Strony

niedziela, 25 lipca 2021

ROPUSZKI, ANETA JADOWSKA

Miało być wielkie wow, z niecierpliwością nie mogłem się doczekać ponownego spotkania z Dorą Wilk, Witkacym i mieszkańcami Thornu. Teraz mam mieszane uczucia - Ropuszki Aneta Jadowska.


Na Ropuszki składa się 21 opowiadań będących uzupełnieniem Heksalogii o Dorze Wilk i Trylogii szamańskiej. Między innymi poznajemy początki bliskiej relacji łączącej Dorę z Leonem, bierzemy udział w prowadzonych przez nią i Witkaca śledztwach czy poznajemy pannę Wilk, jako organizatorkę wesela. Ostatni tekst zbioru Wild West Fantasy to popuszczenie cugli fantazji i umieszczenie uniwersum Thornu nie jako alter ego Torunia, ale Thorneville znajdujące się na Dzikim Zachodzie.


Pierwsza myśl jaka nasuwa mi się, to o ile całą Heksalogię nie czytałem, ale pożerałem w nieprzyzwoitym tempie, to w przypadku Ropuszek nie wszystkie historie podobały mi się jednakowo. Są one bardzo nierówne. Jedne rzeczywiście stanowią uzupełnienie dwóch wcześniejszych serii, inne są wynikiem przemyśleń i przeżyć samej Anety Jadowskej, niestety są i takie, które nic ciekawego nie wnoszą. I tak chociaż Szatański Pierwiosnek - historia prawdziwa, Moje wielkie wilcze wesele czy West Wild Fantasy przykuwają uwagę, to o większości zapomina się zaraz po przeczytaniu. Zdecydowanym atutem jest przywołanie postaci, które do tej pory były gdzieś w cieniu Dory, a które są intrygujące. Do tego grona między innymi zaliczam Azjela - anioła zagłady. Nie ukrywam, że fajnie było się z nimi spotkać, ale dalej jest ich zbyt mało, by się nimi nacieszyć w pełni. Jak również dobrze, że znalazły się w tym tomie opowiadania napisane dla Coperniconu - Misja Apokalipsa, Do dwóch rogów sztuka i Prawie jak normalność, gdyż nie wszyscy mieliby okazję inaczej do nich dotrzeć.


W ostatecznej ocenie Ropuszki mogą rozczarować. Z jednej strony stanowią okazję do ponownego spotkania z ferajną Thorneverse, czego nigdy nie jest za dużo. Do niektórych opowiadań z pewnością można powracać, ale brakuje mi tego specyficznego dla Jadowskej poczucia humoru, które bawi do łez. Nie ma emocjonalnego zaangażowania, w każdej chwili bez trudu można przerwać lekturę. Jednym słowem były wielkie nadzieje, zostało małe rozczarowanie. 


Moja ocena 6/10 



                       Wydawanictwo SQN



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz