Strony

piątek, 26 listopada 2021

MROCZNY PIĄTEK: UPIORY XX WIEKU, JOE HILL

Joe Hill, syn Stephena Kinga jest fenomenem literackim, który z każdym kolejnym tytułem zyskuje większe grono czytelników. Nie tylko godnie kontynuuje kingowo-hillową, horrorową tradycję ale niczym nie ustępuje Królowi. Udowadnia to zbiór opowiadań nagrodzonych Nagrodą Brama Stokera, Upiory XX wieku.


Przed czytelnikiem czternaście całkowicie różnych opowiadań. Pojawia się nawiedzone kino, tajemniczy porywacz dzieci i tajemnica czarnego telefonu, chłopcu będącym po obudzeniu szarańczą. Każdy tekst udowadnia, że upiory zeszłego stulecia mają się całkiem dobrze i szturmują już nowy wiek. One nie dają o sobie zapomnieć.


Podobnie, jak w przypadku Gazu do dechy tak i w Upiorach XX wieku mamy istny misz masz gatunkowy, skupiony jednak na temacie dorostania. To nastolatki są bohaterami kolejnych tekstów i z rosnącym zainteresowaniem przyglądamy się ich dojrzewaniu dokonującym się na wielu płaszczyznach. Wiadomo, że King w tej materii zawsze bryluje, a Hill dorównuje mu kroku, a może nawet go przewyższa. Odważa się nieraz na złamanie pewnej konwencji, która okazuje się strzałem w dziesiątkę. Jedne historie opowiadają rodzinne dramaty mając bardziej obyczajowy wydźwięk, inne potrafią rzeczywiście zmrozić krew w żyłach. Nieustannie podążamy w nieznane rewiry i nie wiemy, co zastaniemy w kolejnej opowieści, jaką niespodziankę ona szykuje. Trudno tu pisać o lepszych i gorszych opowiadaniach, gdyż one wszystkie trzymają bardzo wysoki poziom. Joe Hill jest takim autorem grozy, na którym nie można się zawieść z wyjątkiem może Dziwnej pogody i to w sumie też nie do końca. Za każdym razem łączy przeszłość z współczesnym horrorem. Dla nie zaznajomionych stanowi idealny początek. Fanom gatunku będzie przywoływał wspomnienia związane chociażby z jego ojcem, gdzie Czarny telefon w pewnym stopniu przypomina To, czy kultowe opowieści Richarda Mathesona. Jednocześnie nie brakuje hołdu złożonego klasykowi, Edgarowi Allanowi Poe. Upiory XX wieku straszą subtelnie i w sposób mało zauważalny doprowadzają do gęsiej skórki. Nie ma niczego, co atakowałoby nachalnie, albo makabry wywołującej obrzydzenie. Pod tym nawet kątem tom ten można uważać za istne indywiduum w horrorowym świecie. Hill już w pierwszym opowiadaniu Najlepszy nowy horror zaczyna snuć opowieść od dość ryzykownej gry z czytelnikiem. Jego historia o literackim świecie zamiast wywołać wypieki, po prostu przez większą część nudzi. Jeszcze raz podkreślę, że jest to celowy zabieg, bo gdy dochodzimy do kulminacyjnego momentu, nagle wybuchają horrorowe fajerwerki zdolne zaćmić pierwotne wrażenie i tak też jest w większości dalszych tekstów. Nie dostajemy wszystkiego od razu, na główne danie trzeba nieraz poczekać. Nie brakuje też takich, które od razu potrafią zahipnotyzować i przez całą akcję utrzymywać w pewnego rodzaju transie. Do takich opowiadań należą Maski mojego ojca, Czarny telefon, Dobrowolne zamknięcie, czy wreszcie Usłysz śpiew szarańczy. Wreszcie autor nie tylko odwołuje się do literackich inspiracji, ale sięga szerzej do popkulturowej spuścizny, składając ukłon George'owi Romero, twórcy Świtu żywych trupów przywołując znanych sobie ludzi związanych z produkcją.


Nie warto spieszyć się z czytaniem, lecz rozłożyć nawet na trzy, cztery dni by lepiej rozsmakować się w tym nietuzinkowym zbiorze. Hill przeplata groteskę z najprawdziwszą grozą, fantastykę z obyczajowymi historiami i nigdy nie zdradza wszystkich kart, jakie ma w zapasie. A tych mu na pewno nie brakuje. Raz szokuje, raz wywołuje miłe wspomnienia, raz straszy, a za każdym razem intryguje i niepokoi tym, co jeszcze czeka na nas.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                    Wydawanictwo Albatros 

2 komentarze:

  1. Miałam kilka podejść do twórczości Joe Hilla i nie były one zbyt udane. Jednak mimo to mam ogromną ochotę dać szansę tej książce, bo to kolejna zachęcająca opinia, która jej dotyczy. Poza tym mam poczucie, że tym razem to może być coś idealnie w moich klimatach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strach jest bardzo subiektywny, ale mam nadzieję, że Cię zachwyci. 😊

      Usuń