praktykująca katoliczka, przez co mają odmienny światopogląd i sposób patrzenia na pewne sprawy, mimo tego udało im się zbudować silną więź, w której nie brakuje słownych potyczek. Kiedy zbliżają się do celu podróży, dowiadują się, że gospodarze wyjechali i mogą jedynie zatrzymać się u ich znajomej z pobliskiej wsi, Białodębów. Tam trafiają na śmierć dziadka właścicielki domu, a już wieczorem od ich wizyty na cmentarzu Jaćwingów zaczynają mieć miejsce dziwne wydarzenia. Potęgujące się z każdym dniem.


Artur Urbanowicz w prawdzie nie straszy, za to otula duszną atmosferą osaczenia przez bliżej nie określone niebezpieczeństwo. Czujemy się niepewni i cały czas zastanawiamy się nad wytłumaczeniem tego, co widzimy i słyszymy. Tu też autor podsuwa trzy wiodące drogi. Pierwsza to racjonalny sposób, zdroworozsądkowe przekonanie, że wszystko da się wyjaśnić prawami nauki. Drugi stojący w skrajnym kontraście do niego - religijny z wiarą w złe duchy, opętania i egzorcyzmy. Trzeci - mitologiczny, opierający się na zapomnianych bogach, wierzeniach i zwyczajach. Połączenie tych trzech nurtów daje wybuchową mieszankę, która zapewni kilka bezsennych nocy. A to zaledwie początek, bo do tego dochodzi klaustrofobiczna atmosfera prowincji, wszystko zamyka się w przestrzeni kilkunastu kilometrów i w rzeczywistości poruszamy się po dość ograniczonym terenie. Napotykamy tych, co patrzą na warszawiaków jako intruzów, jak i życzliwych albo raczej na pozór życzliwych miejscowych. Nie brakuje odwołań do relacji człowiek przyroda, w której ta ostatnia potrafi zbudować przewagę.


Las to potwór, który obserwuje, karze i umiejętnie wywołuje panikę. On osacza, myli ścieżki, igra z odwiedzającymi go, udowadniając, że są na jego terenie, w którym to on ma przewagę. To tajemniczy drapieżnik strzegący swego terytorium i domagający się szacunku. Może dawać schronienie, żywić, zachwycać swym pięknem ale też skrywa nie jeden sekret i potrafi doprowadzić do obłędu. W zielonym królestwie, odwiedzający zdany jest ostatecznie na jego łaskę.


Artur Urbanowicz niezwykle umiejętnie myli tropy i wodzi czytelnika za nos. Kiedy zagadka lasu zostaje pozornie rozwiązana, nagle wszystko przewraca się o 180 stopni. Samo zakończenie wbija w fotel. Gałęziste zdobyły Nagrodę im. Stefana Grabińskiego, a zarazem to moje pierwsze ale z pewnością nie ostatnie spotkanie z prozą Artura Urbanowicza.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                    Wydawanictwo Vesper 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz